5-letnia gwiazda z Olsztyna podbija „Mam Talent!”

2022-10-26 19:19:16(ost. akt: 2022-10-31 12:42:46)
Pięcioletni Staś ze swoim nauczycielem gry na perkusji - Krzysztofem Sydorem

Pięcioletni Staś ze swoim nauczycielem gry na perkusji - Krzysztofem Sydorem

Autor zdjęcia: arch. pryw.

Olsztyn ma nową gwiazdę rocka! A jest nią 5-letni perkusista Staś Nowicki, który swoim występem zachwycił jurorów polskiej edycji „Mam Talent!”. Porozmawialiśmy ze Stasiem, jego mamą i nauczycielem gry na perkusji, Krzysztofem Syrodem, którzy zdradzają kulisy przygotowań do programu oraz opowiedzieli o pierwszych przygodach młodej gwiazdy z instrumentem.
Jurorzy programu „Mam Talent!” byli zachwyceni występem małego Stasia, który zagrał na perkusji „Enter Sandman” Metalliki. Mimo młodego wieku olsztyński rockman nie był wystraszony przed występem i chętnie udzielał wywiadów.

Jak będę dorosły, to też pomyślę


— Kiedy zacząłeś grać na perkusji?
Staś: — Zacząłem grać w dzieciństwie na werblu w Strefie Perkusistów. To jest taka szkoła, w której uczymy się grać na perkusji.

— Masz już ulubione zespoły?
— Tak: Metallica, Maneskin, czasami Rammstein i Organek. Mam nawet takie same pałeczki jak Lars (Lars Ulrich – perkusista Metalliki – dop. red.).

— A czy grasz na perkusji piosenki swoich ulubionych zespołów?
— Tak, ale czasem też sam coś wymyślam. Lubię też grać z tatą, bo tata gra na gitarze. A mama tylko gotuje (śmiech mamy w tle).

— Miałeś tremę przed występem?
— Nie. Dużo z panem Krzysiem ćwiczyłem.

— A jaki utwór zagrałeś w Mam Talent?
— „Enter Sandman” Metalliki. Ale wcześniej, na innym występie, zagrałem Slipknota.

— Poznałeś kogoś fajnego podczas występu w „Mam Talent”?
— Tak, jurorów, ale najbardziej lubię panią Agnieszkę (Agnieszka Chylińska – dop. red.).

— Jak będziesz duży, to też dalej będziesz grał na perkusji?
— Jeszcze myślę, bo mam dużo czasu, ale pewnie tak. Jak będę dorosły, to też pomyślę.

Wszyscy kochamy muzykę


Rodzice Stasia szybko odkryli talent muzyczny u swojego syna, dzięki czemu zaczął naukę gry na perkusji. Grażyna Kaczorek, mama Stasia, opowiada o tym, jak rozpoczęła się jego przygoda z instrumentem, o życiu codziennym z młodym muzykiem i przygotowaniach przed udziałem w programie.

— Skąd pomysł, by zapisać trzylatka na lekcje gry na perkusji? Jest to dosyć nietypowy instrument dla małego dziecka…

— Pomysł był mój, ale wpadłam na niego dzięki Stasiowi, bo sam stwierdził, że chce nauczyć się grać na perkusji. Powiedział to bardzo świadomie jak na 3-latka. To zdanie tak wybrzmiało, że nie mogłam z tym nic nie zrobić. Umówiłam Stasia na lekcję próbną. Okazało się, że synek ma dryg do grania na bębnach, więc zdecydowaliśmy, że będzie regularnie chodził na zajęcia.

— Nie wolałaby Pani innego instrumentu – skrzypce, fortepian albo cymbałki?

— (śmiech) Nie, tutaj nie o mnie chodzi. Bardzo się cieszę, że to perkusja, ponieważ jest to dynamiczny i wyraźny instrument. Jeśli w przyszłości będzie chciał się nauczyć grać na innym instrumencie, to nic nie stoi na przeszkodzie.

— Skąd się wzięło jego zainteresowanie muzyką rockową?
— Ja i tata Stasia kochamy muzykę, która zawsze była, jest i będzie obecna w naszym domu. Chodzimy na koncerty i jeździmy na festiwale, kolekcjonujemy płyty, a tata Stasia gra na gitarze, więc nasz syn od samego początku miał styczność z muzyką rockową. Razem z tatą gra w garażu, więc można powiedzieć, że już mają swój dwuosobowy zespół (śmiech). Staś już od małego chodził z nami na koncerty. Jego pierwszym świadomym koncertem był występ Kuby Badacha w Olsztynie. Emocje były tak silne, że nie mógł usiedzieć w miejscu. Widać było, jak mocno to przeżywał.

— Sąsiedzi nie mają nic przeciwko? W końcu brzmienie perkusji jest, delikatnie mówiąc, intensywne.
— W pokoju syna stoi perkusja elektryczna, którą można wyciszyć i grać na niej w założonych słuchawkach. Oczywiście czasem, gdy skupi się zbyt mocno na ćwiczeniach, to zapomina o tym, że uderzenia pałeczek są dosyć głośnie, ale wtedy przypominamy mu o obecności sąsiadów za ścianą. Staś ma również perkusję akustyczną w garażu, gdzie nikomu nie przeszkadza.

— Kto wie, może kariera muzyczna już zaczyna się kształtować?
— Wydaje mi się, że słowo „kariera” jest zbyt duże jak na takiego małego chłopca. Staś jest bardzo konsekwentny w nauce, chętnie chodzi na zajęcia, więc najważniejsze jest to, by granie sprawiało mu radość. Zdarzały się momenty, że z mniejszym zapałem podchodził do ćwiczeń, ale jest to normalne, zwłaszcza w tym wieku. Trzeba było przeczekać ten moment, by później z jeszcze większym zaangażowaniem zaczynał ćwiczyć.

— Zajęcia zajęciami, ale występ w takim programie to już co innego. Nie bała się pani, że syn może sobie nie poradzić?

— Miałam swoje obawy, ale teraz nawet nie pamiętam, czego one dotyczyły. Staś często powtarzał, że chciałby wystąpić w „Mam Talent!”. Gdy pojawiła się taka szansa, to długo się nie zastanawiałam. Staś był zachwycony, bo bardzo chciał zagrać przed dużą publicznością. Często ogląda koncerty swojego ulubionego zespołu (Metallica), więc jego największym marzeniem był właśnie taki występ.
Podczas udziału w programie Staś nie był zdenerwowany, szybko odnalazł się w nowej sytuacji. Na scenie też poradził sobie perfekcyjnie! Największym wyzwaniem chyba było przewiezienie perkusji (śmiech)!

— Jak wyglądało przygotowanie do występu?
— Odpowiednie przygotowanie nie ograniczało się wyłącznie do ćwiczeń na perkusji. Najważniejsze było to, by Staś wiedział, co go tam czeka. Pokazywaliśmy mu fragmenty programu, które omawialiśmy. Wiedział, że będą mu zadawać pytania, ktoś mu poda mikrofon. Wytłumaczyliśmy mu wszystko po kolei i dzięki temu Staś nie odczuwał tremy.

Staś z rodzicami tuż przed udziałem w programie
Fot. arch. pryw.
Staś z rodzicami tuż przed udziałem w programie


Nauczyciel Stasia Krzysztof Sydor zdradził nam kulisy przygotowań do programu. Podkreślił również, że w życiu młodego muzyka istotne są zarówno ćwiczenia, jak i odpowiednie przygotowanie medialne przed większymi koncertami.

— Jak wygląda nauczanie tak małych dzieci?
— W przypadku młodszych dzieci trzeba specjalnie dopasować metody nauczania. Metodyka jest bardzo skomplikowana i wymagająca. Najważniejsze jest to, by dziecka nie zniechęcić. Nie mamy sztywnego programu. Staś osiągnął poziom świadomości muzyczno-treningowej, który pozwala mu samodzielnie zaliczać pewne etapy. Teraz my, nauczyciele, jesteśmy wyłącznie drogowskazem.

