Ukiel Rugby Beach Cup, czyli najważniejszy jest "banan" na twarzy

2022-07-25 12:00:00(ost. akt: 2022-07-25 11:03:23)
W Ukiel Rugby Beach Cup tak samo ważna jak sportowa rywalizacja jest zabawa i radość z uprawiania sportu

W Ukiel Rugby Beach Cup tak samo ważna jak sportowa rywalizacja jest zabawa i radość z uprawiania sportu

Autor zdjęcia: Emil Marecki

RUGBY\\\ Olsztyńska plaża miejska zamieniła się w stolicę polskiego rugby w wakacyjnym wydaniu. Podczas Ukiel Rugby Beach Cup emocji, aczkolwiek nie tylko sportowych, nie zabrakło. Jak co roku liczyła się bowiem dobra zabawa i „banan" na twarzy.

Z Sekwany do Lwowa


100 lat temu rozegrano w Polsce pierwszy oficjalny mecz rugby. 9 lipca 1922 roku we Lwowie zawodnicy Orła Białego (pierwszy polski klub rugby) ku zaciekawieniu i konsternacji obserwatorów uganiali się na boisku za jajowatą piłką w celu ulokowania jej na polu punktowym przeciwnika.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nad Wisłą rugby zaszczepili Francuzi. To właśnie przybysze znad Sekwany, a mówiąc ściślej, żołnierze z Francuskiej Misji Wojskowej zorganizowali w 1920 roku w Warszawie pierwsze wspólne, choć jeszcze nieoficjalne granie. Dość powiedzieć, że 10 dekad później we Francji czy Wielkiej Brytanii rugby wciąż uchodzi za nader elitarną rozrywkę. Abstrahując od stricte sportowego aspektu, w ww. krajach widok szefów wielkich firm czy potężnych finansistów, którzy w krótkich spodenkach wyrywają sobie podłużną piłkę, nikogo nie dziwi i stanowi naturalny element tamtejszej rzeczywistości.

W Polsce rugby długo musiało przebijać się do powszechnej świadomości, a anglosaskie tradycje tejże gry nie pomagały. W czasach minionego ustroju wspomniane korzenie sprawiały, że partyjni notable z wyraźną rezerwą podchodzili do tegoż sportu. Dziś rugby, skądinąd jak wszystkie inne sporty, popularnością oczywiście nie dorównuje piłce nożnej, ale rugbiści, jak przystało na ludzi ze stali, nie zamierzają z tego powodu utyskiwać. Panowie i panie zakochani w tejże grze stworzyli swój własny, nie tyle hermetyczny, co raczej unikatowy świat, do którego wstęp jest jak najbardziej otwarty.

Nie tylko sport


W miniony weekend jak co roku mogliśmy wejść do tego świata i poznać tajniki rugby w swojej plażowej odsłonie, bo Ukiel Rugby Beach Cup to impreza, która na stałe zakorzeniła się już w CRS Ukiel.

— Nie jest to przedsięwzięcie wyłącznie sportowe, niemniej jednak u jego podłoża istotnie leży sport. Stawiamy na integrację, na socjalizację ze społeczeństwem, ze środowiskiem sportowym — mówi Henryk Pach, prezes Warmińsko-Mazurskiego Okręgowego Związku Rugby, człowiek orkiestra, bez którego zaangażowania cała zabawa nie doszłaby do skutku.

Pandemiczne realia sprawiły, że gro inicjatyw skazanych zostało na niepowodzenie. Przetrwać w covidowym świecie było niełatwo, toteż Henryk Pach cieszy się, że rugby na plaży nie stało się melodią przeszłości.
— Przed pandemią impreza miała wymiar bardziej międzynarodowy. Mieliśmy m.in. gości z Niemiec, Francji czy Rosji. W tym roku odwiedzili nas Litwini, ale w poprzednich latach były też międzynarodowe teamy złożone z przedstawicieli różnych krajów. Pandemia przyniosła niestety wiele zmian. Jedna impreza się nie odbyła, a druga została wyraźnie okrojona. Na świecie przez ostatnie dwa lata zmieniło się wiele rzeczy. I chyba bezpowrotnie — konstatuje prezes, który wyraźnie podkreśla, że nie samym sportem człowiek żyje: „Przygotowaliśmy szereg imprez towarzyszących dla mieszkańców Olsztyna i odwiedzających miasto turystów. Miłośnicy jazdy na deskorolce szlifują swoje umiejętności pod okiem wybitnego specjalisty w tej dziedzinie (pomaga w tym niedawno oddany do użytku skatepark), jest Karuzela Kultury, gdzie maluchy budują z klocków konstrukcyjnych, łowią magnetyczne rybki, robią gigantyczne bańki mydlane i rozwiązują bajkowe zagadki. Tak, że dzieje się”.

To jednak nie wszystko, gdyż w rugby w weekend grały też dzieci z rodzicami. W turnieju Rugby Tag, będącym formą rugby bezkontaktowego, bez względu na wiek można było poczuć atmosferę rywalizacji i wspólnie się bawić. Gwoli ścisłości wyjaśnijmy, że rugby bezkontaktowe polega na zrywaniu tagów (paski na rzepie) i usytuowaniu piłki w wyznaczonym miejscu. Tak naprawdę decyduje szybkość i zwinność, albowiem zabroniony jest bezpośredni atak na zawodnika bądź piłkę.

Bestie z Krakowa i Panowie z Poznania


Przejdźmy jednak do sportowych emocji, których bynajmniej nie zabrakło. 19 zespołów (15 męskich i 4 kobiece) w upalną sobotę rozpoczęło walkę o kolorową babę pruską. Tak, tak — w tym roku zamiast pucharów zwycięskie ekipy uhonorowano statuetkami z pochodzącym najprawdopodobniej ze średniowiecza motywem.

19 drużyn, które wzięły udział w turnieju, to jest absolutny max, na jaki mogliśmy sobie pozwolić ze względów organizacyjnych i logistycznych. To jest ponad 300 osób do zakwaterowania, ale oczywiście jest to powód do zadowolenia, bo turniej się rozwija, podobnie jak jego ranga — mówi Henryk Pach, który podkreśla, że bez wsparcia sędziów, wolontariuszy, sponsorów i ludzi przychylnych dyscyplinie de facto niewiele mógłby zdziałać.

A propos rangi, to do stolicy krainy tysiąca jezior przyjechały ekipy z całej Polski. Niewiele brakowało, a na plaży CRS Ukiel oglądalibyśmy tegorocznych mistrzów Polski, czyli drużynę z Sochaczewa (o tym, że zespół nie przyjechał zadecydowały względy związane z terminarzem rozgrywek). Ponadto w błędzie jest ten, kto sądzi, że rugby na plaży to wyłącznie czysta rekreacja o piknikowym charakterze. Dowodem na to są mistrzostwa Europy, które już odbywają się w tej dyscyplinie. Sukcesy w siedmioosobowym rugby święcą też Biało-czerwoni (Polki to mistrzynie Europy w kategorii seniorek, jak również w rywalizacji do lat osiemnastu).

Ostatecznie po dwóch dniach zmagań na olsztyńskim piachu ręce w geście zwycięstwa podniósł zespół Posnania Rugby Club, który wyprzedził gości z Litwy (Rugby Kłajpeda) oraz Toko Rugby. Wśród pań zwycięstwo świętowały Bestie Rugby Kraków. Drugie miejsce zajęły przedstawicielki płci pięknej z Alfy Bydgoszcz, a na najniższym stopniu podium stanęły panie reprezentujące Legia Rugby Sekcja Kobiet.

Tradycja — rzecz święta!


Istotnym elementem rugbowej kultury są pomeczowe spotkania nazywane „3. połową”. To właśnie podczas nich walczący ze sobą na boisku zawodnicy wespół z kibicami poszczególnych zespołów spotykają się, by kontynuować i wspólnie zakończyć pełen emocji dzień. Niniejsza fraternizacja, gdzie nie ma miejsca na złą krew, stanowi swoisty wyróżnik rugby w stosunku do innych sportów.

W Olsztynie tradycji stało się zadość, a główny sprawca całego zamieszania, czyli Henryk Pach rugbową społeczność uraczył niejedną pasjonującą historią, opowiadając m.in. ze swadą o tajnikach produkcji wysublimowanych napojów procentowych.

— Najważniejszy w ten weekend był sport i dobra zabawa. Chcieliśmy, żeby wszyscy, którzy zawitali do Olsztyna, odjeżdżali z bananem na twarzy. I to się chyba udało — kończy skromnie Henryk Pach.

Michał Mieszko Podolak