Ceny wzrosły dwukrotnie, w efekcie czego na Mazurach wolnych jest 35-40 proc. pokoi hotelowych

2022-07-23 07:31:55(ost. akt: 2022-07-23 07:55:21)
Mikołajki

Mikołajki

Autor zdjęcia: Pixabay

W tym roku z powodu wzrostu cen pokoi hotelowych goście zaczęli skracać swoje pobyty; standardowy wyjazd to 3-4 dni, a w latach 2020-2021 było to ok. 7 dni — informuje Grzegorz Kaleta z CBRE.
Grzegorz Kaleta, szef działu zarządzania nieruchomościami hotelowymi w CBRE poinformował w czwartkowej informacji prasowej, że branża hotelowa miała podnieść się z pandemii dopiero w 2024 r. Boom przyszedł jednak wcześniej. "W marcu i kwietniu br. na skutek wojny w Ukrainie hotele przeżywały oblężenie, bo część uchodźców właśnie w tego typu obiektach szukało krótkoterminowo schronienia. Teraz Ukrainki ratują sytuację kadrową w hotelach, bo choć jest drogo, turystów nie brakuje" — czytamy w informacji.

Zdaniem Kalety największą popularnością cieszą się hotele resortowe, których obłożenie wynosi ok. 70-80 proc. Turyści przyjeżdżają jednak na krócej niż w 2020-2021, bo tylko 3-4 dni.

Wojna na Ukrainie przyczyniła się do skokowego ożywienia w sektorze hotelowym


"Hotele w marcu w większości miast w Polsce, jak Warszawa, Wrocław czy Kraków zapełniły się praktycznie z dnia na dzień. Uchodźcy, którzy mogli sobie na to pozwolić, spędzali w hotelu kilka tygodni. Miasta podpisywały też umowy z hotelami – oferowano wsparcie finansowe, o ile obiekt zdecyduje się udostępnić swoje pokoje dla uchodźców. Taka umowa obejmowała również posiłki" — podał Kaleta.

Wyjaśnił, że pochodną wojny w Ukrainie było niemal 100-proc. obłożenie hoteli w dużych miastach w Polsce

Sukces rozzuchwalił hotelarzy


Od maja za ruch w branży hotelowej znowu zaczęli odpowiadać turyści, również zagraniczni. Do tego ruszyły po blisko 3 latach konferencje i szkolenia stacjonarne, które wcześniej ze względu na sytuację pandemiczną, były nagminnie odwoływane — wskazał Kaleta.

Wydaje się, że ten niespodziewany sukces rozzuchwalił właścicieli hoteli, którzy pod pretekstem rosnących cen drastycznie podnieśli opłaty hotelowe.
W pierwszym kwartale 2022 r. pokój w obiekcie 4— i 5-gwiazdkowym można było znaleźć w cenie ok. 250-300 zł. Teraz koszt podskoczył do ok. 600 zł — podał.

Są pracownicy, brakuje gości


"Odszedł za to w niepamięć problem branży związany z brakami kadrowymi. W hotelach pracują głównie kobiety, których na skutek wojny w Ukrainie w Polsce przybyło" — podał ekspert. Powołując się na dane Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej poinformował, że już 307 tys. uchodźców znalazło pracę. Spora część z nich zasiliła branżę hotelową, pracując na recepcji, przy sprzątaniu czy w restauracjach i kuchniach. To oznacza — jak ocenił — że pierwszy raz od wielu lat nie ma deficytu kadrowego w hotelach.
Jednocześnie, jak przyznał kaleta, w niektórych regionach jest pusto. Jako przykład podał Mazury, gdzie nadal ok. 35-40 proc. pokojów jest niewynajętych. Również w Trójmieście nie ma takich tłumów jak rok czy dwa lata temu, chociaż obłożenie jest na poziomie ok. 70 proc.

Z informacji przez niego przekazanych wynika, że topowe lokalizacje w Polsce to w górach: Zakopane, Białka Tatrzańska, Szklarska Poręba, Karpacz czy Szczyrk, a nad morzem największą popularnością cieszą się: Kołobrzeg, Międzyzdroje, Sopot, Jastarnia i Łeba. W przypadku miast "wielka piątka" to Wrocław, Gdańsk, Kraków, Warszawa, do której ostatnio dołączył Toruń.

Kaleta przyznał jednak, że z powodu rosnących kosztów turyści zaczęli swoje pobyty skracać. Obecnie standardowy wyjazd to ok. 3-4 dni, podczas gdy w latach 2020-2021 średnio trwał 7 dni. "Widać zatem, że goście zaczynają oszczędzać. Kolejnym trendem jest też rezerwowanie wyjazdów na ostatnią chwilę. Może być to pokłosie doświadczeń pandemii i jej nieprzewidywalności, jak i niepewnej pogody. Standardem staje się rezerwowanie pobytu na 2-3 dni przed wyjazdem" — wskazał ekspert.