Jak zbudować system odporności państwa? Uczmy się od Ukrainy

2022-11-30 11:44:34(ost. akt: 2022-11-30 11:53:53)

Autor zdjęcia: pixabay

Z wielu różnych głosów na temat lekcji wynikających z wojny w Ukrainie warto zwrócić uwagę na opinię Hanny Shelest, ukraińskiej ekspert, opublikowaną na stronie internetowej think tanku European Council of Foreign Relations. Zastanawia się ona. czego Europa może się po 9 miesiącach wojny nauczyć i w jaki sposób zmienić swe siły zbrojne, a może nie wyłącznie, wykorzystując doświadczenia Kijowa.
Jak zbudować system odpornościowy? - pyta Marek Budzisz, historyk, publicysta i ekspert ds. Rosji, który był gościem VI Kongresu Przyszłości w Olsztynie.

Tych nauk jest co najmniej kilka, ale jedno spostrzeżenie należy uznać za zupełnie fundamentalne, jeśli chce się poważnie myśleć o zbudowaniu dobrego systemu bezpieczeństwa. Po pierwsze, jak pisze Shelest, w centrum należy postawić nie kwestię jak wyposażone i wyszkolone są siły zbrojne, ale problem systemu odpornościowego państwa. Jak argumentuje:
— Kijów sercem swojego systemu obrony narodowej uczynił to jak zorganizowany jest ogólnospołeczny opór, skupiając wszystkie agencje wojskowe i bezpieczeństwa pod jednym dowództwem, wspieranym przez ludność cywilną.

Zespolone dowództwo nad wszystkimi, w tym ochotniczymi i policyjnymi, nie mówiąc już o wojskowych, formacjami oraz uporządkowany opór społeczny, zespalający wysiłki wszystkich obywateli, jest jądrem tego systemu. Po bolesnych doświadczeniach wyniesionych z wojny 2014 roku na Ukrainie rozpoczęto reformy, zwracając, jak argumentuje Shelest, uwagę na obszary najistotniejsze – logistykę, łączność, systemy dowodzenia i szkolenie, szczególnie młodszych oficerów, którzy obecnie budują przewagę ukraińskich wojsk lądowych. Równolegle „stworzono system rezerwy; oraz podęto działania w celu zapewnienia większej odporności społeczeństwa ukraińskiego na kryzysy”. Wiele się pisze o wdrażaniu standardów NATO-wskich w ukraińskich siłach zbrojnych, co oczywiście jeszcze przed wojną miało miejsce i dzieje się nadal, ale równie istotnym był wysiłek całego społeczeństwa, ochotników, zaangażowanych w odbudowę potencjału ukraińskiej armii. Kijów nie miał zresztą większego w tym zakresie pola manewru. Ograniczenia budżetowe nie pozwalały na realizacje bardziej ambitnych planów modernizacyjnych, które sprowadzałyby się do zakupu sprzętu nowej generacji. Władze musiały uruchomić aktywność społeczną, bo działając w realiach ograniczonych zasobów, udałoby się zrobić znacznie mniej. A zatem jeśli mówimy o tym, że Ukrainie udało się zmodernizować i w dużym stopniu zmienić kulturę organizacyjną sił zbrojnych, to jest to efekt zarówno planowanych działań jak i wprzęgnięcia do systemu obrony, społeczeństwa, ochotników, ich zaangażowania i inicjatywy. W gruncie rzeczy Ukraina wypracowała w czasie ostatnich 8 lat nowy model, swoistego rodzaju trzecią drogę, tego jak zorganizowany jest system obrony państwa. Siły zbrojne nie są skrajnie zhierarchizowane ze sztywnym systemem dowodzenia, jak to jest w przypadku Stanów Zjednoczonych, ani nie mamy też do czynienia z systemem obrony powszechnej jak w Izraelu, Szwajcarii czy Finlandii, gdzie każdy obywatel jest elementem systemu obrony, wie jaką rolę mu przypisano i odbywa obowiązkowe szkolenia. Na Ukrainie stworzono model mieszany, łącząc zarówno elementy modelu tradycyjnego z formułą obrony powszechnej. Jego uniwersalność, a z tego właśnie powodu, jak argumentuje Shelest Europa winna korzystać z ukraińskich doświadczeń, wynika z faktu, że wzmocniono nie tylko siły zbrojne ale również system odpornościowy państwa, a to powoduje, że innego rodzaju zagrożenia, w tym i terrorystyczne, łatwiej jest w takich realiach zwalczać.

