KOBIECYM OKIEM: List do Mikołaja [FELIETON]

2022-12-04 16:00:00(ost. akt: 2022-12-18 09:16:17)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Proszę Johna od 3 miesięcy o zmianę jednej części drzwiach, bo nie można ich zamknąć. I ten człowiek od 3 miesięcy mówił mi „przypomnij mi jutro”. Czy to jest jakiś męski sposób kupienia sobie 24 godzin spokoju? W każdym razie nie wytrzymałam.
Zrobiłam embargo na wszystko dopóki drzwi nie będą działać. I nagle zostały w ciągu kilku godzin ogarnięte, a sama czynność zajęła 2 minuty. Czy muszę zawsze posuwać się do tak drastycznych metod, by ten ruszył d**ę?

Więc zaczęłam się edukować. Bo uważam, że w razie problemu wyjścia są dwa: narzekanie lub działanie. I natrafiłam w jednej z książek Johna Graya o komunikacji damsko-męskiej na rozwiązanie. Zasugerowane tam było, by napisać mężczyźnie listę rzeczy do zrobienia przez niego i przekazać mu ją - niby proste i logiczne, ale jest kilka ALE, mianowicie: 1. nie wolno przypominać o zadaniach z listy, mężczyzna na sam wybrać co, gdzie i kiedy będzie wykonywać, ale dzięki spisowi wie co musi zrobić, 2. należy pamiętać, że mężczyzna sam z siebie wykonuje zadania natychmiastowo tylko te, które zagrażają życiu lub zdrowiu lub/i kogoś ratują - generalnie tylko takie, które potrzebują natychmiastowej interwencji, bo to podkręca jego poziom testosteronu i potrzeby bycia bohaterem. Koniec.

No i napisałam tą listę… ale powiem wam szczerze, spier%$##liłam sprawę i trochę popłynęłam. Bo ja z listy drobnych napraw i priorytetów do ogarnięcia w domu zrobiłam list do Mikołaja. John zwariował, powiedział mi, że nigdy nie czuł takiej presji i przez 3 dni były kłótnie, bo ten podobno „tak się zestresował tymi zadaniami z listy”.

Żeby zobrazować wam jak to mniej więcej wyglądało to przepiszę wam kilka podpunktów:

1. John, zdecyduj gdzie idziemy na Sylwestra i załatw to - John co roku robi to samo… czyli czeka do grudnia z wyborem gdzie pójdziemy i w ostateczności nigdzie już nie ma miejsc i wybieramy coś z d**y. A nie jest takie proste ogarnianie, gdy masz dwa małe pieski, które boją się petard. Więc poprosiłam go wcześniej o załatwienie tematu, ale ten… stwierdził, że dałam mu za mało szczegółów i (jak co roku) pójdziemy gdzieś na spontanie. I teraz wyobraźcie sobie, że na spontanie muszę wybrać sukienkę, bo nie wiem jaki będzie motyw przewodni i tym samym będę się stresować dwa miesiące, że nie mam i nie wiem co ubrać.

2. John, wybierz w jakie weekendy i na jakie koncerty/spektakle/wydarzenia idziemy. Słuchajcie, bo to jest hit - mówię Johnowi „słuchaj, za dwa tygodnie jest super koncert, idziemy? Kupić bilety?”, a ten zawsze mówi to samo „nie wiem co będzie jutro, nie będę planował co będzie za dwa tygodnie”, czyli ostatecznie jest sobota i John mówi „to dzisiaj miał być ten koncert?”, a ja na to zawsze „tak kochanie, ale już nie ma biletów”. Czyli „na spontanie” siedzimy w domu. Dlatego chciałam się ubezpieczyć, wysłałam mu linki do najfajniejszych imprez na najbliższe 6 tygodni, by mógł wybrać na co idziemy, a ja załatwiłabym resztę. Oczywiście poległ, a to oznacza… 6 weekendów w domu, albo Daria coś wymyśli „na spontanie”.

3. John, potrzebujemy nowego ekspresu do kawy, szczoteczek sonic (lepszej generacji, bo nasze są do d***y), oraz nowych kurtek na zimę - jak doszedł do tego punktu to już był czerwony jak pomidor… zwariował dosłownie. „Ja nie jestem od robienia takich zakupów, co ja mam jechać do sklepu i kupić, żebyś później miała do mnie pretensje, że złe kupiłem, przecież to miała być lista dla mnie, czyli to co miałem ogarniać, a nie co kupić!” - i szczerze, to teoretycznie miał rację, a ja chciałam tylko go łagodnie poinformować, że potrzebujemy priorytetowo tych rzeczy, bo umrzemy. Serio! John we wrześniu robił porządki w szafie i tak się zestresował całym sprzątaniem, że stwierdził, że wszystko swoje wywali co nie nosi i kupi sobie nowe, bo ma dość tylu ubrań. No i rzeczywiście we wrześniu nie nosił kurki zimowej, ale teraz by mu się przydała… a nie ma. Bo wyrzucił w chwili szału, a zaczęło się od tego, że nie mógł znaleźć jakiejś pierdoły, więc wywalił pół szafy, a że nie chciało mu się sprzątać to wszystko wyrzucił do kosza i teraz nie ma kurtki (a mi się przy okazji też przyda, bo ta z poprzedniego sezonu jest już passe). A jak już pisałam o tych kurtkach, to przypomniał mi się cieknący ekspres oraz szczoteczki, które nie mają funkcji wybielania, więc…. Trafiony zatopiony.

I tym oto sposobem zrobiłam sobie przepis na 3 dni katastrofy. Oczywiście w liście było jeszcze z 10 punktów, ale są zbyt prywatne, bym o nich pisała… to znaczy ja nie miałabym z nimi problemu, ale John czyta moje felietony i gdybym je zapisała to miałabym dodatkowe 3 dni awantury, a szczerze wam powiem, że wystrzelałam całą amunicję i nie mam już na co robić embargo. Więc… wracam do starej, pierwotnej metody zamiast działać będę znów narzekać, bo to ma lepszą skuteczność - czekam tylko 3 miesiące, a nie wieczność + awantury. 

FatKeller

O AUTORCE:
Fot. Piotr Arnold fotografia
Daria Keller (bo tak naprawdę się nazywa), chociaż większość osób mówi po prostu - FATKELLER - absolwentka AWFiS w Gdańsku, specjalizacja instruktor fitness, trener personalny oraz dietetyk. Po 9 latach w szkole sportowej w Mrągowie, pływając na żaglówkach i windsurfingu nauczyła się, że tylko ciężką pracą można osiągnąć sukces - co codziennie pokazuje swoim klientom w FatKeller - Studiu Fitness Online - ale podkreśla, że na treningu trzeba przede wszystkim czuć (oprócz mięśni) dobrą zabawę i przyjemność z tego co się robi, bo bez tego jest nudno... więc próbuje tą pasje przelać na swoje Fatkillerki! Trzy lata pracy w szkole rodzenia, pozwoliły na zdobycie praktyki z kobietami w ciąży na tyle potężnej, że nauczyła się tam trzech rzeczy:
1. Kobieta w ciąży powinna ćwiczyć, jeżeli chce łatwiej przejść samą ciążę i poród.
2. Kobieta w ciąży ma zawsze rację.
3. Kobieta w ciąży ćwiczy podwójnie...
Dzięki swojej pracy codziennie rozmawia z dziesiątkami kobiet, o których pisze miedzy innymi w swoich felietonach. Daria prywatnie mówi do siebie "Daria, ty super pogromco tłuszczu! Jaki dziś będzie piękny fit dzień, bo znów zabierzemy dziewczynom po parę centymetrów z obwodów i napiszemy o tym dniu KOBIECYM OKIEM"