"Bez dopływu tlenu" Dlaczego na starówce w Olsztynie zamykają się lokale?
2022-11-17 17:25:03(ost. akt: 2022-11-17 17:32:00)
Jak miewa się olsztyńska starówka? Na każdym rogu zamyka się jakiś lokal. Są ich dziesiątki. Od lokali gastronomicznych po sklepiki. Łatwiej jest policzyć to, co działa, niż to, co zaraz zniknie. Dlaczego tak się dzieje?
Starówka w Olsztynie powoli staje się pustynią. Co jakiś czas otwierają się co prawda nowe sklepy i restauracje, ale nie są w stanie długo się utrzymać. Puste witryny i informacja „do wynajęcia”, albo „sprzedam lokal” aż biją po oczach.
Tak
33.23%
|
Nie
44.82%
|
Tylko, jeśli coś się dzieje
21.95%
|
— Miałem trzy lokale, w tej chwili działa tylko jeden. To bar. Na szczęście to nie gastronomia, w której najbardziej jest pod górkę. Do mnie ludzie przychodzą się zabawić. Kiedyś piwo z nalewaka kosztowało u mnie 8 zł, dziś 12 zł. Koszty prowadzenia działalności wzrosły jednak o sto procent, więc żebym nie odczuł kryzysu, piwo musiałoby u mnie kosztować 20 zł. Ale wtedy nikt za taką cenę by do mnie nie przyszedł — opowiada Krystian Ejsymont, przedsiębiorca ze starówki. I dodaje: — Lokale zamykają się, bo ludzie już nie dają rady albo są na granicy wytrzymałości. Teraz wszystkich morduje ogrzewanie. Kiedyś płaciłem za nie 500 zł, teraz 2500 zł. Gdy nie będzie mi się kumulowało, też zamknę swój lokal. Bo po co mam pakować się w długi? Przecież nie będę szukał drugiej pracy, żeby dokładać do interesu. Zaharowałbym się. To mija się z celem. Lepiej iść na etat i mieć niż dokładać.
Czy starówka umiera?
— Absolutnie nie powiedziałbym, że umiera. Starówka wraz ze zmianą sezonu zmienia swoje oblicze. To przypadłość całego regionu, nie tylko Olsztyna. Jesteśmy miejscem, gdzie znacznie więcej dzieje się latem. W okresie zimowym wszystko przycicha, co jest naturalne. Niestety zamykają się lokale i to jest problem — zauważa Wojciech Kroczek, przedsiębiorca i prezes Stowarzyszenia Starówka Razem. — Kłopot, jaki mamy na starówce, trwa od lat. Branża gastronomiczna odczuwa to najbardziej. Dużo osób w pandemii zacisnęło zęby i postanowiło przetrwać z nadzieją, że będzie lepiej. Inflacja, wojna i niepewność jutra odbiera ludziom nadzieję, że rzeczywiście będzie lepiej. Ale to nie jedyny powód tego, co się dzieje.
Wojciech Kroczek zauważa, że kryzys na starówce trwa od lat. — Zaczął się, gdy wybudowano nieopodal galerię handlową. To był ogromny błąd urbanistyczny miasta. Przecież rynki miast od wieków służyły handlowi i wymianie. Teraz starówka została sprowadzona do roli skansenu. Do tego większość olsztynian nie prowadzi knajpianego stylu życia. Brakuje im innego powodu, żeby tu przyjść — podkreśla Wojciech Kroczek. — Nie mamy, jak w większych miastach, menadżera starówki. Brakuje wydarzeń, które przyciągałyby ludzi w to miejsce. MOK wycofał się z organizowania czegokolwiek poza swoimi miejscami statutowymi. Latem był jarmark, koncerty na scenie staromiejskiej… Dziś mamy ofertę w Kamienicy Naujacka, coś się dzieje w Spichlerzu, w amfiteatrze. Ale, co rozumiem, bez pieniędzy nie da się robić niczego. Dodatkowo dostęp do starego miasta uniemożliwiają remonty wokół starówki. Tu jest też ciemno i niebezpiecznie. Pod koniec września w ogródku spalono mi parasol. Mało jest patroli straży miejskiej i policji… Tu nie przychodzi się więc na spacer, może w weekendy. Ta przestrzeń nie tętni życiem na co dzień — mówi.
I dodaje: — Kamienice niszczeją. Zdarza się, że ktoś coś wyremontuje, ale w dzisiejszych czasach też nie jest to łatwe. Pomoc z budżetu urzędu miasta na remont jest niewielka i trudno dostępna, bo wniosków jest więcej niż pieniędzy. Urzędnicy z kolei powtarzają, że muszą działać w granicach prawa i nie mogą traktować starówki lepiej niż innych osiedli. Ale według mnie to przestrzeń wyjątkowa, historyczna i wymagająca szczególnej dbałości.
Wyjście na obiad coraz rzadziej nam się zdarza
Przedsiębiorcy, którzy jeszcze prowadzą działalność w centrum miasta, szukają sposobu na utrzymanie swoich biznesów. Nie jest to łatwe. Jest im, w związku z rosnącymi kosztami, coraz trudniej. Większość lokali na starówce znajduje się też w kamienicach prywatnych i to ich właściciele dyktują ceny najmu. W latach dziewięćdziesiątych lokale użytkowe zostały sprywatyzowane.
— Czynsze były wysokie, ale kiedyś. Przed wybudowaniem galerii handlowej. Wcześniej, gdy starówka była centrum handlowym miasta, była kolejka chętnych, żeby wynająć tu pomieszczenie. Wtedy też stare miasto tętniło życiem przez cały rok. Były tu sklepy odzieżowe, banki, jubilerzy — podkreśla Wojciech Kroczek. — To nie czynsze zabijają firmy. Ale nawet gdyby ten koszt był wysoki, nie zabiłby firmy, która ma ruch. Bo jeśli jest obrót, to jest też zysk. Jeśli ludzi nie ma, to nawet jeśli wynajem byłby za darmo, żaden lokal się nie utrzyma. Dziś miesięczny rachunek za prąd jest droższy od czynszu. Wzrosły też koszty pracy i ceny surowców. Kołdra robi się za krótka. Jeśli nie ma ludzi w tygodniu, poza sezonem, trudno jest się utrzymać. Takie są reguły ekonomii. Dodatkowo klienci kalkulują. Kryzys zagląda wszystkim do kieszeni. Najpierw trzeba zapłacić kredyt, kupić jedzenie, zatankować auto. Wyjście na obiad na starówkę coraz rzadziej nam się zdarza i opłaca.
— Czynsze były wysokie, ale kiedyś. Przed wybudowaniem galerii handlowej. Wcześniej, gdy starówka była centrum handlowym miasta, była kolejka chętnych, żeby wynająć tu pomieszczenie. Wtedy też stare miasto tętniło życiem przez cały rok. Były tu sklepy odzieżowe, banki, jubilerzy — podkreśla Wojciech Kroczek. — To nie czynsze zabijają firmy. Ale nawet gdyby ten koszt był wysoki, nie zabiłby firmy, która ma ruch. Bo jeśli jest obrót, to jest też zysk. Jeśli ludzi nie ma, to nawet jeśli wynajem byłby za darmo, żaden lokal się nie utrzyma. Dziś miesięczny rachunek za prąd jest droższy od czynszu. Wzrosły też koszty pracy i ceny surowców. Kołdra robi się za krótka. Jeśli nie ma ludzi w tygodniu, poza sezonem, trudno jest się utrzymać. Takie są reguły ekonomii. Dodatkowo klienci kalkulują. Kryzys zagląda wszystkim do kieszeni. Najpierw trzeba zapłacić kredyt, kupić jedzenie, zatankować auto. Wyjście na obiad na starówkę coraz rzadziej nam się zdarza i opłaca.
Czy ratusz ma wpływ na życie starówki?
— Na starówce musi się coś dziać. Musi to być dobra przestrzeń do spacerów wypoczynku, ale również do zabawy. Dlatego uważam, że Olsztyn potrzebuje urzędnika, który będzie się tym zajmował. Będzie wyznaczony do kontaktu z przedsiębiorcami — twierdzi Robert Szewczyk, przewodniczący Rady Miasta Olsztyna. — Stare miasto jest wtedy atrakcyjne, gdy jest różnorodne. Wtedy będzie miejscem spotkań. U nas niestety starówka traci na atrakcyjności.
— Ale kryzys jest też zdrowy — puentuje Wojciech Kroczek. — Rotacja lokali to nic nowego. Radzą sobie zawsze najlepsi. Niepokoi jednak to, że u nas robi się to „za głębokie”. Starówka nie umiera, ale niestety odcięto nam dopływ tlenu.
ADA ROMANOWSKA
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Ja. #3107245 23 lis 2022 12:36
Sytuacja nie jest wesoła , firmy padają wszędzie. Tylko na Starówce to widać. Dlaczego? Starówka powinna być Starówką a tu przez lata na siłę upychano wszystko : handel, gastronomię, rozrywkę, do tego wszelkie duże imprezy i to w ilościach takich że Starówka to ledwo trawiła. Czyli była już zatkana. Teraz paradoksalnie może to wyjść na dobre - zniknie ciasnota, niestety kosztem wielu drobnych firm...
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
Tokyo #3107193 20 lis 2022 18:52
Nie chodzimy rodzinnie na Starówkę ani do restauracji ani na spacery. Brud, zaniedbane kamienice, szarość i nijakość a do tego wieczorami duże poczucie zagrożenia - sprawiły, że na obiad lub kolację, spacer jedziemy albo do Tomaszkowa, albo do Olsztynka a czasami dalej. Starówkę okrutnie zamordowano: krok po kroku niszcząc Noce Bluesowe, Olsztyńskie Lato Artystyczne, szanty. MOK jest szkodnikiem a nie organizatorem.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
und #3107111 17 lis 2022 19:16
Nadeszły inne czasy to i zmiany nastąpią. Takich zmian w Olsztynie na przestrzeni 50 lat było wiele. Potem nastąpi nowa rzeczywistość. A i potrzeby będą wtedy może inne. Sztucznie nic nie zmienimy.
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz