Putin był przekonany, że trzyma UE w garści. Nie docenił Polski
2023-03-09 08:15:16(ost. akt: 2023-03-09 08:17:29)
Władimir Putin nie tylko sądził, że zdobędzie Kijów w 3 dni, ale był przekonany, że nikt mu w tej wojnie nie przeszkodzi. Rosja zakładała, że nie będzie zdecydowanej reakcji na inwazję ani ze strony Unii Europejskiej, ani NATO. Co więcej, wierzyła że niektóre kraje zaakceptują nawet atak na Polskę, a NATO ulegnie rozpadowi. O czym świadczą ujawnione dokumenty FSB?
Dokumenty rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, ujawnione wczoraj przez brytyjski „The Sun”, mówią ogromnie wiele o stanie świadomości prezydenta Rosji. Nie wzięły się jednak tak zupełnie znikąd.
UE w szponach rosyjskich wpływów
Należałoby tu przypomnieć sobie doniesienia o działalności rosyjskich służb na terenie Unii Europejskiej w ostatnich latach. Już w 2016 roku służby specjalne wielu państw alarmowały w Parlamencie Europejskim, że poziom rosyjskiej agentury w ich krajach jest zatrważający. Trwające dekady uzależnianie gospodarcze Niemiec i Francji pogłębiało ten problem. Pomimo nałożonego na Rosję w 2014 roku embarga na broń, niewiele się zmieniło. Poprzez luki w przepisach, z Unii Europejskiej przedostał się do Rosji sprzęt o łącznej wartości 350 mln euro, z czego 78 proc. dostarczyły Niemcy i Francja. Uzależnienie od rosyjskich surowców także dawało Rosji pewność przewagi. Nie tylko nie zablokowano gazociągu Nord Stream, ale uruchomiono jego drugą nitkę. Kreml żył w przekonaniu, że prowadzona przez lata wojna hybrydowa, zwłaszcza informacyjna, powiodła się doskonale i trzyma Unię Europejską w garści. Biorąc pod uwagę postawę Niemiec i Francji na początku wojny i przez kolejne miesiące, trzeba uczciwie przyznać, że Putin nie był w aż tak wielkim błędzie, jak widać to dzisiaj. Przypomnijmy sobie nie tylko liczne telefony na linii Berlin/Paryż – Moskwa, ale także głosowania w Parlamencie Europejskim z początków wojny, w których nawet niektórzy euorodeputowani polskiej opozycji sprzeciwiali się potępienia współpracy z Putinem prowadzonej przez niektórych polityków UE. Na plan Putina należałoby więc patrzeć w szerokim kontekście.
Należałoby tu przypomnieć sobie doniesienia o działalności rosyjskich służb na terenie Unii Europejskiej w ostatnich latach. Już w 2016 roku służby specjalne wielu państw alarmowały w Parlamencie Europejskim, że poziom rosyjskiej agentury w ich krajach jest zatrważający. Trwające dekady uzależnianie gospodarcze Niemiec i Francji pogłębiało ten problem. Pomimo nałożonego na Rosję w 2014 roku embarga na broń, niewiele się zmieniło. Poprzez luki w przepisach, z Unii Europejskiej przedostał się do Rosji sprzęt o łącznej wartości 350 mln euro, z czego 78 proc. dostarczyły Niemcy i Francja. Uzależnienie od rosyjskich surowców także dawało Rosji pewność przewagi. Nie tylko nie zablokowano gazociągu Nord Stream, ale uruchomiono jego drugą nitkę. Kreml żył w przekonaniu, że prowadzona przez lata wojna hybrydowa, zwłaszcza informacyjna, powiodła się doskonale i trzyma Unię Europejską w garści. Biorąc pod uwagę postawę Niemiec i Francji na początku wojny i przez kolejne miesiące, trzeba uczciwie przyznać, że Putin nie był w aż tak wielkim błędzie, jak widać to dzisiaj. Przypomnijmy sobie nie tylko liczne telefony na linii Berlin/Paryż – Moskwa, ale także głosowania w Parlamencie Europejskim z początków wojny, w których nawet niektórzy euorodeputowani polskiej opozycji sprzeciwiali się potępienia współpracy z Putinem prowadzonej przez niektórych polityków UE. Na plan Putina należałoby więc patrzeć w szerokim kontekście.
Zuchwały plan Putina
Ujawnione przez brytyjski dziennik dokumenty pochodzą ze źródła wewnątrz FSB znanego jako „Wind of Change”. Wynika z nich, że Putin liczył, iż po błyskawicznym zwycięstwie jego wojsk na Ukrainie, której pokonanie miało zająć trzy dni, Zachód wpadnie w przerażenie, co ostatecznie doprowadzi do upadku NATO. Do Zachodu miało zostać wystosowane ultimatum: zaakceptować okupację Ukrainy, a nad Polską i krajami bałtyckimi ogłosić strefę zakazu lotów. Według rosyjskiego scenariusza, miała zostać „aktywowana triada nuklearna”, czyli broń jądrowa wystrzeliwana z lądu, powietrza i okrętów podwodnych, co doprowadziłoby do „wycofania się kilku krajów z NATO” i być może z Unii Europejskiej, a w efekcie do „fundamentalnego załamania Zachodu”. Putin zakładał, iż przerażone kraje zachodnie będą wysyłać „oddzielne apele do Rosji, zapewniając, że nie prowadzą agresywnych działań wobec Rosji i nie będą uczestnikami ewentualnej wojny”.
Ujawnione przez brytyjski dziennik dokumenty pochodzą ze źródła wewnątrz FSB znanego jako „Wind of Change”. Wynika z nich, że Putin liczył, iż po błyskawicznym zwycięstwie jego wojsk na Ukrainie, której pokonanie miało zająć trzy dni, Zachód wpadnie w przerażenie, co ostatecznie doprowadzi do upadku NATO. Do Zachodu miało zostać wystosowane ultimatum: zaakceptować okupację Ukrainy, a nad Polską i krajami bałtyckimi ogłosić strefę zakazu lotów. Według rosyjskiego scenariusza, miała zostać „aktywowana triada nuklearna”, czyli broń jądrowa wystrzeliwana z lądu, powietrza i okrętów podwodnych, co doprowadziłoby do „wycofania się kilku krajów z NATO” i być może z Unii Europejskiej, a w efekcie do „fundamentalnego załamania Zachodu”. Putin zakładał, iż przerażone kraje zachodnie będą wysyłać „oddzielne apele do Rosji, zapewniając, że nie prowadzą agresywnych działań wobec Rosji i nie będą uczestnikami ewentualnej wojny”.
Siła Rosji, jeśli chodzi o pozycję (do negocjacji) będzie porównywalna z siłą ZSRR. W przyszłości pozwoli to Rosji na przejęcie kontroli politycznej nad szeregiem krajów, które wchodziły w skład ZSRR. NATO jako integralna struktura przestanie istnieć
— ujawnia Wind of Change. Dodaje, że według założeń Putina, niektóre kraje byłyby nawet gotowe zaakceptować uderzenia rakietowe na Polskę i kraje bałtyckie.
Wielkie fiasko demonicznej pychy
Żaden element planu Putina nie powiódł się! Rosja sądziła, że ma Zachód w garści. I pewnie założenia te miałyby szansę spełnić się jeszcze osiem lat temu, gdy rządziła partia Donalda Tuska. Doskonale pamiętamy, jak wyglądały wówczas stosunki z Rosją. Podległość Polski Moskwie była wręcz szokująca. Kilka przykładów: kontrakty gazowe na warunkach Kremla, śledztwo smoleńskie na zasadach Moskwy, bierność w negocjacjach pokoju na Ukrainie w 2014 roku i Radosław Sikorski wygrażający: jeśli nie podpiszecie porozumienia, wszyscy zginiecie. Rząd PO-PSL nie miał nawet minimum wyobraźni, by przewidzieć zagrożenie. Redukował nakłady na obronność, likwidował posterunki Straży Granicznej, jednostki wojskowe, zasoby militarne, a gdy rosyjskie manewry wojskowe przewidywały scenariusz „ataku nuklearnego na Warszawę”, gen. Koziej wyśmiewał tych, którzy alarmowali o niebezpieczeństwie. Podobnie wyglądała podległość wobec Niemiec. Partia Tuska nie była w stanie sprzeciwić się nawet takim postanowieniom podejmowanym przez Parlament Europejski, które ewidentnie uderzały w polską rację stanu. Jak mogłaby więc podjąć zdecydowane kroki w imię walczącej Ukrainy?
Żaden element planu Putina nie powiódł się! Rosja sądziła, że ma Zachód w garści. I pewnie założenia te miałyby szansę spełnić się jeszcze osiem lat temu, gdy rządziła partia Donalda Tuska. Doskonale pamiętamy, jak wyglądały wówczas stosunki z Rosją. Podległość Polski Moskwie była wręcz szokująca. Kilka przykładów: kontrakty gazowe na warunkach Kremla, śledztwo smoleńskie na zasadach Moskwy, bierność w negocjacjach pokoju na Ukrainie w 2014 roku i Radosław Sikorski wygrażający: jeśli nie podpiszecie porozumienia, wszyscy zginiecie. Rząd PO-PSL nie miał nawet minimum wyobraźni, by przewidzieć zagrożenie. Redukował nakłady na obronność, likwidował posterunki Straży Granicznej, jednostki wojskowe, zasoby militarne, a gdy rosyjskie manewry wojskowe przewidywały scenariusz „ataku nuklearnego na Warszawę”, gen. Koziej wyśmiewał tych, którzy alarmowali o niebezpieczeństwie. Podobnie wyglądała podległość wobec Niemiec. Partia Tuska nie była w stanie sprzeciwić się nawet takim postanowieniom podejmowanym przez Parlament Europejski, które ewidentnie uderzały w polską rację stanu. Jak mogłaby więc podjąć zdecydowane kroki w imię walczącej Ukrainy?
Putin przestrzelił. Jego plan okazał się nierealny. Ale nie dlatego, że był zupełnie oderwany od rzeczywistości. Błędem było założenie, że nikt nie będzie chciał wstawić się za Ukrainą. Nie przewidział, że prezydent Rzeczypospolitej i polski rząd tak jednoznacznie ujmą się za naszym wschodnim sąsiadem. Nie przewidział, że Polska rozszyfruje działania wojny hybrydowej, że nie da się wpuścić w operację „Śluza” na granicy z Białorusią, że zdecydowanie postawi na zbrojenia i zacieśnienie współpracy z NATO, że weźmie na siebie ciężar reprezentowania Ukrainy na całym świecie i swoją nieustępliwością zmusi kraje Zachodu do włączenia się w pomoc oraz napiętnowania Rosji. Nie przewidział, że nie damy się wciągnąć w szereg prowokacji, uruchomionych już po wybuchu wojny. Nie spodziewał się, że Ukraina będzie walczyć tak odważnie i otrzyma militarne wsparcie świata. Nie sądził, że Stany Zjednoczone włożą tak wiele wysiłku w pomoc Ukrainie, we wzmocnienie wschodniej flanki NATO i zauważą, że to Polska, a nie Niemcy są wiarygodnym partnerem w tej części Europy. Dyktator z Kremla pomylił się na bardzo wielu płaszczyznach, ale najbardziej potknął się o odwagę Ukraińców i braterską niezłomność Polski.
Tekst ukazał się na portalu wpolityce.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez