Co tu było w mojej głowie: Pod Kogutem (+18)

2023-02-12 11:00:00(ost. akt: 2023-10-07 18:33:58)

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

— Powstaniec jestem, lufę postawcie — zagadnął do nas napity mężczyzna. — Jaki powstaniec? — zapytaliśmy. — No powstaniec, bo warszawiak jestem — odpowiedział. Postawiliśmy. A potem już od innego obywatela z miasta Łodzi usłyszeliśmy piosenkę o tym, co to może wyczyniać śledź z sardynką.
Olsztyn moich licealnych czasów był nadal, małym, zapyziałym i prowincjonalnym miasteczkiem. Dzisiejsze Pieczewo wyznaczało koniec cywilizacji. W Olsztynie były już wtedy przyzwoite lokale, jak choćby Staromiejska, Nowoczesna czy Kasztelanka. Pojawiły się też pierwsze małe prywatne knajpki, jak bar "Pod Kołem" na Ratuszowej czy "Staromiejski" na Staromiejskiej.

Emocje były jednak wtedy, kiedy szliśmy do spelunek w stylu "Pod Koniem" czy baru piwnego "Stokrotka". Jednak tylko z "Pod Kogutem" mam te dwa wspomnienia. Była to, jak się w tamtych czasach mawiało, mordownia. Zwano ją popularnie "Trupkiem" choć rywalizowało o to miano z "Barem Ratuszowym". Często tam nie zabijano, ale bitki były na porządku dziennym. Nie pamiętam kiedy lokal zniknął z Warszawskiej. W okolicach dożynek w 1978 roku czy później, w latach osiemdziesiątych XX wieku?

Dożynki bardzo mocno zmieniły Olsztyn, dość powiedzieć, że zburzono wtedy 84 budynki i 615 innych obiektów. Wiele oczywiście też zbudowano. Jak choćby "przebudowywaną" teraz Uranię.

Swoją drogą przy okazji roku Kopernika może warto byłoby nazwać ją Kopernikana?

W każdym razie Pod Kogutem kojarzy mi się też z jajkami w zaschniętym majonezie, takimż żółtym serem, śledziem i nóżkami w galarecie. Konsumpcja była obowiązkowa, ale nie koniecznie doustnie.

W blaszanym barze Tramp, który mieścił się po lewej za starym wiaduktem na Grunwaldzkiej bufetowa życzliwie odradzała konsumpcję, ale kasę pobierała. Dzięki temu jajko w majonezie czy sałatka warzywna służyły wielu konsumentom, a pani miała dodatkowy dochód lub mogła zabrać produkty do domu.

I jeszcze a propos "Warszawiaka" ( w 1950 roku z Warszawy pochodził co 10 mieszkaniec Olsztyna). Wtedy jeszcze nie, ale to słowo prawie 10 lat później już na zawsze związało mi się z jednym z bohaterów "Następny do raju" Hłaski. A czytałem ją w V tomowym wydaniu jego utworów wydanym w 1986 roku przez "Czytelnika". A wypatrzyłem i kupiłem w kiosku Ruchu na nieistniejącym już dworcu PKP. Mam je do tej pory.

Choć bardziej od opowiadania pamiętam film "Baza ludzi umarłych", gdzie Warszawiaka zagrał Emil Karewicz, który bardziej kojarzy mi się z tym filmem niż ze "Stawka większą niż życie". Choć "Pod Koguta" bardziej pasowałaby "Pętla" (nie mylić z filmem Patryka Vegi), w której Hłasko opowiada o alkoholiku próbującym wyjść z nałogu. Tam te "koguciane" klimaty, ale o 20 lat wcześniejsze są. Polecam film z 1959 roku przede wszystkim z uwagi na drugoplanowa rolę Tadeusza Fijewskiego.

Pod Kogutem nie ma już od kilkudziesięciu lat, ale Stara Warszawska zachowała coś z tego dawnego Olsztyna i choć i tam wkradła się już cywilizacja, to ciągle jeszcze czuć tam stęchliznę tamtych lat.
Przed wojną w budynku przy obecnej Warszawskiej 16 mieściła się elegancka restauracja Alojzego Motzkiego, która powstała w 1904 roku (co podaję za "Olsztyn jakiego nie znacie", Rafała Bętkowskiego). W tej okolicy w tamtych czasach mieszkało wielu Żydów, niedaleko znajdowały się synagoga ( na Grunwaldzkiej, hitlerowcy spalili ją w 1938 roku) i dom przedpogrzebowy.

A dlaczego akurat teraz piszę o "Pod Kogutem"? A to za sprawą zniknięcia z olsztyńskiej przestrzeni nazwy "Staromiejska" i zastąpienia jej nową czyli działania zwanego przez speców od marketingu renaming. Robi się tak z wielu powodów, ale nie pisze tutaj tekstu o wyższości starej nazwy nad nową.
W każdym razie kawiarnia Staromiejska powstała w 1958 roku i przez lata była najbardziej eleganckim lokalem w Olsztynie, można powiedzieć lokalem z duszą. Teraz jej obecni właściciele zdecydowali się na zmianę nazwy. Byłem, widziałem. Tyle komentarza.

Jednak to nie "Staromiejska" była (jest?) najstarszym działającym olsztyńskim lokalem. Jest nią bowiem mieszcząca się w Hotelu Warmińskim "Nowoczesna", powstała w 1953 roku. Swoją drogą, szkoda, że ładny budynek spartaczono przy okazji remontu w latach 90tych. No, ale to już jest kwestia gustu.

Dzisiaj przywykliśmy pisać, że właściciele lokali na starówce narzekają Ale czy wszyscy? Bo w niektórych (przynajmniej w weekend) trzeba wcześniej zamawiać miejsce. Może trzeba zapytać o zdanie tych zadowolonych z obrotów?

Igor Hrywna

"Co tu było w mojej głowie" to pisana odnoga filmowego cyklu "Olsztyn znany i zapomniany", która wynikła z chęci...pisania. Będzie się pojawiać na gazetaolsztynska.pl w niedzielę.



Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. jaaa #3108511 13 lut 2023 17:28

    Pod Kogutem funkcjonował do prawie 90 lat . Była to bardzo ekskluzywna mordownia która miała wybrane towarzystwo które wpadało na piwko i setę . Drugi taki przybytek funkcjonował na rynku na Grunwaldzkiej nie mniej sławny Bazarek ! Piękne czasy ,teraz takich klimatycznych miejsc już nie ma.

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  2. Cyranka #3108502 | 5.173.*.* 13 lut 2023 09:24

    Stare Miasto (jeśli nie zagląda się na podwórka) jawi się jako tako odrestaurowane. Nie imponuje to szczególnie nikomu ale też nie trzeba się tego wstydzić. Gdy jednak chodzi o nieodległą przecież starą warszawską wstyd pojawia się nieubłaganie. Połatana byle jak nawierzchnia ulicy, odrapane i pełne bazgrołów tynki kamieniczek to niestety wizytówka miasta jakiej doświadczają głównie pacjenci kliniki uniwersyteckiej i odwiedzający (pokoszarowa zabudowa kliniki też nie imponuje dbałością zarządcy). Kamieniczki na starej warszawskiej są może niezbyt imponujące ale gdyby je odrestaurować oraz pomysłowo zagospodarować puste przestrzenie, to zachowałoby się cząstkę starego Olsztyna, która powoli znika. W tej postaci jak dzisiaj lepiej by to zburzyć, niż dawać innym powód do kpin czy nawet wyszydzania.

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

  3. Ja. #3108489 12 lut 2023 16:23

    A to przypadkiem nie nazywała się "Warszawianka"? O ile dobrze pamiętam nazwa się zmieniła około roku 1970

    Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz

  4. olsztynianka #3108486 12 lut 2023 12:59

    Zanim była knajpa "Pod Kogutem" to w tym miejscu znajdowała się restauracja "Warszawska" . Pamiętam , ponieważ serwowano tam obiady dla w różnych zakładów. Kuchnia znajdowała się w piwnicy a dania na parter dostarczano windą.

    Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz