Miron Sycz: Ukraińcy są wolnymi ludźmi i chcą sami decydować o swoim losie

2023-02-24 07:04:44(ost. akt: 2023-02-24 11:18:32)
Miron Sycz

Miron Sycz

Autor zdjęcia: Dariusz Dopierała

— Co zdaniem Rosjan jest największą winą Ukraińców wobec Rosji? To, że Ukraińcy są wolnymi ludźmi i chcą sami decydować o swoim losie. Chcą przyjaźnić się z Polską, a nie być pod rosyjskim butem — mówi Miron Sycz, wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego.
— Rok temu chyba nikt z nas się nie spodziewał, że u naszych granic będzie toczyć się wojna.
— Ta wojna trwa już od 2014 roku. Byłem w Kijowie podczas Pomarańczowej Rewolucji, ale też w 2014 roku w czasie Rewolucji Godności, kiedy Putin napadł na Ukrainę i zagarnął Krym i część Donbasu. Dlaczego to zrobił? Otóż dlatego, że Ukraińcy chcieli żyć w demokratycznym, wolnym państwie, chcieli być stowarzyszeni z Unią Europejską, potem być w Unii, chcieli godnie żyć w Europie. To Putinowi po prostu nie mogło się podobać i nie spodobało się. Prezydent Rosji nie chciał pozwolić, żeby Ukraina rzeczywiście wyswobodziła się z tego bolszewicko-rosyjskiego jarzma. Putin uznał w końcu, że Ukraina zrywa ostatnie pęta i dlatego zaatakował 24 lutego. Liczył, że zajmie Kijów w kilka dni.

— I się przeliczył…
— Tak. I tutaj nikt nie odbierze roli, jaką w tych pierwszych dniach i później odegrała Polska. Nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że to Rzeczpospolita pokazała, jak należy się zachować i co robić w obliczu rosyjskiej agresji. To Polacy otworzyli swoje serca i domy dla ukraińskich kobiet i dzieci. Polacy wskazali drogę. W Ukrainie jest to powszechna wiedza. Nie tylko wśród elit, ale, co ważniejsze, zwykłych ludzi. Dzisiaj w Ukrainie Polak to przyjaciel.

— Wróćmy na moment do historycznej wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych. Co dla pana było w niej najważniejsze?
— Jednoznaczne poparcie walki Ukrainy o wolność i zdecydowane wskazanie, jak ważną rolę we wspieraniu Ukrainy odegrała i odgrywa Polska. I podkreślenie, że to nie jest wojna Rosji z Ukrainą, ale dyktatury z wolnym światem. Dlatego i prezydent Andrzej Duda, i prezydent Joe Biden tak dużo w Warszawie mówili o wolności i solidarności.

— Polska otworzyła szeroko granice przed uchodźcami z Ukrainy, a Polacy swoje domy, serca. Takiej reakcji chyba nikt się nie spodziewał?
— Cały świat był zdumiony tym, jak zachowali się Polacy. W pierwszych trzech miesiącach wojny prawie 80 proc. obywateli Rzeczypospolitej w różny sposób pomagało uchodźcom. Inni takiej reakcji, zachowania mogą nam tylko pozazdrościć.

— Dlaczego pana zdaniem Francja i Niemcy nie stanęły od razu przy Ukrainie tak jak Polska?
— Przyczyn tego jest wiele. Oba te kraje, szczególnie Niemcy, wierzyły, że Rosję da się ucywilizować, handlując z nią. Musiało upłynąć trochę czasu, żeby zrozumiano tam, że czas rozmów pokojowych minął i trzeba wspomóc ofiarę, a nie stukać do drzwi agresora. Ważne były też względy historyczne. Polacy nigdy nie mieli złudzeń co do Rosji, doznali od Rosji białej i czerwonej wielu krzywd. Podobnie zresztą było z Litwą, Łotwą i Estonią. Kraje zachodniej części Unii nie mają tak złych doświadczeń z Rosją, jak my. Teraz przekonanie o tym, że Ukraina dla Rosji to tylko przystawka jest już wśród tamtejszych elit dość powszechne. Jeżeli Putin tę wojnę wygra, obierze sobie następną ofiarę, bo taka jest rosyjska natura.

— Jak długo Ukraina wytrzyma?
— Determinacja Ukraińców jest olbrzymia, ale też kraj ponosi olbrzymie straty, także gospodarcze. Spadek ukraińskiego PKB szacuje się na co najmniej 30 proc. Kombinat Azowstal w Mariupolu stał się jednym z symboli ukraińskiego oporu. Wcześniej jednak to był trzeci co do wielkości producent stali na Ukrainie. Łączna wartość wytwarzanych tam produktów przekraczała 2 mld dolarów rocznie. Ukraina potrzebuje teraz bardzo szybko broni ofensywnej, ale też i pomocy gospodarczej. Wierzę, że niedługo ruszy ukraińska kontrofensywa. A jak zakończy się ta wojna? Tego nie wiem, ale wierzę w zwycięstwo Ukrainy, zwycięstwo wolnego świata.

— Wojna to wybór Rosji, Putin w każdej chwili może ją przerwać. Dlaczego Putin tego nie zrobi?
— Bo nie może. To nie jest 2014 rok, kiedy tak naprawdę Ukraina była samotna. Teraz ma sojuszników i naród, który chce walczyć. Putin już nie walczy o panowanie nad Ukrainą, o takie czy inne granice. Walczy o przeżycie.

— Ukraina nie może przerwać walk, bo byłby to kres wolnej Ukrainy?
— Absolutnie tak. Wszyscy Ukraińcy mają tego świadomość, ale nie tylko Ukraińcy, bo przecież ta świadomość jest w Polsce powszechna.

— Na Kongresie Przyszłości, który Gazeta Olsztyńska zorganizowała jesienią ubiegłego roku w panelu poświęconym Ukrainie padło stwierdzenie, że „dobrzy Rosjanie nie istnieją”…
— Ta wojna pokazuje, jacy są tak naprawdę Rosjanie, bo tu trudno winić samego Putina. Oni wszyscy tacy są. I to jest wielki problem, bo Putin kiedyś przestanie być prezydentem Rosji, ale sama Rosja przecież będzie istnieć dalej.

— W piątek w Olsztynie odbędzie się koncert poświęcony pierwszej rocznicy ataku Rosji na Ukrainę.
— Tak. Podkreślę to jeszcze raz, że pomoc Polaków, mieszkańców Warmii i Mazur dla uchodźców budzi mój najwyższy podziw. Jako samorząd województwa chcemy podziękować wszystkim, którzy włączyli się w tę pomoc, pomagali i pomagają nadal, solidaryzują się z walczącą Ukrainą, i zaprosić na koncert w auli im. Anny Wasilewskiej.

Andrzej Mielnicki