"Washington Post": Rosja chce wykorzystać Niemcy do budowy postaw antyukraińskich

2023-04-21 22:01:31(ost. akt: 2023-04-21 22:10:03)
Parlament niemiecki

Parlament niemiecki

Autor zdjęcia: Pixabay

Rosja chce wykorzystać Niemcy do budowy antyukraińskich nastrojów w Europie, nawiązując kontakty z niemieckimi politykami ze skrajnej lewicy i skrajnej prawicy, dzięki czemu może ingerować w wewnętrzną niemiecką politykę - wynika z rosyjskich dokumentów, do których dotarł w piątek dziennik "Washington Post". Dokumenty pokazują, że radyklani politycy RFN mają kontakt z rosyjskimi urzędnikami. W dokumentach powraca pomysł tzw. "Resetu" z Rosją i reaktywowania Nord Stream 2. Do komunikacji z Rosją niektórym służył szyfrowany telefon.
"Kiedy 13 tys. demonstrantów zebrało się pod Bramą Brandenburską 25 lutego, aby nawoływać do zakończenia dostarczania Ukrainie broni, protestem dowodziła Sahra Wagenknecht, członkini parlamentu z ramienia niemieckiej skrajnie lewicowej partii Die Linke (...). Wagenknecht potępiła perspektywę tego, że niemieckie czołgi wkrótce zostaną dostarczone na Ukrainę i mogą być użyte do strzelania do +Rosjanek i Rosjan+" - pisze "Washington Post".

"Nie chcemy, żeby Niemcy były bardziej wciągane w tę wojnę" - oświadczyła lewicowa polityk, wzywając do stworzenia nowego pokojowego ruchu i potępiając rozlew krwi na Ukrainie, przy czym nie wspomniała o inwazji Rosji.

Wśród tłumu zebrane w Berlinie był też Juergen Elsaesser. To z kolei polityk ze skrajnie prawicowego magazynu "Compact" i dziesiątki członków prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Elsaesser napisał potem na okładce "Compactu", że lewicowa Wagenknecht to "najlepsza kanclerz - kandydatka dla lewicy i prawicy".

Zbliżanie się przeciwników politycznych w Berlinie pod hasłem pokoju na Ukrainie dojrzewało od miesięcy, choć związek pozostaje nieoficjalny - ocenia "Washington Post". Mariaż ten jest jednak wyraźnym celem Kremla i po raz pierwszy został zaproponowany przez przedstawicieli władz w Moskwie na początku września, zgodnie z rosyjskimi dokumentami, datowanymi na okres od lipca do listopada, które zostały uzyskane przez europejskie służby wywiadowcze, i do których dostęp uzyskał amerykański dziennik.

W dokumentach zarejestrowano spotkania urzędników Kremla z rosyjskimi strategami politycznymi oraz polecenia urzędników Kremla, aby stratedzy skupili się w Niemczech na budowaniu antywojennych nastrojów i osłabiania poparcia dla Ukrainy. W aktach zawarto także kronikę wysiłków strategów zmierzających do realizacji tych planów i raporty przesyłane na Kreml. Nie ma w nich jednak żadnych materiałów rejestrujących komunikację między rosyjskimi strategami a partnerami w Niemczech. Wynika z nich jednak - jak pisze "Washington Post", że co najmniej jedna osoba bliska Wagenknecht i kilku członków AfD było w kontakcie z rosyjskimi urzędnikami w trakcie opracowywania planów strategii Kremla w Niemczech.

Dokumenty, których szczegóły zostały szeroko potwierdzone przez przedstawicieli zachodnich rządów, po raz pierwszy pokazują bezpośrednie próby ingerowania Kremla w niemiecką politykę poprzez dążenie do stworzenia nowej koalicji między Wagenknecht, skrajną lewicą i AfD, a także wysiłki w celu wspierania ekstremistów z lewicy i prawicy przeciwko niemieckiemu rządowi.

Celem nowej formacji politycznej, połączenia skrajnej lewicy ze skrajną prawicą, zgodnie z dokumentem z 9 września, byłoby zdobycie "większości w wyborach na każdym szczeblu" w Niemczech i "reset" AfD, aby zyskała ponad 13 proc. poparcia, na jakie partia liczyła wówczas w sondażach. "Reset", przedstawiony w dokumentach w proponowanym manifeście dla AfD, napisanym przez kremlowskich strategów politycznych, obejmuje przekształcenie AfD w partię "niemieckiej jedności" i uznanie sankcji przeciwko Rosji za sprzeczne z niemieckimi interesami.