Ewolucja systemu

W czasie minionych 8 lat, ukraiński system obrony, dowodzi Shelest ewoluował również jeśli bierze się pod uwagę jego formalno-prawną stronę, co w demokratycznym państwie działającym w oparciu o obowiązujące prawo jest aspektem nie mniej ważnym niż kwestie doktryny wojskowej czy wyposażenia. Początkowo na Ukrainie realizowano „operację antyterrorystyczną” by docelowo dojść do rozwiązań charakterystycznych dla „obrony totalnej”. „System ten – argumentuje Shelest - połączył wszystkie działania potrzebne do przygotowania się do wojny, zarówno w organizacjach wojskowych, jak i obrony cywilnej, po to aby zbudować odporność całego społeczeństwa. Jednak model Ukrainy nigdy nie był klasycznym podejściem do obrony totalnej przyjętym przez inne kraje, ponieważ obejmuje zarówno podejście oddolne, jak i odgórne – przy czym rząd i społeczeństwo są równymi partnerami.” Punktem wyjścia była oczywiście analiza dotychczasowych doświadczeń uzupełniona przez ocenę zagrożeń, tego do jakiej wojny należy się przygotować. To z kolei wpłynęło na system organizacji sił zbrojnych, ale też na stworzenie uzupełniającego potencjału w postaci sił paramilitarnych i pomocniczych, społecznych. Duże zaangażowanie formacji ochotniczych w rodzaju Pułku Azow, powoduje, że ukraińskie siły zbrojne w znacznie większym stopniu niż klasyczne armie państw zachodnich postrzegane są w kategoriach nieco anarchicznego pospolitego ruszenia, ale ten właśnie czynnik pozytywnie wpływa zarówno na morale walczących jak i jeden z kluczowych czynników zwycięstwa jakim jest ich innowacyjność taktyczna.

Shelest zwraca również uwagę na to, że w 2017 roku Ołeksandr Turczynow, wówczas sekretarz Rady Bezpieczeństwa i Obrony, uznał, że legislacja ukraińska regulująca kwestie związane z obronnością i użyciem sił zbrojnych odpowiada raczej realiom konfliktów toczonych w XX wieku, a nie daje zupełnie możliwości adekwatnego reagowania na zagrożenia asymetryczne, nowy sposób prowadzenia wojny przez Rosjan, poniżej progu pełnoskalowego konfliktu. Wówczas uznano i w efekcie przeprowadzono stosowne zmiany legislacyjne, że należy wyposażyć Prezydenta w możliwości szybkiego reagowania, także udzielenia odpowiedzi wojskowej, nawet w sytuacjach kiedy nie ma pewności czy mamy do czynienia z agresją. To wówczas podjęte decyzje uprościły system podejmowania decyzji, koncentrując je w rękach urzędującego prezydenta i powodując, że czas reakcji mógł ulec znacznemu skróceniu. Jednocześnie uporządkowano system dowodzenia, tworząc funkcję dowódcy Operacji Połączonych Sił (JFO) i podporządkowując mu wszystkie, różnorodne, formacje, w tym siły ochotnicze i policyjne. „Pozwoliło to – argumentuje Shelest - na lepszą koordynację sił w terenie pod jednym dowództwem, a także współpracę z administracją wojskowo-cywilną – specjalnymi jednostkami samorządu terytorialnego powołanymi od 2015 roku w ramach operacji antyterrorystycznej. Ułatwiło także współpracę międzynarodową, m.in. w zakresie szkolenia i wyposażenia wojska, a także organów ścigania. Ustawa daje sztabowi generalnemu uprawnienia, za zgodą szefów agencji, do korzystania z zasobów – takich jak personel, bazy wojskowe, broń i środki komunikacji – sił zbrojnych oraz szerokiej gamy innych służb wywiadowczych, policyjnych i agencji cywilnych.” Agresja rosyjska zakończyła formalnie „Operację Połączonych Sił” i zaczęła się wojna, ale istniejący ład prawny, podział kompetencji i już ukształtowane nawyki, ułatwiły koordynację i umożliwiły sprawne dowodzenie.

Równolegle dowództwo ukraińskich sił zbrojnych realizowało reformy, mniej widoczne zmiany, głównie w obszarze logistyki oraz tzw. 4C, czyli dowodzenia, kontroli, koordynacji i komputerowych systemów wspomagania świadomości sytuacyjnej. Wdrażano standardy NATO, ale również wyciągano wnioski z doświadczeń wynikających z dotychczasowych walk z Rosjanami. Sporo zainwestowano w logistykę wojskową. System nie jest jeszcze doskonały, ale wdrożenie „Logistics Functional Services – zestawu narzędzi wykorzystywanych do wspierania procesów logistycznych NATO w zakresie ruchu strategicznego i transportu, planowania i realizacji wielonarodowych rozmieszczeń, planowania ruchu w teatrze działań – stworzyło podstawę przejrzystości i zaufania, które są ważne przy otrzymywaniu broni od partnerów.” To m.in. dlatego rosyjskie zabiegi propagandowe, wprowadzenie do narracji w mediach zachodnich informacji jakoby dostarczana przez państwa wspierające Ukrainę broń trafiała w ręce organizacji przestępczych, okazała się nieskuteczna, łatwo bowiem było w tym przejrzystym systemie prześledzić trasy dostaw i ich losy. Postawiono też na usprawnienie systemów komunikacyjnych, a tym również użycie satelitarnych zestawów. Chciano w ten sposób, jak argumentuje ukraińska ekspert, wyeliminować główną słabość ukraińskiej armii w kampanii w roku 2014, jaką był brak sprawnego systemu łączności. Wydaje się zatem, że w obecnej wojnie dostawy systemów Starlink, o czym wiele się pisze i mówi w mediach, nie były czymś w rodzaju „akcji ratunkowej” ale elementem planowych, zawczasu przygotowanych i opracowanych procedur. Wreszcie na Ukrainie po 2014 roku zrozumiano, że jedną z głównych źródeł klęski był fatalny stan w zakresie przygotowania do działania dowództwa na szczeblach średnich. Zamiast podejmować akcje, dowódcy pododdziałów w randze poruczników i kapitanów, czekali na rozkazy z góry nie podejmując żadnych w praktyce kroków. To dlatego na Krymie Rosjanie relatywnie niewielkimi siłami byli w stanie wiele osiągnąć. I tę kulturę dowodzenia, braki w zakresie inicjatywy dowódców liniowych, postanowiono, i z sukcesem zmieniono. Postanowiono tez zredukować nadmierną liczbę oficerów wyższych rang, co jest spadkiem po czasach postsowieckich, za to znacząco rozbudować korpus podoficerski. Uruchomienie zmian kadrowych w siłach zbrojnych, reformy systemu szkolenia doprowadziło w efekcie, jak argumentuje Shelest, do tego, że obecnie „wielu ukraińskich dowódców jest stosunkowo młodych, a wielu – w tym naczelny dowódca sił zbrojnych – zbudowało swoje kariery w niepodległej Ukrainie, a nie w czasach Związku Sowieckiego, i ma ponadto doświadczenie bojowe.” To z kolei doprowadziło do sytuacji, że ukraińskie oddziały działają w systemie „sieciowym”, nawet pozbawione łączności z dowództwem są w stanie nadal skutecznie działać. W obliczu rosyjskiej przewagi, zarówno w sile żywej jak i w sprzęcie, na Ukrainie po 2014 roku, żywo dyskutowaną była kwestia w jaki sposób zorganizować system obrony powszechnej, po to aby równoważyć rosyjską przewagę. Ostatecznie podjęto decyzję o powołaniu wojsk obrony terytorialnej, formacji, która początkowo miała liczyć 25 brygad i zajmować się obroną „własnych terenów” a także funkcjami pomocniczymi. Jednak popularność tych oddziałów, fakt, że już w maju ukompletowano 32 brygady, a także ich skuteczność w walce i zaangażowanie zwłaszcza w pierwszej fazie wojny, doprowadziło do rewizji koncepcji i podporządkowania sił obrony terytorialnej naczelnemu dowództwu. Znowelizowano także w maju br. obowiązujące ustawodawstwo, co umożliwiło ich udział w walkach na froncie, poza pierwotnym obszarem działania. Docelowo w zakresie wojsk terytorialnych przyjęto na Ukrainie następującą formułę – w czasie pokoju zostają one „ukadrowione” do liczebności 10 tys. osób, natomiast w sytuacji zagrożenie mogą się szybko rozwinąć do liczebności 130 tys. żołnierzy.

Kluczowa ustawa

W 2021 roku przyjęto na Ukrainie ustawę, której celem było zreorganizowanie systemu odpornościowego państwa. Jak argumentuje Shelest, chodziło o „wszechstronną i z wyprzedzeniem przygotowaną obrona Ukrainy, która opiera się na odstraszaniu, odporności i koordynacji działań”. W dokumencie tym określono 7 obszarów newralgicznych dla odporności państwa. Są to „zapewnienie ciągłości funkcjonowania rządu oraz krytycznych usług publicznych; stworzeniu zasobów żywności i wody oraz zapewnienie, że dostawy te są zabezpieczone przed zakłóceniami lub sabotażem; odporne dostawy energii; odporne systemy transportowe; odporne cywilne systemy łączności, czyli zapewnienie funkcjonowania sieci telekomunikacyjnych i cybernetycznych nawet w warunkach kryzysowych; umiejętność radzenia sobie z masowymi ofiarami; oraz zdolność do skutecznego radzenia sobie z niekontrolowanym przepływem ludzi i eliminowanie konfliktów tych ruchów z przemieszczeniami wojska.” Nawet jeśli nie wszystkie plany, z powodu braku czasu, udało się zrealizować, to warto zwrócić uwagę na kompleksowość myślenia w tym zakresie i dążenie w pierwszym rzędzie do uporządkowania systemu prawnego.

Co ciekawe, ukraińska ekspert, nie pisze o nowych rodzajach broni, kwestiach strategicznych czy operacyjnych. Zwraca uwagę na oczywisty, ale jak się wydaje w Polsce, nieco zapoznany fakt – otóż o potencjale obrony kraju decyduje system odporności państwa, na który składa się wiele pól odpowiedzialności i aktywności. Cały, jeśli chcemy myśleć o skutecznej polityce odstraszania, musi zostać przekształcony i nastawiony na budowanie zdolności sił zbrojnych. Działając inaczej stworzymy system niekompletny, a przez to słaby i taki który można złamać, zwłaszcza w warunkach konfliktów asymetrycznych. To jest jedna z najważniejszych lekcji, którą powinniśmy „odrobić” analizując wojnę na Ukrainie.

Źródło: wpolityce.pl