Olsztynianka odznaczona Krzyżem Patrioty Ukrainy

2023-01-08 12:00:00(ost. akt: 2023-01-05 15:25:00)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Joanna Mieszczyńska z Olsztyna od początku rosyjskiej agresji pomaga Ukraińcom i Ukrainie. Niedawno wróciła z kolejnej wyprawy humanitarnej, podczas której została uhonorowana Krzyżem Patrioty Ukrainy.
Od lutego na terytorium Ukrainy spędziła już ponad 40 dni. Współpracowała z administracją lokalną, wojskiem, szpitalami, domami dziecka, fundacjami i osobami indywidualnymi. Jest jednym z wielu wolontariuszy w naszym regionie. Są różnymi ludźmi, wykonują różne zawody. Połączyła ich wspólna idea pomagania dla zaatakowanego przez Rosję naszego wschodniego sąsiada.

Tym razem olsztynianie zawieźli pomoc w okolice Kramatorsk i Bachmut we wschodniej Ukrainie. O to ostatnie miasto toczą się teraz ciężkie walki.
Tym razem, poza standardową pomocą, trafiły tam prezenty dla dzieci, sierot po ukraińskich żołnierzach.

Zabawki dostarczyła zaprzyjaźniona Fundacja Rozwoju Regionów.
Olsztynianka nie raz pokonywała ukraińskie drogi, docierając do Zaporoża, Dnipra, Charkowa, Kijowa, Buczy, Borodzianki, Irpienia, Równego, Czudnowa, Winnicy, Żytomierza, Lwowa, Tarnopola, Chocimia.

— W konwojach przejechałam już ponad 20 tysięcy kilometrów. W 41 dniu pobytu w Ukrainie z pomocą humanitarną spotkał mnie miły gest. To odznaczenie Krzyżem Patrioty Ukrainy — mówi Joanna Mieszczyńska.

— O tym, że to odznaczenie otrzymamy, wiedzieliśmy już w październiku, ale dopiero teraz była okazja spotkać się z komendantem w Sztabie Sił Zbrojnych Ukrainy w Kijowie. Dziękuję serdecznie. Jestem wzruszona, że praca wolontariacka została zauważona przez wojskowych i Ministerstwo Obrony Ukrainy — mówi Joanna Mieszczyńska.— Dedykuję ten Krzyż wszystkim darczyńcom, z którymi współpracowałam, którzy mi zaufali i wspierali moje działania oraz wszystkim osobom, które pomagały w przygotowaniu konwojów.

Zdarza się, że wolontariusze, którzy jeżdżą z pomocą dla Ukraińców często są blisko rosyjskich ataków.

— Trzy rakiety, jedna po drugiej, uderzyły w Charków, w czasie naszych zakupów. Alarmy wyły po huku i uderzeniu rakiet. Czwarta została zestrzelona przez obronę powietrzną Charkowa. Mimo to kiełbasy, sery, pasztety, serki, parówki, mleko, cebula, czosnek, boczek, ryby wędzone, chleby trafiły do wojska i ludności cywilnej. Dodatkowo w pakietach przekazaliśmy produkty suche, artykuły kosmetyczno-higieniczne, zapałki i świece, słodycze — wspomina Joanna Mieszczyńska. — Na drodze Izium – Bachmut widzieliśmy zniszczone mosty, ogromne dziury. Ale najbardziej przygnębiające były zniszczone przez Rosjan domy i ścięte korony drzew po atakach artylerii. A w oddali widzieliśmy odblaski i odgłosy strzelającej artylerii — opowiada Joanna Mieszczyńska.

— Od Charkowa do Bachmutu po drodze można też zobaczyć dużo błąkających się zwierząt. Na szczęście wojskowi i obrona terytorialna je przygarniają. Tym razem okazało się, że u wojskowych w oddziałach królują koty. Rozdawaliśmy karmę dla zwierząt w oddziałach bliżej frontu, na punktach kontrolnych, w małych wioskach — opowiada Joanna Mieszczyńska.

— Po powrocie z takich konwojów humanitarnych często nabiera się dystansu do tego, co jest wokół nas, do rzeczy, które tak naprawdę są mało istotne. Cieszmy się z małych rzeczy, chwil z bliskimi, świętujmy każdy dzień bez wojny i… pomagajmy potrzebującym. Otrzymane odznaczenie to piękne podsumowanie moich wypraw konwojowych — podsumowuje Joanna Mieszczyńska.

Fot. archiwum prywatne