Polska potrzebuje patriotów

2022-11-12 09:50:00(ost. akt: 2022-11-12 11:53:22)

Autor zdjęcia: pixabay

— Musimy dążyć do tego, żeby Polacy kochali ojczyznę, mieli poczucie wspólnotowości, byli dumni z Polski i w stu procentach utożsamiali się z interesami naszej ojczyzny. Nie można być dobrym patriotą bez znajomości historii własnego kraju i bez dumy z tej historii — mówi profesor Wojciech Polak.
Profesor Wojciech Polak, historyk i nauczyciel akademicki na UMK, członek i wiceprzewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. Autor wielu ważnych publikacji historycznych. Po 1981 roku działał w strukturach podziemnej Solidarności.

W 2007 roku, za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, został odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2020 prezydent Andrzej Duda, za wybitne zasługi w pracy naukowo-badawczej, dydaktycznej i publicystycznej, za upowszechnianie wiedzy o najnowszej historii Polski, nadał mu Krzyż Komandorski tego orderu.

Jest absolwentem II LO w Olsztynie


— Panie profesorze, w tym roku obchody Święta Niepodległości mają szczególny wymiar. Ukraina, wspierana przez wiele państw, w tym Polskę, walczy z rosyjskim agresorem. Ta napaść pokazuje, że niepodległość nie jest dana raz na zawsze.
— Tak jak wiele innych rzeczy. Jan Paweł II zawsze podkreślał, że wolność nie jest dana raz na zawsze, ale zadana. Trzeba o nią się starać, pracować nad nią. Tak samo niepodległość, suwerenność państwa jest wyzwaniem. W Europie i na świecie pod koniec ubiegłego stulecia zapanował jakiś taki niemądry optymizm. Przypomnę choćby bardzo popularną teorię Fukuyamy, że historia się skończyła, że niemożliwe jest, żeby na świecie dochodziło do konfliktów na dużą skalę. Wszystko to się okazało bzdurą. W dodatku zachód Europy zawsze wykazywał się daleko idącą naiwnością w odniesieniu do Rosji. Po raz kolejny okazało się, że polityka „Zachodu”, zwłaszcza Niemiec, ale też Francji i innych krajów wobec Rosji, jest polityką z jednej strony naiwną. Tak jest w przypadku Francji czy Holandii. Z drugiej strony mamy politykę niemiecką w kontekście rosyjskiego ataku na Ukrainę. Każdy, kto przeanalizuje to wszystko, co się wtedy stało, dojdzie do wniosku, że właściwie musiał to być element pewnego porozumienia rosyjsko-niemieckiego. Obydwa państwa uważały, że Ukraina jest państwem upadłym, że wojna potrwa tydzień, a potem cały świat bardzo szybko przejdzie do porządku dziennego nad tym, że Ukraina została opanowana przez Rosję, która zainstalowała w Kijowie swój rząd. Elementem tego układu było prawdopodobnie dogadanie się Rosji z Niemcami w sprawie dystrybucji surowców naturalnych: ropy, gazu w Europie. Cały ten układ się zawalił, bo Ukraina dzielnie się broni, co było dla Rosji i Niemiec dużym zaskoczeniem, że Ukraina tak dzielnie walczy o swoją niepodległość. To wszystko pokazuje, że do stabilności dzisiaj daleko. My Polacy musimy z tego wyciągnąć lekcję.

— Czy dziś Ukraińcy są w takiej sytuacji, jak my w 1919 roku, kiedy odrodzonemu po latach niewoli państwu polskiemu przyszło bronić swoje młodej niepodległości, stawić czoła bolszewikom?
— Trochę tak. Współczesna Ukraina jest państwem młodym, ale też odrodzonym. Wszystko teraz jest w rękach Ukraińców. Muszą robić wszystko, żeby tę niepodległość ocalić, tak jak Polacy walczyli o ocalenie niepodległości w latach 1919-1920. Musimy zdawać sobie sprawę, że Ukraińcy walczą o to, żeby nie stać się częścią tej gigantycznej, niekończącej się rosyjskiej prowincji. Rosja to są dwa miejsca, gdzie trochę stopa życiowa jest wyższa, gdzie widać trochę wpływy światowe, europejskie, czyli Petersburg i Moskwa. Reszta Rosji to są biedne chutory, gdzie nędza często jest przerażająca. Są wielkie miasta z niekończącymi się osiedlami z wielkiej płyty i oknami zaklejonymi gazetami, gdzie też ta nędza jest przerażająca. Ukraińcy, którzy wybrali opcję europejską – aczkolwiek muszą dużo pracować, żeby do tej Europy, do tych standardów europejskich dojść – nie chcą być tą prowincją rosyjską. Dla Ukraińców to jest wojna o to, żeby nie stać się prowincją rosyjską. To jest mniej ważne, czy ci Ukraińcy mówią po ukraińsku, czy rosyjsku. Oni chcą być Ukraińcami, chcą być Europejczykami.

— Wspomniał pan o lekcji, o wnioskach jakie powinniśmy wyciągnąć z tego, co się stało za naszą wschodnią granicą. Jesteśmy w NATO, w Polsce stacjonuje ok. 10 tys. żołnierzy amerykańskich, to jest gwarancja naszej niepodległości, ale jest też maksyma: chcesz pokoju, przygotuj się do wojny.
— I musimy przygotowywać się do wojny. Musimy być do niej przygotowani. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że NATO udzieli nam pomocy pod warunkiem, że my sami do tej wojny będziemy gotowi. Musimy pamiętać, że nie wszystkie kraje NATO są tak samo skłonne udzielać nam pomocy. W razie konfliktu każdy kraj będzie indywidualnie oceniał sytuację. Wątpię, żeby Niemcy były szczególnie zainteresowane, by nam pomagać. To dwuznaczne zachowanie Niemców wobec Ukrainy jest dla nas też pewnym otrzeźwieniem i ostrzeżeniem. W związku z tym pozostaje tylko jedno rozwiązanie. Musimy być silni, musimy mieć dobrą armię, musimy zwiększyć wydatki na uzbrojenie. Tak jak powiedziałem wcześniej, sojusznicy będą nas szanować i będą skłonni nam pomagać pod warunkiem, że my sami będziemy silni. Dlatego nie rozumiem głosów opozycji, jej przedstawicieli, którzy mówią, że jak my dojdziemy do władzy, to połowę tych kontraktów anulujemy, bo po co tyle broni, No nie, ta broń jest potrzebna, musimy mieć silną i dobrze uzbrojoną armię. I jeszcze trzecia rzecz, i to jest chyba nauka najważniejsza płynąca a z tego wszystkiego, co się stało — musimy dbać o wychowanie patriotyczne społeczeństwa, a przede wszystkim młodzieży.

— Jaki więc powinien być dziś nasz patriotyzm, w czym się przejawiać?
— Popatrzmy na Ukrainę. Armia ukraińska dzielnie walczy z agresorem. Sprzęt, pomoc są tutaj ważne, ale nawet najbardziej nowoczesne uzbrojenie nic by nie dało, gdyby ukraińscy żołnierze nie wiedzieli, o co walczą. A oni wiedzą, że biją się za przyszłość swoją, swoich rodzin, swojego narodu. Jeszcze niedawno wielu wydawało się, że w dzisiejszych czasach w razie wojny ludzie się nie liczą, ważna jest technika. Oczywiście ta ma ogromne znaczenie, ale najważniejsi są ludzie – bez wysokiego morale, głębokiego patriotyzmu społeczeństwa wojna jest nie do wygrania. Dlatego musimy dążyć do tego, żeby Polacy kochali ojczyznę, mieli poczucie wspólnotowości, byli dumni z Polski i w stu procentach utożsamiali się z interesami naszej ojczyzny. Musimy po prostu pracować nad tymi cechami. To jest zadanie długofalowe, bo tu ponieśliśmy w minionych okresach spore straty. Polityka edukacyjna państwa w latach 90. czy na początku bieżącego stulecia była fatalna. Lekceważono nauczanie historii. Dziś musimy to odbudowywać. Nie można być dobrym patriotą bez znajomości historii własnego kraju i bez dumy z tej historii.

— Ale jak pokazuje historia w sytuacjach kryzysowych, zagrożenia, tak jak w 1920 czy w 1939 roku, potrafimy się zjednoczyć, być tą wspólnotą. Ostatnio chyba najlepszym na to dowodem była pomocna dłoń, którą Polacy wyciągnęli do uciekinierów z Ukrainy.
— Ależ oczywiście, i to jest wspaniałe. My Polacy, z jednej strony pracujemy nad tym, żeby być dobrymi patriotami, żeby szerzyć postawę poświęcania się dla ojczyzny, a z drugiej, mimo różnych zaszłości w relacjach polsko-ukraińskich, prawie wszyscy Polacy stoją murem za Ukrainą. Po pierwsze ze względów humanitarnych, po drugie, bo pomoc Ukrainie leży w naszym interesie. Niepodległa Ukraina wzmacnia po prostu naszą niepodległość. To świadczy o mądrości Polaków.
Jest jeszcze trzeci aspekt sprawy. Mamy wspólne korzenie. Rzeczpospolita Obojga Narodów tak naprawdę była Rzeczpospolitą Trojga Narodów: narodu polskiego, litewskiego i ruskiego, czyli przede wszystkim ukraińskiego. Kraje, które wchodziły kiedyś w skład Rzeczpospolitej – a więc Ukraina, Białoruś, Litwa, Łotwa i Estonia – są Polsce szczególnie bliskie i powinniśmy pracować nad wzmacnianiem więzów, związków z tymi państwami. Powinniśmy także poczuwać się do pewnej opieki nad nimi i w przyszłości sojusz z tymi państwami powinien być fundamentem naszej polityki zagranicznej. Oczywiście trzeba poczekać na pewne przemiany, na przykład na Białorusi, gdzie na razie rządzi szaleniec, ale miejmy nadzieję, że jest to sytuacja przejściowa.

Andrzej Mielnicki