Po rozwodzie zaczęła żyć od nowa

2022-08-14 18:50:00(ost. akt: 2022-08-13 10:32:13)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Przez wiele lat znosiła picie i bicie. Ciężko pracowała, by dzieci miały co jeść i by mogły się kształcić. Po rozwodzie zaczęła żyć od nowa, żyć dla siebie. Spełnia swoje marzenia i podróżuje. Robi to w zgodnie z zaleceniem Marka Twaina: „Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj”.
Pani Krystyna Brylska ma 58 lat, dwójkę dzieci i trójkę wnucząt, w których jest zakochana. Pochodzi z Olsztyna – tu się urodziła, spędziła dzieciństwo i lata młodzieńcze. Zawsze była osobą, która jak się na coś uparła, to nikt z rodziny nie był w stanie jej przekonać do zmiany decyzji. Młoda i piękna buntowniczka miała ogromne powodzenie u chłopaków. Zawsze uczyła się bardzo dobrze i marzyła, że skończy studia i zostanie nauczycielką. Kiedy zakochała się w swoim przyszłym mężu, porzuciła jednak szkołę i wyprowadziła się pod Ostródę.

— Myślałam, że to taka wielka miłość. Wydawało mi się, że szkoła do niczego nie będzie mi potrzebna. Chciałam spędzać czas z narzeczonym — opowiada. — Niestety dość szybko okazało się, że prawdziwe życie niewiele ma wspólnego z tym, co piszą w książkach. Początkowo było pięknie, ale okazało się, że Janek lubi sobie popić. A jak już popił, to zdarzało mu się podnieść na mnie rękę. Mimo to tkwiłam w tym związku, bo kiedy trzeźwiał, był kochany, przynosił kwiaty i obiecywał poprawę.

Miała zaledwie 18 lat, kiedy okazało się, że spodziewa się dziecka. Pani Krystyna ucieszyła się, bo myślała, że kiedy Janek zostanie ojcem, to się poprawi.
— Mieszkaliśmy w domu rodziców Janka, którzy pomagali mi jak tylko mogli, bo on sam znikał na całe dnie. Jak wracał pijany i robiłam mu z tego powodu wyrzuty, to mówił, że opijał ciążę — wspomina. — Po porodzie też pił. Opiekowałam się sama dzieckiem, teście przeważnie robili zakupy i uiszczali większość opłat. Mąż prawie wszystko, co zarobił, to przepijał. Dwa lata po Ewie urodził się Krzyś. Do pracy iść nie mogłam, bo zajmowałam się dziećmi i pomagałam w gospodarstwie teściów.

Pani Krystyna początkowo ukrywała, że mąż ją bije. Mówiła, że spadła ze schodów albo że przewróciła się o porozrzucone zabawki dzieci. Nie zawsze w te wymówki wierzyli rodzina i sąsiedzi. Namawiali ją, by odeszła od męża. Kobieta bała się, że zostanie sama z dziećmi, że może teściowie każą jej się wyprowadzić z nimi z domu. Dzieci rosły, uczyły się dobrze i wyprowadziły się z domu. Syn wyjechał do Anglii, córka natomiast zamieszkała pod Wrocławiem. Kobieta postanowiła zmienić coś w swoim życiu i rozwiodła się z mężem. Przeprowadziła się do córki i zięcia. Pomaga wychowywać swoje wnuki. Poznała nowe sąsiadki, zaczęła też nadrabiać zaległości czytelnicze. Zawsze lubiła oglądać programy krajoznawcze, teraz też sięgała po książki związane z podróżami. Swoje podróżowanie zaczęła od zwiedzenia miejsca, w których mieszka jej syn.

— Zaczęłam żyć na nowo. Jestem przekonana, że podróże wpływają pozytywnie na każdego człowieka. Osobiście uwielbiam taki sposób spędzania czasu, łączę wtedy zabawę z nauką — śmieje się pani Krystyna. — Podróże są idealnym sposobem na poznanie kultury danego kraju, języka oraz dostarczają wiele zabawy. Kiedy wybieram się na wyprawę do innego państwa, wcześniej poznaję jego historię. Ważne jest też to, że podczas podróży stajemy się bardziej tolerancyjni wobec innych. Bardzo często ludzie traktują obce narody stereotypowo, nie znając ich kultury, tradycji. Po odbyciu wyprawy do danego kraju wielu z nas zmienia zdanie i otwiera się na innych. Oczywiście podróże dostarczają każdemu z nas wiele rozrywki. Jeżeli wybieramy się nad morze, możemy odpocząć, korzystając z wodnych atrakcji, natomiast jeśli ktoś woli góry, ekscytuje się pięknymi widokami, to może poczuć się wolnym.

Pani Krystyna zwiedziła już największe miasta w Anglii, część Niemiec, Szkocję, Białoruś, Hiszpanię i Włochy. Podróżuje też po Polsce. Chętnie wraca też na Warmię i Mazury, do których ma ogromny sentyment.

— Nie tylko za granicą są piękne miejsca — przekonuje. — W Polsce też są równie cudowne zakątki. Przynajmniej raz w miesiącu staram się gdzieś pojechać, coś zwiedzić. Życie jest takie kruche, że człowiek musi z niego korzystać, ile się da. Ja w swoim życiu wiele wycierpiałam, ale cieszę się, że moje dzieci są szczęśliwymi i dobrymi ludźmi. Czasem razem jeździmy na wakacje. Czasem sama wsiadam w samochód, wyszukuję jakieś miejsce i jadę tam na weekend. Chcę po prostu zobaczyć jak najwięcej. Podróże małe i duże stały się moim nałogiem. Pozwalają mi dotknąć, poczuć na własnej skórze tego, o czym tylko czytamy czy słyszymy, pozostając w domu. Jest to najlepszy sposób na uczenie się, jak żyć… Czasem nawet na znalezienie sensu życia. Utkwił mi w głowie pewien cytat z Marka Twaina: „Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj”. I ja to właśnie robię…

Dzieci pani Krystyny są dumne, że ich mama w wieku 50 lat postanowiła zmienić swoje życie. Dopingują ją w realizacji jej marzeń. Kiedy kobieta postanowiła w wieku 52 lat zrobić prawo jazdy, nikt się nie śmiał, tylko wszyscy jej kibicowali.

— Syn opłacił mi kurs, córka z zięciem pomagali przy testach i pokazywali, co gdzie się znajduje w samochodzie — opowiada. — Zdałam za trzecim podejściem egzamin praktyczny, ale dziś jestem szczęśliwa, że mam prawko i mogę jechać gdzie chcę. To dzieci motywowały mnie cały czas i to dzięki nim się nie poddałam. To one są motorem mojego życia.

Dzieci i wnuki to największe szczęście pani Krystyny. Rodzina daje jej siłę i moc do spełniania marzeń. Uwielbiają spędzać razem czas i wspólnie podróżować, odkrywać nowe kraje.

— Nie czuję się samotna, bo wiem, że zawsze mogę liczyć na swoje dzieci — tłumaczy. — Mam wiele planów i marzeń, i miejsc, które chciałabym zobaczyć. Od rozwodu minęło 8 lat. Żyję inaczej, pełnią życia. Żałuję, że nasze wspólne życie nie ułożyło się tak, jak mogło… Z małżeństwa jednak wyniosłam coś cudownego – mam wspaniałe dzieci. Nie chcę pamiętać złych chwil. Staram się kolekcjonować tylko te piękne…