Rybacki: ceny żywności prawdopodobnie dalej będą rosnąć
2022-07-05 07:40:05(ost. akt: 2022-07-05 07:40:54)
Wysoki wzrost cen żywności dotknie w tym roku wszystkie państwa UE, chociaż skutki tego będą znacznie bardziej widoczne w naszym regionie. Także w dłuższej perspektywie ceny prawdopodobnie dalej będą rosnąć - ocenił ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego Jakub Rybacki w rozmowie z PAP.
PAP: Z opublikowanego ostatnio raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że jesienią ceny żywności w Unii Europejskiej wzrosną o ok. 20 proc. Jakich wzrostów można spodziewać się w Polsce?
Jakub Rybacki, ekspert PIE: Rynki żywnościowe w Europie są ze sobą bardzo mocno powiązane i tendencje są wspólne. Wysoki wzrost cen dotknie wszystkie państw Unii Europejskiej, chociaż skutki będą znacznie bardziej widoczne w naszym regionie. Żywność stanowi nawet 27 proc. łącznych wydatków gospodarstw domowych w Polsce, podczas gdy w rozwiniętych państwach jest to kilkanaście procent: w Niemczech (11,1 proc.), Luksemburgu (10,9 proc.) czy Irlandii (10,8 proc.).
PAP: Jakie produkty zdrożeją najbardziej, a które mogą stanieć - choćby ze względu na sezon zbiorów?
J.R.: Największe podwyżki cen dotkną roślin oleistych oraz produktów zbożowych. To bezpośrednie konsekwencje przerwania eksportu z Odessy w Ukrainie. Wzrosną także ceny pasz, co przełoży się na koszty hodowli i mięsa na spółkach. W przyszłym roku spodziewamy się wyższych wzrostów cen warzyw oraz owoców. Będzie to efekt wyższych kosztów produkcji żywności w UE. Dotychczas kraje wspólnoty importowały około 40 proc. nawozów z Białorusi i Rosji. Obecnie oba państwa zawiesiły handel, co będzie wiązać się ze zwiększeniem kosztów.
PAP: Jak uruchomienie transportu zboża z Ukrainy wpłynie na ceny? Czy uzasadnione są obawy rolników, że część ukraińskiego ziarna, które przejeżdża przez Polskę, przeniknie na nasz rynek, co spowoduje spadek cen skupu?
J.R.: Unia Europejska deklaruje utworzenie korytarzy humanitarnych, które zagwarantują dostęp Ukrainie do dotychczasowych obiorców. Państwa Wspólnoty pokryją koszty transportu. Takie działania powinno stabilizować ceny – ich celem jest uniknięcie skokowych zmian na rynkach. Prawdopodobnie jednak z czasem Ukraina będzie zmieniać kontrahentów na rzecz państw UE. Efektem tych działań będzie spadek cen, jednak powinien on być stopniowy i kontrolowany.
PAP: Jak PIE ocenia dotychczasowe działania tarczy antyinflacyjnej i jak jej przedłużenie wpłynie na rynek?
J.R.: Tarcza pozwoliła obniżyć łączny wzrost cen o około 2-3 punkty proc. Spodziewamy się, że zostanie ona utrzymana do końca 2023 roku. Zerowy VAT obniżył ceny żywności o niecałe 3 p.p., a inflację - 0,5 p.p.
PAP: Stany Zjednoczone i Unia Europejska zapowiadają działania, które mają ograniczyć widmo głodu na świecie, ale czy uda się powstrzymać drożyznę?
J.R.: Prawdopodobnie nie – problemem są występujące globalnie susze. Organizacja Narodów Zjednoczonych wskazuje, że światowe zbiory pszenicy będą w tym roku niższe o 0,6 proc. Słabo przedstawia się sytuacja w Stanach Zjednoczonych oraz części Afryki. Duże ubytki zobaczymy także w Indiach. Na skutek suszy rząd wprowadził zakaz eksportu pszenicy. Rodzi to zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego w Azji.
PAP: Podczas próby przekroczenia granicy marokańsko-hiszpańskiej w Melilli zginęło co najmniej 18 nielegalnych migrantów z państw Afryki Subsaharyjskiej. Czy może to być początek wielkiej migracji ludności z krajów uboższych, które coraz bardziej odczuwają skutki rosnących cen żywności?
J.R.: Pojawienie się niekontrolowanych fal migracji, podobnych do tych z 2015 roku, jest realnym scenariuszem. Amerykańska agencja ds. rozwoju międzynarodowego (USAID) informuje, że zagrożenie głodem jest znaczące w Somali, Kenii, południowej Etiopii oraz Sudanie. Niedobór żywności występuje również w Centralnej Afryce, m.in. w Kongo czy Angoli, chociaż problemy mają tam mniejszą skalę niż we wschodniej części kontynentu. Skala niedożywienia wzrośnie też w mniej stabilnych krajach Bliskiego Wschodu, np. Afganistanie czy Jemenie.
PAP: Na ile rozgrywający się obecnie scenariusz – chodzi zarówno o podwyżki ceny żywności jak i energii – jest w wyreżyserowany przez Rosję?
J.R.: Rosyjska agresja znacznie przyczyniła się do problemów dotyczących bezpieczeństwa żywnościowego. Blokada morska portu w Odessie odcięła dostawy dla północnej części Afryki, np. Egiptu, Tunezji czy Maroka. Jednak główne problemy wschodniej i centralnej Afryki związane są z częstszym występowaniem suszy. Częstotliwość opadów w okresie deszczowym była w tym roku historycznie najniższa. Dla przykładu w Etiopii opady w pierwszej połowie roku były słabsze o 40 proc. od wieloletniej średniej. Podobne problemy obserwujemy na Bliskim Wschodzie. Susze wymusiły na rządzie Indii ograniczenie eksportu zboża, co może oznaczać problemy dla części państw azjatyckich.
PAP: Czy i kiedy możliwy jest powrót do czasów taniego jedzenia?
J.R.: Ceny żywności prawdopodobnie będą dalej rosnąć. Obecnie to efekt załamania się łańcuchów dostaw, a ich reorganizacja będzie się wiązać z kosztami, co przełoży się na dalszy wzrost cen. W przyszłym roku znacząco wzrosną koszty produkcji rolnej. W dłuższej perspektywie na koszty żywności wpływać będą też coraz częstsze anomalie pogodowe oraz unijna polityka klimatyczna. Niestety ograniczanie emisji wiąże się z rosnącymi cenami energii. Warto też wskazać, że pod koniec dekady emisja lokalnego transportu ma być włączona do systemu ETS, co również wpłynie na ceny żywności. (PAP)
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez