Dyskusja o upamiętnienie olsztyńskich sportowców na sesji Rady Miasta. Poszło o ich przeszłość w milicji i ZOMO
2022-08-26 17:32:49(ost. akt: 2022-08-27 11:34:56)
Nieoczekiwaną dyskusję wywołała uchwała w sprawie wyrażenia zgody na upamiętnienie olsztyńskich sportowców w Alei Sław Olsztyńskiego Sportu, zlokalizowanej na terenie CRS Ukiel w Olsztynie. Tematem żywiołowej rozmowy była przeszłość niektórych osób w ZOMO lub Milicji Obywatelskiej.
Dyskusję rozpoczął radny Radosław Nojman (PiS), który jest przewodniczącym Komisji Sportu, która negatywnie zaopiniowała wniosek. Decyzja natychmiast spotkała się z reakcją radnego Mirosława Gornowicza (Klub Radnych Ponad Podziałami).
— Szczerze mówiąc, dziwię się, że akurat z klubu radnych PiS pochodzą te wątpliwości. Mówię o tym jako stary kibic i doświadczony radny pamiętający tamte czasy. Wtedy po prostu taki był model finansowania sportu. Każdy, kto grał w Legii był członkiem Wojska Polskiego. Przykładem może być Deyna. Kto wyczynowo uprawiał sport w Gwardii musiał być na etacie Milicyjnym, żeby dostawać pieniądze. Za coś jeść trzeba. Apeluję o rozsądek, bo mam wrażenie, że przez ideologiczne zaślepienie chcemy skrzywdzić tych ludzi — stwierdzał radny Gornowicz.
Natychmiast odpowiedział mu młodszy kolega z klubu radnych PiS, Radosław Nojman.
— Chciałem uniknąć takiej dyskusji. Przeanalizowaliśmy dokumenty i co do trzech osób przez IPN były zgłoszone wątpliwości związane z ich pracą na etatach w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Pełna zgoda, czym innym była praca na etacie w ramach MSW, jednak czym innym jest funkcjonowanie w ramach ZOMO. Zgodnie z moją wiedzą w zdecydowanej większości do ZOMO ludzie szli z zaciągu ochotniczego. Ja już abstrahuje od tego czy ktoś tą służbę pełnił, ale sam fakt pozostawania do dyspozycji budzi moje wątpliwości. Odczuwam duży dyskomfort, jeśli miałbym głosować za upamiętnieniem takich osób — odpowiedział Radosław Nojman.
— Znam Ulkę (Urszulę Styrankę-Szubzdy -red.) osobiście. Pracowałem z nią jako nauczyciel. Była wybitną nauczycielką. Młodzież ją uwielbiała. Rzadko się spotyka takich ludzi. Jeśli dzisiaj miałaby spotkać ją jakakolwiek krzywda, to byłbym w stanie pazurami bruk ryć, żeby nic złego jej się nie stało. Ula na pewno nie wzięła pałki i nikogo nie biła! Proszę, aby ta postać znalazła się w tym panteonie sportowców olsztyńskich — odpowiedział radny Czesław Małkowski.
Głos w sprawie zabrał również Łukasz Łukaszewski, przewodniczący klubu radnych Koalicji Obywatelskiej.
— Weźmy pod uwagę, że IPN opiniował tą uchwałę przez cztery miesiące. Wnioskodawca chciałby, żeby tablice przygotować jeszcze przez zimą. Kolejne odkładanie tego na później będzie przedłużało ten proces — zauważył radny Łukaszewski.
— To niezwykle trudny temat. Ja coś na ten temat wiem. Jest inny aspekt tej całej sprawy. Są w gronie olsztyńskich sportowców jednostki, którzy odmówili ze swoich względów. Dlaczego oni nie znajdują się na tej liście? Środowisko sportowców jest podzielone. Skoro IPN określił, że są wątpliwości, to dla mnie jest to opinia ważna i wiążąca — mówił radny Jarosław Babalski (PiS)
— Nie było lustracji, nie powiedziano że popełnili przestępstwo przeciwko ludzkości. Jest powiedziane tylko, że byli pracownikami MSW. Po tej całej ich wielkiej, czteromiesięcznej. pracy my chcemy przekreślić ich cały dorobek sportowy przez to, że ktoś był cztery lata na jakiejś służbie. Ten tekst IPN kompletnie nic nie mówi, on tylko insynuuje. My chcemy być lepsi od IPN? Jestem pewien, że jeśli IPN coś by na nich znalazł, to by w tym raporcie ujął. Być może pan Nojman i pan Babalski chcą być mądrzejsi od tych wybitnych naukowców z IPN. Ale nie sądzę, żeby tak było — powiedział wyraźnie zdenerwowany przewodniczący Rady Miasta Robert Szewczyk.
Przewodniczący Szewczyk skorzystał z możliwości analizy prawnej obecnego na sali mecenasa.
— IPN musi ustalić, czy dana osoba "symbolizuje komunizm". Symbolizowanie wydaje mi się, że jest czymś więcej niż członkostwem w jakiejś organizacji. W mojej ocenie symbolem komunizmu jest Lenin lub Stalin, ale nie ktoś na etacie MSW — odpowiedział mecenas Napiórkowski.
Głos w sprawie również zabrała radna Marta Kamińska.
— Ja musze powiedzieć, że nie mam takiej wysokiej opinii o IPN jak moi przedmówcy, natomiast podejrzewam, że jeśli IPN mógłby wskazać jakieś konkretne zachowania lub czynności, to wydaje mi się, że ma chociaż na tyle kompetencji, że by to zrobił. Tutaj mamy suchy przypis że byli przypisani tu lub tu. Mamy przykłady osób, którzy byli w egzekutywie PZPR, pisali donosy, byli współpracownikami. Oni byli symbolami komunizmu, ale nie ktoś, kto był przypisany do Milicji bo grał w klubie sportowym — zauważa radna Marta Kamińska (KO).
— Bardzo proszę, nie dotykajmy pewnych spraw. Wielu z was nie dotykało tego, co starsi ludzie przeżyli. Mój zastępca był agentem bezpieki, a ja o tym nie wiedziałem. Opozycja PRL miała również swoich patriotów w strukturach bezpieki. Jeśli dzisiaj próbujemy oceniać ludzi, którzy byli na etacie w pewnych strukturach to powinniśmy sprawdzić co tam robili. Nie rozdrapujemy starych ran. Oceniajmy sportowców poprzez ich osiągnięcia sportowe — dodał radny Marian Zdunek.
— Jeśli w IPN są dowody, że któryś z tych ludzi pacyfikował kopalnie "Wujek" to nie upamiętajmy ich. Jeśli ktoś był zatrudniony na etacie w ZOMO ale biegał w sztafecie i nikt nie widział go nigdy w mundurze, to myślę, że nie mamy o czym rozmawiać. Jeśli IPN mi pokaże, że Tadeusz Milewski kogoś pacyfikował, to wtedy zagłosuję przeciw jego upamiętnieniu — powiedział na zakończenie dyskusji Czesław Jerzy Małkowski.
Ostatecznie uchwała została przyjęta 15 głosami za. W Alei Sław Olsztyńskiego Sportu, zlokalizowanej na terenie CRS Ukiel w Olsztynie zostaną upamiętnieni: Eliasz Bartoszewicz, Leszek Dorosz, Ireneusz Kluczek, Janusz Malinowski, Tadeusz Milewski i Urszula Styranka-Szubzda.
Karol Grosz
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Ja. #3104708 27 sie 2022 13:12
Durna dyskusja o niczym. Jak pamiętam w PRL sport był "pseudo-amatorski" czyli żaden sportowiec nie mógł brać kasy za zawody. Ale utykano tych ludzi wszędzie gdzie się dało na etatach za które dostawali co miesiąc pobory i mieli ubezpieczenie. Zjawiali się raz w miesiącu w zakładzie po kasę... Jakie to były zakłady? Duże firmy takie jak OZOS, Spomasz, wojsko, milicja. Nie ma sensu nazwiskami rzucać bo był to proceder powszechny , wymuszony przez rządzącą PZPR. A ludzie? No cóż, dopasowali się do sytuacji.... Tak jak dziś, mamy powtórkę...
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz