Bóg wierzących i uczonych
2023-04-16 10:00:00(ost. akt: 2023-04-16 10:15:15)
W okresie trwającej oktawy Świąt Wielkanocnych nasza uwaga skupia się przede wszystkim na Zmartwychwstałym Panu. Tymczasem warto w kontekście tej uroczystości zastanowić się, kim jest Jego Ojciec, a zarazem Ojciec nas wszystkich. Kim jest Bóg, który syna Swojego posłał na ziemię, aby nas zbawić? Tomasz z Akwinu krótko odpowiedział na to pytanie: „Quid est Deus nescimus” – kim jest Bóg, tego ostatecznie nie wiemy. I można poprzestać na tej odpowiedzi. Można też spróbować pochylić się nad tym zagadnieniem.
Od pytania o Boga człowiek jednak nie może uciec i prawdopodobnie nikomu nie udało się zachować całkowitej neutralności wobec Jego istnienia, nawet jeśli deklarował ateizm czy agnostycyzm, powołując się przy tym na granice ludzkiego rozumu.
Doskonale ujął to Joseph Ratiznger: „Kwestia Boga nie jest dla człowieka problemem czysto teoretycznym, jak na przykład wiedza na temat tego, czy poza okresowym układem pierwiastków istnieją jeszcze inne, dotychczas nieznane. Wprost przeciwnie, kwestia Boga jest problemem wybitnie praktycznym, który ma swoje następstwa we wszystkich dziedzinach naszego życia. Jeśli także ja teoretycznie zgodzę się z założeniami agnostycyzmu, to w praktyce zostaję zmuszony do wyboru między dwiema alternatywami: albo żyć, jakby Bóg nie istniał, albo żyć, jak gdyby Bóg istniał i był decydującą rzeczywistością mojego istnienia”. Człowiek wcześniej czy później staje przed tą jedną z najważniejszych wątpliwości, która pojawi się w postaci pytań: kim jest Bóg? Czy istnieje? Czy ma realny wpływ na moje życie? Odpowiedzi na te pytania są zarazem znane i nieznane. Możemy przytoczyć poglądy na ten temat wielu wybitnych filozofów, teologów i kosmologów. Jednak tak naprawdę będą one jedynie (i to wcale nie jest takie pewne dla wszystkich) przybliżać nas do zrozumienia, „kim On jest”, bo przecież Bóg w Swej Istocie przekracza możliwości poznawcze człowieka i każda odpowiedź w gruncie rzeczy będzie nieprecyzyjna i powierzchowna.
Na pewno możemy stwierdzić tylko jedno: dla osób, które wierzą w Boga, jest On Najwyższą Wartością, nawet gdyby one same do końca nie były świadome tego faktu lub go ignorowały. Bóg więc jako Wartość może być zaakceptowany jedynie w wierze. Owszem, istnieje „Bóg filozofów” jako przedmiot „wiary filozoficznej”, a więc Bóg Platona, Arystotelesa czy Leibniza, który skłania do uznania rzeczywistości transcendentnej, w której on rezyduje, jednak ten Bóg nie jest tym samym Bogiem, w którego wierzył Mojżesz, Hiob czy święty Paweł. Bóg filozofów jako idea różnie określana – Pierwsza Przyczyna, Absolut, Istota Konieczna, Pełnia, Najwyższy Rozum, Najwyższe Prawo, etyczna Transcendencja, nieobecna Obecność, Inny, Głębia Bytu – pojawia się jako jedna z odpowiedzi w spekulatywnych poszukiwaniach początku świata, w tropieniu racjonalnego wyjaśniania struktur świata gwarantujących jego ład i harmonię, czy po prostu w odkrywaniu sensu bytu. Te odpowiedzi jednak nie oddają w sposób wyczerpujący kwestii: kim jest Bóg, ponieważ redukują Jego istotę do pewnego tylko aspektu, który nie ujawnia pełni wzajemnej relacji Boga i człowieka.
Doskonale ujął to Joseph Ratiznger: „Kwestia Boga nie jest dla człowieka problemem czysto teoretycznym, jak na przykład wiedza na temat tego, czy poza okresowym układem pierwiastków istnieją jeszcze inne, dotychczas nieznane. Wprost przeciwnie, kwestia Boga jest problemem wybitnie praktycznym, który ma swoje następstwa we wszystkich dziedzinach naszego życia. Jeśli także ja teoretycznie zgodzę się z założeniami agnostycyzmu, to w praktyce zostaję zmuszony do wyboru między dwiema alternatywami: albo żyć, jakby Bóg nie istniał, albo żyć, jak gdyby Bóg istniał i był decydującą rzeczywistością mojego istnienia”. Człowiek wcześniej czy później staje przed tą jedną z najważniejszych wątpliwości, która pojawi się w postaci pytań: kim jest Bóg? Czy istnieje? Czy ma realny wpływ na moje życie? Odpowiedzi na te pytania są zarazem znane i nieznane. Możemy przytoczyć poglądy na ten temat wielu wybitnych filozofów, teologów i kosmologów. Jednak tak naprawdę będą one jedynie (i to wcale nie jest takie pewne dla wszystkich) przybliżać nas do zrozumienia, „kim On jest”, bo przecież Bóg w Swej Istocie przekracza możliwości poznawcze człowieka i każda odpowiedź w gruncie rzeczy będzie nieprecyzyjna i powierzchowna.
Na pewno możemy stwierdzić tylko jedno: dla osób, które wierzą w Boga, jest On Najwyższą Wartością, nawet gdyby one same do końca nie były świadome tego faktu lub go ignorowały. Bóg więc jako Wartość może być zaakceptowany jedynie w wierze. Owszem, istnieje „Bóg filozofów” jako przedmiot „wiary filozoficznej”, a więc Bóg Platona, Arystotelesa czy Leibniza, który skłania do uznania rzeczywistości transcendentnej, w której on rezyduje, jednak ten Bóg nie jest tym samym Bogiem, w którego wierzył Mojżesz, Hiob czy święty Paweł. Bóg filozofów jako idea różnie określana – Pierwsza Przyczyna, Absolut, Istota Konieczna, Pełnia, Najwyższy Rozum, Najwyższe Prawo, etyczna Transcendencja, nieobecna Obecność, Inny, Głębia Bytu – pojawia się jako jedna z odpowiedzi w spekulatywnych poszukiwaniach początku świata, w tropieniu racjonalnego wyjaśniania struktur świata gwarantujących jego ład i harmonię, czy po prostu w odkrywaniu sensu bytu. Te odpowiedzi jednak nie oddają w sposób wyczerpujący kwestii: kim jest Bóg, ponieważ redukują Jego istotę do pewnego tylko aspektu, który nie ujawnia pełni wzajemnej relacji Boga i człowieka.
Inny Bóg
A zatem Bóg uczonych i rozumu nie będzie tym samym Bogiem, co Bóg ludzi prostych i Bóg ich serca. Tę różnicę znakomicie dostrzegł Pascal, gdy pisał: „Bóg chrześcijan to nie jest wyłącznie twórca praw geometrycznych i ładu żywiołów; to wiara pogan i epikurejczyków. Nie jest to Bóg, ogarniający swoją opatrznością życie i mienie człowieka […]. Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba, Bóg chrześcijan to Bóg miłości i pociechy; to Bóg, który napełnia duszę i serce tych, których posiada; to Bóg, który daje im czuć ich nędzę i swoje nieskończone miłosierdzie; który zespala się z treścią ich duszy; który napełnia ją pokorą, weselem i ufnością, który czyni ich niezdolnymi do innego celu prócz niego samego”.
Istnieje więc ogromna różnica relacji pomiędzy Bogiem–Ideą uczonego a Bogiem, do którego zwykły człowiek zwraca się z nadzieją, wdzięcznością, prośbą czy żalem lub błaga Go o zmiłowanie. Nie wystarcza uznanie istnienia Boga, choćby najszerzej i najgruntowniej uzasadnione, aby przyjąć Go do swojego życia. Zawierzenie Bogu przez wiele wybitnych umysłów nie zrodziło się z lektury dzieł filozoficznych, lecz z tajemniczego spotkania z Bogiem, który objawiał się pod różnymi postaciami i w różnych sytuacjach. Wystarczy pomyśleć o nawróceniu św. Augustyna, Blaise’a Pascala, Fryderyka Chopina, Edyty Stein, Salvadora Dali, Dorothy Day, Thomasa Mertona, André Frossarda czy Michaiła Gorbaczowa. Ich wiara nie była wypadkową żmudnych intelektualnych spekulacji, lecz tajemniczym „misterium”, jakie dokonało się pomiędzy nimi a Bogiem, a które doprowadziło ich do wiary w te prawdy i w te rzeczywistości, które zawiera Objawienie.
Filozofia będzie zatem pokazywać Boga jako Byt Konieczny, Czystą Inteligencję, Logos, a religia będzie wskazywała na Boga bliskiego, miłosiernego, kochającego, wyrozumiałego. Tak więc czysto racjonalny stosunek człowieka do Boga nie wyczerpuje nigdy bogactwa jego odniesień i nigdy w tej postaci nie mógłby być fundamentem budowania religii. Dlatego Kościół uczy, że u podstaw bytu leży Miłość stwarzająca wszystkie byty i nadająca wartość i sens ich egzystencji.
Istnieje więc ogromna różnica relacji pomiędzy Bogiem–Ideą uczonego a Bogiem, do którego zwykły człowiek zwraca się z nadzieją, wdzięcznością, prośbą czy żalem lub błaga Go o zmiłowanie. Nie wystarcza uznanie istnienia Boga, choćby najszerzej i najgruntowniej uzasadnione, aby przyjąć Go do swojego życia. Zawierzenie Bogu przez wiele wybitnych umysłów nie zrodziło się z lektury dzieł filozoficznych, lecz z tajemniczego spotkania z Bogiem, który objawiał się pod różnymi postaciami i w różnych sytuacjach. Wystarczy pomyśleć o nawróceniu św. Augustyna, Blaise’a Pascala, Fryderyka Chopina, Edyty Stein, Salvadora Dali, Dorothy Day, Thomasa Mertona, André Frossarda czy Michaiła Gorbaczowa. Ich wiara nie była wypadkową żmudnych intelektualnych spekulacji, lecz tajemniczym „misterium”, jakie dokonało się pomiędzy nimi a Bogiem, a które doprowadziło ich do wiary w te prawdy i w te rzeczywistości, które zawiera Objawienie.
Filozofia będzie zatem pokazywać Boga jako Byt Konieczny, Czystą Inteligencję, Logos, a religia będzie wskazywała na Boga bliskiego, miłosiernego, kochającego, wyrozumiałego. Tak więc czysto racjonalny stosunek człowieka do Boga nie wyczerpuje nigdy bogactwa jego odniesień i nigdy w tej postaci nie mógłby być fundamentem budowania religii. Dlatego Kościół uczy, że u podstaw bytu leży Miłość stwarzająca wszystkie byty i nadająca wartość i sens ich egzystencji.
Rozum należy do natury wiary
Nie należy jednak zupełnie dezawuować naukowych poszukiwań mających za przedmiot Boga, gdyż tak zwana „wiara naukowa” czy „wiara filozoficzna” może także zarówno samego uczonego, jak i tego, kto sięga po wyniki jego badań, zaprowadzić do Boga. Już sam impuls, który skłania filozofa, fizyka czy kosmologa do szukania ostatecznej prawdy, której myśliciel aktualnie nie posiada, ale ma nadzieję na jej odkrycie, więcej nawet: wiarę, że ona istnieje, niejako wyrywa go ku horyzontom tej rzeczywistości, która wykracza poza warunki skończoności.
Rozum jest potrzebny, jest niezbędny dla wiary, jak podkreślił to w swym wykładzie wygłoszonym w Ratyzbonie 12 września 2006 roku Benedykt XVI, gdyż rozum należy do natury Boga. Racjonalne argumenty pomagają w odkrywaniu Boga, będąc swoistymi wskazówkami, za którymi człowiek może podążać, i nie są wcale sprzeczne z wieloma postulatami współczesnych nauk, jak choćby fizyki czy kosmologii. Wystarczy, gdy popatrzy się choćby na matematyczną harmonię świata, trwałość i regularność praw przyrody, aby dostrzec w nich przejawy immanencji Bożego Rozumu w kosmosie.
Nie należy jednak zupełnie dezawuować naukowych poszukiwań mających za przedmiot Boga, gdyż tak zwana „wiara naukowa” czy „wiara filozoficzna” może także zarówno samego uczonego, jak i tego, kto sięga po wyniki jego badań, zaprowadzić do Boga. Już sam impuls, który skłania filozofa, fizyka czy kosmologa do szukania ostatecznej prawdy, której myśliciel aktualnie nie posiada, ale ma nadzieję na jej odkrycie, więcej nawet: wiarę, że ona istnieje, niejako wyrywa go ku horyzontom tej rzeczywistości, która wykracza poza warunki skończoności.
Rozum jest potrzebny, jest niezbędny dla wiary, jak podkreślił to w swym wykładzie wygłoszonym w Ratyzbonie 12 września 2006 roku Benedykt XVI, gdyż rozum należy do natury Boga. Racjonalne argumenty pomagają w odkrywaniu Boga, będąc swoistymi wskazówkami, za którymi człowiek może podążać, i nie są wcale sprzeczne z wieloma postulatami współczesnych nauk, jak choćby fizyki czy kosmologii. Wystarczy, gdy popatrzy się choćby na matematyczną harmonię świata, trwałość i regularność praw przyrody, aby dostrzec w nich przejawy immanencji Bożego Rozumu w kosmosie.
Bóg, który jest miłością
Jednak poziom logicznych analiz i teoretycznych refleksji to za mało, aby poznać Boga–Miłość, który chce wejść w niekończący się dialog z człowiekiem i który chce stać się najwyższą Wartością i najgłębszym Sensem ludzkiej egzystencji. Jak pisała Edyta Stein w liście do Edmunda Husserla: „kiedy Bóg się zbliża, nie wypada filozofować”. Aby Boga naprawdę poznać, potrzeba doświadczenia religijnego opartego na wierze. Jego istotę „odnajdujemy na płaszczyźnie międzyosobowego przeżycia, w którym Bóg przestaje być abstrakcyjnym obiektem teoretycznych spekulacji, a staje się kochającą Osobą, z którą można rozmawiać w modlitwie”. Dopiero w takim doświadczeniu mamy tę specyficzną relację ludzkiej egzystencji z absolutną Transcendencją. Ta Transcendencja, paradoksalnie, przemienia się w Immanencję w Bogu Miłości Wcielonej, gdy Syn Boży staje się człowiekiem, wchodzi między ludzi, uczestnicząc w ich radościach i cierpieniach. Oto Wiekuisty Byt włącza się w sprawy doczesne człowieka, aby Miłość stała się zrozumiała, konkretna, bliska, ludzka, namacalna. Bóg już nie zamieszkuje wyłącznie w niebie, lecz przez akt kenozy wkracza w centrum świata.
Bóg miłosierny
Warto zwrócić uwagę także na jeszcze jeden, jakże ważny atrybut Boga. Na Jego Miłosierdzie. Czym ono jest? Jest to miłość Boga, która nie cofa się i nie przestaje być miłością nawet wobec zła i grzechu. Jest większa niż największy grzech i dlatego ma moc zwyciężyć każde zło. Trafnie opisuje Miłosierdzie Boga dominikanin Janusz Pyda, gdy mówi, że jest ono „upartą i czynną troską zmierzającą do tego, aby człowiek dostał więcej, niż to, na co zasługuje, czego chce i czego potrzebuje. Prawdziwe miłosierdzie nie ma nic wspólnego z przymykaniem oczu czy odpuszczaniem. Jest upartą walką o człowieka, o jego szczęście, o jego doskonałość. Jest nieustępliwie cierpliwą miłością, która musi pokonać słabość i grzech kochanego”.
Bóg sam, aby zwrócić uwagę człowieka na tę Jego cechę, był inspiracją dla ustanowienia tego święta, którą przekazała nam święta Siostra Faustyna Kowalska: „Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia. Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników”.
Święto Miłosierdzia Bożego Kościół w tym roku obchodzi 16 kwietnia. Warto też pamiętać, że prawdziwy czciciel Miłosierdzia Bożego powinien przynajmniej raz dziennie wykonać uczynek powodowany miłosierdziem, choćby to była krótka modlitwa za osobę, która potrzebuje jakiegokolwiek wsparcia.
Bóg sam, aby zwrócić uwagę człowieka na tę Jego cechę, był inspiracją dla ustanowienia tego święta, którą przekazała nam święta Siostra Faustyna Kowalska: „Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia. Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników”.
Święto Miłosierdzia Bożego Kościół w tym roku obchodzi 16 kwietnia. Warto też pamiętać, że prawdziwy czciciel Miłosierdzia Bożego powinien przynajmniej raz dziennie wykonać uczynek powodowany miłosierdziem, choćby to była krótka modlitwa za osobę, która potrzebuje jakiegokolwiek wsparcia.
Boga nie ma
Owszem, zawsze będą ludzie, dla których Bóg będzie Wielkim Nieobecnym, ale jak napisał Czesław Miłosz:
„Jeżeli Boga nie ma,
To nie wszystko człowiekowi wolno.
Jest stróżem brata swego
I nie wolno mu brata swego zasmucać,
Opowiadając, że Boga nie ma”.
„Jeżeli Boga nie ma,
To nie wszystko człowiekowi wolno.
Jest stróżem brata swego
I nie wolno mu brata swego zasmucać,
Opowiadając, że Boga nie ma”.
Zdzisława Kobylińska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez