Zmień nawyki, bądź eko

2022-07-03 19:08:04(ost. akt: 2022-07-01 12:23:30)
Latem na plaży zostawiamy mnóstwo śmieci - mówi Ola Czajkowska z blogu Ekoalternatywa

Latem na plaży zostawiamy mnóstwo śmieci - mówi Ola Czajkowska z blogu Ekoalternatywa

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Lipiec od kilku lat na całym świecie jest miesiącem bez plastiku. O ekologicznych przyzwyczajeniach nie tylko na lato rozmawiamy z Olą Czajkowską, która prowadzi blog Ekoalternatywa.
Ola Czajkowska, która prowadzi blog Ekoalternatywa.
Fot. arch. prywatne
Ola Czajkowska, która prowadzi blog Ekoalternatywa.
— Z jakim ekogadżetem nie rozstaje się pani latem?
— To butelka na wodę. Używam wielorazowej, filtrującej, dzięki czemu mogę dolać sobie do niej wody w każdym miejscu w czasie podróży. Lekka butelka z filtrem zapewni nam dostęp do wody pitnej wszędzie tam, gdzie pojedziemy.

— Tym bardziej że w Polsce 99,7 procent kranówki jest zdatna do picia. Takie dane przytacza pani na swoim blogu.
— No właśnie. Butelki z filtrem dodatkowo dają nam pewność, że możemy wlać wodę dosłownie w każdym miejscu, bo do wnętrza butelki nie dostaną się zanieczyszczenia.

— Butelka po wodzie mineralnej, którą zabieramy na plażę, to tylko ułamek plastikowych odpadów. Ostatnio zajęła się pani tym, co pozostawiamy na plaży. Co pani znalazła?

— Najczęściej znajdowałam niedopałki papierosów. Było ich naprawdę mnóstwo. Trudno było je też wszystkie pozbierać, ponieważ trzeba było trochę się ich naszukać w piasku. Na plaży zostawiamy też mnóstwo plastikowych talerzyków, sztućców, kubeczków. To efekt kupowania jedzenia w barach przylegających do plaż, które serwują niestety żywność w plastikowych naczyniach. Plażowicze nie zabierają ich ze sobą. To odpady szkodliwe dla środowiska. W czasie rozkładu przenikają do gleby i ją zanieczyszczają, np. mikroplastikiem, który trafia do wód, a nawet do wody pitnej. Mogą też być niebezpieczne dla zwierząt, które je mylą z pożywieniem i zjadają. Warto więc zastanowić się, zanim na plażę zabierzemy jednorazową torbę, którą potem beztrosko wyrzucimy.

— Jak więc plażować, by jak najmniej szkodzić środowisku?

— Przede wszystkim ograniczyć ilość odpadów, które produkujemy. Możemy na przykład zabrać ze sobą przekąskę na plażę, zamiast kupować w barze. Zabrać ze sobą własne, wielorazowe sztućce, talerzyki, kubeczki. Wtedy zmniejszymy ilość odpadów, która tam pozostanie.

— A jeśli już wyrzucamy do kosza, to najlepiej segregować śmieci. Jak sobie z tym radzimy?
— Mamy z tym problem. Brak segregacji wynika czasem z lenistwa, bo nie chce nam się wyrzucać plastików do specjalnych kontenerów. Często też niewłaściwie segregujemy odpady, a to z kolei wynik braku świadomości. Na przykład tzw. tetrapaki, czyli opakowania po mleku czy sokach, w większości gmin powinniśmy wyrzucać do pojemników na tworzywa sztuczne, a tymczasem wrzucamy je do tych na papier. Wydaje nam się, że to karton. Kubeczki po kawie również nie są odpadem papierowym, ponieważ w środku mają tworzywo sztuczne i powinniśmy je wyrzucić do śmieci zmieszanych. Mamy problem z segregacją, ale nawet jeśli robi to chociaż część z nas, to i tak choć część tych odpadów uda się przetworzyć na nowo.

— W czasie wakacji łatwiej też ulegamy zakupowym zachciankom. I kupujemy chętnie ubrania. Na blogu Ekoalternatywa wyczytałam, że około 60 procent odzieży zostaje wyrzucona w ciągu roku od zakupu. Przemysł tekstylny jest odpowiedzialny za emisję dwutlenku węgla większą niż loty międzynarodowe i żegluga morska razem wzięte.
— Tak, tym bardziej że to również czas wyprzedaży. Dane dotyczące tego, ile wyrzucamy ubrań i w jaki sposób przemysł tekstylny wpływa na emisję dwutlenku węgla, powinny dać nam do myślenia. Zachęcam w czasie wakacji do odwiedzania lumpeksów. To w końcu jakaś ekoalternatywa.

— Ekoalternatywą może być woda w wielorazowej butelce. Albo kompostownik w ogrodzie…
— Tak, w tym roku zdecydowałam się założyć kompostownik. Wprawdzie jeszcze nie doczekałam się efektów, ale teraz odpady biodegradowalne wyrzucam do specjalnej skrzynki w ogródku. Kiedy odpady skompostują, będę mieć znakomity nawóz, który można użyć do sadzenia roślin w doniczkach. Jeśli ktoś nie takiej możliwości, warto pamiętać, by obierki po ziemniakach, marchewce czy pozostałości po owocach wyrzucać do pojemników na odpady bio. To później też będzie wykorzystane na kompost.

— Pani blog spełnia rolę edukacyjną. Pokazuje, jak przestawić się na ekologiczny tryb życia. Co w tej edukacji jest najtrudniejsze?

— Trochę inne treści zamieszczam na TikToku i tam wychodzę poza moją informacyjną bańkę. Często widzę tam komentarze, że segregacja śmieci nie ma sensu, bo przyjeżdża śmieciarka i wrzuca wszystkie odpady jednocześnie. A trzeba tutaj wyjaśnić, że dziś śmieciarki mają specjalne komory, więc można w niej zmieścić różnego rodzaju odpady. Dużo komentarzy dotyczy też diety wegetariańskiej, gdzie trafia się mnóstwo absurdalnych komentarzy i muszę tłumaczyć, dlaczego produkcja mięsa jest bardziej szkodliwa dla planety, a roślinna jednak mniej.

— No właśnie, dlaczego?
— Produkcja mięsa wiąże się z niestety z ogromnymi emisjami dwutlenku węgla do atmosfery, a także z hektolitrami zużytej wody. Przemysłowa hodowla zwierząt jest jedną z głównych przyczyn zmian klimatu. W przypadku produkcji żywności roślinnej łańcuch produkcyjny jest znacznie krótszy i nie nadużywa aż tak zasobów naszej planety. Dlatego myślę, że dieta roślinna to jedno z rozwiązań, które może uchronić nas przed tak nagłymi zmianami klimatu. Poza tym jest zdrowsza, równie wartościowa odżywczo i sycąca. Dodam też, że nie musimy od razu stawać się stuprocentowymi weganami, wystarczy chociaż ograniczyć spożycie mięsa i to już zrobi dużą różnicę.

— Największą frajdę ma pani jednak wtedy, kiedy ktoś jednak zmienia nawyki.

— Tak, i takich komentarzy jest mnóstwo. Ludzie piszą, że zaczęli nosić ze sobą woreczki jednorazowe albo ktoś inny ograniczył ilość mięsa w diecie. To pokazuje, że jednak coś udało mi się zrobić.

— Możemy zmieniać nawyki, na przykład ograniczając używanie plastikowych opakowań. W końcu na całym świecie od lat jest „Lipiec bez plastiku”.

— Tak, i zachęcam do przyłączenia się do akcji. #PlasticFreeJuly zainicjowała australijska organizacja Plastic Free Foundation, która apeluje, by ograniczyć używanie jednorazowego plastiku. Dobrze, że takie inicjatywy się pojawiają, bo inicjują wielkie zmiany. W ubiegłym roku do akcji dołączyło ponad 320 milionów osób na świecie. W lipcu możemy rozejrzeć się wokół i zobaczyć, w jaki sposób możemy ograniczyć ilość plastiku.

— Czy dziś w końcu zaczynamy dostrzegać, że ekologiczne nawyki to nie fanaberia, a nasz obowiązek?
— Jest trudno, ale w ostatnim czasie zauważyłam, że ekologia staje się „modna”, więc takiej modzie mówię zdecydowane „TAK”! Dzięki temu naprawdę wiele się zmienia. Nasze wybory, każdej jednostki z osobna, mają ogromny wpływ na rządzących, na korporacje, na producentów żywności. I oni to widzą i podchwytują ten trend, wprowadzając np. do oferty ekologiczne produkty czy podejmując działania na rzecz klimatu. Jeszcze kilka lat temu, kiedy zaczęłam się tym tematem interesować, z trudem można było kupić szampon w kostce czy szczoteczkę bambusową. Teraz mamy je dostępne w każdej drogerii. Jakiś czas temu patrzyłam z zazdrością na system kaucyjny w Szwecji i automaty, w których można było zwracać butelki czy puszki. A aktualnie trwają prace nad ustawą wprowadzającą w Polsce podobny system kaucyjny. Wszyscy widzimy, że klimat się zmienia, a nasza planeta ulega stopniowemu zniszczeniu przez nasze działania. Dlatego myślę, że powinniśmy podejmować jakiekolwiek działania, które nie dopuszczą, by to postępowało w takim tempie jak teraz. Mam nadzieję, że dzięki edukacji ekologicznej w internecie i mediom, a także wszelkim kampaniom informacyjnym uda się dotrzeć do jak największej ilości ludzi, bo owszem, jednostki mają znaczenie, ale jeszcze więcej możemy zdziałać, gdy jest nas więcej.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz