Ks. Franciszek Blachnicki – człowiek wiary konsekwentnej

2023-03-23 11:03:52(ost. akt: 2023-03-25 09:57:39)

Autor zdjęcia: Archiwum Główne Ruchu Światło-Życie

Ksiądz Franciszek Blachnicki to jeden z najbardziej represjonowanych przez system komunistyczny duchownych. Wychowawca i duszpasterz wielu pokoleń dzieci, młodzieży oraz dorosłych. Twórca „pokolenia ks. Blachnickiego”, do którego należę. Udział w tzw. oazach od lat 70. XX wieku z pewnością miał wpływ na późniejsze wybory światopoglądowe, moralne i zawodowe wielu z nas. Ks. Franciszka Blachnickiego zwanego „Ojcem” widywałam na Kopiej Górce w Krościenku nad Dunajcem w Centrum Ruchu Światło-Życie.
Ofiara systemu komunistycznego

Informacja o charakterze jego śmierci potwierdza tylko to, o czym środowisko oazowe mówiło od lat – Ojciec Franciszek został zamordowany, jak się dziś okazuje, otruto go rtęcią. Jest to bardzo ważne z punktu widzenia procesu beatyfikacyjnego Czcigodnego Sługi Bożego F. Blachnickiego. Mógłby być w tej sytuacji uznany za męczennika, co przyspieszyłoby beatyfikację. Dobrze zatem się stało, że w kwietniu 2020 r. prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach wskutek interwencji poselskiej Tomasza Rzymkowskiego podjął ponownie śledztwo w sprawie śmierci ks. Franciszka Blachnickiego. O ustaleniach tego śledztwa IPN poinformował 14 marca 2023 r.
– Nie ulega żadnym wątpliwościom dziś, w wyniku prowadzonego bardzo skrupulatnie śledztwa, że ksiądz Franciszek Blachnicki został zamordowany, został otruty. (...) Śledztwo (...) pozwoliło dzisiaj w sposób kategoryczny dojść do tego punktu, który pozwala na brutalną prawdę, że ksiądz Franciszek Blachnicki był kolejną ofiarą systemu komunistycznego, ofiarą, dlatego, że prowadził piękną działalność duszpasterską. (…) Był prześladowany, szykanowany, więziony, stawiano mu zarzuty i w konsekwencji został w sposób okrutny zamordowany – powiedział minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro, a prezes IPN dodał, że „zwyciężał zło systemu komunistycznego dobrem, tworząc wielkie dzieła i walcząc z monopolem władzy komunistycznej na wychowanie młodego pokolenia. Stworzył największy ruch odnowy religijnej, ruch oazowy Światło-Życie, (…) który wychowywał i skupiał blisko dwa miliony Polaków. Całą działalność społeczną i misyjną ks. Franciszka Blachnickiego możemy dziś nazwać wychowaniem do wolności”.

Kim był Ojciec Franciszek?

Urodzony w Rybniku w 1921 r. ks. Blachnicki jest jednym z najważniejszych duchownych katolickich w okresie PRL. Jako nastolatek działał w polskim przedwojennym harcerstwie, był podchorążym Wojska Polskiego w czasie II wojny światowej i działał w konspiracji na terenie Górnego Śląska. W 1940 r. aresztowany przez gestapo został osadzony w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Auschwitz, gdzie przebywał w kompanii karnej i przez prawie miesiąc w bunkrze głodowym. W marcu 1942 r. sąd niemiecki skazał go za działalność konspiracyjną przeciwko Trzeciej Rzeszy na karę śmierci przez ścięcie gilotyną. W celi śmierci przebywał 5 miesięcy. Tam też nawrócił się. Na szczęście karę śmierci zamieniono na 10 lat ciężkich robót, które odbywał w różnych miejscach na terenie Niemiec do 1945 r. Po wojnie wrócił do Polski i wstąpił do Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie, gdzie w 1950 r. przyjął święcenia kapłańskie. W latach 1950-1956 pracował jako wikariusz w parafiach diecezji katowickiej, a od 1956 do 1961 r. był pracownikiem Kurii Diecezjalnej w Katowicach i redakcji tygodnika „Gość Niedzielny”. W 1961 r. został aresztowany i skazany na 13 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata za "szkalowanie władzy", z czego przesiedział cztery miesiące w katowickim więzieniu. W 1963 r. po raz pierwszy poprowadził zamknięte rekolekcje „Oazy Dzieci Bożych”, które uznawane są za początek Ruchu Światło-Życie. W latach 1961-1965 studiował teologię pastoralną na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie był też zatrudniony najpierw jako asystent, potem jako adiunkt. Był jednym z twórców Instytutu Teologii Pastoralnej. Niestety jego habilitacja przygotowana w 1973 r. nie została zaaprobowana przez władze komunistyczne. Swe pasje przekuł na praktykę, gdyż w jego ruchu oazowym Światło-Życie w latach 1964–1989 wzięło udział ok. 2 mln osób, z czym władze komunistyczne nigdy nie mogły sobie poradzić ani się z tym pogodzić. Działał też intensywnie na rzecz trzeźwości Polaków. W 1957 roku zainicjował ogólnopolski ruch "Krucjata Wstrzemięźliwości". W czasie pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce w 1979 roku założył ruch "Krucjata Wyzwolenia Człowieka", którego zadaniem było promowanie abstynencji. Szykanowany, inwigilowany, zastraszany tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego 10 grudnia 1981 r. pojechał do Rzymu jako członek komisji organizacyjnej Kongresu Ruchów Religijnych, który miał się odbyć 17 grudnia. Stamtąd jednak zachęcany przez przyjaciół nie wrócił już do Polski. Zdecydował udać się do Niemiec Zachodnich, gdyż prokuratura wojskowa w międzyczasie wydała postanowienie o jego tymczasowym aresztowaniu i zarządziła poszukiwanie listem gończym, zarzucając kapłanowi ,,działalność na szkodę interesów PRL”. W 1982 r. zamieszkał w polskim ośrodku „Marianum” w Carlsbergu, gdzie zorganizował Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Światło-Życie. Tam też powołał do życia Instytut Niepokalanej Matki Kościoła, Ośrodek „Marianum” i „Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów”. W Niemczech nadal był inwigilowany. Duchownym interesowały się służby rosyjskie i niemiecka STASI. Natomiast Departament I MSW PRL umieścił wśród najbliższych współpracowników ks. Franciszka Blachnickiego w Calsbergu agentów o pseudonimach „Yon” i „Panna”, wykonujących ofensywne zadania wywiadowcze. Jak twierdzi dr Łukasz Nawrocki: „W jego najbliższe otoczenie wysłano dwójkę zdeterminowanych, perfidnych i doświadczonych agentów komunistycznych służb – małżeństwo państwa Gontarczyków, którzy mieli ostatecznie zniszczyć księdza”.

Zabić księdza

Agenci bezpieki, Andrzej i Jolanta Gontarczykowie, dość szybko zdobyli duże zaufanie kapłana jako „działacze” „Solidarności” i osoby nawrócone, stając się jego bliskimi współpracownikami. To po rozmowie z nimi ks. Blachnicki zmarł w wyniku podania śmiertelnych substancji toksycznych 27 lutego 1987 r., co sugeruje, że mogli mieć udział w tej zbrodni.
W kwietniu 2000 r. ciało kapłana sprowadzono do Polski i złożono w kaplicy Kościoła Chrystusa Dobrego Pasterza w Krościenku nad Dunajcem. Autopsja po ekshumacji ciała oraz inne ustalenia śledczych polskich i niemieckich potwierdziły, że został on zamordowany. Rok później IPN wszczął śledztwo, w toku którego ujawniono agenturalną działalność małżeństwa Gontarczyków, a także sugerowano, że śmierć ks. Blachnickiego mogła być wynikiem otrucia. Śledztwo w sprawie zabójstwa duchownego zostało jednak w 2006 r. umorzone przez prokurator Ewę Koj, która odstąpiła również od przesłuchania funkcjonariuszy SB zamieszanych bezpośrednio w inwigilację. Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że takie zamknięcie sprawy służyło w istocie ochronie osób związanych ze służbami specjalnymi PRL. Tymczasem okoliczności śmierci ks. Blachnickiego domagały się czynności wyjaśniających. Robert Derewenda, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, zwracał uwagę na to, że kapłan gdy dowiedział się o tym, że jest inwigilowany przez tak bliskich współpracowników, zszokowany postanowił porozmawiać z Jolantą i Andrzejem Gontarczykami. Podczas pracy w drukarni doszło do poważnej wymiany zdań z Andrzejem Gontarczykiem. Później ksiądz zjadł obiad, a podczas drzemki jego współpracownicy usłyszeli niepokojący kaszel, potem ksiądz zmarł - relacjonował Robert Derewenda.

Kim jest Jolanta Gontarczyk vel Lange?

Dziś już wiemy, że wiosną 1988 r. Gontarczykowie przez Austrię, Jugosławię i Węgry wrócili do Polski, wszędzie jednak udzielając już szkalujących wypowiedzi na temat zmarłego ks. Blachnickiego. Po powrocie otrzymali duże mieszkanie i środki na jego remont i wyposażenie. W III RP Jolanta Gontarczyk należała do SLD i świetnie odnalazła się w nowej rzeczywistości. Działaczka lewicowa, feministka, aktywnie pracująca na rzecz aborcji. Współpracowała z wieloma aktywistami lewicowymi m.in. z szefową Kancelarii Prezydenta Danutą Waniek. W 2004 r. - w okresie rządów Leszka Millera - pracowała na stanowisku zastępcy dyrektora Departamentu Administracji Publicznej w MSWiA. Kierowała pracami Zespołu ds. Koordynacji Strategii Antykorupcyjnej. Po publikacjach na temat Gontarczyków w „Gościu Niedzielnym” została zwolniona, ale środowisko SLD nadal przy niej trwało. Stanęła na czele Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Pro Humanum, finansowanego przez ratusz Rafała Trzaskowskiego, które z założenia ma walczyć z dyskryminacją. O Jolancie Gontarczyk używającej obecnie nazwiska Lange, TW „Panna”, głośno było jakiś czas temu, kiedy tygodnik „Niedziela” ujawnił, że jej fundacja (zajmująca się m.in. promocją środowisk LGBT) otrzymywała ogromne pieniądze (ok. 2 mln zł) od warszawskiego ratusza. Od 16 marca 2023 r., posiadająca podwójne obywatelstwo (niemieckie) Jolanta Gontarczyk Lange jest już nieuchwytna. Ale to, jak się wydaje, wątek na osobny artykuł w niedalekiej przyszłości…Może jakieś światło na sprawę rzuci TVN?

Zdzisława Kobylińska