KRAKSA, POLAK I…

2023-04-09 08:00:00(ost. akt: 2023-04-09 08:29:05)

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

Zbulwersowała mnie w ostatnich dniach jedna sprawa z obszaru dwóch kół. Oto ona. Kraksy to w kolarstwie rzecz przykra, czasem dramatyczna, ale niestety to codzienność peletonu.
Obserwując wyścigi kolarskie od czasu, kiedy byłem małolatem i grałem w kapsle na chodniku – rozgrywaliśmy Wyścig Pokoju, kapsle były oznakowane numerami i nazwiskami polskich i innych cyklistów uczestniczących w WP – pamiętam kraksy jako przykry, ale stały element kolarstwa. Nieraz kompletnie zmieniały kolejność czołówki, ale nierzadko działy się w środku czy z tyłu peletonu i choć bolesne dla poszkodowanych, niekoniecznie miały wpływ na kolejność na mecie.
Doprawdy: nie ma wyścigu bez kraksy, mniejszej czy większej. Rzadko kiedy – choć niestety się to zdarza – powoduje je kibic, który wtargnie na trasę wyścigu. Wtedy jest on – i powinien być – karany. Jednak ostatnia decyzja organizatorów belgijskiego wyścigu Dokoła Flandrii zaszokowała mnie. Otóż Belgowie (Flamandowie) zgłosili do Międzynarodowej Unii Kolarskiej, a adresat, czyli UCI, zapowiedział wyciągnięcie surowych konsekwencji wobec Polaka Filipa Maciejuka, który spowodował – rzeczywiście dużą – kraksę. Polak startujący w barwach zawodowej grupy z Bahrajnu usiłował ominąć poboczem grupę kolarzy, ale wjechał w rów z wodą, co spowodowało, że upadł i spowodował kraksę z udziałem połowy (!) peletonu. Teraz ma być ukarany „dla przykładu”. Mają go zawiesić i ukarać jeszcze ekstragrzywną. Co ciekawe, najbardziej poszkodowany kolarz, który złamał obojczyk, zaprotestował przeciwko karze dla Polaka.
Mam wrażenie, że sytuacja, w której nagle zaczyna się karanie tych, którzy powodują kraksy – od naszego rodaka, jest niezdrowa i podejrzana, zwłaszcza że nie chcą tego sami kolarze. Czy okolicznością obciążającą dla niego był fakt, że jest Polakiem? Czy np. wobec Belga czy Niemca międzynarodowe władze kolarskie też byłyby takie „innowatorskie” i bezwzględne?

Ryszard Czarnecki