ANNA PUŁAWSKA: To był mój najlepszy rok w karierze

2022-12-24 16:00:00(ost. akt: 2022-12-24 17:24:37)

Autor zdjęcia: Wojciech Caruk

Anna Puławska żyje na walizkach. Mrągowska kajakarka, Mistrzyni Świata i Europy, medalistka olimpijska na nasze pytania odpowiadała dosłownie w drodze powrotnej ze zgrupowania kadry we włoskim Livigno. Opowiedziała nam m.in. o swoich marzeniach i przygotowaniach do kolejnych igrzysk, a także zdradziła czego nie może zabraknąć na jej wigilijnym stole.
— W ubiegłym roku medale olimpijskie, w tym roku medale Mistrzostw Świata i Europy. To pokazuje chyba, że o obniżce formy nie ma mowy?
— Tak to prawda. Forma tak naprawdę na każde międzynarodowe zawody w tym roku była bardzo wysoka, co bardzo cieszy i napawa pozytywnie na nadchodzące kwalifikacje olimpijskie, które już w tym sezonie startowym.

— Tegoroczny sezon znowu wypełniony sukcesami i radością kibiców. A jak Pani ocenia mijający rok?
— Jakbym tak miała go podsumować ze strony sportowej to uważam że był to mój najlepszy rok w dotychczasowej karierze sportowej, ponieważ wszystko co było do wygrania w tym sezonie zostało wygrane, także wspaniały rok - pełen radości, emocji i pozytywów.

— Można chyba powiedzieć, że obok lekkiej atletyki to właśnie kajakarstwo stało się naszym sportem „eksportowym”. Przez lata była w tej dziedzinie posucha...
— Zgadza się. Kajakarstwo to dyscyplina, która według mnie stała się potęgą sportu, mimo że dalej nie jest aż tak bardzo popularna jak sobie marzę. Natomiast mam nadzieje że niedługo się to zmieni i będzie o nas głośniej i przede wszystkim zostaniemy bardziej docenione ponieważ uważam, że powtarzalność z każdych zawodów spokojnie nas do tego upoważnia.

— Praktycznie od kilku lat z prestiżowych imprez sportowych przywozi Pani trofea. To już stało się normą. Jeśli tak dalej pójdzie to oczekiwania względem IO w Paryżu mogą być bardzo wysokie...
— Jak już wspomniałam wcześniej - jesteśmy powtarzalne. Nie lubię słowa norma, ponieważ my z każdym rokiem robimy bardzo dużo aby być jeszcze lepsze, aby spełnić swoje marzenia, aby dawać radość kibicom. Nasz trener stworzył i tworzy wspaniały, zgrany i przede wszystkim świadomy team, Women's Polish Canoe Team. Marzy mi się, aby ta nasza ciężka, wieloletnia praca w końcu ujrzała światło dzienne i by cała Polska wiedziała, że kajakarstwo to nie wioślarstwo i że polskie kajakarki przywożą z każdych międzynarodowych zawodów medale.

— Najbliższy cel strategiczny – Paryż 2024. Jak wyglądają przygotowania do największej sportowej imprezy na świecie?
— Igrzyska Olimpijskie tuż tuż, natomiast ja stosuję metodę małych kroków. Zaczęłyśmy po igrzyskach w Tokio. Tak naprawdę przygotowania do Paryża to miałyśmy już w głowach po zejściu z podium. Natomiast w tym momencie patrzę na ten sezon z ogromnym optymizmem. Ponieważ ubiegły to już historia to teraz zaczynamy pisać nową. Najpierw przygotowania a potem po kolei zawody od maja po sierpień. Sezon zakończymy kwalifikacjami do igrzysk, także będzie się działo.

— Pani codzienność to niemal życie na walizkach. Zawody, obozy treningowe itp. Ma Pani w tym wszystkim czas dla siebie, dla bliskich?
— Tak, trenuję już od 17 lat. Moje życie to kajakarstwo i kocham to, co robię. Jest to dla mnie najważniejsze i godzę się na to każdego dnia ponieważ nie wyobrażam sobie bez tego mojego życia. Na razie jest to moja codzienność, ale tak jak wspomniałam lubię to. Ciągle coś się dzieje, nie ma nudy. Wiadomo, że są lepsze i gorsze dni. Natomiast moi najbliżsi są również przyzwyczajeni, że tak właśnie wygląda moje życie i bardzo mnie w tym wspierają, za co im ogromnie dziękuję. Czas dla siebie znajduję między zgrupowaniami, natomiast ten czas również zawsze staram się podarować moim bliskim i czerpać z niego jak najwięcej. To jest dla mnie priorytet.

— Często zdarza się Pani odwiedzać rodzinne strony ?
— Tak, zdarza się. Niestety dość rzadko, ponieważ aktualnie mieszkam w Poznaniu, a do rodzinnego miasta przyjeżdżam jedynie na święta. Jest to bardzo ważny okres dla mnie. Wtedy korzystam z tego w 100 procentach by jak najwięcej czasu spędzić z bliskimi.

— Wraca jeszcze Pani do takich wspomnień jak pierwszy kajak, pierwsze zawody itp.?
— Zdarza mi się wracać do takich wspomnień i często zastanawiam się - gdyby nie kajaki to co? Myślę, że wybrałabym muzykę, ponieważ jest mi ona bardzo bliska od dziecka. Natomiast wierzę, że jeśli moja kariera sportowa dobiegnie końca, to zacznie się kolejna historia. Ale tego na razie nie chcę obiecywać, ponieważ póki co nie zamierzam odkładać wiosła.

— Spełniło się Pani największe sportowe marzenie – debiut na Igrzyskach Olimpijskich i medal. O czym więc teraz Pani marzy? Czy jest to...?
— Poniekąd spełniłam swoje marzenie, natomiast dalej mam niedosyt. Dalej brakuje tego najważniejszego krążka z Igrzysk Olimpijskich, którego w kobiecych kajakach jeszcze nie było. Dlatego to jest moje ogromne marzenie na ten moment. Kolejnym jest aby zdrowie mi dopisywało tak jak dopisuje, ponieważ wiem że jak to będzie poukładane, to resztę wypracuję ciężką i świadomą pracą.

— Czym zajmuje się Anna Puławska, kiedy nie siedzi w kajaku?
— Kiedy nie siedzę w kajaku, to oczywiście sport jest w moim życiu, ale spędzam ten czas z rodziną oraz z moim partnerem, który cierpliwie i wytrwale czeka kiedy wrócę ze zgrupowań i będę mogła w końcu spędzić z nim te ważne chwile w domku. Korzystam z życia, załatwiam swoje prywatne sprawy, ale głównie czas spędzony z rodziną jest dla mnie bardzo wartościowy i cenny.

— Jak będą wyglądały tegoroczne święta w Pani domu?
— Wyczekane Święta Bożego Narodzenie spędzę na pewno w gronie najbliższej rodziny, w domu rodzinnym w Mrągowie. Będzie wspólne kolędowanie, gry planszowe, długie rozmowy. Oczywiście czas na świąteczny trening również się znajdzie. Na pewno nie będziemy się nudzić. Już nie mogę się doczekać tego czasu.

— Jakiej potrawy nie może zabraknąć na wigilijnym stole?
— Myślę, że na moim wigilijnym stole nie może zabraknąć śledzia w cebulce mojej mamy, ponieważ to jedna z moich ulubionych potraw wigilijnych i zawsze czekam na nią z utęsknieniem.

— Czego życzy Pani sobie, kibicom i czytelnikom Kuriera Mrągowskiego?
— Wszystkim czytelnikom Kuriera Mrągowskiego oraz kibicom życzę dużo zdrowia, bo to jest najcenniejsze - tego nie można kupić. Życzę też dużo wytrwałości w dążeniu do życiowych celów oraz pogody ducha, samych pozytywnych dni, by te święta napełniły się miłością w gronie najbliższych nam osób.

Wojciech Caruk

Obrazek w tresci