Kiedy wybory samorządowe? W 2024 roku?

2022-09-15 08:00:00(ost. akt: 2022-09-14 22:44:01)

Autor zdjęcia: PAP

Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu, dał jasno do zrozumienia, że najbliższe wybory samorządowe odbędą się w kwietniu 2024 roku. O ustosunkowanie się do argumentów wicemarszałka przemawiających, jego zdaniem, za przeniesieniem wyborów poprosiliśmy posłów z Warmii i Mazur.
Wedle pierwotnego kalendarza zarówno wybory samorządowe, jak i parlamentarne wypadają na jesieni 2023 roku. W związku z tym przedstawiciele PiS już na początku czerwca zapowiedzieli złożenie w Sejmie poselskiego projektu ustawy ws. przeniesienia wyborów samorządowych z jesieni 2023 roku na wiosnę 2024 roku.
– Konieczność przełożenia wyborów jest dość oczywista. Rozumieją to instytucje, które zajmują się organizacją wyborów, jak i nasza komisja wyborcza. Przeprowadzenie naraz dwóch tak wielkich operacji, jakimi są wybory parlamentarne i wybory samorządowe, byłoby niezwykle trudne – powiedział wczoraj w Polskim Radiu Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu, który dodał, że „nie ma sensu rozdzielanie wyborów o dwa, trzy czy cztery tygodnie, ponieważ trzeba dać czas na prowadzenie kampanii wyborczej i promocję kandydatów do dwóch różnych poziomów demokracji”.
– Stąd nasza pierwotna propozycja, aby wybory samorządowe przesunąć nawet o rok, czyli na przyszłą jesień. To dałoby spokojny rytm wyborczy. (…) Jednak ostatecznie zwyciężyła koncepcja, aby wybory samorządowe przesunąć na kwiecień. Czyli wybory parlamentarne odbyłyby się za rok w październiku, a samorządowe pół roku później, czyli w kwietniu – stwierdził Ryszard Terlecki, zaznaczając jednocześnie, że jest to blisko wyborów europejskich. – Jednak jest to lepsza opcja niż próba przeprowadzenia wyborów samorządowych i parlamentarnych naraz – skonstatował wicemarszałek.
Ryszard Terlecki odniósł się także do stanowiska partii opozycyjnych, które określił mianem „rozpaczliwej opozycji”. – Oni wszystko kwestionują – powiedział Ryszard Terlecki.

O ustosunkowanie się do argumentów wicemarszałka przemawiających, jego zdaniem, za przeniesieniem wyborów poprosiliśmy posłów z Warmii i Mazur.

Iwona Arent, Prawo i Sprawiedliwość

Od pewnego czasu było wiadome, że będzie inicjatywa zmierzająca do tego, by przesunąć wybory samorządowe. Gdy rozmawiałam z samorządowcami, który planują kandydować, to mówili oni, że nałożenie się kampanii wyborczych – parlamentarnej i samorządowej – nie jest dobrym rozwiązaniem. Wielokrotnie zgłaszano ten problem, sugerując, by przesunąć termin wyborów samorządowych. W związku z tym zarówno inicjatywa parlamentu, jak i PiS jest taka, by przesunąć niniejsze wybory na wiosnę 2024 roku. I nawet jak opozycja mówi o tym, jak to jest źle i że tak nie można, to niech posłuchają swoich samorządowców z PO, bo to oni też mówili, że są za tym, aby przesunąć zbliżające się wybory samorządowe.

Marcin Kulasek, Nowa Lewica
Marcin Kulasek
Kolokwialnie mówiąc, PiS kantuje. Jeśli ktoś się boi, że przegra, to zmienia zasady gry. Tak wygląda to w sporcie, biznesie, ale również w polityce. To zwykła nieuczciwość. I do tej nieuczciwości chce posunąć się PiS, przekładając wybory samorządowe. Partia Kaczyńskiego kiepsko radzi sobie w wyborach samorządowych, szczególnie w miastach. Ostatni przykład wcześniejszych wyborów w Rudzie Śląskiej jest tego dobitnym przykładem. Kandydat popierany przez Kaczyńskiego nie wszedł nawet do drugiej tury wyborów, chociaż w 2019 roku w wyborach do Sejmu PiS miał w Rudzie Śląskiej ponad 40 procent poparcia. To dla PiS wyborcza katastrofa.
Politycy PiS bali się, że jeśli wybory samorządowe będą przed wyborami do Sejmu i Senatu, to takich katastrof będzie cała seria. Obawiali się, że pisowski elektorat zdemobilizuje się przed ostateczną rozgrywką. Nikt nie ma bowiem wątpliwości, że wybory parlamentarne w 2023 roku będą walką o wszystko.
Pisowcy zbytnio do serca wzięli sobie tę konstatację. I postanowili pokombinować przy kalendarzu wyborczym. To nie jest oznaka politycznej siły. To oznaka politycznego cwaniactwa, a tak naprawdę słabości. PiS panicznie boi się porażki. I słusznie.

Urszula Pasławska, Polskie Stronnictwo Ludowe

Jest to ciągłe mieszanie w polityce, ponieważ o tym, że wybory będą się nakładały, informowaliśmy już w czasie, gdy PiS zmieniał termin wyborów samorządowych. Zwracaliśmy wtedy uwagę na problemy, które będą wiązały się z nałożeniem wyborów. Możemy mówić zatem o rozwiązywaniu przez partię rządzącą problemów, które same się stworzyło. Osobiście nie wierzę, że PiS w tej sprawie działa dla dobra państwa. Pod koniec lat 90. XX wieku mieliśmy podobną sytuację, gdy wprowadzono sejmiki i powiaty. Wybory samorządowe miały odbyć się na wiosnę, ale wówczas Trybunał orzekł, że nie można wydłużać kadencji, ponieważ mandat jest na czas oznaczony. Można ją co najwyżej skrócić. Przypomnę tylko, iż wówczas było tak, że kadencje organów wybieralnych, czyli rad gmin, zostały wygaszone. Zaś w czasie między latem a jesienią do wyborów samorządowych obradowały tylko zarządy gmin. W związku z tym mamy już pewną praktykę opartą o Konstytucję z 1997 roku.

Anna Wojciechowska, Koalicja Obywatelska
Anna Wojciechowska - Poseł PO z Ełku
Od pewnego czasu mówiło się, że wybory mogą być przesunięte. Nie jest to więc wielkim zaskoczeniem, ale sądziłam, a właściwie miałam nadzieję, że PiS zrezygnuje z tego typu manipulacji. Partii rządzącej sypie jednak grunt pod nogami, bo czuje, że może te wybory przegrać. Sytuacja w naszym kraju jest krytyczna. Nie mamy węgla, a zima zbliża się wielkimi krokami. I to jest dopiero początek. PiS to wie, stąd jawnie manipuluje przy ordynacjach wyborczych, a ponieważ ma większość, to jest to ich ostatnia szansa, by podejmować takie nieczyste zagrania.