Spada popyt na działki rekreacyjne na Mazurach

2022-08-20 16:00:00(ost. akt: 2022-08-19 15:44:11)

Autor zdjęcia: Pixabay

Koniec pandemii i niepewna sytuacja międzynarodowa to główne przyczyny mniejszego popytu na zakup działek rekreacyjnych na Mazurach. Z drugie strony właściciele nieruchomości mniej chętnie chcą się ich pozbywać.
Lata pandemii koronawirusa sprzyjały sprzedaży działek letniskowych na Mazurach. Ludzie, nie mogąc wyjechać na różnego rodzaju wczasy, szukali swojego własnego miejsca na wypoczynek. — Pandemia spowodowała wzmożony popyt na działki rekreacyjne. Po pierwsze — ludzie, przede wszystkim z Warszawy czy Łodzi, w obliczu zamknięcia w blokowiskach zapragnęli mieć swoją enklawę w sytuacji kryzysowej. Drugi powód to inflacja związana z pandemią, ludzie więc chcieli bezpiecznie lokować swój kapitał — mówi Zbigniew Orzoł z Biura nieruchomości Mazury Invest.

— Rzeczywiście część klientów wskazywała na fakt, że mieszkają w 37-metrowym mieszkaniu w Warszawie i potrzebują jakiejś odskoczni. Ale szczerze mówiąc, większość klientów uciekała od inflacji, a znaczna część kupców miała jakieś korzenie albo pozytywne doświadczenia z naszym regionem. Kupują działki albo jakiekolwiek inne nieruchomości na Mazurach z uwagi, że tutaj średnio są niższe ceny niż w dużych miastach — podkreśla Karol Łukasik z Mazurskiego Biura Nieruchomości.

Ten trend wyhamował jednak w lutym, kiedy to Rosja zbrojnie zaatakowała Ukrainę. — Ludzie poczuli niepewność i środki postanowili trzymać przy sobie. Po jakimś czasie, kiedy okazało się, że konflikt na Polskę się nie przelewa, znów zaczął się pobyt na działki rekreacyjne. Ale to też jest poparte tym, że są one głównie nabywane bez konieczności zaciągania kredytów, jak to ma miejsce w przypadku zakupu mieszkania czy domu — ocenia Zbigniew Orzoł.

Granica z Rosją nie pomaga


— Klienci zawsze pod uwagę brali bliskość granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Im dalej na północ, tym zainteresowanie nabyciem nieruchomości było mniejsze mimo ich atrakcyjnego położenia w bliskości jeziora czy lasu. Również ceny były niższe. Teraz klienci więcej obawiają się tego, że za wschodnią granicą Polski trwa konflikt zbrojny. Część osób — na przykład z zagranicy — uważała wręcz, że konflikt ten ma miejsce na naszych terenach — dodaje Karol Łukasik.

I przyznaje, że obecnie rynek ogólnie się „przymroził” i to się odbija zarówno ma mieszkaniach, jak i gruntach rolnych, ale tak samo na działkach letniskowych.
— Mamy duży zastój. Widzimy znaczącą różnicę w porównaniu z poprzednimi latami, teraz więcej jeździmy z klientami sprzedającymi nieruchomości, niż z potencjalnymi nabywcami, a w tej branży zazwyczaj wyglądało to na odwrót — podkreśla.

Mimo to można zauważyć, że spada też liczba osób chętnych na sprzedaż działek letniskowych.
— Osoby posiadające działki rekreacyjne mniej chętnie się ich pozbywają. Tu odczuwamy zastój. Ludzie sprzedają takie nieruchomości dopiero wtedy, kiedy naprawdę muszą — mówi Zbigniew Orzoł.

Czy taka sytuacja może wpłynąć na obniżenie cen działek letniskowych na Mazurach? Przedstawiciel MBN nie spodziewa się na razie takiego zjawiska.
— Sprzedawcy są jeszcze na tej fali „najwyższej górki”, bazują na sprzedażach sąsiadów, znajomych czy na tym, co zauważą na portalach zajmujących się sprzedażą nieruchomości, gdzie oferty były przeszacowane. Taki trend przez jakiś czas na pewno się utrzyma — twierdzi.

Również zimą nie ma się co spodziewać odwrócenia sytuacji na rynku sprzedaży działek rekreacyjnych.
— Zimą naturalnie ruch się zmniejsza, bo jest mniejsza ilość osób oglądających działki. Wiele osób szukała nieruchomości, korzystając z urlopu. W sezonie jesienno-zimowym często ciężko ustawić spotkanie, więc naturalnie zainteresowanie zmaleje — przewiduje Karol Łukasik.
— Wszystko będzie zależało od sytuacji gospodarczej. Nie przewiduję, by zimą coś się mogło zmienić — wtóruje mu Zbigniew Orzoł.

RAZ