Eutanazja – indywidualna śmierć ciała, zbiorowa śmierć duszy
2023-03-07 20:00:00(ost. akt: 2023-03-07 20:52:56)
To był także Wielki Post roku 2002, gdy w Holandii ówczesna minister zdrowia Els Borst podpisała ustawę legalizującą eutanazję. Warto jednak pamiętać, że wykonywano ją milcząco już wiele lat wcześniej. Dr Pieter Admiraal, autor broszury z 1981 r. na temat przeprowadzania eutanazji, zwany ojcem chrzestnym eutanazji, wykonał ją po raz pierwszy w 1969 r., za co nigdy nie został ukarany.
Eutanazja – dobra śmierć?
Gdyby w Polsce przeprowadzono referendum, w którym zadano by pytanie: „Czy jesteś za legalizacją eutanazji?”, to jestem przekonana, że większość odpowiedziałaby twierdząco. Na czym opieram swoje przekonanie? Odkąd podejmuję ten temat na zajęciach ze swoimi studentami, czyli od ponad ćwierć wieku, niegdyś także ze studentami medycyny i pielęgniarstwa, słyszę w większości głosy aprobaty dla tej formy śmierci. Wynika to z tego, że eutanazję na ogół rozumie się dość prosto i naiwnie, czyli jako działanie jednej osoby na drugą, która kończy życie tej pierwszej na jej życzenie. Uważa się przy tym, że to życzenie wynika z ciężkiej, nieuleczalnej, śmiertelnej choroby, nieludzkiego bólu, który osoba przeżywa, ewentualnie niechęci bycia ciężarem dla rodziny. Brzmi to przekonująco. Eutanazja zatem, jak to się elegancko określa, w nawiązaniu do etymologii tego słowa, jest dobrą śmiercią. I taką eutanazję chcieliby zalegalizować w większości, jestem o tym przekonana, dzisiejsi dwudziesto-, trzydziesto-, czterdziestolatkowie. Tymczasem trzeba pamiętać, że eutanazja niejedno ma imię. Gdy ją wprowadzano, nie chodziło tylko o tzw. eutanazję dobrowolną, o którą miał prosić świadomie przynajmniej dwu, trzykrotnie cierpiący pacjent, ale też o inne jej formy.
Oblicza eutanazji
Zalegalizowanie eutanazji było też de facto wprowadzeniem innych jej wariantów, a więc także eutanazji niedobrowolnej, w której skraca się życie człowieka, niemogącego wybrać pomiędzy życiem i śmiercią, ponieważ na przykład w wyniku choroby lub wypadku utracił on zdolność podejmowania racjonalnych decyzji lub jest upośledzonym noworodkiem lub nie miał wcześniej możliwości zasygnalizowania, czy taką śmiercią chciałby umrzeć. Oczywiście w tym kontekście można tylko i wyłącznie domniemywać, że te osoby faktycznie życzyłyby sobie śmierci. Tak więc to ktoś inny musi podjąć tę decyzję. Może to być lekarz, ktoś z rodziny, opiekun prawny, a nawet pielęgniarki, które, wobec pacjentów, którzy „za długo trzymali się życia”, z litości, aby „pacjent się nie męczył”, podawały zwiększoną dawkę lekarstwa uniemożliwiającą wybudzenie się. Takie zjawisko uśmiercania ludzi bez ich wiedzy i zgody nazywamy też kryptanazją (eutanazja potajemna, nieświadoma), która jest akceptowalną formą zadawania śmierci przez wielu lekarzy traktujących ją jako naturalną konsekwencję zalegalizowania eutanazji. Sic! Bo jeśli uznamy eutanazję za dobrą, a nawet miłosierną czy szlachetną formę zakończenia życia, to dlaczego mielibyśmy z niej nie skorzystać? Nawet jeśli pacjent nie wyraża na to zgody, bo nie może tego zrobić, jak niemowlęta, osoby z demencją, chorzy psychicznie, a nawet dzieci, które nie rozumieją jeszcze czym ostatecznie jest śmierć. Dlatego dziś kryptanazja, jeśli zostaje odkryta, to nie jest karalna.
Trzeba także pamiętać, że zakończyć życie człowieka poprzez eutanazję można na dwa sposoby. Jeden rodzaj zabójstwa to śmierć w wyniku zaordynowania na przykład śmiercionośnego zastrzyku. Nazywa się tę eutanazję „aktywną” lub „pozytywną”. Drugi rodzaj zabójstwa to eutanazja tzw. „bierna” lub „negatywna”, która polega na odmówieniu leczenia pacjentów lub zaprzestaniu podawania pacjentowi jedzenia i wody. Wówczas pacjent umiera śmiercią głodową. Tak odchodził w 2019 r. Vincent Lambert, który nie był podłączony do żadnej aparatury, nie był w też w stanie śmierci mózgowej, a więc żył. Ponieważ nie było oczywiste, czy Vincent odczuwał ból i cierpienie, to na wszelki wypadek podawano mu aż do śmierci z głodu środki przeciwbólowe.
Aby uchronić się przed zarzutami niehumanitarnego traktowania pacjentów zmieniono prawo dotyczące terapii i opieki i np. we Francji odżywianie i nawadnianie osób ciężko chorych (w stanie analogicznym do Vincenta Lamberta) nie jest już opieką, ale terapią, a tej można zgodnie z prawem zaniechać. W Kanadzie jest podobnie. Znane są tam praktyki zagładzania („odwadniania”) dzieci z wadami letalnymi, które umierają statystycznie po około 13 dniach. Zaprzestanie nawadniania i karmienia zastosowano również wobec Terry Schiavo, która – wbrew temu, co mówili lekarze – nie była podłączona do żadnej skomplikowanej aparatury, a jedynie do tuby, przez który podawano jej pokarm, choć potrafiła też jeść z łyżeczki.
Istnieje również eutanazja, która jest dokonywana wbrew woli pacjenta. Osoba mogłaby wyrazić swoją zgodę lub nie na śmierć, ale albo nie była pytana, albo nie wyraziła tej zgody. Przypadki tej formy eutanazji to praktyki medyczne polegające na przepisywaniu coraz większych dawek leków np. przeciwbólowych, które mogą w rezultacie spowodować śmierć pacjenta lub nieuzgodnione z pacjentem odmówienie leczenia podtrzymującego życie.
Jeśli pacjent nie wyraża zgody na własną śmierć, to jest do dyspozycji - w niektórych krajach - eutanazja legalna, gdy o śmierci pacjenta decyduje prawo danego państwa lub też prawo pozwala na takie działania.
Pacjenta można poddać także tak zwanej sedacji, np. we Francji. Dotyczy ona jednak chorych w stanie terminalnym i ma na celu przyspieszenie ich śmierci. Polega ona na wprowadzeniu chorego w stan głębokiego ukojenia przy pomocy leków nasennych, uspokajających, których zadaniem jest redukcja lub całkowite odcięcie świadomości chorego, a tym samym likwidacja bólu fizycznego i cierpienia duchowego, który często łączy się z płytkim snem. Stan ten kończy się powolną śmiercią.
Coraz częściej dyskutuje się także, zwłaszcza w Europie, o powszechnym dostępie do tzw. „pigułek ostatniej woli”. Jest to pigułka, dzięki której można popełnić samobójstwo. Nie jest tajemnicą, że można ją dostać w Holandii, a jak się „pogrzebie” w darknecie, to można ją po prostu kupić. Niderlandzkie Stowarzyszenie na rzecz Dobrowolnego Zakończenia Życia twierdzi, że w Holandii tajemnicą poliszynela są adresy handlarzy „pigułek ostatniej woli”. Przyznaje też, że samo udziela (legalnie) na ten temat informacji wszystkim nieuleczalnie chorym, chcącym popełnić samobójstwo. Ten sposób jest łatwiejszy i tańszy niż choćby samobójstwa wspomagane w Szwajcarii, które nie różnią się istotnie od eutanazji (są drogie).
Czy św. Jana Pawła II poddano eutanazji?
Oczywiście, że nie. Powszechnie wiadomo, że papież Jan Paweł II zmarł w swoim watykańskim apartamencie, a nie w klinice Gemelli, gdzie miał swoich lekarzy specjalistów i dokąd chciano go przetransportować w stanie krytycznym. Ojciec Święty jednak odmówił. Poprosił, aby pozwolono mu odejść do Domu Ojca, gdyż uznał, że nie trzeba walczyć za wszelką cenę o każdą godzinę życia, ponieważ to Stwórca decyduje o byciu lub niebyciu człowieka. Odmowę jednak poczytano za formę eutanazji.
Tymczasem w czasie choroby lub na starość przychodzi taki moment, że osoba przeczuwa zbliżający się moment odejścia, realnie liczy się z tym stanem i jest z nim pogodzona. Może wówczas zrezygnować na własne żądanie z uporczywej terapii, jeśli stan jej jest terminalny, gdyż wie, że leczenie nie przyniesie żadnych efektów. Jeżeli pacjent decyduje się na taką naturalną śmierć, to nie dlatego, że chce szybko umrzeć, ale dlatego, że śmierci nie traktuje jako najgorszego zła, od którego trzeba uciekać, ale jako odwieczny element wpisany w życie. Pacjent może chcieć odejść w domu, w gronie najbliższych osób, bez dodatkowych procedur medycznych. Jan Paweł II chciał umrzeć godnie, w momencie, który wybrał Mu sam Bóg, bez zmagania się ze śmiercią, bez lęku o to, czy kolejna terapia przedłuży mu życie o dzień czy o tydzień, gdyż wiedział, że naturalny proces umierania jest immanentną częścią życia.
Trzeba także pamiętać, że zakończyć życie człowieka poprzez eutanazję można na dwa sposoby. Jeden rodzaj zabójstwa to śmierć w wyniku zaordynowania na przykład śmiercionośnego zastrzyku. Nazywa się tę eutanazję „aktywną” lub „pozytywną”. Drugi rodzaj zabójstwa to eutanazja tzw. „bierna” lub „negatywna”, która polega na odmówieniu leczenia pacjentów lub zaprzestaniu podawania pacjentowi jedzenia i wody. Wówczas pacjent umiera śmiercią głodową. Tak odchodził w 2019 r. Vincent Lambert, który nie był podłączony do żadnej aparatury, nie był w też w stanie śmierci mózgowej, a więc żył. Ponieważ nie było oczywiste, czy Vincent odczuwał ból i cierpienie, to na wszelki wypadek podawano mu aż do śmierci z głodu środki przeciwbólowe.
Aby uchronić się przed zarzutami niehumanitarnego traktowania pacjentów zmieniono prawo dotyczące terapii i opieki i np. we Francji odżywianie i nawadnianie osób ciężko chorych (w stanie analogicznym do Vincenta Lamberta) nie jest już opieką, ale terapią, a tej można zgodnie z prawem zaniechać. W Kanadzie jest podobnie. Znane są tam praktyki zagładzania („odwadniania”) dzieci z wadami letalnymi, które umierają statystycznie po około 13 dniach. Zaprzestanie nawadniania i karmienia zastosowano również wobec Terry Schiavo, która – wbrew temu, co mówili lekarze – nie była podłączona do żadnej skomplikowanej aparatury, a jedynie do tuby, przez który podawano jej pokarm, choć potrafiła też jeść z łyżeczki.
Istnieje również eutanazja, która jest dokonywana wbrew woli pacjenta. Osoba mogłaby wyrazić swoją zgodę lub nie na śmierć, ale albo nie była pytana, albo nie wyraziła tej zgody. Przypadki tej formy eutanazji to praktyki medyczne polegające na przepisywaniu coraz większych dawek leków np. przeciwbólowych, które mogą w rezultacie spowodować śmierć pacjenta lub nieuzgodnione z pacjentem odmówienie leczenia podtrzymującego życie.
Jeśli pacjent nie wyraża zgody na własną śmierć, to jest do dyspozycji - w niektórych krajach - eutanazja legalna, gdy o śmierci pacjenta decyduje prawo danego państwa lub też prawo pozwala na takie działania.
Pacjenta można poddać także tak zwanej sedacji, np. we Francji. Dotyczy ona jednak chorych w stanie terminalnym i ma na celu przyspieszenie ich śmierci. Polega ona na wprowadzeniu chorego w stan głębokiego ukojenia przy pomocy leków nasennych, uspokajających, których zadaniem jest redukcja lub całkowite odcięcie świadomości chorego, a tym samym likwidacja bólu fizycznego i cierpienia duchowego, który często łączy się z płytkim snem. Stan ten kończy się powolną śmiercią.
Coraz częściej dyskutuje się także, zwłaszcza w Europie, o powszechnym dostępie do tzw. „pigułek ostatniej woli”. Jest to pigułka, dzięki której można popełnić samobójstwo. Nie jest tajemnicą, że można ją dostać w Holandii, a jak się „pogrzebie” w darknecie, to można ją po prostu kupić. Niderlandzkie Stowarzyszenie na rzecz Dobrowolnego Zakończenia Życia twierdzi, że w Holandii tajemnicą poliszynela są adresy handlarzy „pigułek ostatniej woli”. Przyznaje też, że samo udziela (legalnie) na ten temat informacji wszystkim nieuleczalnie chorym, chcącym popełnić samobójstwo. Ten sposób jest łatwiejszy i tańszy niż choćby samobójstwa wspomagane w Szwajcarii, które nie różnią się istotnie od eutanazji (są drogie).
Czy św. Jana Pawła II poddano eutanazji?
Oczywiście, że nie. Powszechnie wiadomo, że papież Jan Paweł II zmarł w swoim watykańskim apartamencie, a nie w klinice Gemelli, gdzie miał swoich lekarzy specjalistów i dokąd chciano go przetransportować w stanie krytycznym. Ojciec Święty jednak odmówił. Poprosił, aby pozwolono mu odejść do Domu Ojca, gdyż uznał, że nie trzeba walczyć za wszelką cenę o każdą godzinę życia, ponieważ to Stwórca decyduje o byciu lub niebyciu człowieka. Odmowę jednak poczytano za formę eutanazji.
Tymczasem w czasie choroby lub na starość przychodzi taki moment, że osoba przeczuwa zbliżający się moment odejścia, realnie liczy się z tym stanem i jest z nim pogodzona. Może wówczas zrezygnować na własne żądanie z uporczywej terapii, jeśli stan jej jest terminalny, gdyż wie, że leczenie nie przyniesie żadnych efektów. Jeżeli pacjent decyduje się na taką naturalną śmierć, to nie dlatego, że chce szybko umrzeć, ale dlatego, że śmierci nie traktuje jako najgorszego zła, od którego trzeba uciekać, ale jako odwieczny element wpisany w życie. Pacjent może chcieć odejść w domu, w gronie najbliższych osób, bez dodatkowych procedur medycznych. Jan Paweł II chciał umrzeć godnie, w momencie, który wybrał Mu sam Bóg, bez zmagania się ze śmiercią, bez lęku o to, czy kolejna terapia przedłuży mu życie o dzień czy o tydzień, gdyż wiedział, że naturalny proces umierania jest immanentną częścią życia.
Legalność eutanazji
Eutanazja jest legalna zaledwie w kilku krajach: Holandii, Belgii, Luksemburgu, Albanii, Hiszpanii, Japonii, dwóch stanach USA – Teksasie i Oregonie – oraz stanie Wiktoria w Australii. Natomiast wspomagane samobójstwo, prócz wspomnianej Szwajcarii, jeszcze w Austrii oraz we Włoszech i w czterech stanach USA jest przeprowadzane na różnych zasadach. Warto również wiedzieć, że w Belgii obowiązuje najbardziej liberalne prawo w kwestii eutanazji, która jest dopuszczalna bez żadnego ograniczenia wieku, a więc także na prośbę dzieci. Można tam też kupić w aptece specjalny zestaw do eutanazji domowej. W plastikowym pudełku znajdują się: strzykawka i odpowiednia, uśmiercająca, dawka leku. W Holandii natomiast pracuje się nad rozszerzeniem stosowania eutanazji na najmłodsze dzieci, bo dziś jest ona dozwolona od 12. roku życia. W wypadku dzieci w wieku 12-16 lat zgodę muszą również wyrazić rodzice lub opiekunowie. Osoby w wieku 16-18 lat mogą samodzielnie decydować o eutanazji. Natomiast osoby powyżej 75. roku życia, które nie cierpią na żadną nieuleczalną chorobę mogą o nią poprosić. Obecnie można też legalnie pozbawić życia chorych psychicznie, osoby z depresją, a także alkoholików! W 2021 r. w Niderlandach zabito na żądanie 7666 osób.
Mentalność eutanazyjna stale się umacnia. Wynika to też z tego, że kultura życia, jaką proponuje Kościół w ramach swojego nauczania, zanika wraz z odchodzeniem od chrześcijaństwa. Jeśli w Holandii zaledwie ok. 4,5 proc. to praktykujący katolicy, to trudno się dziwić, że eutanazja tam rozkwita. I tak będzie w każdym innym kraju europejskim, w którym sekularyzacja ekspansywnie zatacza coraz szersze kręgi, a horyzont teistyczny kurczy się. Ochrona życia doczesnego i wiecznego zawsze była domeną chrześcijaństwa, ale jeśli ono w wersji katolickiej powoli zwija się, to pozostanie nam kultura świecka, która bardziej ceni śmierć niż życie. Dlatego legalna eutanazja w Polsce, to kwestia najwyżej kilkunastu lat.
Mentalność eutanazyjna stale się umacnia. Wynika to też z tego, że kultura życia, jaką proponuje Kościół w ramach swojego nauczania, zanika wraz z odchodzeniem od chrześcijaństwa. Jeśli w Holandii zaledwie ok. 4,5 proc. to praktykujący katolicy, to trudno się dziwić, że eutanazja tam rozkwita. I tak będzie w każdym innym kraju europejskim, w którym sekularyzacja ekspansywnie zatacza coraz szersze kręgi, a horyzont teistyczny kurczy się. Ochrona życia doczesnego i wiecznego zawsze była domeną chrześcijaństwa, ale jeśli ono w wersji katolickiej powoli zwija się, to pozostanie nam kultura świecka, która bardziej ceni śmierć niż życie. Dlatego legalna eutanazja w Polsce, to kwestia najwyżej kilkunastu lat.
Zdzisława Kobylińska
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
as. #3108841 8 mar 2023 21:44
Eutanazja to nic innego jak zastępowanie pana Boga przez ludzi. A to niechybnie prowadzi do zniszczenia naszej cywilizacji.
odpowiedz na ten komentarz