Szlachetna Paczka Iława: Weekend cudów trwa, choć było bardzo trudno

2022-12-11 10:50:00(ost. akt: 2022-12-11 10:52:49)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Za nami weekend cudów, czyli finał Szlachetnej Paczki. Choć wszystkie rodziny otrzymały pomoc, to widać kryzys dobroczynności – mówi menadżerka operacyjna na województwo warmińsko-mazurskie, Justyna Wyszkowska. Przyznaje, że był to wyjątkowo trudny finał tej charytatywnej akcji i do końca trzeba było mocno trzymać kciuki, by każda rodzina znalazła darczyńcę.
– Pani Justyno, dobiega końca wielomiesięczna ciężka praca w ramach akcji.
– I czujemy wszyscy satysfakcję, ponieważ – pomimo trudnej edycji – jak co roku daliśmy radę. Bardzo mocno mobilizujemy się w naszych strukturach, by znaleźć darczyńców, kontaktujemy się z firmami, urzędami. Robimy wszystko, by każda rodzina została "zaopiekowana" i dostała dedykowaną dla niej pomoc. Pomoc, ale i impuls do zmiany, poprzez otrzymanie takiej paczki.

– To tak zwana "mądra pomoc". Nie każdy może ją otrzymać...
– Podczas spotkania z rodziną wolontariusz weryfikuje, kto spełnia nasze wymagania. Zwracamy uwagę na postawę bohaterską. Sprawdzamy, jak do tej pory rodzina radziła sobie z trudnościami, czy podejmuje kroki, by wyjść z tej trudnej sytuacji, czy po prostu siedzi i nic nie robi. To jest dla nas najważniejsze, bo chcemy wywołać zmianę u tych rodzin. Zmianę mentalności. Jeśli ktoś małymi kroczkami idzie do przodu i stara się polepszyć sytuację, to takie rodziny włączamy w akcję. Także takie, gdzie zdarzają się sytuacje losowe, czy też w przypadku starszych, schorowanych osób. Też rodziny wielodzietne, ale tutaj zwracamy uwagę na dochód, mamy kryterium dochodowe. To nie jest najważniejsze, ale po jego przekroczeniu mocno rozważamy, czy ta pomoc jest danej rodzinie potrzebna.

– Częsta jest w dzisiejszych czasach wyuczona bezradność.
– Właśnie. A my podczas spotkań z rodzinami zadajemy pytania o pomysły na zmiany w ich życiu. Dlatego tak ważna jest rola wolontariusza. To on tak naprawdę podejmuje decyzję, co dalej z tą rodziną, konsultując się m.in. z drugą osobą (wolontariusze odwiedzają rodziny parami), liderem czy zespołem do spraw konsultacji.

– Jak wiele rodzin w tym roku znalazło pomoc?
– To aż 963 rodziny w całym województwie warmińsko-mazurskim. Mieliśmy w tym roku 465 wolontariuszy. Dla nas wszystkich prawdziwą nagrodą jest weekend cudów. Choć zdaje mi się, że w tym roku jest mniej wolontariuszy, już na etapie rekrutacji wielu rezygnowało, dowiadując się, że to bardziej wymagający wolontariat. Widzimy kryzys pomagania, dobroczynności. Po pierwsze: część niedoszłych wolontariuszy bała się, że mimo wytężonej pracy, nie wszystkie rodziny znajdą swych darczyńców. A z drugiej strony: darczyńców indywidualnych jest coraz mniej. Ludzie się składają, by zrobić paczkę. Tak, to prawda, w tym roku było bardzo trudno. Ludzie się obawiają o swoje budżety, być może myślą, że jak teraz pomogą, nadszarpną swój budżet, to za chwilę tych pieniędzy może im zabraknąć. Wolą sobie odłożyć, niż kogoś wspomóc. Dlatego też obserwuję, jak wspomniałam, że gdy ktoś wybiera rodzinę, to już nie robi paczki sam. I nawet już nie w gronie najbliższych, tylko mocno to grono rozszerza. Łatwiej w ten sposób uzbierać potrzebne dary czy pieniądze.

– W tym roku pojawiła się też nowa kategoria: Dotknięciu skutkami wojny.
– Dokładnie tak. Mamy też pod opieką uchodźców. Okazuje się, że mimo wcześniej już przekazywanej pomocy, jest ona nadal potrzebna. Za każdym razem wymieniane są w naszych opisach bardzo konkretne potrzeby, niezależnie od kategorii, czy to rodzina z niepełnosprawnościami, czy ktoś samotny. Rozmawiamy z rodzinami bardzo szczegółowo, by odpowiedzieć na ich konkretne potrzeby. I nie zasypywać ich rzeczami, które są im niepotrzebne. My chcemy dać racjonalną pomoc, skrojoną na miarę potrzeb. O to chodzi w Szlachetnej Paczce.


Edyta Kocyła-Pawłowska