Rosyjska tożsamość to silnie eksponowana obcość wobec Zachodu. "Polska i Rosja" - ważna książka prof. Andrzeja Nowaka

2022-05-25 07:46:48(ost. akt: 2022-05-25 07:46:50)

Autor zdjęcia: Fratria

„Ruś jest jak inny świat” - pisał w XII wieku biskup krakowski Mateusz. Poza sporem terytorialnym, religijnym i cywilizacyjnym oś napięcia między Polską a Rosją przebiega w świecie politycznym. Ruś wybiera obrządek wschodni, inny alfabet. Przez wieki utrwala obcość wobec tradycji łacińskiej.
„Polska i Rosja. Sąsiedztwo wolności i despotyzmu X-XXI w.” to kolejna książka prof. Andrzeja Nowaka na temat Rosji, Polski, wspólnych losów i konfliktów. Bogato ilustrowana i przystępna gawęda o historii poparta wielką wiedzą i erudycją. Andrzej Nowak z pasją i detalicznie odkrywa, segreguje linie sporów, różnice z polsko rosyjskiej historii. Książka dedykowana pamięci Natalji Gorbaniewskiej, Władimira Bukowskiego i Gieorgija Władimowa.

Nie sposób streścić tych dziejów więc odesłać wypada natychmiast do tej ważnej i potrzebnej książki. Warto zatrzymać się oczywiście nad kilkoma wątkami. Każdy zna słynny obraz Jana Matejki przestawiający królewskiego błazna „Stańczyka”. Jest rok 1514. Mądry błazen w czasie balu na dworze Zygmunta III siedzi głęboko zamyślony. W tle dworzanie tańczą, świętują, a na stole leżą listy informujące o zdobyciu Smoleńska przez armię Wasyla III. Stańczyk rozumie, że w oddalonej o ponad tysiąc kilometrów od krakowskiego dworu bramie smoleńskiej dokonuje się fatalny przełom. Od dwóch lat trwa wojna z Moskwą, która po raz pierwszy wraz z zakonnymi Prusami i w sojuszu z Habsburgami i chce dokonać rozbioru państwa polsko-litewskiego. Wtedy też cesarz Maksymilian Habsburg wiarołomnie uznaje tytuł cara, równego dawnym cesarzom bizantyjskim. Symbol stańczyka jest do dziś wyrzutem wobec ówczesnych elit politycznych czasów zygmuntowskich, że nie rozumieli tego niebezpieczeństwa. Choć prof. Andrzej Nowak uważa, że to chybiony zarzut to z drugiej strony pisze, że po utracie Smoleńska przyszły kolejne klęski i przełomy, ustępstwa przed napierającą Moskwą, które krok po kroku doprowadzą do ostatecznego rozbioru Polski.

W czasie wojny z lat 1512-1522 projekt rosyjsko-niemieckiego rozbioru się nie udał, ale po raz pierwszy stroną inicjującą była strona rosyjska a sama sytuacja ujawniła geopolityczne zagrożenie, jakie tworzy ofensywna Moskwa w połączeniu z zachodnimi sąsiadami

— zwraca uwagę historyk.

„Polska i Rosja” to ważne dziś rozważania o polskiej tożsamości kształtowanej miedzy łacińskim zachodem, przez bezpośrednią (czasem niebezpieczną) bliskość z politycznym oddziaływaniem świata niemieckiego, a słowiańskim wschodem, w który włączeni jesteśmy pierwotnie przez kulturę języka, geografię, klimat. A nawet genotyp, bo jak pisze prof. Andrzej Nowak zamieszkujący w X wieku dorzecze Oki i Moskwy Wiatycze w kronice Nestora nazywani byli w Lachami. Współczesne badania genetyczne ich pochówków wskazują na ich środkowoeuropejskie cechy. Ale to daleka historia sprzed tysiąclecia.

W Wołdze, Dnieprze i Wiśle upłynęło wiele wody w czasie, gdy oba światy kształtowały swoją kulturową i polityczną odrębność. Polska staje się częścią łacińskiego świata i obrządku chrześcijańskiego. Ruś częścią chrześcijańskiego Wschodu. Polska droga przez Czechy, Niemcy prowadzi nad Tybr. Ruś wybiera inaczej. Choć mogła być także islamska, mojżeszowa ale także łacińska.

„Jakże wtedy inaczej wyglądałaby relacja sąsiedzka miedzy Słowianami zachodnimi i wschodnimi: jedno wyznanie, jedna kultura, bliskość językowa”

— przyznaje prof. Andrzej Nowak.

Ruś wybiera jednak obrządek wschodni, alfabet stworzony przez braci z Tesalonik, Cyryla i Metodego. W Ławrze Kijewsko-Pieczerskiej utrwalana będzie silne eksponowana obcość wobec tradycji łacińskiej. To święty klasztor ruskiego, potem rosyjskiego, a dziś putinowskiego prawosławia. W państwie Piastów językiem kultury wysokiej staje się łacina, która łączy nas z Europą. Granica polsko-ruska staje się więc granicą państw i kultur duchowych i politycznych, granicą dwóch cywilizacji, katolickiej i prawosławnej, łacińskiej, potem renesansowej, oświeceniowej i bizantyjskiej, gdzie w końcu znajduje grunt komunistyczna utopia.

„Ruś jest jak inny świat”, „Chrystusa tylko imieniem wyznaje, czynami zaś całkowicie się wyrzeka” „przesiąknięty zgoła heretycką przewrotnością”

— pisał krakowski biskup Mateusz w swego rodzaju manifeście duchowego okcydentalizmu kierowanego do św. Bernarda z Clairvaux.

Choć po wielu wiekach dochodzi też do sytuacji paradoksalnych, gdy nasza wolność, a w zasadzie zepsucie i anarchia, brak politycznych cnót osłabiają państwo, a próby jego naprawy są torpedowane przez „republikanów”, obrońców złotej wolności przed absolutyzmem. Wielokrotnie zwracają się oni o opiekę do rosyjskiego despoty. Tak jest u zarania XVIII wieku i w kolejnych dziesięcioleciach. Gdy dochodzi do przejawów bezpośredniego podporządkowania Rzeczypospolitej polityce rosyjskiej jako „sojuszniczce” i „patronce”. Wyrwać się z takiej zależności jest już potem trudno. Niezależnie od wcielenia cesarskiego, sowieckiego czy republikańskiego zasadą rosyjskiej polityki jest nie rezygnować z żadnego atutu, nie oddawać niczego za darmo, a jeśli można zatrzymać wszystko. „Żadne kwestie moralne czy humanitarne nie mogą stać na przeszkodzie” – zwraca uwagę historyk

Nasza polityczna kultura rozwija się w kierunku przywilejów i wolności, jest republikańska czasem oligarchiczna, ale nie autokratyczna Na ziemiach ruskiego „ułusu” (terytorialna spuścizna spadkobierców Czyngis-chana) utrwaliła się natomiast postawa uległości wobec władzy absolutnej, chana, cara. Trwa wyścig niewolników po jarłyk – mongolski przywilej władzy i eksploatacji poddanych. Taki jest kniaź Iwan Kalita, który buduje swoją karierę księcia moskiewskiego w najściślejszej kolaboracji z mongolskimi nadzorcami Rusi. Kalita przeniósł siedzibę prawosławnej metropolii całej Rusi z Włodzimierza nad Klaźmą do Moskwy czyniąc ją duchową stolicą prawosławia. W 2001 roku moskiewska Cerkiew uznała Kalitę za świętego. Świętego założyciela moskiewskiej potęgi. Jego dzieło kontynuował będzie potem Iwan III przejmując ideowe dziedzictwo Biznacjum i kładąc podwaliny pod Trzeci Rzym.

Gdy nad Dnieprem powstawała Ruś Kijowska terytorium dzisiejszej Polski nie jest zorganizowane w silne centrum państwowe. Więc Kronika Jana Długosza snuje opowieść o Lechitach, którzy nie uznając władzy zwierzchniej wybierają wolność. Tej jednak nadużywają, a oligarchiczne klany prowadzą wojnę domową. Nie zauważają, że natychmiast na wschodzie wyrasta im groźny sąsiad. To historyczne i aktualne ostrzeżenie. Także dzisiaj gdy ważą się losy polityczne Środkowo-Wschodniej Europy. Również Wincenty Kadłubek akcentuje w swojej narracji antyimperialną tradycję polskiej państwowości w której istotą jest obrona wolności. Rodzimy swą państwowość z własnej dynastii, a nie w wyniku normańskiego, zewnętrznego najazdu, gdy niesłowiańska w istocie grupa plemienna kładzie fundament pod polityczną wspólnotę wschodnich Słowian. Nasze państwo nie jest nazywane wzorem koczowników euroazjatyckiego stepu kaganatem. Ruś od początku nieustanie konfrontuje się z Orientem – Awarami, Chazarami, Pieczyngami, a w końcu Mongołami. Zza Wołgi od Wielkiego Stepu nadchodziły fale niebezpiecznych agresorów, których okupacja i dominacja ponad 250 lat pozostawiły niezatarte piętno. Musimy wiedzieć, że takie terminy jak kajdany, dyby i opały (niełaska) to i w naszym języku trwały ślad po mongolskich najazdach. W rosyjskiej tradycji dziedzictwo mongolskie zawiera też naukę imperialnego kontrolowania ogromnych eurazjatyckich przestrzeni. Jak słusznie wskazuje autor właśnie reinterpretacja mongolskiego najazdu jako dobroczynnego dla przyszłej Rosji, bo zapewniającego tarczę azjatycką przed złym Zachodem zatriumfowała pod rządami Putina. A euroazjatyckie teorie są powszechnie utrwalane w rosyjskiej narracji przez choćby historyka Lwa Gumilowa (syna poetki Anny Achmatowej) czy znanego ideologa współczesnego euroazjatyzmu Aleksandra Dugina.

Prof. Andrzej Nowak przyznaje, że mimo cywilizacyjnych różnic a nawet wzajemnym przenikaniu się kultur u zarania obu państwowości nic nie przesądzało o egzystencjalnych konfliktach Polski i Rosji. Dopiero Unia Polsko-Litewska, a konkretnie litewska rywalizacja o wschodnią Europę, ambicje rodu Giedyminów wprowadziły wspólne państwo na kurs konfrontacji z Rusią. Bo ta rywalizowała z Litwą. To fakt historyczny. Książę Witold prawosławno-mongolskiej Rusi nie mógł jednak zdominować. Polityka nie znosi próżni i dla Moskwy fakt ten stał się kamieniem milowym do roli wschodnioeuropejskiego imperium. Podporządkowując sobie kupieckie republiki Tweru, Pskowa i Nowogrodu, narzuca im zwierzchność prawosławia, kulturę polityczną despotyzmu niszcząc kupiecki patrycjat, odbierając wolność. Co ciekawe do dziś dnia w rosyjskich analizach historycznych i politologicznych wybita jest zasada, że republika kupiecka Nowogrodu Wielkiego nie mogła być nigdy ustrojową alternatywa w stosunku do autorytarnego sytemu Moskwy. Pisał o tym na początku lat 90. sam Aleksander Sołżenicyn wyjaśniając, że była ona „zgniłą oligarchią nie oferującą swym poddanym ani odrobiny większej wolności od systemu moskiewskiego. W tym samym duchu była i jest interpretowana Wielka Smuta, sprowadzona wyłącznie do „polskiej interwencji”. Zachód reprezentowany wtedy przez łacińską Polskę próbował odebrać Rosji jej „prawosławną” duszę i cywilizacyjną odrębność. Andrzej Nowak zwraca uwagę, że to już Borys Jelcyn (często wskazywany jest Putin) wprowadził na miejsce rocznicy rewolucji bolszewickiej nowe święto narodowe: rocznicę przepędzenia Polaków z Kremla. W dzisiejszej Rosji obowiązkowa nauka dziejów ma opierać się na historii zagrożeń, które przychodzą w postaci kolejnych najazdów z Zachodu.

Od XV w. metropolia moskiewska podniesiona zostaje do rangi patriarchatu. A to po upadku Konstantynopola prowadzi ją do samookreślenia siebie jako Moskwy – Trzeciego Rzymu i drugiej Jerozolimy. W pełni idea ta zostanie wyrażona przez pskowskiego mnicha Filoteusza w liście do Wasyla III wzywającego go do misji wyzwalania zachodniego świata od „łacińskiego” jarzma. A więc uświęconego w tej sposób programu podboju ziem polsko-litewskich w pierwszej kolejności. Otwiera się rozdział wielowiekowej rywalizacji o dominację nad regionem i wolność od moskiewskiego despotyzmu, których finałem są rozbiory.

Ciekawym wątkiem, przez wielu do dziś słusznie roztrząsanym jest porównywanie sowieckiego komunizmu z carskim samodzierżawiem. Ideologia komunistyczna i ruchy rewolucyjne kwitły przecież na zachodzie Europy, tam zrodził się marksizm. To przecież przeznaczeniem zindustrializowanej i kapitalistycznej Europy była rewolucja i zmiana stosunków społecznych a nie chłopskiej, prowincjonalnej i feudalnej Rosji. Po zwycięskiej wojnie 1920 roku, odparciu bolszewików i ich rewolucji spod Warszawy, rosyjski teoretyk euroazjatyzmu Mikołaj Trubecki wyraził opinię, że paradoksalnie zatrzymanie pochodu rewolucji uratowało istnienie Rosji. W jego ocenie, gdyby Leninowi udało się zrealizować plan zrewolucjonizowania Niemiec to one zbudowałyby, zgodny z zachodnimi źródłami, ideał państwa komunistycznego, który w Rosji wskutek jej odmienności kulturowej był nie do zrealizowania. To Niemcy stałyby się - jak pisał - „stolicą wszecheuropejskiej, a może nawet wszechświatowej republiki sowieckiej”. Uważał, że dominującą pozycję sprawowaliby w niej zachodni germano-romanie, a niewolnikami staliby się wszyscy pozostali z Rosjanami włącznie.

Prof. Andrzej Nowak przyznaje słusznie, że Rosja i Rosjanie cierpieli pod panowaniem bolszewickim, tak jak inne narody, niewyobrażalne męki. Ale jednak pod koniec lat 30. za sprawą Stalina nastąpiło zdecydowane utożsamienie państwa sowieckiego z tradycją rosyjską – antyzachodnią. Dziś także – jak pisze prof. Nowak miliony Rosjan, którzy byli ofiarami tamtego systemu są poddawani wzmożonej indoktrynacji, wtłacza im się poczucie dumy z tego imperium, którego byli niewolnikami.

autor: Maciej Walaszczyk

za zgodą wpolityce.pl
Fot. wPolityce

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. as. #3100215 25 maj 2022 22:48

    Kolejną doskonałą książką jest "Rosji rozumem nie pojmiesz" dr. Ewy Kurek. Wyjaśnia ona, że dzisiejsze zachowania Rosji i jej społeczeństwa to następstwo wielusetletniej okupacji przez Imperium Mongolskie. A carowie też przez wieki nagradzali swych poddanych za zachowania podłe a karali za szlachetne. I efekty widać dzisiaj po zachowaniu i reakcjach rosyjskiego społeczeństwa - tak bardzo odbiegających od cywilizowanych norm.

    odpowiedz na ten komentarz