Rowerowa Obwodnica Olsztyna (49): Od śmietnika do cmentarza

2023-04-02 10:05:00(ost. akt: 2023-09-29 07:42:13)
Miało być San Francisco, ale na razie mamy "ściernisko". A konkretniej idzie o "Warmińskie Pompeje". Nadal nie wiecie państwo o co chodzi? To zapraszam do lektury.
Wyruszam rowerem z Trackiej, z miejsca gdzie asfalt dochodzi do torów, a gdzie ktoś z upodobaniem wyrzuca swoje śmieci. Mam przed sobą ledwo nieco ponad 30 kilometrów, głównie asfaltem i trochę szutrem.


1. Nikielkowo to stara, bo powstała w 1366 roku wieś, która niedawno dzięki wiaduktowi zbudowanemu przez starostwo zyskała połączenie z Wójtowem i "szesnastką" a dzięki PKP przystanek kolejowy. Swoją nazwę wzięła od założyciela (Prusa) Nicolausa von Wopen czyli Mikołaja z Wopów (leżą między Barkwedą a Spręcowem). Od połowy XIX wieku gospodarzył tam Leopold von Hoverbeck, który był zapalonym sadownikiem.

— Pod Olsztynem krótko po 1850 znajdujemy też duże sady, które założył w Nikielkowie baron von Hoverbeck. Gospodarstwo to było wielką pomologiczną stacją doświadczalną, jakiej nigdy chyba więcej nie miała Warmia. Prawie wszystkie znane odmiany jabłoni występowały w tym wielkim gospodarstwie sadowniczym — pisał Felix Hasselberg z Lidzbarka w „Ermländischer Haus-Kalender” na 1914 rok.

A dowiedziałem się o tym dzięki roślinnej pasji rodziny Gursztynów, którzy w dalekim 1935 roku założyli szkółkę we wsi Bokszyszki, w ówczesnym województwie nowogródzkim. Po wojnie zamieszkali zaś w Braniewie i w 1959 roku ponownie otworzyli szkółkę, która do tej pory pozostaje w ich rękach. A Lucjan Gursztyn wspomniany przekład zamieścił na stronie gursztyn.pl/gursztyn-o-nas/.

Leopold von Hoverbeck spoczywa do dzisiaj, wraz żoną i córką na rodowym cmentarzu w Nikielkowie.


2. Z Nikielkowa jadę szutrem a potem kędzierzawym asfaltem do leżących nad jeziorem Wadąg Szypr, niegdyś ważnego ośrodka wypoczynkowego, któregoś z olsztyńskich przedsiębiorstw, w którym stało sporo tekturowych domków. Teraz to letniskowa osada, która ma ledwie kilku stałych mieszkańców. Wracam po chwili na asfalt i drogą z płyt betonowych dojeżdżam do Łęgajn.


3. Wieś powstała w 1364 roku. Zasadźcami wsi byli dwaj Prusowie bracia Gedeke i Hannike. W 1861 roku mieszkali wyłącznie katolicy, wszyscy mówili w języku polskim. Przez lata (do 2007) roku wieś była znana przede wszystkim z gigantycznego wysypiska śmieci. Choć jeszcze bardziej z kombinatu ogrodniczego "Łęgajny", który powstawał w latach 1958-1963, a którego jedną ze specjalizacji były właśnie jabłka. Wtedy posadzono na obszarze 11 hektarów.

Ciekawe czy ci, którzy wpadli na pomysł utworzenia "Łęgajn" wiedzieli coś o dziele von Hoverbecka?

W każdym razie dawne szklarnie się nie zachowały, są już nowe. Zachował się za to dworek przypominający trochę domy na olsztyńskiej Kolejowej i bloki jakie w drugiej połowie lat siedemdziesiątych zbudowano dla Kombinatu Państwowych Gospodarstw Ogrodniczych, bo taka była jego oficjalna nazwa.

4. Z Łęgajn jadę asfaltem do Barczewka. Chce zobaczyć co zostało z Alt Wartenburg. Kilka lat temu była to prawdziwa sensacja, kiedy na wzgórzu pomiędzy Pisą i jeziorem Wadąg archeolodzy odkopali ruiny XIII wiecznego miasta założonego przez osadników ze Śląska w 1325 roku a spalonego do cna przez Litwinów w 1354 roku. Naukowcom udało się tu odsłonić piwnice czterech średniowiecznych domostw. To co odkopano trafiło do muzeum a samo znalezisko okrzyknięto nawet "warmińskimi Pompejami".


— Niewykluczone jest, że Warmińskie Pompeje staną się w przyszłości nową atrakcją turystyczną Warmii i Mazur. Pewne jest natomiast, że już teraz jest to wielkie odkrycie archeologiczne zarówno w skali regionu, jak i całej Polski — pisało wtedy "National Geographic".

Było to w 2016 roku. Stanowiska archeologiczne zasypano. Teraz, to jak dawniej pole, tyle że teraz zabytkowe a stosowana tabliczka ostrzega, żeby nie grzebać w ziemi.


5. Barczewko to bardzo klimatyczna wieś ze smutną historią z 1945 roku. We wsi stoi kościół z końca XVIII wieku, przebudowany w latach 1889-1893. Wyposażenie kościoła barokowe. W okresie międzywojennym w Barczewku działało koło Związku Polaków w Niemczech, a w 1937 roku powstała polska biblioteka. Z Barczewka, czyli jak mawiali Warmiacy Starego Wartemborka, pochodził ksiądz Karol Langwald (1886-1945), który przez lata współtworzył polski ruch na Warmii i był za to prześladowany. W 1945 roku został wywieziony przez Sowietów na Syberię, gdzie zmarł w maju tego samego roku. — Był ks. Langwald ofiarą dwóch totalitaryzmów: hitlerowskiego i komunistycznego — napisał w poświęconym mu artykule dr Jan Chłosta.

Na miejscowym cmentarzu zachowało się trochę starych grobów. Pochowany jest tam też ks. Joachim Ziemetzki, proboszcz parafii w Barczewku w latach 1938-1945. Pochodzący z Gietrzwałdu ksiądz uważał się za Niemca, ale kazania głosił po polsku. Był szykanowany przez hitlerowców.


Kiedy w styczniu 1945 roku do Barczewka wkroczyli Rosjanie, schronił się w gospodarstwie Augusta Surreya. Podczas kolacji do domu wtargnęło kilkunastu radzieckich żołnierzy. Od stołu zabrali gospodarza, ks Joachima Ziemetzkiego i jeszcze jednego mężczyznę i rozstrzelali. W sumie wraz z księdzem czerwonoarmiści zamordowali wtedy 19 mieszkańców wsi, w tym 7 kobiet.

Na tym cmentarzu spoczywa też wielce zasłużony dla ukraińskiej społeczności w Polsce Teofil Szczerba. To między dzięki jego staraniom w 1968 roku w liceum w Górowie Iławeckim utworzono pierwszą "ukraińską" klasę i przez lata uczył ukraińskiego. To on założył chór "Dumka", który przekształcił się z czasem w zespół pieśni i tańca „Dumka”

5. Z Barczewka jadę przez Słupy do Kieźlin. Chcę zobaczyć to, co znalazłem w "Zanim wymyślono Warmię i Mazury" Henryka Mondrocha. W jego opisie Kieźlin najbardziej zaciekawiła mnie historia pomnika postawionego ku czci parafian poległych w czasie Wielkiej Wojny.

Upamiętniono na nim 14 żołnierzy z Kieźlin. Pomnik przetrwał przed kościółkiem do końca lat 60tych. Potem w tym miejscu postawiono figurę Matki Boskiej, którą przywieziono ze Lwowa i ustawiono na podstawie zbudowanej z kamieni pochodzących z muru znajdującego się kiedyś za pomnikiem poległych. I przytwierdzono do niej 3 tabliczki z 6 nazwiskami. Reszta się nie zachowała.


A wśród poległych był tam wymieniony między innymi Josef (Józef) Jagalla, zapewne spowinowacony z pochodzącym też z Kieźlin księdzem Jakubem Jagałłą (1863-1934), który wspierał polski ruch na Warmii a po latach został generalnym przełożonym Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców. Jednym z jego podopiecznych w Papieskim Kolegium Polskim w Rzymie był ks. Tomasz Wilczyński, przyszły biskup warmiński w latach 1956-1965.

6. Skoro już byłem w Kieźlinach, to byłoby grzechem nie zajechać na cmentarz w Dywitach i nie zapalić świeczki na grobie "starszej babci". Tak nazywaliśmy Katarzynę Kościcką (1892-1991), która mieszkała samotnie we wsi moich dziadków ze strony mamy. (Monastyr). W 1947 roku wysiedlono ją razem z nimi i tak już z nimi została. Naprawdę nazywała się Kostyszyn, ale spolszczono jej po wojnie nazwisko. Jeszcze w latach 80tych w białym lnianym woreczku przechowywała suszony chleb, żeby mieć coś pod ręką, "jak nas znowu będą wysiedlać".

7. To już właściwie koniec wycieczki. Na chwilę zatrzymałem się jeszcze na moście przerzuconym nad Wadągiem. Tak wygląda widziana z niego rzeka:


A tak wiadukt widziany z brzegu Wadąga:


Trasa: około 30 kilometrów: Track-Nikielkowo-Szypry-Łęgajny-Barczewko-Słupy-Kieźliny-CEiK







Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. GregOlsztyn #3109187 2 kwi 2023 12:06

    Bardzo ciekawy artykuł, ale ta rzeka to Wadąg a nie Łyna.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)