Krótki kurs historii „wyzwalania" Polski przez Sowiety, specjalnie dla Donalda Tuska
2022-05-22 09:54:55(ost. akt: 2022-05-22 11:52:15)
Każdy polski polityk, który mówi o wyzwoleniu Polski, niezależnie od zastrzeżeń, wpisuje się w rosyjską propagandę i bezcześci pamięć ofiar „wyzwolicieli”.
Donald Tusk jest absolutnie cyniczny, gdy wypowiada się w kwestiach historii polsko-rosyjskich (sowieckich) relacji, bo przecież nie chodzi o fakty. Te są znane. Chodzi o polityczną taktykę, w której historią się manipuluje. Ale gdy manipuluje się nią w relacjach z Rosją, to wciela się w rolę albo politycznego samobójcy, albo sojusznika Rosji. Można wątpić, by chodziło o pierwszą rolę, więc w grę wchodzi ta druga. W czasie, gdy trwa barbarzyńska agresja Rosji na Ukrainę, wchodzenie w rolę sojusznika Rosji, nawet w kwestiach historycznych jest skrajnie szkodliwe i nieodpowiedzialne. I powinno być politycznie zabójcze (samobójcze), ale w polskiej polityce nie takie rzeczy zabójcze nie były.
5 maja 2022 r. były premier spotkał się ze studentami UMCS w Lublinie. I nawiązał do sprawy „wyzwolenia” Polski przez Armię Czerwoną w latach 1944-1945. Choć przypomniał, że w Gdańsku Sowieci zgwałcili 60 proc. kobiet, a w Lęborku 90 proc., to jednak uznał, że „to byli wyzwoliciele”. „No w jakimś sensie tak, bez wątpienia, uwalniali nas od nazizmu” - mówił. Trudno stwierdzić, czy świadomie, ale było to nawiązanie do wypowiedzi z 1 września 2009 r.
W 70. rocznicę napaści Niemiec na Polskę gościł w naszym kraju ówczesny premier Rosji Władimir Putin. Tusk wystąpił na wspólnej konferencji z nim i powiedział wtedy: „Nikt w Polsce nie zapomina, nikt nie zapomniał i nikt nie ma zamiaru zapomnieć, ile krwi zostawili na naszej ziemi żołnierze radzieccy, kiedy wyzwalali Polskę spod okupacji hitlerowskiej. Nie zmienia tego faktu nasze gorzkie doświadczenie po 1945 r.”.
Kwestia „wyzwolenia” często wraca w polskiej polityce, więc warto przypomnieć kilka faktów. Celem Armii Czerwonej i Stalina nie było wyzwolenie Polski. Celem było zajęcie jak największej części Niemiec, żeby potem decydować o ich losie, także w kontekście budowy jak najdalej wysuniętej na zachód sowieckiej strefy wpływów, a wręcz sowieckiej kolonii. Najkrótsza droga do Niemiec wiodła przez Polskę. I ta droga umożliwiała wyprzedzenie Amerykanów i Brytyjczyków, gdy chodzi o kontrolę nad terytorium Niemiec.
Kwestia „wyzwolenia” często wraca w polskiej polityce, więc warto przypomnieć kilka faktów. Celem Armii Czerwonej i Stalina nie było wyzwolenie Polski. Celem było zajęcie jak największej części Niemiec, żeby potem decydować o ich losie, także w kontekście budowy jak najdalej wysuniętej na zachód sowieckiej strefy wpływów, a wręcz sowieckiej kolonii. Najkrótsza droga do Niemiec wiodła przez Polskę. I ta droga umożliwiała wyprzedzenie Amerykanów i Brytyjczyków, gdy chodzi o kontrolę nad terytorium Niemiec.
W czasie „wyzwalania” Polski przyjęte przez mocarstwa i realizowane były już ustalenia konferencji w Teheranie (28 listopada – 1 grudnia 1943 r.), potwierdzone i doprecyzowane w lutym 1945 r. na konferencji w Jałcie. Armia Czerwona przekroczyła granice Polski mniej więcej miesiąc po zakończeniu konferencji w Teheranie. Ani USA, ani Wielka Brytania nie poinformowały polskiego sojusznika o tym, że w Teheranie sprzedano Polskę: przesunięto jej wschodnią granicę na tzw. linię Curzona (proponując terytorialną rekompensatę) i ustalono, że po wojnie Rzeczpospolita znajdzie się w sowieckiej strefie wpływów.