— Skąd pomysł, by Staś wystąpił w „Mam Talent”?
— Udział w programie był efektem naszego sposobu prowadzenia zajęć. W trakcie lekcji nie skupiamy się wyłącznie na nauce gry na instrumencie, ale też wprowadzamy naszych uczniów za kulisy świata medialnego. Oswajamy ich z występami publicznymi, mikrofonem. Zależy nam, by dziecko zarówno na scenie, jak i w trakcie rozmów czuło się swobodnie.

— Jak wyglądały przygotowania do programu?
— Wiemy, co czeka naszych uczniów podczas takich występów, dlatego staramy się ich jak najlepiej przygotować. Zajmowaliśmy się nie tylko elementami muzycznymi, ale też ćwiczyliśmy wypowiedzi, dawaliśmy wskazówki, jak radzić sobie ze stresem lub omawialiśmy przeróżne awaryjne sytuacje, np. co zrobić, gdy wypadnie z dłoni pałka perkusyjna podczas występu itp.
Gdy zauważymy medialny potencjał u naszego podopiecznego, to wprowadzamy elementy wystąpień medialnych już od początku kursu. Pokazujemy jak rozmawiać przez mikrofon, są regularnie filmowani, oswajamy ze sceną i oświetleniem koncertowym. Chcemy, by pierwsze występy nie były dla nich szokiem.

— Jak wygląda nauczanie gry na instrumentach w Olsztynie?

Edukacja muzyczna jest przede wszystkim skoncentrowana na chóralistyce i muzyce klasycznej. W programie szkoły muzycznej są elementy muzyki jazzowej, jednak nauka skupia się na klasyce. Jeśli ktoś interesuje się innymi gatunkami, to samodzielnie musi się rozwijać w tym kierunku. Niestety przestrzeń dla muzyków rozrywkowych i nowoczesnych w zasadzie nie istnieje. Ciężko jest zmienić zakorzenione podejście nauczycieli z państwowych placówek. Często do nas przychodzą uczniowie szkoły muzycznej, którzy chcą się rozwijać w kierunku muzyki rozrywkowej. Zawsze podkreślam, że najważniejsze jest, by dziecko czuło się dobrze i samo chciało się rozwijać. W programie szkoły muzycznej często brakuje przedmiotów zgodnych z ich zainteresowaniami.

— Można to jakoś zmienić?
Powoli zaczynam zauważać drobne zmiany zachodzące w sposobie nauczania gry na instrumentach, jednak jeszcze długa droga przed nami.
Zależy nam na rozszerzeniu perspektywy nauczania. Chcę, by ludzie zauważyli, że dotychczasowy sposób nauczania nie zawsze się sprawdza. Dążymy do tego, by muzyka była o wiele łatwiejsza i bardziej dostępna dla wszystkich.

Brakuje wsparcia ze strony miasta. Jeśli chcemy wziąć naszych muzyków na profesjonalne warsztaty, pokazujące jak branża muzyczna funkcjonuje, to często brakuje nam środków. Jest to dzieciakom bardzo potrzebne, ale niezwykle trudno jest to wszystko zorganizować z własnej kieszeni. Nie stać nas na to, by zapewnić uczniom więcej takich spotkań. Mamy świadomość, że jeśli my tego nie zorganizujemy, to wielka szansa może przejść dzieciakom koło nosa.

Zależy nam również na tym, by nasi uczniowie mieli okazję wystąpienia przed większym gronem, ale do tego potrzebne jest miejsce i sprzęt. Dobrze by było, gdyby miasto zaangażowało się w rozwijanie młodych talentów – udostępniło niezbędne nagłośnienie czy chociaż w części sfinansowało profesjonalne warsztaty.

Chcę przełamać dotychczasowy system nauczania i pokazać ludziom, że można więcej i to w inny sposób. Państwowa edukacja muzyczna jest skostniała i często ogranicza umiejętności i zainteresowania uczących się. A przecież mogą znacznie więcej niż im się wydaje.