"Leczenie głupoty", czyli barbarzyńcy są wśród nas
2024-05-31 08:00:00(ost. akt: 2024-05-31 08:19:02)
Najwięcej nieszczęść na tym świecie nie bierze się ze złej woli, lecz z niewiedzy, którą potocznie zwykliśmy nazywać głupotą. Paradoksalnie zatem, gdy słyszę o pojawiających się w przestrzeni publicznej obrazoburczych treściach, typu profanacja krzyża, to głęboko współczuję autorom takowych „dzieł” ograniczonych horyzontów myślowych, infantylizmu i zatrważającej miałkości intelektualnej.
Poprawność polityczna nie pozwala śmiać się z ułomności drugiego człowieka. Niby szlachetnie, ale chcąc nazwać pewne rzeczy po imieniu, czasami trzeba złamać powyższą zasadę, albowiem w innym wypadku nie dotkniemy istoty określonych spraw. Mali ludzie mają to do siebie, że gdy brakuje im pomysłów i klasy, to „podpinają się” pod znane osoby bądź dokonują prymitywnych prowokacji, objawiających się zionięciem jadem na wszystko, co ważne, stałe i wielkie.
Nasza kultura opiera się na jasno zdefiniowanych fundamentach, które próbując podważyć, niczego nie odkrywamy, nie tworzymy nowych wartości, a jedynie żerujemy na tych, które znamy od wieków. Szeroko rozumiany świat artystyczny jest tego najlepszym przykładem. Parafrazując słowa Kazika Staszewskiego, możemy powiedzieć, że wszyscy artyści to oczywiście nie prostytutki, ale faktem jest, że duch transgresji każący przekraczać kolejne bariery, szczególnie dobrze zakorzenił się w sztuce, która upada, gdy siląc się na nonkonformizm, nierzadko staje się płaska i wulgarna.
Sztuka przez małe s
Na peryferiach sztuki istnieje szczególna grupa osobników, której poziom kreatywności zbliżony jest do głębokości Rowu Mariańskiego. Impotencję twórczą grupa ta próbuje przykryć atakami na symbole kultu religijnego, które są przecież symbolami kulturowymi! Nie chodzi o to, czy jest się osobą wierzącą czy niewierzącą, ale szacunek do wspólnego dziedzictwa kulturowego i elementarne zasady kindersztuby nakazują szanować krzyż. Powtórzę raz jeszcze, nie jest to kwestia wiary, lecz kultury, dlatego dziwi mnie fakt, że barbarzyńskie ataki na nią „rozgrzeszają” teoretycznie światłe persony. Gdy niejaka pani Nieznalska dwie dekady temu do krzyża przykleiła zdjęcie nagich genitaliów, to chciała po prostu zaszokować swoją barbarią. Znaleźli się jednak tacy, którzy prymitywnemu wybrykowi owej niewiasty próbowali nadać głębszy sens…
Od tamtego czasu zdążono przekroczyć już niemalże wszystkie granice, że tylko przywołam wystawiony w 2017 roku spektakl teatralny „Klątwa”, w którym można było zobaczyć scenę seksu oralnego aktorki z figurą Jana Pawła II przy akompaniamencie papieskiego kazania, pocieranie się krzyżem w miejscu intymnym czy wycie aktorów, którzy wykrzykując słowo „Polska”, imitowali ruchy kopulacyjne. Trudno dziwić się, że po opublikowaniu fragmentów tegoż „dzieła” w mediach rozpętała się burza, której nie mogli zrozumieć wysublimowani obrońcy „Klątwy”, bredząc coś o przyzwoleniu na język nienawiści wobec aktorów. Skądinąd obliczony na wywołanie skandalu spektakl wystawiono nie w piwnicy miłośnika sadomasochistycznych praktyk, lecz w Teatrze Powszechnym w Warszawie. A więc za nasze pieniądze, co w gruncie rzeczy jest najistotniejsze. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że podobnej maści bezeceństwo nie odbyłoby się bez dosypania środków z państwowej kasy, bo przytłaczająca większość widzów wyraźnie stroni od wchodzenia do szamba i wspierania go finansowo.
Niebezpieczne fantazje
W atakach na chrześcijańskie symbole lubują się „artyści”, którzy rozpaczliwie poszukują rozgłosu. Intelektualną ociężałość nadrabiają więc, czy też próbują nadrabiać, szokowaniem. Z tego powodu Adam Darski, którego zwykło się nazywać Nergalem, a to podarł Biblię, krzycząc: „żryjcie to g…”, a to postawił but na obrazie Matki Boskiej. Cel osiągnął, bo jego pajacowaniem zainteresowały się największe polskie media, przyczyniając się do lansowania prowokatora. Gorsza od groteskowego muzyka nie chciała być tzw. Doda, która pokusiła się o błyskotliwą interpretację Pisma Świętego: „ciężko jest wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła”. Blond plereza jednak zobowiązuje, a właściwie zobowiązywała, gdyż po tym, jak Darski postanowił zaprezentować swoje obuwie, to pani Rabczewska bynajmniej nie skakała z radości, kwitując sprawę krótko: „Niektórzy nie doceniają drugiej szansy, dopóki jej ponownie nie stracą” (gdy u Nergala w 2010 roku zdiagnozowano białaczkę, to Doda – ówczesna narzeczona, zaangażowała się w poszukiwanie dawców szpiku).
Przywołany tytan intelektu, czyli pan Darski, ma też swoich naśladowców wśród ludzi, którzy pragną „błyszczeć” na swoim małym bądź bardzo małym poletku. Jakiś czas temu regionalne media informowały o mieszkańcu powiatu olsztyńskiego, który na profilu facebookowym umieścił wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, z którego wyciął głowę i wstawił wizerunek świni. Zamiast Dzieciątka Jezus mamy zaś żabę. Mężczyzna, który chciał się pochwalić przed światem swoją unikatową umiejętnością wklejania zdjęć, usunął żenującą grafikę, po czym wrzucił obraz sugerujący możliwość kontaktów intymnych z samochodem... Być może zatem nie należy się oburzać, tylko współczuć jegomościowi, w którego głowie lęgną się takowe fantazje?
Hieronim Bosch dał wskazówkę
Pamiętajmy, że błyskotliwe pomysły społeczeństwu podrzucali i podrzucają też politycy. Ponad dekadę temu dawny biznesmen, którego rendez-vous z antyklerykalizmem poprzedziła maska chrześcijańskiego liberała, w sporze o krzyż na Krakowskim Przedmieściu zobaczył szansę wypłynięcia na szerokie wody. I wypłynął, uzyskując w wyborach do Sejmu 10 procent. Najpierw jednak umiejętnie podgrzewał atmosferę po 10 kwietnia 2010 roku. Młodzieńcy układający krzyż z puszek po piwie, przykuwający do niego pluszowego misia czy prezentujący transparent z napisem „PRECZ Z KRZYŻAMI NA STOS Z MOHERAMI”, to jego „ideowe dzieci”. Marionetki, poruszane przez piarowców, którzy kierując się własnych interesem, są w stanie przekroczyć praktycznie każdą granicę, aby odnieść sukces wyborczy. Ale ubrane w szaty europejskości poglądy rażą prymitywizmem, bo u ich podstaw kryje się ideowa pustka.
Kto dziś pamięta o pani Nieznalskiej czy jednym z najbogatszym swego czasu polityków, który do studia telewizyjnego przyniósł głowę świni (być może zainspirował tym wspomnianego wcześniej mieszkańca naszego regionu?) i potrafił powiedzieć, że: „krzyż to symbol partyjny”? O przepraszam, Dorota Nieznalska kilka lat temu na łamach pewnej gazety powiedziała: „Zgoliłam włosy, przebrałam się za narodowca i pojechałam do Warszawy w Święto Niepodległości”.
Ale jakby na to wszystko nie patrzeć, mistrz Hieronim Bosch już na początku XVI wieku namalował obraz pt. „Leczenie głupoty”.
Ale jakby na to wszystko nie patrzeć, mistrz Hieronim Bosch już na początku XVI wieku namalował obraz pt. „Leczenie głupoty”.
Michał Mieszko Podolak
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez