Premier Błaszczak ujawnia kulisy sprawy niemieckich czołgów. Niemcy oferują 20 zaledwie sztuk. Polska chce przynajmniej 44 maszyny

2022-07-23 08:33:36(ost. akt: 2022-07-23 08:37:10)
Premier Błaszczak

Premier Błaszczak

Autor zdjęcia: PAP/Tomasz Gzell

W poniedziałkowym wydaniu tygodnika „Sieci” ukaże się obszerny, wielowątkowy wywiad z wicepremierem, ministrem obrony narodowej Mariuszem Błaszczakiem. W rozmowie z Jackiem Karnowskim szef MON mówi o polskich zakupach zbrojeniowych, koncepcji, o którą opiera rozwój polskiej armii, a także o wnioskach z wojny na Ukrainie.
Premier Błaszczak ujawnia także kulisy sprawy niemieckich czołgów, które Berlin obiecał nam po tym, gdy przekazaliśmy swoje maszyny typu T-72 walczącej Ukrainie. Niestety, obietnica wciąż pozostaje pusta.

Oto fragment rozmowy z szefem MON w tej sprawie:

Niemcy jednak nie pomagają [Polsce tak jak Anglosasi]. Czy może pan opowiedzieć, jak to było z tymi Leopardami, które mieliśmy dostać w zamian za czołgi przekazane Ukrainie?

Było tak: po tym, gdy przekazaliśmy nasze czołgi Ukrainie, rozmawiałem ze swoją niemiecką odpowiedniczka Christine Lambrecht. Zostałem zapytany, czy jesteśmy zainteresowani tym, by Niemcy pomogły nam uzupełnić lukę, która się pojawiła. Odpowiedziałem, że oczywiście tak, i wskazałem na Leopardy 2A4, a więc takie, jakie posiadamy, czyli wersją nie najnowszą. W niektórych mediach, zwłaszcza tych należących do kapitału niemieckiego, pisano potem, że chcieliśmy najnowszych czołgów. To nieprawda.

Chodziło o to, by nie zwiększać liczby typów czołgów, które mamy na wyposażeniu?
Tak. W czasie tej rozmowy chciałem od razu przejść do szczegółów, ale pani minister Lambrecht powiedziała, że zajmą się tym specjaliści. Wydałem więc szybko polecenia, by nasi eksperci nawiązali kontakt ze stroną niemiecką. Zaczęto nas jednak zwodzić, mówić, że nie teraz, że potrzebne są analizy. W końcu, niedawno, pojawiła się konkretna propozycja dostarczenia nam, uwaga, 20 czołgów Leopard 2A4, obecnie znajdujących się w takim staniem, że nie nadają się do wykorzystania. Doprowadzenie ich do stanu używalności zajmie około 12 miesięcy.

Jeśli weźmiemy, będą nam wypominali przez parę pokoleń.

Odpowiedziałem, że weźmiemy, ale pod warunkiem, że będzie to przynajmniej batalion czołgów, a więc według niektórych standardów zachodnich - 44 czołgi, a według polskich - 58.

Jeśli nadal na stole będzie leżało 20 czołgów, to czy przyjmiemy taką ofertę?

Liczę przynajmniej na „mały” batalion, czyli 44 sztuki. 20 czołgów, w takim stanie, do niczego nam się nie przyda.

Jak skończy się ta historia? Zobaczymy. Na pewno są prezenty, które należy przyjmować z dużą ostrożnością. Ich niewielka wartość będzie służyła później jako użyteczna zasłona realnej, dużo bardziej brutalnej rzeczywistości.

za zgodą wpolityce.pl
Fot. wPolityce