Stanisław Kondrat z Gietrzwałdu gra na cymbałach. Pamięta dawne melodie

2022-11-19 17:33:17(ost. akt: 2022-11-18 15:55:01)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Pan Stanisław Kondrat gra na cymbałach od dziecka. Osiadł na Warmii, gdzie odwiedzają go muzycy z całego kraju, by posłuchać melodii, które towarzyszyły m.in. weselom na Wileńszczyźnie, a także na powojennej Warmii.
„Było cymbalistów wielu,
Ale żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu
(Jankiel przez całą zimę nie wiedzieć gdzie bawił,
Teraz się nagle z głównym sztabem wojska zjawił).
Wiedzą wszyscy, że mu nikt na tym instrumencie/Nie wyrówna w biegłości, w guście i talencie. (…) Podają krzesło, usiadł, cymbały przynoszą,
Kładą mu na kolanach, on patrzy z rozkoszą
I z dumą; jak weteran w służbę powołany,
Gdy wnuki ciężki jego miecz ciągną ze ściany,
Dziad śmieje się, choć miecza dawno nie miał w dłoni,
Lecz uczuł, że dłoń jeszcze nie zawiedzie broni.”

To fragment Księgi XII Pana Tadeusza znany pod tytułem „Koncert Jankiela” opisujący niezrównany popis litewskiego Żyda, cymbalisty, który zagrał wzruszający, patriotyczny koncert mistrzowsko opisany przez wieszcza Adama Mickiewicza.

Czy Warmia ma również swojego cymbalistę na miarę Jankiela?
Nie grał z nut, trafił do orkiestry
Pan Stanisław Kondrat pochodzi z dawnego, przedwojennego województwa wileńskiego, z małego gospodarstwa rolnego. Jako repatrianci jego rodzina przyjechała na Warmię i Mazury. Obecnie mieszka w Gietrzwałdzie.

— Mój ojciec zajmował się stolarstwem artystycznym. Miał tak jakby dwa fachy, bo również zajmował się naprawą instrumentów muzycznych. Sam grał głównie na skrzypcach. Co ważne, był samoukiem, uczył się fachu z książek, grania na instrumentu ze słuchu. Mój starszy brat Czesław także grał na skrzypcach, uczył go tata. Mnie natomiast uczył grać właśnie na cymbałach. Zacząłem, jak miałem siedem lat. Jako dzieci graliśmy jeszcze na Wileńszczyźnie na różnych zgromadzeniach, w różnych domach, jak to na wsi. Tam były zabawy, tańce. Tak się wtedy spędzało czas — wspomina pan Stanisław.

Fot. Zbigniew Woźniak

Później, już po wojnie, kiedy rodzina pana Stanisława przybyła na Warmię i Mazury w 1946 roku, zamieszkali najpierw Sąpłatach w powiecie szczycieńskim. Wtedy również z bratem grali różne potańcówki, później wesela.

— Sporo się tego grało — przyznaje.

Pan Stanisław trafił też do wojska.
— Zostałem przyjęty do orkiestry, mimo że nie znałem nut, jak i mój ojciec, ja i brat. Wszystko graliśmy ze słuchu. Kapelmistrz, pomimo tego, że inni kandydaci do orkiestry często grali z nut, i to dobrze, przyjął mnie do orkiestry naszej jednostki. W wojskowej orkiestrze grałem na talerzach do końca służby. Przez jakiś czas byłem także sygnalistą, grałem na trąbce — opisuje warmiński cymbalista.

Pierwsze cymbały zrobił ojciec
Po odbyciu służby wojskowej pan Stanisław pracował w budownictwie. Już znał nuty, grał na harmonii. Mimo kilkuletniej przerwy, podczas której czas poświęcał rodzinie, dzieciom, nie porzucił jednak swej muzycznej pasji.

— Pierwsze cymbały kupił mi ojciec. To były takie małe cymbały. Potem prawdziwe, porządne, oryginalne, piękne cymbały zrobił mi sam — podkreśla pan Stanisław.

I zaznacza, że cymbały to wyjątkowy instrument strunowym o kształcie podobnym do trapezu. Posiadają formę płaskiej skrzyni z naciągniętymi metalowymi strunami. Wydobywa się z nich dźwięk poprzez uderzanie drewnianymi pałeczkami. Udoskonalane stanowią pierwowzór współczesnych fortepianów.
Do gry na tym instrumencie powrócił, gdy zainteresowało się nim radio. Jedna z dziennikarek odznaczała pana Stanisława i namówiła, by zaprezentował swój talent. Cymbały pożyczono z jednego z domów kultury wtedy działających w regionie. Gra cymbalisty z Wileńszczyzny tak się spodobała, że instrument, który wcześniej pokrywał kurz, dano na własność muzykowi-samoukowi. Co więcej, stworzono także zespół cymbalistów, który dawał koncerty przez kilka lat.

— Co ciekawe, kiedy chciałem oddać cymbały do domu kultury, powiedziano mi, że dostaję go w prezencie, bo tylko instrument ten leżał, nikt nie potrafił na nim grać, nikt go nastroić. Więc dostałem te cymbały w prezencie. Gram na nim do dzisiaj — podkreśla podolsztyński cymbalista.

Współcześni muzycy szukają dawnych melodii
Dzisiaj pan Stanisław okazjonalnie koncertuje przy okazji różnych imprez kulturalnych. Jest też znany w kręgu współczesnych muzyków. Odwiedzają go profesjonaliści z całego kraju.

— Najpierw przyjechało jakieś małżeństwo z Warszawy, które chciało kupić cymbały. Poradziłem im co wiedziałem. Kupili ten instrument — wspomina.
Potem o cymbaliście z Warmii rodem z Wileńszczyzny dowiedzieli się inni muzycy.

— Przyjeżdżają, chcą posłuchać mojej gry, moich melodii, które zapamiętałem z dawnych czasów, jeszcze nawet z Wileńszczyzny. Gram to, co pamiętam, melodie ludowe, taneczne. Cymbały, można powiedzieć, to „wesoły instrument”. Wygląda na to, że współcześni muzycy szukają dawnych melodii, chcą z nich czerpać. Wyciągają ze mnie wszystko, co pamiętam — przyznaje z uśmiechem pan Stanisław.

I śmieje się, gdy słyszy pytanie, czy czuje się podolsztyńskim Jankielem…

Stanisław Kondrat gry na cymbałach nauczył się w wieku 7 lat. Teraz muzycy z całego kraju przyjeżdżają do niego, by posłuchać dawnych melodii

RAZ