"Nieodpowiedni politycy, niezdolni do kalkulacji konsekwencji swoich decyzji, wciągnęli Niemcy w konflikt z Rosją - naturalnym sojusznikiem naszego kraju i naszego narodu" - czytamy w manifeście, jaki przytacza "Washington Post". "Nasze interesy wymagają przywrócenia normalnych stosunków partnerskich z Rosją", "Dziś w Niemczech są tylko dwie partie: partia wrogów Niemiec i partia ich przyjaciół". Z dokumentów nie wynika, czy manifest kiedykolwiek dotarł do kogokolwiek w AfD.

Wysiłki mające na celu zbudowanie nastrojów antywojennych w Niemczech są częścią ukrytego frontu wojny Rosji z Ukrainą, podczas gdy Kreml próbuje podważyć jedność Zachodu i doprowadzić do zamrożenia wojny na rosyjskich warunkach - ocenia amerykański dziennik. Wykorzystywanie protestów do dzielenia Zachodu powtarza taktykę, która została po raz pierwszy udoskonalona w czasach sowieckich i powróciła na pierwszy plan po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. 66-letni Elsaesser, który w ciągu swojego życia politycznego migrował z komunistycznej lewicy do skrajnej prawicy, po raz pierwszy poprowadził demonstracje w latach 80. XX wieku przeciwko rozmieszczeniu amerykańskich pocisków rakietowych Pershing II w Niemczech Zachodnich. Jego magazyn "Compact" jest obecnie określany przez niemieckie władze jako kolportujący propagandowe tezy Kremla.

"Znamy (te taktyki) z czasów zimnej wojny, kiedy Sowieci próbowali wpływać na ruchy antywojenne i manipulować nimi" - powiedział wysoki rangą urzędnik niemieckich służb bezpieczeństwa, który podobnie jak inni rozmówcy "Washington Post" wypowiadał się pod warunkiem zachowania swojego nazwiska w tajemnicy.

Wagenknecht napisała w komentarzu dla dziennika, że w żaden sposób nie współpracuje z AfD, a informacje dotyczące jej kontaktów z Moskwą uznała za "absurdalne". AfD nie odpowiedziało na prośbę o komentarz.

"Z dokumentów nie wynika, w jaki sposób współpracujący z Kremlem stratedzy polityczni próbowali komunikować się z członkami AfD lub innymi potencjalnymi sojusznikami Niemiec w sprawie planów Moskwy. Jednak wkrótce po tym, jak Kreml wydał rozkaz zjednoczenia Wagenknecht i skrajnej prawicy, posłowie AfD zaczęli popierać ją w parlamencie, a członkowie partii skandowali jej imię na wiecach. Bjoern Hoecke, przewodniczący AfD w Turyngii we wschodnich Niemczech, publicznie zaprosił ją do partii" - pisze "Washington Post".

Jak podkreślił amerykański dziennik, politycy AfD byli częstymi gośćmi w Rosji. Koszty tych podróży miały być finansowane przez Kreml, m.in. Rosyjską Fundację Pokoju, kierowaną przez deputowanego do Dumy Leonida Słuckiego. Według byłego przewodniczącego AfD w Brandenburgii Andreasa Kalbitza, rosyjscy gospodarze nie proponowali niemieckim politykom pieniędzy, ale "zaskakiwali swoich gości wystawnością" przyjęć i imprez kulturalnych.

Na podstawie maili, które wyciekły m.in. z ambasady Rosji w Berlinie, można stwierdzić, w jaki sposób przedstawiciele Kremla postrzegali swoich niemieckich gości. "Będziemy mieli własnego, absolutnie kontrolowanego posła w Bundestagu" - oceniano w kwietniu 2017 roku w Moskwie deputowanego AfD Markusa Frohnmaiera.

Politycy AfD i były mąż lewicowej polityk Wagenknecht - Ralph Niemeyer - kontynuowali podróże do Rosji również w czasie inwazji Kremla na Ukrainę. Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku w mediach społecznościowych ukazywały się zdjęcia ze spotkań tych osób m.in. z rzecznikiem Kremla Dmitrijem Pieskowem, ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem i szefem koncernu Gazprom Aleksiejem Millerem - czytamy na łamach "Washington Post".

Niemeyer utrzymywał, że w imieniu, jak to określił, "niemieckiego rządu na uchodźstwie", miał wówczas negocjować z Moskwą nowy kontrakt na dostawy gazu rurociągiem Nord Stream 2. Celem tych działań było wywarcie presji na rząd kanclerza Olafa Scholza, by powrócił do bliższej współpracy z Rosją w obliczu rosnących kosztów energii w Europie. Niemeyer jakoby otrzymał nawet od strony rosyjskiej specjalny szyfrowany telefon umożliwiający bezpieczną komunikację z Pieskowem - ujawnił amerykański dziennik.

Pieskow nie odpowiedział na prośbę o komentarz, czy rzeczywiście przekazał taki telefon Niemeyerowi - oznajmił "Washington Post". (PAP)