Od zakupoholiczki po fankę oszczędzania

2022-11-20 17:32:47(ost. akt: 2022-11-18 16:04:38)

Autor zdjęcia: freepik

Pomaga zmieniać nawyki zakupowe, uczy, jak nie żyć od promocji do promocji i nie poddać się manipulacji speców od marketingu. Weronika Hughes prowadząca na Instagramie profil @rozsądne_zakupy pokazuje, że każdy z nas może nauczyć się jak być świadomym konsumentem.
— Jak dziś wyglądają pani zakupy?
— Na pewno dziś moje zakupy są o wiele bardziej przemyślane i zaplanowane. Podchodzę do nich zupełnie inaczej, niż było to jeszcze trzy lata temu, kiedy kupowałam rzeczy pod wpływem impulsu. Teraz, jeśli mam zamiar wybrać się na zakupy, wiem, co chcę kupić. Opracowałam też swój własny system dotyczący na przykład zakupów spożywczych.

— Na czym polega?

— Planuję menu obejmujące cały miesiąc. Mam listę produktów, ale też listę dań – podpowiedzi. To ułatwia mi zakupy, bo wiedząc, jakie potrawy mam zamiar przygotować, łatwiej zapisać produkty spożywcze, których potrzebuję. Na liście są te, które muszę kupić, ale uwzględniam również te, które mam w domu, czyli na przykład zamrożone mięso, warzywa czy inne dodatki. Warto dodać, że listę produktów również podzieliłam. Oddzielnie więc wypisuję wszystkie potrzebne mi warzywa, owoce czy mięso. To niezwykle pomaga.

— Wychodzi na to, że jest pani bardzo dobrze zorganizowaną osobą. Zawsze pani taka była?
— Pod wieloma względami tak, choć na pewno nie byłam idealna. Wychodzę z założenia, że wszystkiego można się nauczyć. Jeżeli chodzi o organizację
wydatków i zakupów był to proces, który przeszłam i faktycznie dziś mogę powiedzieć, że wiem, jak je dobrze zaplanować, bo po prostu tego się nauczyłam i wypracowałam odpowiadający mi system, który działa pomyślnie. Pomysł miesięcznego planowania posiłków podejrzałam u swojej teściowej i okazało się, że u mnie również się sprawdza. Jednak takiego planowania uczyłam się i wprowadzałam w życie stopniowo, krok po kroku. Musiałam też znaleźć metody planowania, które mi odpowiadają. Może na początku wydaje się to nieco skomplikowane, ale można się tego nauczyć. Dzięki temu dziś robię większe zakupy raz na tydzień, lub też
czasami rzadziej, zamiast kilka razy w tygodniu. Oczywiście niektórzy chcą mieć każdego dnia świeży chleb czy bułki. Nie radzę jednak wybierać się po bułki do supermarketu, bo to pokusa, że kupi się więcej niż samo pieczywo.

— Dziś planuje pani zakupy spożywcze, ale również odzieżowe i wiele innych. Co sprawiło, że zatrzymała się pani i stwierdziła, że już nie chce być zakupoholiczką, jak można przeczytać w opisie pani profilu?
— Na pewno wcześniej nie miałam większego problemu w przypadku produktów żywnościowych. Kupowałam za to za dużo ubrań, torebek czy butów. Choć
wtedy nie widziałam, że ten problem w ogóle istnieje. Potem nagle musiałam zmierzyć się z trzema przeprowadzkami, i to w krótkim czasie. Przewiezienie wszystkiego było nie lada wysiłkiem. Wtedy uświadomiłam sobie, że tych rzeczy jest za dużo. Mieszkałam sama, a potrzebowałam samochodu bagażowego i ludzi do pomocy. Już sami pomocnicy pomagający mi w przeprowadzce stwierdzili: „w jaki sposób, w tak krótkim czasie, zgromadziłaś tyle przedmiotów”? W dodatku, kiedy chciałam się części z tych rzeczy pozbyć, sprzedać, okazało się, że nie jest to zbyt łatwe. Przeprowadzki uświadomiły mi, że muszę się opamiętać.

— Często tłumaczymy, że przecież taka i jeszcze inna okazja się już nie trafi. I kupujemy, bo promocja, bo taniej. Nie zdajemy sobie sprawy, że właśnie wpadliśmy w sidła speców od marketingu, którym zależy bardzo, byśmy kompulsywnie kupowali.
— Zazwyczaj klienci skupiają się jedynie na okazyjnej cenie, a nie na samym produkcie. I to może być pułapka, bo za atrakcyjną ceną niekoniecznie idzie faktyczna potrzeba posiadania danej rzeczy. Klienci nie zastanawiają się, czy na pewno jej potrzebują. Kupujemy na przykład trzy koszulki, bo cena za sztukę przy zakupie trzech jest niższa, niż przy zakupie jednej. A potem okazuje się, że te koszulki nie są zbyt dobrej jakości i tak naprawdę potem w ogóle ich nie używamy. Może się okazać, że tuż przed samą przeceną ceny są sztucznie zawyżane, by później 80 procentowa obniżka zrobiła na nas wrażenie. Mamy poczucie, że rzeczywiście trafiliśmy na superokazję. Śledzenie cen pomaga wychwycić takie praktyki.

— Świadome kupowanie wiąże się również z tym, że pewnych przedmiotów używamy częściej. Więc wtedy warto wydać trochę więcej?
— Tak, i o tym też pisze na swoim profilu. Warto na przykład przeliczać koszt jednorazowego użycia bądź założenia danej rzeczy. Weźmy dla przykładu sukienkę na wesele, która kosztowała, powiedzmy, 400 zł, a miałyśmy ją na sobie dwukrotnie w ciągu roku. Wówczas koszt jednorazowego użycia wynosi 200 zł. Więc nawet jeśli zdecydujemy się na droższy smartfon, który będzie kosztował nas 3650 zł, a użyjemy go 365 razy, tyle ile dni w roku, to koszt za jednorazowe użycie wyniesie 10 zł, a wraz z większą liczbą dni użytkowania ten koszt zmniejsza się. Zatem już na etapie zakupów warto zastanowić się, jak często i jak długo będziemy korzystać z danej rzeczy, by na tej podstawie obliczyć jednorazowy koszt użycia. Takie wyliczenie przydaje się nie tylko w przypadku ubrań czy sprzętu elektronicznego, ale także mebli, kosmetyków czy nawet auta.

— Zaciekawiły mnie szczególnie triki stosowane w gazetkach reklamowych. Co wzbudziło w pani największe zdziwienie?
— Teraz już niewiele rzeczy mnie dziwi, ale wiem na co trzeba zwracać szczególną uwagę. Często okazuje się, że najważniejsze informacje zamieszczane są najmniejszą czcionką. I tak na przykład kupując “kwiatek w ceramice”, jak to podaje gazetka, może okazać się, że cena nie obejmuje doniczki. Na drobną czcionkę warto zwracać uwagę również będąc już w sklepie, bo tam najczęściej umieszcza się daty obejmujące czas promocji na dany produkt. I na to bardzo łatwo można się złapać.

— Jak zatem zachować rozsądek w czasie wyprzedaży?
— Jeśli wybieramy się na zakupy odzieżowe, to ponownie polecam przygotowanie listy. Jednak już nieco bardziej szczegółowej. Tak, by jak najlepiej sprecyzować przedmioty. A więc zamiast pisać jedynie: “buty” czy “sweter” lepiej, jeśli będzie to na przykład “wełniany beżowy sweter” czy “czarne skórzane botki”. Dobrze jest to ustalać na podstawie tego, co już mamy w szafie i do czego następne rzeczy będą pasować. Zwróćmy też uwagę na skład i opisy produktów. Może okazać się, że
płaszcz opisany jako wełniany w składzie ma zaledwie 20 procent wełny, a skarpetki z dodatkiem kaszmiru bywa, że mają go pięć procent. Dobrze jest określić budżet i go nie przekraczać. Przy zakupach stacjonarnych może w tym pomóc wypłacenie określonej kwoty w gotówce, dzięki czemu unikniemy potencjalnej możliwości korzystania z płatności elektronicznych. Nadchodzi Black Friday. Wkrótce zwiększy się częstotliwość otrzymywania wiadomości z promocjami. Sama już dawno wypisałam się z list mailingowych sklepów internetowych, co również polecam. Dzięki temu ilość promocji, które do mnie docierają jest ograniczona. Duży wpływ na nas i to, co kupujemy, mają też influencerzy, którzy reklamują wiele produktów. Kiedyś namiętnie obserwowałam profile w mediach społecznościowych zajmujące się wyłapywaniem promocji. Przez to kuszona codziennie kodami rabatowymi ulegałam i kupowałam reklamowane tam ubrania czy kosmetyki, których kompletnie nie potrzebowałam. Dzisiaj widzę jak ogromny wpływ na moje decyzje zakupowe miały takie profile.

— Czy dziś, kiedy robiąc zakupy zachowuje pani rozsądek, udaje się pani dużo zaoszczędzić?
— Tak i widzę to śledząc na bieżąco i zapisując wydatki. Przewrotnie, mimo że ceny idą w górę, to moje wydatki miesięczne są niższe dzisiaj, niż były chociażby na początku roku. Nie wyrzucam jedzenia, nie marnuję go. To jest dla mnie najważniejsze. Ustalam budżet, którym dysponuję, co również trzyma w ryzach wydatki. Jadąc do supermarketu wiem, jaką kwotę mogę wydać i staram się trzymać tych wyznaczonych widełek. Dzięki budżetowaniu i śledzeniu swoich wydatków jestem w stanie przewidzieć ile mniej więcej wydam. W przypadku ubrań kupuję tylko te, których potrzebuję. Nie kupuję kompulsywnie, pod wpływem chwili. Jednak jestem
wymagająca i znalezienie dobrych jakościowo rzeczy zajmuje sporo czasu. Od dwóch miesięcy nie kupiłam żadnych ubrań ani butów. Dokładnie planuję
wspomniany wcześniej budżet, uwzględniając wydatki m.in. na zakupy spożywcze, przemysłowe, ubrania, ale też uwzględniając na przykład wyjścia do restauracji.

— Prowadzi pani profil, który jest uniwersalny, a od niedawna mieszka pani w Stanach Zjednoczonych. To też wymagało zmiany w planowaniu rozsądnych zakupów?
— Mieszkam tutaj prawie od roku i pewnych rzeczy byłam zmuszona nauczyć się od nowa. Chociażby ze względu na inny asortyment, którego wcześniej nie znałam. Jeszcze mieszkając w Polsce spotkałam się z opinią, że w Stanach Zjednoczonych dostępne są lepszej jakości ubrania, a ja uważam, że nie doceniamy tego co mamy w swoim rodzimym kraju. Oczywiście, niezależnie od kraju, są lepsze i gorsze gatunkowo ubrania. W Stanach Zjednoczonych za dobrą jakość trzeba zapłacić o wiele więcej. Kilka tygodni temu otrzymałam propozycję współpracy z jedną z polskich marek odzieżowych. Przetestowałam te ubrania i dziś mogę powiedzieć, że czuję
dumę patrząc na widniejące na nich napisy „made in Poland”, bo są one naprawdę świetnej jakości i w dodatku ceny nie porażają. Mamy czym się chwalić.

— Pisze pani nie tylko o nawykach zakupowych dotyczących ubrań czy AGD, ale też zakupów spożywczych. Ja pamiętam z USA te słynne kupony i spiżarki zapełnione jedzeniem. To się już zmieniło?
— Oczywiście są takie osoby, choć nie znam ich osobiście. Jednakże jedzenia w amerykańskich domach osób, które znam, na pewno nie brakuje. Sama nie polegam na promocjach kuponowych. Skupiam się na dobrym planowaniu i bez listy zakupów spożywczych nie ruszam się z domu.

— Na profilu pokazuje pani swoją drogę, która prowadziła od zakupoholiczki do świadomej konsumentki. To dziś pani pasja?
— Można tak powiedzieć, bo sam pomysł powstał z pasji do zakupów (śmiech). Pokazuję, w jaki sposób przebyłam drogę od nadmiernych zakupów do tych świadomych i zaplanowanych. Moje porady są na tyle uniwersalne, że sprawdzą się w każdych warunkach, niezależnie od kraju zamieszkania. Wszędzie stosuje się podobne chwyty marketingowe. Trzeba tylko mieć tego świadomość, a dzięki temu o wiele prościej stać się świadomym konsumentem.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Weronika Hughes: Jeszcze mieszkając w Polsce spotkałam się z opinią, że w Stanach Zjednoczonych dostępne są lepszej jakości ubrania, a ja uważam, że nie doceniamy tego co mamy w swoim rodzimym kraju.