Chcę przytulić Polaków i po prostu pomilczeć

2022-06-08 08:05:00(ost. akt: 2022-06-08 08:04:20)
— Do darów z Polski ktoś dołączył namalowane przez dzieci serca w kolorach barw narodowych Polski i Ukrainy. I te serca pojechały z lekarstwami, jedzeniem na pierwszą linię, do naszych żołnierzy — mówi wolontariuszka z Winnicy Diana Podolanczuk.
Winnica leży w centrum Ukrainy. I kiedyś miała swoje 5 minut w historii Ukrainy, bo mieściła się tam przez pewien czas stolica Ukraińskiej Republiki Ludowej. W maju 1920 roku spotkali się tam marszałek Józef Piłsudski i ataman Semen Petlura, stojący na czele URL. Omawiali dalszą współpracę polsko-ukraińską i wspólne działania przeciwko czerwonej wtedy Rosji.

Teraz w Winnicy jest w miarę spokojnie, bo leży na tyłach frontu, choć też została zaatakowana rakietami. W czasie nalotów zginęli cywile w położonych pod Winnicą miasteczkach Koziatyń i Żmerynka. W Winnicy schroniło się wielu Ukraińców z terenów objętych wojną.

Ostatnio miastem wstrząsnęła śmierć 9 policjantów ze specjalnego oddziału, którzy służyli na wschodzie Ukrainy. Wszyscy zginęli w tym samym momencie od wybuchu rosyjskiej rakiety. Ciała sprowadzono do ich rodzinnego miasta. Ulice winnicy, którymi jechał konwój, wypełnili mieszkańcy, którzy witali swoich bohaterów, klęcząc.


Najbliższy nam naród

Od początku wojny Winnicy pomagają Kielce, miasto partnerskie, czyli jak mówią Ukraińcy „misto-pobratym”. W Winnicy, jak w całej Ukrainie żyje się ciężko. Wszystko podporządkowane jest właściwie odpieraniu rosyjskiej agresji. Państwo wspierają zwykli obywatele, zwykli mieszkańcy, dla których ta wojna jest ich wojną. Wojną o ich wolność i nadzieją na lepsze jutro.


Do wojny Andrij Marcynkowskyj organizował różne imprezy i prowadził je. Wojna zmieniła wszystko. Andrij zajął się dostarczaniem pomocy dla żołnierzy z pierwszej linii frontu. — Możemy pomagać głównie dzięki Polakom — mówi Andrij. — W Winnicy mamy liceum techniczne. Niektóre nauczycielki jeszcze przed wojną przeniosły się do Polski i tam uczą. Któregoś dnia dzwoni do mnie z Krakowa jedna z nich i mówi: „Andrzej, czy możesz przyjechać na granicę i zabrać dary, które zebrali w Krakowie Polacy i Ukraińcy?”. Pojechałem. I przed granicą spotkaliśmy się. A na granicy, po naszej stronie, Polacy, którzy pomagają, częstują jedzeniem. Łzy miałem w oczach, kiedy to zobaczyłem.
Tej krakowskiej pomocy było kilka ton. Wszystko ładnie spakowane i poporcjowane. Jakby Polacy dokładnie wiedzieli, co komu jest potrzebne — mówi Andrij. — I kiedy wracałem z tymi darami do Winnicy, to tak sobie myślałem po drodze, że pierwszy naród, jaki chciałbym uściskać, to Polacy. Objąć ich i pomilczeć.
To naród, który otworzył przed nami drzwi i przyjął nasze żony, nasze dzieci, naszych bliskich. Chce się aż płakać za tę dobroć. Teraz to najbliższy nam naród.

Polacy pomogli jako pierwsi


Diana Podolanczuk do wojny prowadziła studio tańców. Po rosyjskim ataku razem z przyjaciółmi założyła fundację i stworzyła grupę wolontariuszy. Pierwsze dary, z jakimi się zetknęli, przyjechały do Winnicy właśnie z Kielc. — Nasze centrum wolontariatu Shahina działa od pierwszego dnia wojny — mówi. — I od tego właściwie momentu zaczęła do nas napływać humanitarna pomoc, dokładniej pomoc z Polski. Przeznaczaliśmy ją dla przesiedleńców z północnej i wschodniej Ukrainy, dla wojska i szpitali.
— Dla mnie, i nie tylko dla mnie, Polska to prawdziwy przyjaciel — mówi Diana. — Polacy pomagają nam cały czas, podobnie jak mieszkający w Polsce Ukraińcy. Tylko do naszego centrum trafiło 5 dużych transportów z pomocą z Polski. Pierwszy transport z lekami wysłały nam właśnie Kielce. Jesteśmy wdzięczni Polakom i Polsce za pomoc — dodaje wolontariuszka.

Łza w oku

Jeden z transportów z Polski zakręcił Dianie łzę w oku. Do paczek dołączono dziecięce rysunki i życzenia. — Do darów z Polski ktoś dołączył namalowane przez dzieci serca w kolorach barw narodowych Polski i Ukrainy. I te serca pojechały z lekarstwami, jedzeniem na pierwszą linię, do naszych żołnierzy — mówi wolontariuszka Diana Podolanczuk.
Na froncie, w szpitalach wojskowych potrzebujemy leków hemostatycznych, różnego rodzaju bandaży czy opasek uciskowych. Dla uchodźców: niepsującej się szybko żywności, takiej jak konserwy czy kasze. To wszystko trafia do naszych żołnierzy, uchodźców i mieszkańców miast dotkniętych rosyjską agresją.
Zapytaliśmy Dianę, co chciałaby powiedzieć Polakom: — Zwyciężmy. Jesteśmy wdzięczni wszystkim Polakom za pomoc. Każdej miejscowości, każdemu z Was...


Pomagamy


Wadim Pawłow jest redaktorem tygodnika „RIA” i największego portalu w Winnicy 20.minut.ua. Teraz „pracuje” na dwa etaty: jako redaktor i jako wolontariusz. — Od samego początku wojny zaczęliśmy pomagać armii. Było ciężko. Przez pierwszy tydzień prawie nie spałem. „Załatwialiśmy” wtedy termowizory, śpiwory, nakolanniki czy żywność. Ale największym problem był brak kamizelek kuloodpornych — mówi. — Znaleźliśmy miejsce, gdzie można kupić specjalne płyty i zorganizowaliśmy szycie kamizelek.


„Dziennikarskie” kamizelki przeszły niezbędne testy i oficjalnie posiadają klasę ochrony 4+. Oznacza to, że nawet z pięciu metrów zwykle kule ich nie przebijają. I teraz ratują życie ukraińskim żołnierzom. — Oczywiście nie obyło się bez pomocy Polaków — mówi Wadim. — Zamówiliśmy akcesoria z Polski. Polacy wraz z tamtejszymi Ukraińcami znaleźli, kupili i przekazali nam je z Krakowa. Dzięki temu uszyto ich ponad sto. Ta produkcja trwa cały czas. Jeżeli ktoś chce nam pomóc, proszę pisać:
vadim.pavlow@gmail.com — mówi Wadim Pawłow
.



Dziękuję za wszystko, siostry i bracia

To już trzeci miesiąc wojny. Ukraina dzielnie walczy, nawet w niektórych miejscach odbija zajęte terytoria, ale życie jest ciężkie. Spadł eksport i produkcja. Wiele firm wstrzymało działalność. W mieście zatrzymało się wielu wewnętrznych uchodźców.
— Syreny w Winnicy wyją każdego dnia. Już do tego przywykliśmy. Ale nie do tego, że codziennie na froncie giną nasi. Nie mam takiego znajomego, który nie stracił kogoś na tej przeklętej wojnie. Ja też — mówi Wadim.

Do Winnicy dotarły setki transportów z pomocą humanitarną. Z Polski, ale też z Włoch, Holandii, a nawet Portugalii. Większość jednak z Polski. — Powiem szczerze, że nie oczekiwaliśmy, że tak bardzo zaangażujecie się w pomoc dla nas. I dziękuję za wszystko mieszkańcom bratnich Kielc, Krakowa, Warszawy, Wrocławia, Poznania, Olsztyna... Dziękuję za wszystko, siostry i bracia — mówi Wadim.



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. BZ #3101160 8 cze 2022 08:35

    Tym wszystkim, co tak spieszą pomagać ukrom, przypomnę, że jeszcze nie tak dawno ukry blokowały tranzyt kolejowy na jedwabnym szlaku z Chin do Polski, a my w dowód wdzięczności będziemy i za darmo wywozić zborze. Brawo Polacy. Ukry plują nam w twarz a my nadal twierdzimy, że pada deszcz.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz

  2. Marta #3101142 8 cze 2022 08:16

    Zajmijcie się lepiej obsrajtkiem, cenami paliw i orlenem najpierw bo niedługo Ci będą płakać i się tulić z wojny, a my z biedy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz