Rowerowa Obwodnica Olsztyna (48): Ją...na oczach dziewczynek zgwałcił

2023-03-05 10:30:00(ost. akt: 2023-09-29 07:53:20)

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

— W progu jednego z domów stała kobieta...z dzieckiem na ręku...obok niej stały dwie córeczki. Rosyjski żołnierz podszedł do niej, wyrwał z rąk niemowlę i rzucił na łóżko w izbie. Ją...na oczach dziewczynek zgwałcił, a potem zastrzelił. Niemowlę nie przeżyło...dziewczynki jacyś ludzie przygarnęli na wychowanie — wspominała Agnieszka Szulc.
Byłem rowerem w Butrynach, Dziuchach, Bałdach i obu Kaletkach, ale pobliski Przykop jakoś omijałem. Pora zatem, żeby to nadrobić. A wszystko za przyczyną jednego z wpisów w grupie "Noju Warnijo - Klepsiewa o wszystkiem ji nicziem" dotyczącym właśnie Przykopu. Jeden z uczestników grupy zamieścił tam zdjęcie tablicy upamiętniającej ofiary rosyjskich żołnierzy ze stycznia 1945 roku. Zatem przyszła pora, żeby w ramach 48. "Rowerowej Obwodnicy Olsztyna" zajechać do Przykopu.

Więcej dowiedziałem się o tym z pasjonującej książki "Trwanie Warmii. 600 lat Butryn" wydanej 11 lat temu pod redakcją Izabeli Lewandowskiej. A konkretnie z rozdziału napisanego przez Edwarda Cyfusa "Butryny we wspomnieniach mieszkańców". Tytuł książki jest nieco mylący, bo opisano w nim także dzieje okolicznych wsi. Za chwilę do niej wrócę.

Startuję na skrzyżowaniu Witosa i Płoskiego. Jadę ścieżką rowerową, za obwodnicą skręcam w lewo i potem w prawo w pierwszy wolny wjazd do lasu (z zielonym szlabanem). Dojeżdżam do kapliczki (jest na mapach Googla) a potem urokliwego rozstajnego krzyża z pięknym przesłaniem do wędrowców, które zamieszczam w galerii zdjęć).

Z tego miejsca można dojechać rowerem do leśniczówki Zazdrość, Linowa, Trekusa lub leśniczówki Kołpaki. I to jest mój kierunek. Przez Rykowiec i Bruchwałd docieram do Nowej Wsi. Wjeżdżam nie asfaltem ale kawałkiem bruku od strony osiedla tartacznego i kościoła.



Po naszamu, całó gambó

Przykop i Nowa Wieś leżały tuż przy granicy z Mazurami. Tę drugą na początku XIX wieku założyli jednak Mazurzy z okolic Nidzicy i Szczytna.W 1880 roku postawili sobie ewangelicki kościół.

— Oni inną gadkę mieli, tak jakby jeszcze bardziej po polsku, tak twardo, bo my tak po naszamu, całó gambó... Bardzo to porządni pracowici ludzie...oni chodzili do swojego ewangelickiego kościoła w Nowej Wsi...Żyliśmy zgodnie po swojemu i było nam dobrze. Nie pamiętam, żeby ewangelik ożenił się z katoliczką i odwrotnie. To było nie do pomyślenia. — wspominała Jadwiga Czarnecka z Butryn we wspomnianej już książce "Trwanie Warmii. 600 lat Butryn".

W Butrynach może to było niemożliwe, ale w Nowej Wsi przez mieszane małżeństwa przybywało. W 1935 r. mieszkało tam już 259 katolików, ale tylko 5 z nich uważało język polski za swój macierzysty.
Działalność parafii ewangelickiej po wojnie wznowiono, ale ewangelicy kiedy tylko mogli wyjeżdżali. W efekcie w 1978 roku świątynie odkupili katolicy. W nowej wsi zajrzałem jeszcze na stary cmentarz (byłem tam jakieś 5 lat temu), żeby zobaczyć czy jeszcze trwa jedyny ocalały z niego krzyż z 1888 roku. Trwa.


Kamienie w polskiej szkole

I tak dojeżdżam do Przykopu. Wieś założył w 1550 roku osadnik z Mazowsza Marcin Wszołek. Jeszcze w XIX wieku we wsi mówiono tylko gwarą warmińską.

— Te co się uważali za Niemców i tak na co dzień gadali po naszamu, tylko w urzędach po niemiecku — wyjaśniał we wspomnianej książce Hubert Jackowski z Jaśniewa (Nowy Przykop). Warto jednak pamiętać o tym, że z używania przez Warmiaków, a szczególnie Mazurów gwary nie wynikała automatyczne poczucie polskości.

Po II wojnie urzędnicy byli mocno skonfudowani, kiedy Mazurzy piękną staropolszczyzna oznajmiali im, że są Niemcami. W Przekopie było jednak inaczej i wpływy polskie były tam silne. W okresie międzywojennym polscy Warmiacy chcieli założyć w Przykopie Polską szkołę i przedszkole, ale władza na to nie pozwoliła.

Za to niedaleko, bo w Nowej Kaletce, od 1929 roku działała największa polska szkoła na ówczesnej Warmii. Zachowała się tamtejsza kronika szkolna. — W nocy na 1 sierpnia około 12tej w nocy jakiś nieznany sprawca wybił w naszej klasie 6 szyb i wrzucił do klasy 5 kamieni, oraz jedną szybę wybił w mieszkaniu p. [nazwisko nieczytelne] — tak brzmi ostatni zamieszczony w niej zapis z 1 sierpnia 1939 roku.

We wsi zachowały się dwie zabytkowe kapliczki. Jedną ufundowała Ewę Marcinick w 1817 r. Tak przynajmniej wskazuje inskrypcja na dzwonku, druga jest 1863 lub 1868 roku.

Jedna, z dzwonkiem, stoi na prywatnej posesji. — Jeszcze w latach siedemdziesiątych obsługiwała go właścicielka. dzwoniła codziennie w samo południe wzywając wiernych do omówienia modlitwy na Anioł Pański. Dźwięk dzwonka niósł się daleko, słyszany był także na okolicznych polach. Rolnicy przerywali więc pracę i odmawiali modlitwę. Na każdą okoliczność dzwoniono inaczej, a po samym sygnale można było się zorientować. co się stało — wyczytałem w bardzo pięknym opisie w "Przewodniku turystycznym po gminie Purda", wydanym w dalekim 2013 roku.

Dzikie byli, zabijali jak szalone

Mieszkańcy Przykopu i okolicznych wsi, jak cała Warmia, doświadczyły okrucieństw ze strony rosyjskich żołnierzy. Rabunki, gwałty i zabójstwa były czymś normalnym. W pobliskiej Nowej Kaletce Rosjanie zamordowali 17 cywilów, 5 Włochów i 3 Francuzów, we wspomnianej Nowej Wsi 13. Do największej masakry na Warmii doszło w podolsztyńskim Szczęsnym. O 198 mieszkańcach Szczęsnego i uchodźcach z innych wsi, których rosyjscy żołnierze zamordowali w styczniu 1945 roku przypomina niepozorny krzyż.

— Te pierwsze Ruskie to takie dzikie byli, zabijali jak szalone — opowiadała Edwardowi Cyfusowi w "Trwaniu Warmii" Tekla Petrykowska. — W progu jednego z domów stała kobieta...z dzieckiem na ręku...obok niej stały dwie córeczki. Rosyjski żołnierz podszedł do niej, wyrwał z rąk niemowlę i rzucił na łóżko w izbie. Ją...na oczach dziewczynek zgwałcił, a potem zastrzelił. Niemowlę nie przeżyło...dziewczynki jacyś ludzie przygarnęli na wychowanie — wspominała Agnieszka Szulc z położonych 3 kilometry od Przykopu Pokrzyw.

— Nam we wojnę jakoś szczęśliwie nic strasznego nie było — opowiadał Edwardowi Cyfusowi Jerzy Kukliński z Przykopu. — Ale byli zabite: rodzina Skowasz, oboje Jabłońscy i w jednej rodzinie cztery osoby, Francuz, Ukrainiec, stary ópa i mój kolega ze szkoły, Barbara Wagner i jej brat. Ruskie pozabierali wszystko i zwozili do plebanii w Butrynach albo do Bałd.

Ten mord został upamiętniony. Miejsce zbrodni jest oznaczone na jednej z tablic w stojącym w centrum wsi, z których można dowiedzieć się o dziejach Przekopu. Stąd łatwo je odnaleźć.

Jeden z takich mordów, ze stycznia 1945 roku w położonym 15 kilometrów od Przykopu mazurskim Małszewie stał się bardziej znany dzięki temu, że przypomniała go w swoich książkach Wioletta Sawicka, w których opisała losy Marty Matyszewski. 21 stycznia 1945 roku przy drodze Małszewo – Łajs na rosyjskich żołnierzy natknęli się uciekający mieszkańcy tej wsi.

Kilku osobom udało się uciec, resztę Rosjanie rozstrzelali. Po dwóch dniach 80-letni Mazur wśród ciał odnalazł żyjącą jeszcze 9 – letnią Martę. Jej matka i trzy siostry zginęły. Dziewczynce odpadły odmrożone ręce i stopy, ale przeżyła. Jej losy Wioletta Sawicka opisała także w najbardziej chyba znanej swojej książce czyli "Wilczych dzieciach". Niestety Marta Matyszewski nie doczekała premiery książki, zmarła jesienią 2022 roku.

Aktorka i świnie

Przykop to wieś leżąca na uboczu, choć w miejscowej karczmie niegdyś zdarzyło się nocować biskupom podążającym z Warszawy na Warmię, którzy byli witani w pobliskich Bałdach, potem z wiernymi modlili się w kościele w Butrynach. — Po nabożeństwie udawali się wszyscy na Przykopskie Pole, gdzie były wystawione wygodne namioty dla uraczenia wysokich i miłych gości. Urocze to były i niezapomniane dla serc polskich Warmian — pisał ks. Walenty Barczewski w swoich "Kiermasach na Warmii".

Warto przypomnieć, że w latach 80tych ubiegłego wieku za sprawa Juliusza Grodzińskiego schronienie w Przykopie znalazła znamienita aktorka Irena Telesz-Burczyk, która po wyrzuceniu z pracy w olsztyńskim teatrze pomieszkiwała w gospodarstwie tego pierwszego, gdzie zajmowała się hodowaniem świń i wszelakiego drobiu.

Od 2023 roku Irena jest honorową obywatelką Warmii i Mazur!". Przy okazji zaprasza do Jaracza, gdzie Irena gra teraz między innymi w "Niemieckim życiu" i "Łatwych rzeczach" a 24 marca będzie można ją zobaczyć w premierowym (24.03 2023) "Czyż nie dobija się koni".

Po zakończeniu części historycznej postanowiłem dać szanse swoim płucom i zamiast wracać asfaltem do Olsztyna pojechałem na Dziuchy. Nadal tam stoją w szczerym polu, jak kilka lat temu, dwa kioski i czekaja cierpliwie na kogoś, kto je wynajmie. Przeciąłem drogę Olsztyn-Butryny i pojechałem przez Lasy Łańskie, skąd wyjechałem na wysokości Leśniczówki Zazdrość


Trasa: około 50 kilometrów
Olsztyn (skrzyżowanie Witosa/Płoskiego), Kołpaki, Rykowiec, Bruchwałd, Nowa Wieś, Przykop, Dziuchy, Jełguń, Leśniczówka Zazdrość, Olsztyn (skrzyżowanie Witosa/Płoskiego)


Igor Hrywna

Przy pisaniu korzystałem między innymi z:

Trwanie Warmii. 600 lat Butryn, Purda-Olsztyn 2012, red. Izabela Lewandowska
Magiczne wsie południowej Warmii. Przewodnik historyczno-kulturowy, Olsztyn 2018, Izabela Lewandowska, Edward Cyfus,
Przewodnik turystyczny po gminie Purda 2013, red. Izabela Lewandowska.