POLSKI RUCH OLIMPIJSKI: IDZIE NOWE
2023-03-25 13:00:00(ost. akt: 2023-03-25 13:49:09)
Zmiany, zmiany, zmiany... Za miesiąc odbędą się odkładane wybory w Polskim Komitecie Olimpijskim. Powinny odbyć się już dawno, ale na przeszkodzie stanęła najpierw pandemia, a potem uznano, że zgromadzenie sprawozdawczo-wyborcze należy zwołać po letnich igrzyskach olimpijskich, by ostatecznie przełożyć je na okres po zimowych igrzyskach (miały miejsce już ponad rok temu...).
Już wiadomo, że nastąpi zmiana na stanowisku prezesa PKOl. Sprawujący tę funkcję przez ostatnie 13 lat wieloletni prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce Andrzej Kraśnicki w wyborach nie wystartuje. Zarząd PKOl - jestem jego członkiem, a także członkiem jego prezydium - jednogłośnie przegłosował prezesurę honorową dla ustępującego szefa polskiego ruchu olimpijskiego. Kraśnicki, rodowity poznaniak, objął funkcję prezesa PKOL po śmierci śp. Piotra Nurowskiego (były prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, dyplomata, a potem jeden z szefów Polsatu), który zginął pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.
Gdy piszę te słowa wciąż można zgłaszać kandydatów na sternika naszego ruchu olimpijskim. Na pewno wystartuje i jest zdecydowanym faworytem prezes Polskiego Związku Koszykówki oraz koszykarskiej ligi, uważany za bardzo skutecznego menedżera, Radosław Piesiewicz. W kuluarach mówi się, że swój start poważnie rozważa dwukrotny medalista olimpijski w kolarstwie, jeden z nielicznych kolarzy, który dwa razy stanął na podium podczas tych samych IO, szef Polskiego Towarzystwa Olimpijczyków Mieczysław Nowicki. Może jednak być i tak, że będzie tylko jeden kandydat - Piesiewicz. Jedno jest pewne: idzie NOWE.
Polski ruch olimpijski już drugi raz z rzędu załatwia swoje rozstrzygnięcia personalno-wyborcze niekonfrontacyjnie, na zasadzie wynegocjowanego kompromisu. Unikamy w ten sposób otwartej, publicznej „wojny”, która mogłaby być niekorzystna z punktu widzenia i naszej współpracy ze sponsorami (państwowymi i prywatnymi), ale także wizerunku PKOL w mediach i opinii publicznej. Poprzednio to ja zrezygnowałem z kandydowania i poparłem Andrzeja Kraśnickiego, teraz prezes Kraśnicki poparł kandydaturę Radosława Piesiewicza. Jak mówi stare polskie przysłowie „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Dla polskiego sportu to chyba dobrze, czyż nie?
Gdy piszę te słowa wciąż można zgłaszać kandydatów na sternika naszego ruchu olimpijskim. Na pewno wystartuje i jest zdecydowanym faworytem prezes Polskiego Związku Koszykówki oraz koszykarskiej ligi, uważany za bardzo skutecznego menedżera, Radosław Piesiewicz. W kuluarach mówi się, że swój start poważnie rozważa dwukrotny medalista olimpijski w kolarstwie, jeden z nielicznych kolarzy, który dwa razy stanął na podium podczas tych samych IO, szef Polskiego Towarzystwa Olimpijczyków Mieczysław Nowicki. Może jednak być i tak, że będzie tylko jeden kandydat - Piesiewicz. Jedno jest pewne: idzie NOWE.
Polski ruch olimpijski już drugi raz z rzędu załatwia swoje rozstrzygnięcia personalno-wyborcze niekonfrontacyjnie, na zasadzie wynegocjowanego kompromisu. Unikamy w ten sposób otwartej, publicznej „wojny”, która mogłaby być niekorzystna z punktu widzenia i naszej współpracy ze sponsorami (państwowymi i prywatnymi), ale także wizerunku PKOL w mediach i opinii publicznej. Poprzednio to ja zrezygnowałem z kandydowania i poparłem Andrzeja Kraśnickiego, teraz prezes Kraśnicki poparł kandydaturę Radosława Piesiewicza. Jak mówi stare polskie przysłowie „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Dla polskiego sportu to chyba dobrze, czyż nie?
Ryszard Czarnecki
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez