Związkowcy: Mediacje z prezydentem Olsztyna są dla nas jak cios w policzek

2022-07-13 19:48:51(ost. akt: 2022-07-14 13:50:01)

Autor zdjęcia: Związek Zawodowy Urzędu Miasta Olsztyna/Facebook

Spór zbiorowy związków zawodowych reprezentujących pracowników Urzędu Miasta w Olsztynie, Zespołu Żłobków Miejskich i DPS-u "Kombatant" z prezydentem Piotrem Grzymowiczem trwa już od wielu miesięcy. Od kilku miesięcy obydwie strony nie doszły do porozumienia, mimo wielu spotkań mediacyjnych.
Związkowcy z Urzędu Miasta w Olsztynie chcą podwyżki o 1500 zł brutto na etat. Do nich dołączyły również związki zawodowe z DPS-u "Kombatant" i Zespołu Żłobków Miejskich, które chcą zwiększenia wynagrodzeń o 700 zł netto. Wspólnymi postulatami wszystkich ugrupowań pracowniczych jest regulacja systemu przyznawania premii i awansów oraz zwiększenie zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. Póki co pracownicy podlegli prezydentowi Olsztyna dostali obiecaną już w zeszłym roku podwyżkę wynagrodzeń o średnio 300 zł brutto na etat i 200 zł brutto, które zostało zaproponowane przez prezydenta w trakcie negocjacji ze związkami zawodowymi. To jednak nie zadowala związkowców, którzy nadal twardo utrzymują się przy swoich postulatach.

Kolejne mediacje porozumienia


Związek zawodowy "Symetria" w zeszłym tygodniu spotkał się z prezydentem Piotrem Grzymowiczem. Niestety, jak udało nam się dowiedzieć, obydwie strony nie mogły dojść do porozumienia w wielu kwestiach, szczególnie finansowych.

— Podczas tych mediacji czułam się, jakbym została uderzona w twarz — mówi przewodnicząca "Symterii" Ewa Wyka — Prezydent mówił nam o dobrej sytuacji w ratuszu i zadowolonych pracownikach. No ludzie! Zadowoleni to są może kierowcy i dyrektorzy, na pewno nie zwykli pracownicy, dzięki którym to wszystko jakoś funkcjonuje. Kolejna tura mediacji i kolejne rozmowy zakończone brakiem porozumienia. Mam wrażenie, że prezydent myśli, że wszystko jest w najlepszym porządku — mówi Ewa Wyka.

I dodaje: Dostaliśmy wiadomość, że pieniądze, które przeznaczy prezydent na podwyżki mają być podzielone przez związek zawodowy "Specjalistów", którzy tworzą sami dyrektorzy. Śmiech na sali! Co my mamy dzielić? Decydować, czy ktoś dostanie 20 zł więcej lub mniej? I tak to za pół roku będzie nic nie warte. Nasze pensje nie są nawet wyrównywane inflacyjnie, z miesiąca na miesiąc zamiast zarabiać więcej, zarabiamy mniej.

Praca w upale. Kolejna odsłona sporu


Członkowie związku zawodowego "Symetria" jak co roku występują do swoich przełożonych o zmianę godzin pracy w trakcie upałów. Pierwotnym pomysłem była zmiana czasu rozpoczęcia pracy. Urzędnicy mogliby wtedy przychodzić do pracy na godz. 6 rano i chociaż częściowo omijać najbardziej upalne godziny.

Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, w miejskich jednostkach została przeprowadzona ankieta, na podstawie której osoby decyzyjne postanowiły nie wprowadzać elastycznego czasu pracy. Póki co wszystko jest "po staremu", na co nie chcą zgodzić się związkowcy.

— Praca w miejscu gdzie jest 31 lub 32 stopnie Celsjusza nie dość, że jest niesamowicie męcząca, to jeszcze bezsensowna. Mózg wtedy nie pracuje na pełnych obrotach. Postulowaliśmy o zmiany czasu pracy, jednak ponownie spotkaliśmy się ze ścianą — przekazuje nam Ewa Wyka.

A więc protest?


Pracownicy samorządowi nie mogą brać udziału w strajku polegającym na opuszczeniu swoich miejsc pracy, natomiast mogą prowadzić akcję protestacyjną polegającą na rozwieszaniu plakatów, rozwieszaniu ulotek i organizacji pikiet.
Związkowcy z MOPS-u i DPS-u będą mogli prowadzić strajki. Jeśli podczas mediacji obie strony nie dojdą do porozumienia, to związkowcy nie wykluczają zaostrzenia konfliktu, co staje się coraz bardziej prawdopodobne. Zapytaliśmy więc Krzysztofa Tomasika z Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników MOPS i Zespołu Żłobków Miejskich czy biorą pod uwagę taką formę protestu.

— Bierzemy pod uwagę wszystkie formy protestu. Póki co dołączamy się do koleżanek i kolegów z Urzędu Miasta, jednak jeśli prezydent dalej będzie upierał się przy swoim, to rozważymy również tą decyzję — przyznaje Krzysztof Tomasik.

Póki co, związki zawodowe, które wystąpiły przeciwko prezydentowi Olsztyna zorganizowały dwa protesty, podczas których pracownicy pokazali swoje niezadowolenie. Aktualnie po mieście krąży samochód, który ciągnie za sobą baner z podobizną prezydenta Piotra Grzymowicza, który jest kolejną formą manifestacji niezadowolenia urzędników.

— Ten baner będzie jeździł po mieście dopóki prezydent nie usiądzie z nami przy jednym stole i nie przedstawi konkretnych propozycji — zapewnia Krzysztof Tomasik.

Karol Grosz