W jego żyłach płynie dobroć

2022-07-03 18:14:23(ost. akt: 2022-07-03 18:19:06)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Robert Arbatowski od 33 lat honorowo oddaje krew. Dzięki niemu żyje wiele osób. O sobie mówi skromnie, że trzeba szanować ludzi bez względu na ich wiek i status, a pomaganie ma po prostu we krwi! W czerwcu otrzymał za swoje zaangażowanie medal „Honorowy Dawca Krwi. Zasłużony dla Zdrowia Narodu”.
Przyjmuje się, że 450 ml krwi może uratować nawet 3 osoby, dlatego statystycznie dzięki panu Robertowi żyje dzisiaj około 300 osób. Mężczyzna oddał bowiem już 44 litry życiodajnego leku.

Dzieli się bezcennym darem
Robert Arbatowski urodził się w Szczytnie. Ma 53 lata. Prywatnie mąż Beaty i ojciec dwójki dzieci: Oskara i Liwii. Jest emerytowanym żołnierzem. Po raz pierwszy oddał krew w 1989 roku. Był wtedy w wojsku.
— To było w Szczecinie podczas pobytu w jednostce wojskowej — wspomina. — Wtedy do szklanej butelki pobrano mi 400 ml krwi. Po pierwszym oddaniu postanowiłem, że nie będzie to jednorazowa akcja i zacząłem regularnie wspomagać akcje krwiodawcze. W zasadzie krew oddawałem w różnych miejscach w całej Polsce, jednak najwięcej życiodajnego płynu oddałem w Szczytnie. Tylko wypadki losowe lub choroba mnie powstrzymywały przed podzieleniem się życiodajnym lekiem. Przekroczyłem już 44 litry oddanej krwi. Po każdej akcji wiem, że zrobiłem coś dobrego, bo przecież podarować komuś zdrowie czy życie to bardzo wiele — przyznaje.
Każdy człowiek, który decyduje się na oddanie krwi po raz pierwszy, ma jakiś cel. Pan Robert chciał po prostu pomagać ludziom. Słyszał, że w szpitalach brakuje krwi, zawsze reagował i stawiał się na akcje poboru. I jakoś mu tak zostało. Jak tylko zdrowie pozwala, jest gotowy nieść pomoc.
— Oddać krew to wielki czyn humanitarny — mówi pan Robert. — Człowiek czuje ogromną satysfakcję, że nasza krew komuś może pomóc. Może się tak zdarzyć, że ktoś z naszych bliskich lub my sami będziemy jej potrzebować. Pomaganie po prostu trzeba lubić, ja żadnej pracy ani przeciwności się nie boję. Pomaganie mam po prostu we krwi — dodaje.

Zapomniane przywileje
Krwiodawstwo jest oparte na zasadzie dobrowolnego i bezpłatnego oddawania krwi. Tytuł „Honorowy Dawca Krwi” przysługuje osobie, która została zarejestrowana w jednostce organizacyjnej publicznej służby krwi i oddała bezpłatnie krew. Krwiodawca nie otrzymuje za oddaną krew i jej składniki pieniędzy. Jednak aby docenić poświęcenie tych osób, państwo lub podmioty prywatne udzielają różnego rodzaju przywileje.
— Przykro mi, że zapomina się i nie przestrzega się niektórych praw krwiodawców — mówi pan Robert. — Jest ustawa, która mówi, że zasłużony krwiodawca ma prawo do korzystania poza kolejnością ze świadczeń opieki zdrowotnej oraz z usług farmaceutycznych udzielanych w aptekach. Szkoda, że się o tym zapomina. My nie zapominamy o pomaganiu, dzieleniu się tym lekiem, którego nic nie zastąpi — tłumaczy.
Obrazek w tresci

Zasłużony dla Zdrowia Narodu
Podczas XXXI Spartakiady Klubów HDK Polskiego Czerwonego Krzyża, która odbyła się w Szczytnie, panu Robertowi wręczono medal „Honorowy Dawca Krwi. Zasłużony dla Zdrowia Narodu”. Odznaczenie to przyznawane jest przez Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej.
— Zostałem odznaczony medalem „Honorowy Dawca Krwi. Zasłużony dla Zdrowia Narodu”, który został mi nadany przez Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej. Czuję się bardzo wzruszony tym ważnym momentem w moim życiu — mówi pan Robert. — Dziękuję przede wszystkim całemu Zarządowi Oddziału Rejonowego PCK w Szczytnie oraz Klubowi Honorowych Dawców Krwi Polskiego Czerwonego Krzyża w Szczytnie, do którego należę od 1990 roku.

Nie ma czasu na nudę
Pan Robert nie robi tego dla pieniędzy, nagród, rozgłosu… Oddaje krew, bo kocha pomagać innym i robi to dosłownie „całym sobą”. Z całą pewnością uratował życie wielu osobom. Z zamiłowania jest fotografem i kamerzystą. Ale to nie jedyne jego zainteresowania: przede wszystkim jest miłośnikiem regionalnej historii — ze szczególnym uwzględnieniem powiatu szczycieńskiego oraz mazurskiej gwary. Lubi aktywnie spędzać czas, biega i jeździ na rowerze. Angażuje się też w wiele akcji charytatywnych i pomocowych, w akcje dla osób chorych i pogorzelców.
— Nie mam nigdy czasu na nudę — przyznaje. — Szkoda na to czasu, bo przecież jeszcze tak wiele jest do zrobienia, tyle osób czeka na pomoc. Zachęcam do oddawania krwi. Najlepiej zgłosić się do RCKiK, wypełnić szczegółową ankietę na temat swojego zdrowia. Do ankiety wpisujesz przebyte choroby oraz podajesz, z jakimi chorobami i schorzeniami zmagali się twoi bliscy. Później czekasz na badanie morfologiczne i wizytę u lekarza. Jeśli jesteś zdrowy, masz właściwą wagę i ciśnienie krwi, dostajesz zielone światło, aby oddać krew, kładziesz się na specjalnym fotelu, zaciskasz pięść, a z ręki płyną pierwsze krople krwi do specjalnego woreczka. Wszystko higienicznie i sterylnie. I zapewniam, że poza pierwszym, naprawdę delikatnym ukłuciem, w ogóle nie czuje się bólu. Wiem, że każdy z nas ma inny próg bólu i każdy odczuwa go na swój sposób, ale zapewniam: naprawdę nie ma się czego bać. A krew warto podarować innym, ludziom, którzy dzięki nam wyzdrowieją i będą żyć!

Owidiusz kiedyś powiedział, że człowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to, kim jest, lecz przez to, czym dzieli się z innymi. Człowiek, który cząstką własnego ciała dzieli się z innymi — godzien jest miłości i szacunku całego społeczeństwa… Honorowi Krwiodawcy — ich krew może uratować i życie każdego z nas.

Joanna Karzyńska