Gdzie najlepiej zbierać grzyby? Sprawdź na mapie online. I dlaczego warto je zbierać? Mówią o tym doświadczeni grzybiarze

2022-08-24 20:14:49(ost. akt: 2022-08-24 15:05:03)

Autor zdjęcia: pixabay.com

O grzybach najlepiej rozmawia się z grzybiarzami. A że mamy teraz sezon na kurki, więc pytamy tych najbardziej zapalonych, co ich fascynuje w lesie. I czego się dowiadujemy? Że w prozie życia zbieranie grzybów można nazwać... miłością.
Na targowiskach i w sklepach można spotkać przede wszystkim pieprzniki jadalne, czyli popularne kurki. Ceny odstraszają. Na początku lipca, gdy kurki zaczęły się pojawiać w lasach, w sklepie za kilogram trzeba było zapłacić nawet 100 zł. Teraz jest niewiele taniej. Dlatego warto zbierać je samemu. A gdzie ich szukać? Pomocna może być w tym mapa grzybów online grzyby.pl stworzona przez Marka Snowarskiego, polskiego mykologa i autora atlasu grzybów „Grzyby”. Informacje dostarczane są przez samych grzybiarzy i weryfikowane przez twórcę strony. Mapa jest ciągle aktualizowana i pokazuje warunki do zbierania grzybów „na teraz”.

Kupując grzyby, żądajmy od sprzedawcy aktualnego atestu. Bez niego handel jest nielegalny. Jest ważny 48 h. Oprócz sprzedawców, do sanepidu może przyjść też każdy grzybiarz amator, który ma wątpliwości co do swoich zbiorów. Grzyboznawca sprawdzi je bezpłatnie.

Krystian Makowski: W lesie zbieram grzyby i poroże

Krystian Makowski
Fot. archiwum prywatne
Krystian Makowski
— Grzyby to moja pasja. Gdy byłem mały, chodziłem z rodzicami na grzyby. Pamiętam nawet, jak znalazłem pierwszego. To był borowik. Dziś mam 37 lat, a zbieranie grzybów cały czas mnie kręci. Cieszy mnie kontakt z przyrodą i to, że mogę odpocząć. To na pewno nie jest nudne. To wręcz ciekawe. W lesie można spotkać sarnę, jelenia… I to jest niesamowite! Wiosną na przykład, gdy jeszcze trudno o grzyby, szukam poroży jeleni lub łosi. Jednego razu znalazłem 4 sztuki poroża jeleni i 14 łosich nastaków. Gdy wiozłem je rowerem, spotkałem biegnącego Mameda Chalidowa. Aż się za mną obejrzał! Wszystko ważyło 15 kg, więc robiło wrażenie. I oczywiście fotografuję przyrodę. Albo wędkuję.

Grzyby zjadam, ale też sprzedaję. To przyjemne z pożytecznym. Najbardziej lubię rydze, ale rosną w wysokich trawach i niełatwo je się zbiera. Trzeba się za nimi nachodzić. Dużo trafia się jednak robaczywych. Marzy mi się też, żeby znaleźć smardza jadalnego. Nigdy jeszcze nie miałem takiego szczęścia. Niestety w okolicach Olsztyna jest ich niewiele. Jestem z Kieźlin. Tu też ich nie ma.
O grzybach opowiadam również na swoim kanale na Youtube „Człowiek z pasją”. Tu pokazuję życie lasu i moje grzybobranie. Zainspirowali mnie inni youtuberzy. Oglądałem ich filmiki i postanowiłem, że też spróbuję swoich sił w sieci. Lubię coś robić dla ludzi. Cieszą mnie ich komentarze, a grzybiarzy jest dużo, więc ludzie czują ten temat. Filmy z poszukiwań zrzutów poroży też można znaleźć na moim kanale. Jeśli ktoś jest ciekawy, zapraszam do siebie. W dodatku mieszkam w fantastycznym miejscu. Do lasu mam rzut beretem, może 200 metrów. Jest też rzeka, więc lepszego miejsca do życia nie można sobie nawet wyobrazić.

Helena Żywicka: Do lasu chodzę w kapciach

Helena Żywicka
Fot. archiwum prywatne
Helena Żywicka
— Pierwszego grzyba, którego zerwałam, nie pamiętam, bo to było sto lat temu! Od dziecka jednak zbieram grzyby. I do dziś kocham chodzić po lesie. Tak odpoczywam. Teraz mieszkam w lesie niedaleko Barczewka, więc jak tylko zaczyna się sezon grzybowy, to ja jestem między drzewami. Las też kocham od zawsze. I tak się złożyło, że mogłam kupić siedlisko w środku lasu. Teraz jestem szczęśliwa, bo do lasu mogę iść w kapciach. W tej chwili znajduję tylko kurki. W tym roku udało mi się zebrać też dwa prawdziwki, ale były robaczywe. Podobnie było z czterema koźlakami. Nie nadawały się do niczego. Ale jak minie sezon kurkowy, będą podgrzybki. Jak wyzbieram wszystkie podgrzybki, pojawią się koźlaki. Następnie przyjdzie czas na prawdziwki, potem znowu podgrzybki. Na końcu zbieram siwki. Uwielbiam je! One są twarde, a takie lubię. Siwka to blaszany grzybek z szarym kapelusikiem. To kuzynka zielonki.
Nigdy nie ważę grzybów, więc trudno mi powiedzieć, kiedy znalazłam największy. Ale pamiętam kanię, która miała ogromny talerz. Ostatnio zbieram mniejsze kanie, ale był taki rok, że za głowę się łapałam. Nawet na patelnie nie wchodziły. Żałuję tylko, że w moim lesie nie ma rydzów. Bardzo je lubię. Chętnie bym poszła i zebrała kilka, ale tam, gdzie są, nie trafię. Muszę więc obejść się smakiem.
A co robię z grzybami? Często słoiczki. Najczęściej w ocet idą prawdziwki albo młodziutkie prawdziwki. Kurki zjadam na bieżąco albo rozdaję je znajomym. Zdarza się, że też sprzedaję. Cieszę się, bo zbieranie grzybów to przyjemność, a przynajmniej można też coś zarobić. Kilogram kurek sprzedaję po 25-30 zł. Kupują chętnie, bo na rynku maleńki pojemniczek kosztuje 12-15 zł. Ja z ludzi nie zdzieram. A na kilogram wchodzi naprawdę sporo grzybów, więc myślę, że wszyscy są zadowoleni. Dla mnie jednak najbardziej liczy się przyjemność. Nie mogę sobie wyobrazić, że nie miałabym lasu wokół siebie. Mogę nawet nie zbierać grzybów, ale gdy jest las, jestem szczęśliwa. Cisza jest przeurocza. Jest po prostu anielsko. Zaglądają do mnie zwierzaki. Teraz mniej. Kiedyś było mnóstwo dzików i chętnie do mnie zaglądały. Co się z nimi stało? Wyprowadziły się z mojego regionu. Tak samo mniej ich w Olsztynie. Nie słyszy się, że gdzieś chodzą. U mnie czasami pojawią się też sarny. Słyszałam też, że niedaleko mnie pojawiły się wilki. Trochę się ich obawiam, ale jeszcze żadnego nie spotkałam.

Maria Nowakowska: Mój prawdziwek miał 5 kg

Maria Nowakowska
Fot. archiwum prywatne
Maria Nowakowska
— Urodziłam się w Olsztynie, ale mieszkam w Gągławkach. I co uwielbiam? Kocham zbierać grzyby! Tylko żebym chciała jeść te grzyby, tak jak lubię je zbierać… Nie przepadam za nimi, tylko zbieram. Ale przynajmniej uszczęśliwiam rodzinę albo je sprzedaję. Ale i ja jestem szczęśliwa, bo mogę iść do lasu i robić to, co mnie uspokaja. Wtedy odpoczywam, a że życie jest denerwujące, więc mogę odetchnąć. Kocham być w lesie i najchętniej sama, ale chodzę też z córką. I to, co najbardziej denerwuje mnie w lesie, to inni ludzie… Ale nie to, że chodzą po nim, ale go niszczą. Bałaganią w lesie, co bardzo przeżywam. Ludzie to straszne brudasy. Gdy jestem z córką w lesie, to nie tylko zbieramy grzyby, ale też śmieci. Grzyby są w koszyku, a śmieci w reklamówce. Za bardzo kocham las, żeby patrzeć na to, jak inni go rujnują. Wyrywają też grzyby z grzybnią. W domu oczyszczają je, a grzybnia trafia do śmietnika, a powinna zostać w lesie. I tym sposobem mamy coraz mniej grzybów. W tej chwili można zbierać kurki, ale jest sucho, więc wcale nie ma ich tak dużo. Ale nie ma na mnie mocnych, zawsze znajduję grzyby.

Największy grzyb, jaki znalazłam, to był prawdziwek. Ważył ok. 5 kg. Postąpiłam z nim tak samo jak z małym grzybem — przekręciłam go i wycięłam. Nie był wysoki, ale miał grubą nogę, jak przedramię. A kapelusz był zarąbisty! Był jak miska! Gruby i wysoki. Miałam wtedy ze sobą akurat szerokie wiaderko, więc gdy wracałam do domu, to tylko wielka gruba noga z niego wystawała. Miałam szczęście, bo pewnie w miejscu, gdzie rósł, nikt nie chodził. Ale miałam wtedy radochę, że na niego trafiłam! Ususzyłam go później.

Moje ulubione grzyby to jesienne maślaki. Nie zawsze jednak rosną. One potrzebują odpowiedniej pogody. Musi być ciepło i delikatnie wilgotno. Uwielbiam malutkie maślaki, takie ślimaczki… One są dla mnie lepsze niż borowiki. Najchętniej je gotuję i robię zupkę. Palce lizać!

Niestety „siada” mi kręgosłup, więc nie zawsze zbieranie grzybów jest wygodne. Ciężko jest się schylać, ale siadam na wiaderku i zbieram grzyby. Jednak gdyby nie te moje spacery po lesie, pewnie teraz byłoby ze mną jeszcze gorzej. Grzyby więc wychodzą mi na zdrowie.

Najpopularniejsze grzyby w naszych lasach to: borowiki szlachetne, czubajki kanie, maślaki, koźlarze czerwone, kurki i gołąbki

ADA ROMANOWSKA