W Kózkach koło Białej Piskiej urodziły się trojaczki. Mamą została krowa Pstra [GALERIA]

2022-07-26 19:00:22(ost. akt: 2022-07-26 15:39:53)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Jakież było zaskoczenie w Kózkach w powiecie piskim, gdy krowa w gospodarstwie państwa Filipkowskich urodziła trzy cielęta. Taki przypadek zdarza się raz na… półtora miliona narodzin. Cielątka są zupełnie zdrowe i pełne życia.
— Nasza Pstra urodziła 18 czerwca jedną jałóweczkę i dwa byczki. Byliśmy w dużym szoku — nie tylko my, ale i weterynarz. Ludzie mówią, że to się dzieje raz na pięćdziesiąt, inni że na osiemdziesiąt lat! Teść przeżył 70 lat i nigdy o czymś takim nie słyszał — cieszy się Katarzyna Filipkowska, rolniczka. — Krowa, gdy była w ciąży, miała znaczne rozmiary. Mamy cielętnik, ale Pstra musiała chodzić po podwórku, bo w pewnym momencie nie mieściła się w drzwiach. Ważyła bardzo dużo. Z mężem uznaliśmy nawet, że musi przystopować z jedzeniem, bo jest za gruba. Do głowy nam nie przyszło, że powód jej wagi jest inny. USG robi się przecież tylko na początku. Sprawdza się, czy krowa jest zacielona, a później już nie.

Jesteśmy w szoku


W gospodarstwie państwa Filipkowskich za skuteczną sztuczną inseminację krów odpowiada pan Marcin. Potrzebuje do tego nasienia, które kupuje na Mazowszu.
— Mąż też przyjmuje cielaki. Wyjął pierwszego i mówi, że jeszcze będzie jeden. Urodził się kolejny. Wszyscy zadowoleni. Myśleliśmy, że już koniec, ale krowa zaczęła się dąć. Coś chyba jeszcze wyjdzie… I okazało się, że pojawił się trzeci cielak. Pierwsze dwa były w jednym worku płodowym, ostatni byczek był w osobnym — tłumaczy pani Katarzyna. — Wszystkie przeżyły, są zdrowe i nie chorują. Ba, są bardzo żywiołowe i energiczne. Kto się nie zapyta, nie wierzy. My też cały czas jesteśmy w prawdziwym szoku.

Państwo Filipkowscy prowadzą gospodarstwo od 8 lat. Przejęli je po rodzicach. Zajmują się hodowlą krów mlecznych, których w Kózkach jest 45. W gospodarstwie są też jałówki — w tej chwili jest 20 zacielonych.
— Mamy też 38 sztuk młodzieży. Są cielaki w różnym wieku, młodsze i starsze — wymienia Marcin Filipkowski. — Uprawiamy też kukurydzę i mamy użytki zielone. Zależy nam na zdrowiu naszych zwierząt, które jedzą głównie pasze przygotowane w większości w naszym gospodarstwie. To lucerna, koniczyna i trawy, które kosimy. Jałówki są „wygranie” na łąkę, mają stały dostęp do wody i też dostają pasze z paszowozu — tak, jak krowy mleczne.

Firmy pomagają w „tych sprawach”


— Mamy też byka, ale niektórym krowom on nie pasuje. Chcielibyśmy, żeby wszystko odbywało się naturalnie, ale niestety dziewczyny nawet nie pomyślą, żeby się z nim zbliżyć. Chyba nie jest w ich guście, a może traktują go jak brata — żartuje pani Katarzyna. — Ale na szczęście są firmy, które mogą nas wspomóc w „tych sprawach”. Nie wszystkie jednak mają dobre nasienie, bo bywa, że cielęta po urodzeniu szybko umierają. Przed porodem Pstrej ocieliła nam się inna krowa, która miała parkę. To o czymś znaczy. Zresztą trojaczki są wypisz, wymaluj jak ich ojciec. Mamy buhaja na zdjęciu, w magazynie i wyglądają jak on. Widać, że przekazał to, co najlepsze!


Bez komplikacji


Jest się z czego cieszyć, bo przy ciążach mnogich u krów często występują komplikacje. W tym przypadku tak się nie stało. Jeden cielak, gdy był ważony po urodzeniu, miał 47 kg, drugi 38 kg, a trzeci 35 kg. Z kolei Pstra, która urodziła maluchy, ma 10 lat. Rocznie daje 8,5 tysiąca litrów mleka. Można powiedzieć, że to silna i zdrowa krowa. I że być może inna nie dałaby rady urodzić trojaczków.
— Cielaczki są oczkiem w głowie naszych dzieci. Ośmioletnia Natalia i pięcioletni Szymon je karmią. Cielaczki stoją na podwórku — tak, żeby dzieci je widziały — cieszy się pani Katarzyna. — Bo to wydarzenie w całej rodzinie! Zamówiliśmy nawet fotografa, żeby zrobił nam zdjęcia. Nigdy wcześniej nie miał takiej sesji, więc był zdziwiony. Ale wiem, że ludzie zamawiają zdjęcia nawet, gdy urodzą się dwa cielaczki. A u nas pojawiły się trzy, więc musieliśmy uwiecznić to wydarzenie.

ADA ROMANOWSKA