O wielkim trenerze z Portugalii i naszych rugbystkach

2023-02-11 19:36:06(ost. akt: 2023-02-11 19:36:55)
Fernando Santos

Fernando Santos

Autor zdjęcia: PAP/Andrzej Grygiel

Co ma piernik do wiatraka? Spieszę żwawo wyjaśnić. Dopiero co rozmawiałem z prezesem PZPN Cezarym Kuleszą. Powiedział mi, że gdyby nasza federacja piłkarska miała 20 tysięcy biletów na inauguracyjny mecz mistrzostw Europy z Czechami w Pradze w trzeciej dekadzie marca, to by je nasi kibice w 100% wykupili.
Prezes Kulesza wspomniał też, że bilety, które Czesi zaoferowali na ten mecz Polakom, rozeszły się w internecie w parę sekund. Można zadać pytanie: dlaczego? Co prawda na Mundialu osiągnęliśmy najlepszy wynik od 36 lat, ale stylem gry nie podbiliśmy serc kibiców, strzelając raptem trzy bramki, tracąc pięć, wygrywając jeden mecz na cztery. Zatem to olbrzymie zainteresowanie reprezentacją Biało-Czerwonych należy tłumaczyć czymś innym. Odpowiedź jest prosta. Oczywiście wzięciem przez Kuleszę i spółką trenera z najwyższej możliwej piłkarskiej półki. Gość budzi respekt mediów, kibiców, działaczy oraz – co być może najważniejsze w kontekście wyników kadry – samych graczy. Robert Lewandowski mógł grymasić i grymasił przy Brzęczku czy Michniewiczu. Krychowiak czy Szczęsny podobnie.
Jednak Fernando Santosa, który przecież z Portugalią pokonał drużynę tegoż „Lewego” i tychże „Krychę” czy Szczęsnego w ćwierćfinale ME 2016 – krytykować, wprost i za oczami, trudniej. Bądź co bądź doprowadził swój kraj do historycznego, bo pierwszego złota mistrzostw Starego Kontynentu, a Grecję, też pierwszy raz w dziejach, wyprowadził z grupy na Mundialu.
Podsumowując: Santos nie daje gwarancji, ale daje sporą nadzieję i dużą szansę. Stąd prezes Kulesza mówił o tych 20 tysiącach biletów, co by się sprzedały, gdyby były. Jednak być ich nie mogło, skoro stadion w Pradze, na którym zagramy mecz eliminacyjny z naszym południowym sąsiadem, ma zaledwie… 19 tysięcy miejsc.
Tymczasem po cichutku, z dala od mediów, we Francji, Polki – mistrzynie Europy w rugby siedmioosobowym miały cztery sparingi z Francuzkami – wicemistrzyniami olimpijskimi. Coś mi się zdaje, że te nasze dziewczyny od owalnej piłki mają największe ze wszystkich gier drużynowych i polskich reprezentacji szanse na występ w IO w Paryżu. A może zawalczą o coś więcej niż „tylko” występ. Medal? Cicho sza. Najpierw muszą wywalczyć awans na igrzyska…

Ryszard Czarnecki