Cieszę się, że wróciłem – mówi nowy iławski radny Janusz Zaborowski

2022-06-24 15:17:22(ost. akt: 2022-06-24 15:24:51)
Janusz Zaborowski był radnym także w poprzedniej kadencji

Janusz Zaborowski był radnym także w poprzedniej kadencji

Autor zdjęcia: Edyta Kocyła-Pawłowska

Janusz Zaborowski przejął mandat radnego rady miasta w Iławie po Katarzynie Dzik (złożyła rezygnację). Radnym będzie więc krócej, niż pozostali, bo tylko 1,5 roku. Kim jest nowy radny?
– Pierwsza sesja rady miasta dla pana i od razu intensywna, bo absolutoryjna.
– Spodziewałem się tego, bo otrzymałem wcześniej materiały. Ostrzegano mnie, że to będzie długa sesja. Może i dobrze, był czas, żeby się wdrożyć, a w przerwać zapoznać z radnymi, z którymi nie miałem kontaktu. Ale muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony. Myślałem, że będzie inaczej, a spotkałem się z ciepłym przyjęciem, z dużym wsparciem od strony radnych, praktycznie wszystkich. Cieszę się, że tak to się rozegrało.

– Pan już był radnym miejskim.
– Tak. W poprzedniej kadencji 2014-2018 byłem radnym z ramienia komitetu wyborczego Adama Żylińskiego. Są różnice... Ale myślę, że sobie poradzę.

– Wtedy nie było tabletów...
– A kiedy chcieliśmy zabrać głos, podnosiliśmy ręce. Podobnie, jak przy głosowaniu. Ale widzę, że z tabletem jest o wiele wygodniej, nie trzeba się prześcigać w zgłoszeniu. Naciskamy, stajemy w kolejce i dostajemy głos. Tak więc uważam, że to jest lepsze.

– Z którego okręgu startował pan wówczas, w 2014, i w 2018 r.?
– Dla mnie najbliższym terenem jest Gajerek, bo na tym osiedlu mieszkam. Za pierwszym razem z niego startowałem, potem ten okręg został trochę poszerzony, m.in. o Lipowy Dwór
Zawsze na sercu leżały mi sprawy Gajerka. Pierwszą sprawą, jaką się zajmowałem, były ekrany dźwiękochłonne przy ul. Nowomiejskiej. Dzięki naszym działaniom te ekrany są w połowie przezroczyste. Nie dopuściliśmy do tego, by nas odgrodzono od świata. To była pierwsza inicjatywa, nie tylko moja, ale pozostałych koleżanek i kolegów.
Później zajmowałem się ulicami Gajerka. Leżało mi na sercu oczko wodne, nad którym w tej chwili jest wybieg dla psów. Wtedy, w pierwszej mojej kadencji, razem z Edwardem Bojką i Robertem Kowalewskim, pisaliśmy, żeby tam nie było wybiegu dla psów. By była tam strefa seniora i dla osób z niepełnosprawnościami. Niestety, potoczyło się to inaczej.

– Jakie ma pan plany na działania w obecnej kadencji?

– Ostatnio mieszkaniec ul. Grudziądzkiej przekazał mi kilka problemów. Stwierdziłem wówczas: Szkoda, że nie jestem radnym.
Będę musiał wrócić do tej rozmowy, bo niespodziewanie zostałem radnym. Chociaż jeszcze dwa tygodnie temu, gdyby mi ktoś powiedział, że będę tu, w tym miejscu, w którym jestem teraz, to nie uwierzyłbym.

– Jak to się stało, że wiele lat temu zdecydował się pan na kandydowanie?
– Miałem spotkanie ze znajomym leśnikiem, który miał startować z komitetu Adama Żylińskiego. Okazało się, że nie mógł i zaproponował mnie w to miejsce. Skontaktował mnie z panem Żylińskim, którego bardzo cenię jako samorządowca i dogadaliśmy się. Byłem bardzo zadowolony z tej współpracy.

– Teraz też konsultował pan z Adamem Żylińskim możliwość objęcia mandatu?
– Tak, jak tylko otrzymałem wiadomość, że jest taka możliwość. Bardzo się ucieszył i namawiał mnie, żebym się przypadkiem nie zastanawiał, tylko wszedł do rady. Mam nadzieję, że będę z nim w kontakcie, bo bardzo go szanuję i jest on dla mnie autorytetem.

– Proszę opowiedzieć o sobie.
– Jestem emerytem, pracowałem w Powiatowej Komendzie Państwowej Straży Pożarnej w Iławie. Jestem więc emerytowanym kapitanem tej straży. Na początku wyjeżdżałem do pożarów. Gdy skończyłem szkołę pożarniczą w Poznaniu i przyjechałem tutaj, zostałem dowódcą zmiany. Przez krótki czas pracowałem w komendzie wojewódzkiej. Wróciłem znowu do Iławy. Skończyłem studia, otrzymałem stopień oficerski. I właściwie jestem związany z tą komendą od lat. Do tej pory bardzo często się odwiedzamy i mamy kontakty z kolegami. Bardzo miło wspominam ten okres.

– A poza pracą? Był jeszcze na coś czas?
– O, trudne pytanie. Kiedyś stwierdziłem, że jeszcze coś muszę ze sobą zrobić. Na cztery lata zostałem taksówkarzem. Kiedy zrezygnowałem, zostałem radnym. Ta propozycja mi zaimponowała. Czułem się w tym bardzo dobrze. Dlatego cieszę się, że teraz wróciłem. Mam nadzieję, że 1,5 roku, które tutaj będę mógł spędzić, wykorzystam dobrze. Będę próbował wrócić do starych spraw, ewentualnie nowych. Będę konsultować się z koleżankami, kolegami z rady, którzy, jak mówiłem, przyjęli mnie serdecznie. Mam nadzieję, że będzie to owocne.

– Jak się można z panem skontaktować w sprawach miasta?

– Jestem mieszkańcem ulicy Nowomiejskiej, a dodatkowo w Biuletynie Informacji Publicznej jest podany mój mail i numer telefonu. Jestem otwarty na propozycje i przyjmowanie osób, które mają problemy. Poza tym istnieją także dyżury radnych. Mój przypadnie w drugiej połowie roku.

– Mam wrażenie, że ma pan dobry kontakt z mieszkańcami Gajerka.

– Też tak myślę. Choć miałem taki problem, gdy występowałem o remonty ulic: Brodnickiej, Sztumskiej, Działdowskiej, to zawsze mi je przekładano. Przed wyborami spotkałem mieszkańców ulicy Działdowskiej - znajomych zresztą - którzy stwierdzili, że na mnie już głosować nie będą, bo w materii nawierzchni tej ulicy nic nie załatwiłem. Ale okazało się, że Działdowska i Sztumska będą remontowane. Myślę, że to też po części mój udział.

Edyta Kocyła-Pawłowska