[WRACAMY DO TEMATU] Dlaczego tak długo dzieci czekają na przyjęcie do lekarza w szpitalu dziecięcym w Olsztynie?

2022-12-20 19:29:49(ost. akt: 2022-12-20 15:29:37)

Autor zdjęcia: czytelniczka

W szpitalu dziecięcym w Olsztynie działa nocna i świąteczna opieka medyczna. W weekend wizyta zajmuje długie godziny. Dlaczego rodzice z chorymi dziećmi muszą tak długo czekać na przyjęcie do lekarza? — pytają czytelnicy. Sprawdzamy.
Skontaktowała się z nami czytelniczka, która musiała przyjechać do szpitala dziecięcego w Olsztynie w sobotę. Tu działa tzw. nocna i świąteczna opieka medyczna. I tylko tu rodzic może przyjść z chorym dzieckiem, bo "normalne" przychodnie są zamknięte.

— Córka miała trudności z oddychaniem. Gdy przyjechałam ok. godz. 12, w gabinecie był pacjent z numerem 18. Ja zarejestrowałam się i dostałam numer po pięćdziesiątce. Byłam w szoku, bo musiałam spędzić w szpitalu kilka godzin! — opowiada pani Marzena z Olsztyna. — Czekałam ponad pięciu godzin na pomoc. W międzyczasie lekarz odbywał teleporady. Czy szpital zamiast jednego lekarza nie może zagwarantować chorym na przykład dwóch przyjmujących? Zwłaszcza w sezonie, kiedy choroby są na porządku dziennym? Dzieci są chore, męczą się, marudzą, a rodzice są na granicy cierpliwości. I wszyscy muszą siedzieć w tłumie.

Lekarz to też człowiek


Temat czekania w kolejce do lekarza w szpitalu dziecięcym komentują też inni nasi czytelnicy.

— Niestety podobną sytuację też miałam tam z trzymiesięcznym dzieckiem. Od godziny 9 rano aż do godziny 18 czekałam na przyjęcie — twierdzi pani Agnieszka.

— Średni czas oczekiwania z chorym dzieckiem to 5 godzin. Wzrost zachorowań wśród dzieci jest znany od kilkunastu dni, tu nie ma żadnego zaskoczenia. Dlaczego więc nie ma żadnej organizacji, żadnej pomocy ze strony szpitala? To jest skandal — oburza się pani Monika.

— Ciekawe, ile z tych osób musiało teraz być przyjętych w trybie pilnym, a ile jest takich, co leczy się w nocnej opiece, bo lekarz rodzinny wyczerpał numerki — zastanawia się pan Sebastian.

— Każdy medal ma dwie strony. Lekarze pracują tam w dużym stresie i przez wiele godzin. Mnóstwo osób się tam przewija. Wiele z nich utrudnia im pracę niestety — zauważa pan Borys.

— Nie ma lekarzy, nie ma pielęgniarek. Ci co są i pracują już resztkami sił, zamiast skupiać się na pacjentach, muszą odpierać ataki rozżalonego i roszczeniowego społeczeństwa. Lekarz to też człowiek — podkreśla pani Dagmara.

— Trzeba napisać też o tym, że dyżurujący lekarze naprawdę angażują się w swoją pracę. Jeżeli lekarz jest jeden, to nawet nie ma czasu wyjść do toalety. Dramat — podkreśla pani Monika.

— Naprawdę rzadko się zdarza, że nagle w piątek po 18 dziecko zaczyna chorować. Zazwyczaj choroba zaczyna się kilka dni wcześniej, ale matki czekają nie wiadomo na co lub godzą się na to, że w ich przychodni nie ma numerków do lekarza. Jeżeli wiesz, że zbliża się weekend, a dziecko jest chore, idź do swojej przychodni. Jeżeli nie chcą cię przyjąć, żądaj odmowy na piśmie. Naprawdę dziwnym trafem znajduje się miejsce — zauważa pani Angelika.

Co na to szpital?


— Aktualnie obserwujemy ogromną liczbę infekcji górnych i dolnych dróg oddechowych u dzieci, przebiegających z wysoką gorączką, utrzymującą się przez kilka dni, lub ustępującą w ciągu 2-3 dni z nawrotem po kolejnych kilku dniach oraz z nasilonym, uporczywym, napadowym kaszlem. Są to głównie infekcje wirusowe wywoływane przez wirusy RSV, wirusy grypy i wirusy grypopodobne. Z tego powodu zarówno poradnie medycyny rodzinnej jak i nasze ambulatorium pediatryczne — w dzień, wieczorami i w nocy oraz całodobowo w weekendy przeżywają oblężenie. Ambulatorium pediatryczne przy Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie przyjmuje dzieci z całego województwa, a także spoza niego. Nie odmawiamy nikomu przyjęć. Przyjmowani są wszyscy, którzy się zgłaszają — wyjaśnia Grzegorz Adamowicz z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie. — W dni robocze w ambulatorium pediatrycznym przyjmujemy i udzielamy teleporad ok. 70 dzieciom, w weekendy ta liczba wzrasta do ponad 150 dzieci na dobę. Na przyjęcie jednego pacjenta potrzeba minimum 15 minut. W czasie takiej wizyty lekarz musi zebrać wywiad chorobowy od rodzica, musi zbadać dziecko, udzielić informacji rodzicom odnośnie stwierdzonych u dziecka odchyleń od stanu zdrowia i ustalonego rozpoznania choroby, wystawić recepty, omówić zalecenia, odpowiedzieć na pytania rodziców oraz dokonać odpowiednich wpisów w dokumentacji medycznej pacjenta.

I dodaje: — Rozumiemy, że dla części rodziców czas oczekiwania w dniach, w których obserwujemy szczególnie dużą liczbę przyjęć, jest zbyt długi. Prosimy jednak o wyrozumiałość w obecnej wyjątkowej sytuacji epidemicznej. Niestety obecnie także lekarze oraz ich dzieci także chorują. Zapewniamy, że każde dziecko, które do nas trafia, otrzyma należytą pomoc.

ADA ROMANOWSKA



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Tak prawda #3107656 21 gru 2022 13:26

    Lekarze mają gdzieś. Dzwonię do przychodni i brak miejsca. Przychodzę do przychodni i dwie osoby są na korytarzu. Jeszcze są pretensje, że przyszedłeś do lekarza bez rejestracji. Gość siedział u lekarza z dzieckiem dziecko jemu zasypiało z gorączką i wymiotowało lekarz zamiast przyjąć że chłop z dzieckiem poszedł do domu to jeszcze mu powiedział żeby z ludźmi się dogadał. A ludzie powiedzieli że niech dziecko wymiotuje na korytarzu. Znieczulica panuje zero współczucia tylko ja się liczę. Powiem szczerze z swoich obserwacji że widać był z poczekalni że dziecko potrzebuje pomocy. I nie jestem lekarzem i wiedziałem że potrzebuje pomocy w pierwszej kolejności.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. ChuckNorris #3107649 21 gru 2022 07:26

    Artykuł pisala chyba osoba, która nie ma dzieci i nie ma zielonego pojecia o przebiegach chorob i o życiu. Po pierwsze pp co pisać bzdury , że rodzice czekaja spwcjalnie na weekend ludzie pracuja przychodnie do 18 i czesto nie ma szans sie dostac do lekarza. Po drugie często się zdarza, że dziecko było u lekarza , ktory stwierdza przeziebienie albo wirusa, ktory po kilku dniach niestety zmienia sie w chorobe bakteryjną. I konieczna jest wizyta u lekarza w weekend. Po trzecie mimo tego co poszecie choroba nie zawsze rozwija sie przed weekendem i nie zawsze to widac. Kto często choruje wie, że czasem wystarczy kichnac i momentalnie nos zaladowany i czlowiek w ciagu godziny potrafi sie poczuć jak wrak. A po czwarte najwazniejsze kazdy wie, że do szpitala sie chodzi w ostatecznosci, bo kazdy sie zdarzyl przekonac jakie osobiatosci tam pracuja w nocnej opiece. Jeden lekarz pan doktor starszy nie podam nazwiska bo Rodo nie rozpoznal u mojwgo dziecka zapalenia pluc. I to dwukrotnie mialam pecha na niego natrafic trafilismy w niedziele bo sie tak rozwinelo czulam ze vos jeat nie tak bo sama slyszalam symfonie w dziecka plucach a on witaminki przepisala bylismy w nocy z niedzieli na poniwdzialek w poniedzialek pędem do swojjwgo lekarza bo wysoka goraczka u dziecka i pani doktor tylko sluchawke przylozyla i powiedIala ze jest obuatronne zapalenie pluc. I co rozwinelo sie w ciagu 3 godzin??! Byla zdIwiona ze lekarz tego nie slyszal. Wiec sie zastanowcie zanim wypiszecie chwalebny artykul na czesc nocnej opieki zdrowotnej. Albo idzcie posiedzcie z dzieckiem chorym z goraczka 40stopniowa kilka godzin wtedy pogadamy

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz