Niegdyś był ikoną Olsztyna, teraz stoi i niszczeje. Co dalej z kultowym "Kominem"?

2022-05-23 20:34:19(ost. akt: 2022-05-24 09:54:46)
Kultowy Come In od lat świeci pustkami

Kultowy Come In od lat świeci pustkami

Autor zdjęcia: Ewa Mazgal

Budynek przy ulicy Knosały w Olsztynie, w którym kiedyś mieścił się popularny klub muzyczny Come In, od dawna stoi pusty. Miejsce przez wiele lat popadało w ruinę. I choć podejmowano próby reaktywacji miejsca, to nic z tego nie wyszło. Budynek stał się ponownie własnością miasta. Później pojawiły się plany, by otworzyć tam Centrum Kultury, jednak ten pomysł również nie wypalił.
W latach dziewięćdziesiątych w budynku mieściła się popularna dyskoteka oraz sala koncertowa. W 2008 roku klub został zamknięty. Później w latach 2013 i 2016 próbowano bezskutecznie reaktywować klub. To był koniec imprezowej historii jednego z najsłynniejszych klubów w Olsztynie.

W 2016 roku chęć wykorzystania wspomnianego budynku wyrazili przedstawiciele Rady Seniorów. Proponowali by umieścić w nim Centrum Aktywności Seniora. Sam budynek miał nazywać się "Wigor". Jednak ten pomysł nie został zrealizowany. Później budynek wielokrotnie był wystawiany na sprzedaż, lecz nie było chętnych na kupienie nieruchomości popadającej w ruinę. Okazało się, że fatalny stan budynku nie był jedynym problemem. Po wykonaniu badań wyszło na jaw, że ziemia jest zanieczyszczona. Pierwszy przetarg odbył się w styczniu 2017 roku. Chętnych nie było. Obniżono więc cenę wywoławczą z 2,6 do 1,6 mln zł i ogłoszono kolejny przetarg. Jednak nawet niższa cena nikogo nie zachęciła do kupna.

Prezydent Piotr Grzymowicz chciał rozebrać Komin, jednak zabrakło pieniędzy


W czerwcu 2018 roku prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz podjął decyzje w sprawie dalszego losu Komina:

— Rezygnujemy ze sprzedaży budynku dawnego klubu Come In („Secesja”) — zostanie rozebrany, a teren będzie przeznaczony pod nowoczesny, na miarę Olsztyna i XXI wieku, obiekt wielofunkcyjnego Centrum Kultury — poinformował wówczas na konferencji prasowej.

W 2019 roku ogłoszono przetarg na rozbiórkę. Jednym z zadań wykonawcy była bioremediacja, czyli wymiana zanieczyszczonego substancjami ropopochodnymi gruntu. Do wymiany były ponad 4 tys. metrów sześciennych ziemi. Po rozbiórce miało tam powstać Centrum Kultury, lecz z powodów finansowych nic z tego nie wyszło.

Zapytaliśmy olsztyńskich radnych o ich pomysły na zagospodarowanie tej nieruchomości.


— Pamiętam, że było to ciekawe miejsce. Teraz budynek stoi i niszczeje. Koszt ewentualnego remontu jest ogromny. Ostatnie plany dotyczące tego budynku dotyczyły sprzedaży. Sama działka jest niezwykle cenna. Wcześniej były organizowane przetargi na ten teren, lecz nie było zainteresowania ze strony inwestorów. Zanieczyszczona część terenów została oczyszczona, ale w dalszym ciągu nie było chętnych — mówi radna Ewa Zakrzewska — Myśleliśmy, że mogłoby powstać tam centrum seniora lub centrum kultury, ewentualnie Teatr Lalek. Jest to piękne miejsce, ale nie wiadomo, co z nim zrobić. Nie chcielibyśmy, by powstały tam budynki mieszkalne. Moim zdaniem powinno tam być centrum kultury, jednak miasta na to nie stać. Myślę, że powinno to być sprzedane, ale na konkretny cel.

Podobny pomysł ma radny Tomasz Głażewski, przewodniczący komisji inwestycji

— Potencjał tego miejsca jest jednak symboliczny. Ten teren był przeznaczony na sprzedaż, ale były problemy związane z zanieczyszczeniem środowiskiem. Budynek nie jest w dobrej kondycji – od wielu lat jest tam wysoki poziom wód gruntowych

Plany co do miejsca były różne. Myśleliśmy o założeniu nowego centrum kultury, co według mnie jest ciekawym pomysłem. Obok znajdują się tereny wypoczynkowe, Muzeum Nowoczesności, zajezdnia trolejbusowa. Nowy obiekt kultury byłby dobrym dopełnieniem. Ten budynek mógłby się stać nową siedzibą Teatru Lalek. Innym planem była również zmiana planu zagospodarowania, dzięki czemu mogłyby tam powstać budynki mieszkalne.

Natomiast zdaniem radnego Pawła Klonowskiego ten teren można byłoby wykorzystać w inny sposób.

— Mam bardzo sprecyzowany pogląd na ten temat. Nie wierzę w zapewnienia, że życie powróci do tego obiektu. Wielokrotnie byłem w środku budynku i wiem w jakim jest tragicznym stanie. A sytuacja finansowa miasta nie umożliwi ewentualnego remontu. Na początku kadencji zaproponowałem prezydentowi Grzymowiczowi, by sprzedał te tereny pod kątem budowy budynków mieszkalnych, ale z warunkiem, że na parterach znajdowałyby się restauracje czy kawiarnie. Brakuje w pobliżu takiego miejsca i uważam, że małe lokale gastronomiczne byłyby idealnie by się tam sprawdziły. A uzyskane środki miałyby zostać przeznaczone na stworzenie przestrzeni kulturalnych w koszarach Dragonów.

Próbowaliśmy skontaktować się z urzędem miasta w sprawie dalszych losów budynku, lecz od dwóch tygodni nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

Do tematu wrócimy.

lew