Dlaczego warto czytać Pismo Święte?

2023-01-21 19:16:46(ost. akt: 2023-01-21 19:18:44)

Autor zdjęcia: Zdzisława Kobylińska

W związku z postanowieniami noworocznymi moje młodsza latorośl zdecydowała, że będzie w ciągu roku częściej czytać Pismo Święte. Przygotowując się do matury z języka polskiego, postanowiła lepiej poznać różne konteksty biblijne, które, jak mi oznajmiła, potrafią być wciągające, fascynujące i intrygujące.
Pochwalam bardzo to postanowienie, zwłaszcza że sama już drugi rok uczęszczam do znakomitej Szkoły Biblijnej na Wydziale Teologii UWM, wciąż czując niedosyt wiedzy o Biblii. I o ile motywem głównym mojej córki Marii jest przede wszystkim lepsze przygotowanie się do matury, to powodów do czytania Biblii jest znacznie więcej.

List Boga do człowieka

Niewątpliwie najważniejszą pobudką czytania Pisma Świętego dla osób wierzących jest fakt, że poprzez słowa w nim zawarte człowiek poznaje Boga i Jego testament, jaki zostawił ludziom. Tym testamentem jest plan zbawienia człowieka, wcześniej zapowiedziany i przygotowany przez Stary Testament dany Izraelowi, a ostatecznie zatwierdzony przez Jezusa w Nowym Przymierzu. Wierzący zatem powinni chcieć poznać ten plan, jego wypełnienie i swoją w nim rolę.
Św. Grzegorz nazywał Biblię „Listem Wszechmocnego Boga do człowieka”. A list to słowa. Biblia jest zatem Słowem Bożym, co odróżnia ją od każdej innej religijnej i świeckiej księgi. To Słowo jest szczególne, ponieważ tkwi w nim przedziwna moc i potęga, jest ono pokarmem dla duszy człowieka, czystym źródłem życia duchowego. Prawda Biblii jest prawdą zbawienia, którą się żyje i oddycha. Dlatego Biblia powinna być praktyczną księgą życia wiarą, podstawą naszych świadomych przekonań, źródłem żywotnej, dynamicznej pobożności.
Św. Hieronim pisał, że „kto nie zna Biblii, nie zna Chrystusa”. Bez sięgania do Pisma Świętego, oprócz wysłuchania lekcji co najwyżej w czasie niedzielnej mszy świętej, wiara chrześcijanina szybko może przygasnąć, ograniczyć się do zewnętrznych gestów. Warto pomyśleć o tym, jak często w ciągu dnia sięgamy po telefon komórkowy, jak dbamy o to, aby go zabrać ze sobą. A gdyby tak przynajmniej raz dziennie zaglądać do Pisma Świętego? Może wówczas zmieniłaby się jakość naszego życia? Pamiętam, gdy na urodziny otrzymałam od mojej, wówczas jedenastoletniej córeczki, malutkie, skromne wydanie Pisma Świętego Nowego Testamentu z dedykacją. Kupiłam na nie etui i mam je zawsze ze sobą, podczytując sobie w różnych okolicznościach dnia. To dobry patent, aby Słowo Boże towarzyszyło tak często, jak to jest możliwe. Zmarły papież Benedykt XVI trafnie przypominał, że „Słowo Boże jest lampą dla naszych kroków i światłem na naszej drodze. Gorliwe czytanie Pisma Świętego, któremu towarzyszy modlitwa, umożliwia tę intymną rozmowę, w której przez czytanie człowiek słyszy mówiącego Boga”.

Czytaj, powtarzaj, mów

Czytanie Pisma Świętego jest nie tylko „odkrywaniem kontekstów biblijnych” na potrzeby napisania maturalnej rozprawki, ale także konkretnej metody modlitwy związanej nieodłącznie z Pismem Świętym. Od czasów starożytnych nazywa się ona lectio divina. Praktyka tej formy modlitwy przynosi ogromny pożytek duchowy.
Mówiąc pokrótce, do tej modlitwy jest potrzebne postanowienie, że będzie ona regularna, najlepiej codzienna, po drugie czas – minimum kwadrans oraz oczywiście Biblia. Struktura tej modlitwy polega, opisując ją najprościej jak się da, na trzech etapach: czytaj, powtarzaj, mów. Najpierw trzeba w sobie wzbudzić wiarę, że słowa zawarte w Księdze, którą mam przed sobą, są wyjątkowe, ponieważ wypowiada je sam Bóg. Dobrze jest pomodlić się do Ducha Świętego, aby ta modlitwa przyniosła owoce. Następnie należy Biblię otworzyć, najlepiej zacząć od Nowego Testamentu lub znaleźć fragment Ewangelii z dnia, który będziemy zgłębiać. Czytając z uwagą, powinniśmy obserwować siebie, aby dostrzec te słowa, które nas szczególnie poruszą. Jeśli tak się stanie, wówczas trzeba się zatrzymać. To bowiem poruszenie jest kluczowe, gdyż jeśli czyta się tekst z wiarą i przekonaniem, że jest to Słowo Boże skierowane do mnie, to będzie oznaczało, że przez to zdanie, słowo Bóg chce ci coś powiedzieć. Co to jest to poruszenie? To może być emocja, myśl, wrażenie, odczucie, znalezienie związku przeczytanych słów z moją bieżącą sytuacją. Można być wówczas zaskoczonym, zdziwionym, a może komuś zbierze się nawet na płacz lub ktoś odczuje radość. Gdy znajdzie się już ten fragment, trzeba przejść z etapu poruszenia, który zamyka dalsze czytanie tekstu, do powtarzania tej cząstki. Należy się wówczas skoncentrować na tym urywku i czytać go wielokrotnie, „smakując” go, niejako „przeżuwając”, medytując. Należy to powtarzać niemal w kółko. Czasami można nawet zapamiętać tę frazę lub wybrane słowa. Ten etap trwa tyle, ile uzna się, że jest potrzebny do wypełnienia umysłu i serca. Po nim następuje ostatnia część modlitwy, gdy powinno się zwrócić do Boga i powiedzieć Mu to, co leży na sercu. Można Bogu podziękować, podzielić się swoimi myślami, wyżalić się, przeprosić, wyrzucić z siebie emocje, dokładnie tak, jak się to robi w rozmowie z drugą, bliską osobą. Jest to niezwykle uwalniające, oczyszczające i dające nadzieję Spotkanie. Ważne, aby było ono szczere, odważne, prawdziwe. Jeśli kończy się czas na modlitwę, można krótko Bogu podziękować za ten czas wspólnie spędzony i iść do swoich zajęć. Ale można też modlitwę przedłużyć. Najpiękniejszy w tej modlitwie jest fakt, że gdy otwieram Biblię i zaczynam ją czytać, to mam świadomość Bożej obecności. Bóg jest wówczas przy mnie, mówi do mnie tu i teraz w kontekście mojej codzienności.

Scheda Biblii

Poznanie Biblii ma też wymiar kulturowy. Jeśli świadomie chcemy korzystać z kultury, to ważne jest, abyśmy, w miarę możliwości, zetknęli się z owymi kontekstami obecnymi w sztuce, literaturze, muzyce, języku, itd. Niestety, znajomość podłoża czy kulis różnorodnych odniesień w szeroko rozumianej kulturze jest coraz bardziej znikoma. A tymczasem jeśli chce się poznać i zrozumieć 1/3 ludzkości, czyli chrześcijan i Żydów, powinno się sięgnąć do Biblii. Ponadto jeśli chce się dogłębnie pojąć takie dzieła literackie, jak: „Boska komedia”, „Dziady”, „Quo vadis”, „Mistrz i Małgorzata”, „Ostatnie kuszenie Chrystusa” i wiele innych, to nie ma innej drogi, jak sięgnięcie do źródła, czyli do Biblii.
Wiele odniesień biblijnych dostrzegamy też w dziełach sztuki, m.in. w malarstwie. Oto niektóre z nich: „Powrót Syna Marnotrawnego” – Rembrandt, „Złożenie do grobu” – Caravaggio, „Stworzenie Adama” – Michał Anioł, „Święta Trójca” – Andriej Rublow, „Zwiastowanie” – Fra Angelico, „Pokłon Trzech Króli” – Bosch, „Sąd Ostateczny” – Hans Memling.
Podobnie jest w muzyce. Niepodobna zrozumieć bez kontekstów biblijnych takich utworów, jak: „Pasja według św. Mateusza” – J. S. Bach, „Missa Solemnis” – L. van Beethoven, „Psalmy Dawida” – K. Penderecki, „Requiem d-moll” – W. A. Mozart.
W języku potocznym mamy wiele, choćby aforyzmów, które pochodzą z Biblii, a często ludzie zastanawiają się, nie znając Pisma Świętego, jaka jest ich proweniencja. Przytoczę niektóre dla pokazania ich pochodzenia. „Nic nowego pod słońcem”, Koh 1,9; „Stworzył Bóg człowieka na swój obraz” Rdz 1,27; „Marność nad marnościami, wszystko marność” Koh 1,2; „Nie ma na ziemi takiego sprawiedliwego, co by nie zgrzeszył”; Koh, 7,20; „Jaka matka, taka córka” Ez 16,44; „Po owocach ich poznacie”, Mt 7, 16-17; „Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” Mt 26, 41; „Ich bogiem jest brzuch”, Flp 3, 19; „Nikt nie może dwóm panom służyć”, Mt 6,24; „Kto kopie dół sam w niego wpada” Prz 26,27; „Jak śmierć mocna jest miłość” Pnp 8,6; „Włos z głowy wam nie spadnie” Łk 21,8; „Czuwajcie, bo nie znacie dnia ani godziny” Mt 25,13; „Wy jesteście solą ziemi” Mt 5,13; „Ducha nie gaście” 1 Tes 5,19; „Moc w słabości się doskonali” 2 Kor 12,9; „Życie za życie, oko za oko, ząb za ząb” Wj 21, 23-24.
Reasumując, można powiedzieć za św. Augustynem „tolle lege” – bierz Biblię i czytaj ją, abyś żył, wiedział, poznawał i przynosił plon pożądany.

Zdzisława Kobylińska

Źródło: Gazeta Olsztyńska