"Taniec jest jak magnes, przyciąga." Za nami Funny Bunny DANCEfloor w Olsztynie [ZDJĘCIA]
2023-03-25 18:40:06(ost. akt: 2023-03-25 19:56:37)
"Gdy mam zły humor, tańczę. Gdy jestem wesoła, tańczę. W domu, w szkole... Nawet, gdy śpię, tańczę, bo śni mi się taniec!" Aż 170 tancerzy z Warmii i Mazur wzięło udział w turnieju tańca Funny Bunny DANCEfloor w Olsztynie.
To był turniej tańca inny niż wszystkie. W Funny Bunny DANCEfloor tancerze realizowali swoje pomysły i marzenia — na parkiecie i przed jury. Tancerze, a było ich aż 170, w kilku kategoriach wiekowych prezentowali samodzielnie przygotowane choreografie, samodzielnie dobraną muzykę, kostium, a także całe układy taneczne – bez pomocy instruktora lub pedagoga. Można było tańczyć solo, z przyjaciółmi, a nawet z rodzicami. Albo z dziećmi.
— Tańczę z córką w duecie. Obydwie lubimy tańczyć, a że marzenia trzeba spełniać, więc postanowiłyśmy wystąpić razem w tańcu współczesnym — przyznaje Marta Kierzel, która przyjechała na turniej z Rynu. — Przygotowania do tak dużego turnieju to niełatwa sprawa. Trenowałyśmy codziennie w domu kultury, rano przed lekcjami. Córka ma raz na dziewiątą, raz na dziesiątą do szkoły, więc mogłyśmy sobie na to pozwolić. Wstawałyśmy rano, ok. 7.30 i jechałyśmy ćwiczyć taniec, który nazwałyśmy "Jestem". Tańczymy opowiadając o naszej miłości. Nie ukrywam, że to niesamowite doświadczenie i przeżycie. Tym bardziej, że wymyśliłam choreografię i na sali muszę być trenerką, a nie mamą. To trudne, ale możliwe. Gdy wchodziłyśmy na salę, stawałam się trenerką. Moja córka Matylda musiała się tego nauczyć. Na początku były nawet łzy. Córka nie poznawała mnie na sali, bo byłam rzeczywiście kompletnie inna niż w domu. Ale później się wyczułyśmy. Obydwie zresztą tańczymy. Taniec to moja pasja, którą zaraziłam Matyldę. I teraz tańczymy razem. I razem kochamy.
— W tańcu najfajniejsze jest to, że można się w nim wyrazić. Mam 11 lat, a tańczę już od dziewięciu. Zaczęłam więc, gdy miałam dwa lata. I do tej pory taniec mi się nie znudził — opowiada Oliwia Gawrysiak, tancerka z Olsztynka. — Gdy mam zły humor, tańczę. Gdy jestem wesoła, tańczę. W domu, w szkole... Nawet, gdy śpię, tańczę, bo śni mi się taniec! A najbardziej uwielbiam, gdy wchodzi się na scenę. Towarzyszy temu cudowny stresik, który mija. W turnieju tańczę jeszcze z trzema koleżankami. Stworzyłyśmy mini formację. Same wszystko wymyśliłyśmy. A zrobiłyśmy to spontanicznie. Miałam wynajętą salę, żeby ćwiczyć układ i przyszły do mnie koleżanki. Pomyślałyśmy wtedy, że razem weźmiemy udział w Funny Bunny DANCEfloor. I to był strzał w dziesiątkę!
— Ja mam 16 lat, a tańczę już 13. Na początku tańczyłam jednak tańce ludowe. Potem zmieniłam szkołę tańca, w której mogę meiszać style tańca. Łączę klasykę, taniec współczesny i breaking. Wszystko do siebie pasuje. Dzięki temu mogę bardziej siebie wyrazić. Taniec ludowy nie pozwalał mi na tę odrobinę szaleństwa, którą mam teraz. Był jakby włożony w ramy, które musiałam przestrzegać. Teraz tańczę, co chcę. Mogę nawet machać palcem i może to być ciekawe — cieszy się Hanna Żyznowska z Olsztyna. W turnieju tańczyłam solo i z moimi koleżankami. Stworzyłyśmy trio. Wspólny taniec też jest fascynujący. Każda z nas ma inny styl, ale gdy tańczymy, dopełniamy się i uzupełniamy. Taniec łączy. Ćwiczyłyśmy w weekendy, po 3-4 godziny. Mogłyśmy odpoczywać, ale wolałyśmy tańczyć. Bo taniec jest jak magnes, przyciąga.
Funny Bunny DANCEfloor odbył w Auli Kongresowej w Centrum Konferencyjno-Szkoleniowym UWM.
ADA ROMANOWSKA
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez