Mecz, w którym nie chodzi o wynik
2022-08-08 17:43:16(ost. akt: 2022-08-08 17:43:50)
Artykuł
sponsorowany
Gmina Gietrzwałd. 30 lipca już po raz XXXI odbył się mecz Polska - Niemcy w Naterkach. To kawał historii, która mówi nie tylko o wielkiej przyjaźni byłych i obecnych mieszkańców gminy Gietrzwałd. Na boisku piłki nożnej budują się relacje na pokolenia.
Wydawałoby się, że mecz jest w tym wszystkim najważniejszy. Ale to nie jest prawda. Mecz jest jedynie przyczynkiem do czegoś, co można nazwać przyjaźnią, która trwa od co najmniej trzech dekad. Choć historia sprawiła, że wiele rodzin wyjechało z Naterek czy Gronit do Niemiec, to nie zapomnieli o swojej rodzinnej ziemi. Przyjeżdżają tutaj każdego lata. Z drugiej strony, z otwartymi ramionami przyjmują ich przyjezdni. Ci, którzy już zdołali zapuścić korzenie.
Preludium do meczu Polska - Niemcy, który już po raz XXXI odbył się w Naterkach, w gminie Gietrzwałd było spotkanie na przysłowiowym grillu u Zbigniewa Kukucia, sołtysa Naterek. Była muzyka, przekąski i niekończące się rozmowy. Tym razem sołtys przyniósł cztery opasłe kroniki opisujące najnowszą historię Naterek. To jego własne dzieło. Mnóstwo zdjęć, wycinków z gazet i wspomnień z kilku dekad.
- Ukazują działalność naterskiego Stowarzyszenia „Diament”, ale nie tylko, bo również tego, co wydarzyło się w Naterkach i okolicach - mówi Zbigniew Kukuć. - Krótko mówiąc wszystkiego tego, co wpływało na życie naszych mieszkańców.
W kronikach znajduje się sporo notatek i informacji o spotkaniach polsko-niemieckich. Zresztą wspomniane stowarzyszenie, kiedy powstawało, miało ułatwić organizację również samych meczy. Nie brakuje zdjęć ze wspólnych spotkań i zabaw w... "parlamencie". To plac w centrum Naterek, na którym wiele się dzieje. Można tutaj do woli wymieniać swoje poglądy, stąd nazwa "parlament".
Na jednej ze stron w kronice wklejone zostały zdjęcia z XXVIII meczu Polska - Niemcy. Obok nich artykuł z prasy.
- Mecze są dużym wydarzeniem dla Naterek, pomagają mobilizować ludzi i dzięki temu utrzymywać kontakty z byłymi mieszkańcami.- podkreśla Zbigniew Kukuć i dodaje. - Myśli są ulotne, a papier zostanie. Może kiedyś kroniki zostaną wykorzystane przez badaczy historii regionu.
Bez zbędnych formalności
Na kartach kroniki znajdują się również postacie, które tworzyły historię meczy. Tak było z Wernerem Bohnenkampem, zaprzyjaźnionym mieszkańcem i wiceburmistrzem Rietberga, który zmarł kilka lat temu.
- Werner miał w sobie dużo pozytywnej energii czym udawało mu się jednoczyć ludzi - opowiada Zbigniew Kukuć. - Choć nie był związany z Warmią i Mazurami, to bardzo polubił to miejsce.
Podkreśla to również Paweł Jarząbek, dyrektor Centrum Kulturalno-Bibliotecznego w Gietrzwałdzie. Wielokrotnie brał udział w spotkaniach sprawując jednocześnie funkcję tłumacza.
- Niesamowita jest w tym wszystkim spontaniczność - mówi Paweł Jarząbek. - Nie ma tutaj żadnych umów, kontraktów, a relacje się rozwijają, również na szczeblu urzędowym. Podczas tegorocznego wyjazdu do Niemiec mieszkańcy, jak i urzędnicy z gminy Gietrzwałd zostali zaproszeni do zwiedzania landtagu Nadrenii Północnej-Westfalii w Dusseldorfie.
W Rietbergu osiedliło się grono byłych mieszkańców Naterek i Gronit. Tam, co dwa, trzy lata odbywają się również mecze Polska - Niemcy. Podobnie było i w tym roku po kilkuletniej przerwie spowodowanej pandemią. Okazało się, że mecz zakończył się remisem trzy do trzech.
- Mecze kształtują więzi nie tylko między mieszkańcami, ale również między naszymi narodami - mówi Jan Kasprowicz, wójt gminy Gietrzwałd. - Są osoby, które mieszkają w Niemczech i nie mają nic wspólnego z naszym regionem, a chcą się spotykać i tworzyć relacje. To jest to, co kształtuje jedność.
Przyciągają przyjaciół
Spotkania w Naterkach również potrzebują kulinarnej "oprawy". Nad wszystkim czuwają panie z NIK-u... Mowa o Naterskiej Inicjatywie Kobiet. - Powstałyśmy, aby wspierać m.in. mecze Polska - Niemcy. Wiadomo, takie spotkania trzeba ogarnąć również kulinarnie - mówi Jolanta Kolenda z Naterek. - Działamy nieformalnie, a jest nas około dziesięciu.
Pani Jolanta mówi skromnie, że przygotowała z koleżankami tylko poczęstunek. Wszystko to bardziej przypominało jednak ucztę. - Każda z nas przygotowuje co potrafi, aby było smacznie i różnorodnie - dodaje.
Chociaż w piłkę nie grają, to zawzięcie kibicują. - Proszę nie myśleć, że jesteśmy cheerleaderkami - mówi z uśmiechem.
Jolanta Kolenda mecze obserwuje już od kilkunastu lat. Dla niej nie jest to tylko wydarzenie sportowe. - Nie chodzi nawet o wynik - mówi. - Tylko o spotkanie z tymi, którzy wyjechali przed laty. To jest najważniejsze. Ciekawe jest też to, że byli mieszkańcy przyciągają za sobą swoich niemieckich przyjaciół.
Tu nie ma przegranych
Po kilku dekadach pałeczkę przejmuje kolejne pokolenie dwudziesto- trzydziestolatków. Aby porozmawiać, przed meczem spotkali się m.in. Patryk Schulz z Rietberga oraz Przemysław Żurawski z Naterek.
- Staram się tu przyjeżdżać co roku - mówi Patryk.
Na pięknie położonym boisku w Naterkach grał już kilkukrotnie. Jeszcze waha się, czy zagra w tym roku, ale gorąco do tego namawia go kolega z Naterek.
- Zagra, zagra - mówi Przemek. - Przecież musimy skompletować pełne składy.
Czym dla nich są mecze? Może jakiś sentyment?
- Zawsze planujemy tu urlop w terminie, kiedy ma być rozegrany mecz - mówi Patryk, który przyjechał z czterema braćmi. - Mamy tu jeszcze swój dom po dziadku.
Zgodnie mówią, że po roku zawsze jest o czym pogadać.
- Mam trzy córki, jedna z nich gra w Stomilankach - mówi Przemek, który stara się grać każdego roku w Naterkach. Miesiąc temu był w Rietbergu, gdzie również rozegrał mecz. - Był remis. Niestety, po naszym błędzie, w ostatniej akcji strzelili nam wyrównującego gola.
Jaki wynik będzie w Naterkach?
- Pewnie będzie hokejowy, może jakieś siedem do czterech - typuje Przemek. - Przeważnie wygrywamy u siebie.
- Myślę, że najlepszy będzie remis: cztery do czterech - dodaje Patryk. - Nie będzie przegranych, tylko wygrani.
Kawalerowie kontra żonaci
- Nasze piłkarskie spotkania rozpoczęły się w 1983 roku, kiedy do Polski zaczął przyjeżdżać kolega Andrzej Sokołowski - kilka lat temu na łamach „Gazety Olsztyńskiej” opowiadał Krzysztof Buśko z Naterek.
Wcześniej Andrzej Sokołowski razem z rodziną wyjechał do Niemiec. Kiedy w Naterkach spotykał się z kolegami, razem spędzali czas. Pewnego dnia wpadli na pomysł, aby rozegrać mecz: żonaci kontra kawalerowie. Kto wygrał?
- Oczywiście, że kawalerowie - wspominał Buśko. - W kolejnych latach w spotkania zaangażował się Manek Gens. Przeniosły się na większe boisko, które znajdowało się na polanie.
Mecze nabrały bardziej sformalizowanego charakteru. Zaczęło się ich odliczanie. 30 lipca rozegrano już XXXI mecz Polska-Niemcy.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez