Czesław Ćwik: To była spontaniczna decyzja

2022-09-24 17:00:00(ost. akt: 2022-09-24 13:33:20)

Autor zdjęcia: Wojciech Caruk

Czesław Ćwik jest pierwszą kadencję radnym Rady Miejskiej w Kętrzynie. Patrząc na przebieg sesji, jest przeważnie jednym z aktywniejszych i nie boi się wyrażać swojego zdania. Nam opowiedział m.in. o ostatnich zmianach w radzie i pozytywach bieżącej kadencji.
— Zacznijmy od tego, co się niedawno wydarzyło w Radzie Miejskiej. Na wniosek opozycji odwołano przewodniczącego wraz z całym prezydium. Czy takie działanie było konieczne?
— W mojej ocenie zmiany w radzie były niestety niezbędne. Ustawa o Samorządzie Gminnym mówi jasno, że Rada ma mieć charakter zarówno stanowiący, jak i kontrolny. Odnoszę jednak wrażenie, że charakter kontrolny utraciła już osiem miesięcy temu. O ile same zmiany personalne sprzed ośmiu miesięcy byłbym w stanie zaakceptować, ponieważ to prawo demokracji, to zaburzenie pracy komisji rewizyjnej było już niedopuszczalne. Ten stan trzeba było szybko zmienić.

— Jako opozycja macie w tej chwili w radzie większość. Niektórzy obawiają się, że będziecie torpedować propozycje burmistrza i pozostałych radnych. Jak to będzie wyglądało w rzeczywistości?
— Po zmianach w radzie będzie wręcz przeciwnie. Wreszcie każdy radny będzie mógł swobodnie się wypowiedzieć. Nikt go nie będzie uciszał albo wyłączał. Dla mieszkańców ta zmiana oznacza tylko tyle, że będą na bieżąco wiedzieli jakie są plany wobec naszego miasta i co się na bieżąco w sprawach miasta dzieje. To tak naprawdę od burmistrza zależy, jak będzie przebiegała dalsza praca w radzie. Jeśli przestanie nas zaskakiwać i będzie konsultował z radą swoje przedsięwzięcia, to jestem przekonany, że współpraca może przebiegać bardzo dobrze. Do tej chwili było tak, że wiele faktów było przed nami ukrywanych, tak jak sprawa utraty dofinansowania budowy ul. Ogrodowej, czy zamiaru zlikwidowania stołówki MOPS i wiele wiele innych.

— Po dostaniu się do rady Pan oraz Pana koleżanki i koledzy z Klubu Radnych PiS wspierali działania nowego burmistrza. Co spowodowało zaburzenie tej relacji?
— Faktycznie było tak, że na początku kadencji, Burmistrz mógł liczyć na moje zdecydowanie większe wsparcie niż obecnie. Niestety w pół roku roztrwonił to zaufanie, którym go obdarzyłem i kilkoro radnych również. Jednak to mieszkańcy zdecydowali o jego wyborze na to stanowisko i nie wyobrażałem sobie, aby ktoś na samym starcie rzucał kłody pod nogi, nie dając szansy pokazania na co go stać. Niestety dosyć szybko, bo już po około pół roku okazało się, że nie mam co liczyć na sprawne zarządzanie miastem. Miałem wrażenie, że plan na miasto, to najwyżej plan na najbliższy tydzień, a reszta to mrzonki dla naiwnych. Nie podobała mi się polityka kadrowa, odwlekanie spraw do ostatniej chwili, brak dbałości o proste sprawy, ciągłe tajemnice i lekceważenie wszystkich wokół.

— Spore zamieszanie zrobiło się wokół Młodzieżowej Rady Miejskiej. Z jednej strony jako radni odrzuciliście propozycje młodzieży dotyczące opiekunów MRM, z drugiej strony proponujecie swoich kandydatów. Młodzież może się obawiać, że chcecie im kogoś narzucić?
— Z młodzieżą trzeba rozmawiać, traktować na równi i nie pchać w spory polityczne. To jest podstawa. Pismo MRM do wojewody, które jak mnie poinformowano, fizycznie napisała kandydatka na opiekuna, tym bardziej dolało to „oliwy do ognia”. Jest to już zabawa w politykę. Opiekunem powinien być ktoś, kto łączy a nie dzieli. Takie jest moje zdanie. W MRM widzę ogromny potencjał i ten młody człowiek, który przemawiał podczas ostatniej sesji (niestety nazwiska nie pamiętam), to materiał na „rasowego” samorządowca. Jeśli takich diamentów w MRM jest więcej, to po osiągnięciu przez nich wieku wyborczego czas nam starszym pakować z samorządu walizki i robić miejsce dla młodych.

— Pięć plusów obecnej kadencji burmistrza i Rady Miejskiej?
— Z pewnością pozytywnie oceniam dokończenie kilku inwestycji. Na pewno w pierwszej kolejności będzie to zamek, który wreszcie doczekał się remontu i jego wygląd dzisiaj odbiega zdecydowanie od tego jak wyglądał jeszcze kilka lat temu. Dobrze udało się rozwiązać problem kosztów podlewania murawy stadionu, gdzie rocznie szacowane koszty miały sięgać powyżej 50.000 zł. Jestem zadowolony z rozpoczęcia się pewnego procesu dostosowywania przejść dla pieszych do potrzeb osób z niepełno sprawnościami, czego jestem inicjatorem. Jednak ostatnio niestety proces ten zwolnił i będę musiał naciskać na urzędników, aby sami dokonywali tych zmian. Tak abym nie musiał wskazywać palcem konkretnych przejść. Ponadto w ośrodku Kętrzyńska Przystań, który do niedawna jeszcze przynosił straty, dzięki działaniom prezesa Miejskich Wodociągów i Kanalizacji, nastąpiły pozytywne zmiany mające wpływ na dodatni wynik jednostki. Te drobne zmiany widzę na plus jednak mam świadomość, że tych pozytywnych zmian jest zawsze za mało i sam biję się w pierś, że nie jestem w stanie skłonić burmistrza i części radnych aby działać sprawniej.

— To teraz, żeby te plusy nie przysłoniły nam minusów…
— Będąc członkiem komisji Rewizyjnej zgodnie z wymaganiami ustawy „namarudziłem” się już wystarczająco, więc już dzisiaj nie będę mówił o minusach. Na moim profilu Facebook, co jakiś czas umieszczam sprawy, które w mojej ocenie są ważne dla miasta i tam można znaleźć sporo minusów, o które Pan redaktor pyta.

— Jest Pan radnym pierwszą kadencję. Dlaczego w 2018 roku postanowił Pan wystartować w wyborach?
— Start w wyborach to była spontaniczna decyzja. Przewodniczący Rady Rafał Rypina jest moim kolegą od dziecka i w życiu dorosłym rozmawialiśmy wielokrotnie na tematy istotne dla miasta. Przy jednej z rozmów zaproponował mi, żebym wystartował z listy którą tworzył. Nie spodziewałem się jeszcze wtedy wszystkich konsekwencji jakie za tym idą. Wiedziałem, że samorząd nie jest łatwy, ale parę spraw mnie zaskoczyło. Ostatecznie nie żałuję tej decyzji, chociaż nie jest łatwo.

— Co udało się Panu zrobić w ciągu tych już prawie czterech lat sprawowania mandatu radnego?
— Oczywiście mam kilka rzeczy, z których jestem zadowolony, ponieważ udało mi się rozpocząć proces dostosowywania przejść dla pieszych do potrzeb osób niepełnosprawnych. Wnioskowałem jakiś czas temu o rozważenie zniesienia opłat za przejazdy autobusem i wydaje mi się, że po zakupieniu autobusów elektrycznych wreszcie moja propozycja zostanie spełniona, ponieważ dofinansowanie do tego przedsięwzięcia wymusza brak opłat przez co najmniej kilka lat. Tworząc prawo miejscowe przyczyniłem się do zniesienia opłat za posiadanie psa i z takich rzeczy jestem zadowolony. Jednak nie rozpatruję tego jako jakieś szczególne sukcesy ponieważ jestem tylko radnym. Moją rolą jest aktywnie uczestniczyć w obradach i myślę, że to widać.

— Trwają prace nad budżetem na rok 2023. Jakie wnioski, zadania planuje Pan zgłosić?
— Wnioski są właśnie opracowywane i niebawem będzie można je zobaczyć. W poprzednim roku, jako klub złożyliśmy 21 wniosków, ale niestety nie było woli burmistrza, aby się nad nimi pochylić. Może tym razem się to uda.

— Jak Pan widzi przyszłoroczny budżet, biorąc pod uwagę obecną sytuację ekonomiczną i rosnące ceny?
— Obawiam się, że przyszłoroczny budżet, to niestety w obecnej kryzysowej sytuacji, może być budżetem „przetrwania”. Tym bardziej żałuję, że sporo pieniędzy rozeszło się na sprawy mniej istotne w tym roku, na co niestety nie miałem wpływu, mimo tego, że głośno o tym mówiłem. Oszczędności będzie trzeba szukać wszędzie. Będziemy musieli zaakceptować, że mniej się będzie w Kętrzynie działo, ale wtedy może wystarczy na opłacenie rachunków. W budżecie nie może być żadnego zbędnego lub mało potrzebnego wydatku i tego będę pilnował.

— Zdecyduje się Pan na kolejny start w wyborach samorządowych?
— Co do startu nie podjąłem jeszcze decyzji. Praca w samorządzie, jeśli się to robi aktywnie, jest wbrew pozorom bardzo obciążająca. Jestem i tak mocno zajętym człowiekiem, więc mam spore wątpliwości. Bycie radnym odbywa się zawsze jakimś kosztem. Najczęściej tracą na tym najbliżsi. Ale czas pokaże.