Rząd Stanisława Mikołajczyka (objął funkcję premiera 14 lipca 1943 r. po śmierci w katastrofie lotniczej gen. Władysława Sikorskiego) był jeszcze przed konferencją w Teheranie naciskany, zarówno przez Wielką Brytanię, jak i USA, by zgodzić się na linię Curzona, ale nic nie mówiono o podporządkowaniu Polski Sowietom po zakończeniu wojny. Dopiero na konferencji ze Stalinem i Churchillem w październiku 1944 r. premier Mikołajczyk oficjalnie dowiedział się o prawdziwych ustaleniach konferencji w Teheranie (i 24 listopada 1944 r. postanowił podać się do dymisji, uważając, że został perfidnie oszukany). Ale dowiedział się nie od sojuszników, tylko od Wiaczesława Mołotowa, sowieckiego ministra spraw zagranicznych.
W memorandum z 16 listopada 1943 r. polski rząd odpowiedział aliantom na propozycje terytorialnych rekompensat na północy i zachodzie: „Przyznanie Polsce Prus Wschodnich, Gdańska, Śląska Opolskiego (Górny Śląsk) oraz wyprostowanie i skrócenie polskiej granicy zachodniej jest w każdym wypadku podyktowane koniecznością zapewnienia trwałości przyszłego pokoju, rozbrojenia Niemiec oraz bezpieczeństwa Polski i innych krajów Europy Środkowej. Przyznanie Polsce tych terytoriów nie może być wobec tego uczciwie traktowane jako rekompensata za odstąpienie ZSRR polskich ziem wschodnich”. Premier Churchill zbył polskie zastrzeżenia: „Nie mam zamiaru podnosić wielkiego lamentu z powodu Lwowa”.
Terytorialne przesunięcie Polski na Zachód ułatwiało Stalinowi i Sowietom kontrolowanie tej części Polski po wojnie, bo nie było tam żadnych elementów polskiej państwowości, nie było polskiej inteligencji oraz osób mających instytucjonalną pamięć o polskim państwie. A osoby, które miały tam być osiedlane, były siłą rzeczy wykorzenione, musiało upłynąć dużo czasu, żeby ukształtowały się tam trwałe więzi społeczne.
Gdy 4 stycznia 1944 r. Armia Czerwona wkroczyła na przedwojenne terytorium Polski, jej celem nie było wyzwalanie Polaków, tylko wypieranie Niemców i taka zmiany struktury społecznej na zajmowanych terenach, by po wojnie zamienić je w sowiecką kolonię. Dlatego z wielką determinacją i używając najbardziej barbarzyńskich oraz zbrodniczych metod nie tylko walczono z Armią Krajową, ale eksterminowano polską inteligencję, urzędników i tych wszystkich, którzy mogliby być zaangażowani w odbudowę niepodległego państwa. A społeczeństwo zastraszano terrorem, polowaniem na osoby szanowane w społeczeństwie, licznymi gwałtami na kobietach, rabunkami.
1 stycznia 1944 r. powołana została Krajowa Rada Narodowa, ściśle podporządkowana Moskwie, która uzurpowała sobie prawo do reprezentowania narodu polskiego na arenie międzynarodowej, dyskredytując tym samym rząd na uchodźstwie. 12 stycznia 1944 r. komendant główny Armii Krajowej gen. Tadeusz Bór-Komorowski wydał rozkaz zapowiadający wsparcie Armii Czerwonej w walce z Niemcami w miarę „naszych sił i interesów państwowych”. Akcja „Burza” zaczęła się wprawdzie 20 listopada 1943 r., ale rozmachu nabrała dopiero po wkroczeniu Armii Czerwonej na polskie terytorium. Chodziło o współdziałanie z Armią Czerwoną na szczeblu taktycznym i występowanie w roli sojusznika.
Rząd RP na uchodźstwie nie uznawał nielegalnych w świetle prawa międzynarodowego aneksji dokonanych po 1 września 1939 r. na terytorium państwa polskiego, więc oddziały Wojska Polskiego i reprezentanci administracji cywilnej Polskiego Państwa Podziemnego miały występować wobec Sowietów jako przedstawiciele legalnych władz Rzeczypospolitej na jej gwarantowanym traktatami terytorium. Tyle że po Teheranie Sowieci mieli gdzieś traktaty, prawo i ustalenia. Sowieckie służby bezpieczeństwa (przede wszystkim NKWD i Smiersz) dokonywały aresztowań, rozstrzeliwań całych oddziałów Armii Krajowej, egzekucji schwytanych żołnierzy, a tych aresztowanych przymusowo wcielano do Armii Berlinga. Z kolei oficerów wywożono w głąb Rosji.
Nawet polscy dowódcy razem z Sowietami zdobywający Wilno zostali podstępem zwabieni na „negocjacje”, aresztowani i wywiezieni w głąb ZSRR. W wielkiej obławie polowano potem na żołnierzy AK, a gdy ci zamknięci w obozie w Miednikach odmówili wstąpienia do armii Berlinga, też zostali wywiezieni do obozów w głąb ZSRR. W okręgu lubelskim trzy dywizje Armii Krajowej, współpracujące wcześniej z Armią Czerwoną, zostały otoczone, zaś zatrzymanych żołnierzy wysłano albo na wschód, albo do obozu koncentracyjnego na Majdanku.
Wskutek działań sowieckich służb bezpieczeństwa w więzieniach i obozach zamknięto 50 tys. żołnierzy AK uczestniczących w akcji „Burza”. Od listopada 1944 r. wzmogły się sowieckie pacyfikacje na Kresach, urządzano obławy na żołnierzy Armii Krajowej, deportowano Polaków ze zdobytych miast. Na porządku dziennym były gwałty, torturowanie zatrzymanych, grabieże. Wszystko po to, żeby w już po wojnie w polskiej kolonii nie było oporu przed Sowietami. A ponieważ oporu nie udało się stłumić, były następne zbrodnie, gwałty, tortury i grabieże. W ich wyniku życie straciło co najmniej 50 tys. Polaków, a dziesięć razy więcej było poddawanych różnego rodzaju represjom. Tak właśnie wyglądało „wyzwolenie” Polski.
Każdy polski polityk, który mówi o wyzwoleniu Polski, niezależnie od zastrzeżeń, wpisuje się w rosyjską propagandę i bezcześci pamięć ofiar „wyzwolicieli”. A to, że na obecnym terytorium Polski zginęło 400 tys. żołnierzy Armii Czerwonej nie wynika z tego, że wyzwalali, tylko z faktu, że na naszych ziemiach walczyli z Niemcami, żeby ostatecznie zdobyć Berlin i dojść jak najdalej na zachód. A zginęło aż tylu, bo w strategii Stalina i Armii Czerwonej ludzie się nie liczyli. Własnych żołnierzy traktowano jak mięso armatnie. Owszem z terenu Polski Sowieci Niemców przepędzili, ale przecież idąc na zachód nie mogli sobie pozwolić na pozostawienie wroga na tyłach.
Niestety za wroga Sowieci uważali też żołnierzy Armii Krajowej i wszystkich tych, którzy choćby luźno byli związani z Polskim Państwem Podziemnym albo sympatyzowali z rządem na uchodźstwie. A jako wyzwoliciele Sowieci bywali często okrutniejsi od Niemców, żeby stłumić wszelki opór wobec ustanowienia w Polsce sowieckiej kolonii, w różnych okresach cieszącej się pozorami autonomii. Takie to było „wyzwolenie” i tacy „wyzwoliciele”. Donald Tusk oczywiście to wszystko wie, więc tym gorzej dla niego, gdy „wyzwolenie” uznaje, mimo pewnych zastrzeżeń.
Komentarze (14) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
as. #3100540 30 maj 2022 23:00
Uff, widzę, że Marlog pisze historię od nowa wg sowieckiej narracji... Rosjanie celowo czekali wiele miesięcy na prawym brzegu Wisły, by hitlerowskimi rękami zabić Polaków i nie dopuścić do ustanowienia w Warszawie polskiej władzy. Warto czytać i słuchać rzetelnych historyków: https://muzeum1939.pl/dlaczego-armia-cze rwona-nie-pomogla-powstancom-warszawskim /audio/876.html A tu wersja serwowania przez Sowietów do dnia dzisiejszego: https://www.rp.pl/wydarze nia/art9259051-powstanie-warszawskie-nie -widziane-z-moskwy
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Warmiak #3100533 30 maj 2022 21:24
Fałszerze historii,powiedzcie jasno i głośno, że gdyby nie wyzwalali Sowieci Polski w 1945, każde miasto wyglądałoby jak Warszawa. Tego byście chcieli?
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
as. #3100468 29 maj 2022 23:53
Warto też posłuchać tego co mówi była ambasador USA pani Mossbacher na temat grillowania Polski w UE oraz wziąć pod uwagę, że UE od początku postawiła sobie za cel zmianę rządu w Polsce, bo co by nie mówić rządzą w UE siły lewicowo-liberalne, którym rząd konserwatywny po prostu przeszkadza... A zgodnie z traktatami unijnymi wszystko co dotyczy ustroju sądownictwa leży w gestii poszczególnych krajów a nie UE. Zatem UE próbuje rozszerzyć swoje traktatowe kompetencje działając poza prawem. UE jest Polsce na pewno potrzebna ale w takim kształcie jaki określiły to traktaty akcesyjne. No i pomylenie z powodu socjalnych działań, PIS-u z lewicą to naprawdę niezły żarcik... :-)
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz
as. #3100465 29 maj 2022 23:52
Mamy jako naród szczęście, że w czasie wojny nie rządzi nami obecna opozycja, której przykłady anty-polskich działań podaję niżej. 1. zlikwidowali większość jednostek wojskowych we wschodniej Polsce 2. chcieli podpisać umowę na gaz z Rosją do 2038r (Pawlak), ale na szczęście UE to zablokowała! 3. upaństwowili pieniądze obywateli zgromadzone w OFE 4. podnieśli wiek emerytalny 5. podnieśli stawki VAT 6. umożliwili okradanie Polski przez mafie VAT-owskie 7. przywódca tego stronnictwa po tym jak oddał śledztwo smoleńskie w ręce Rosjan został przez nich nazwany "naszym człowiekiem w Warszawie" a potem jasno się wypowiadał, że nie widzi nic złego w inwestorach z Rosji (sprawa planowanej sprzedaży Lotosu sprzed 11 lat zablokowana na szczęście przez Sejm ku wściekłości PO) 8. regularnie głosują w PE przeciw Polsce i przeciw funduszom dla Polski stosując zasadę im gorzej tym lepiej. "Ulica i zagranica" a nie demokracja to ich pomysł na przejęcie władzy. itd... :-) Zgroza !!! Tak PO programu nie ma - polecam przestudiowanie strony https://platforma.org/#0 i tam nie ma NIC na temat planowanych zmian, projektów i planów dla Polski na następne lata. W Polsce mamy unikalny na skalę europejską wielogłos mediów, bo oprócz większości mediów prywatnych (będących głównie własnością zagranicznych właścicieli) obsesyjnie krytykujących rząd nawet za najlepsze posunięcia mamy też media kontrolowane przez rządzących. W takich krajach jak Niemcy, Francja czy Holandia wszystkie media mówią jednym głosem i popierają działania własnych rządów z prostego powodu, bo rządy te przydzielają koncesje... Jest więc chyba jasne, który model jest lepszy... Dlatego porównywanie propagandy sowieckiej z wolnością mediów w dzisiejszej Polsce świadczy o tym, że nienawiść odbiera rozum propagandzistom stojącym murem za dzisiejszą opozycją.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz
Jarek #3100438 | 172.226.*.* 29 maj 2022 10:40
Nie odbieram nikomu prawa do posiadania własnych poglądów, rownież „as”owi. Szacunek wobec samego siebie, dbałość o swój wizerunek jako intelektualisty (zakładam, że as do tego miana aspiruje) wymaga jednak posługiwania się własną krytyczną argumentacją, nie zaś propagandowymi frazesami, przywołującymi na pamięć niesławną propagandę sowiecką, czy dzisiejszą putinowską. Owszem na zachodzie główne media popierają rządzących ale nie bezwarunkowo, nie robią to jednak tak tendencyjnie, a zwłaszcza w tak kretyńskiej formie jak tvpiss. Opozycja nie ma programu? A PIS takowy posiada? - jeśli tak, to jest to populizm i bezmyślne rozdawnictwo, po to aby utrzymać władzę i być „przy korycie”. Odpowiedzialność za brak KPO ciąży tylko na PIS za działania destrukcyjne w sądownictwie. Wiem, ze to wygodny argument oskarżać innych za negatywne skutki własnej polityki ale przemawia on tylko do najmniej kumatych. Należę do ludzi, którzy nie rozumieją demokracji? Tak, nie rozumiem demokracji, ale tylko w formie lansowanej przez pis. Popieram partie liberalne i lewicowe? Tutaj as zdecydowanie przesadził, owszem popieram racjonalny liberalizm - ale lewicę? Dla mnie z lewicą kojarzy się przede wszystkim pis! (kwestia światopoglądu, który różni pis od bolszewizmu, to tylko szczegół, a podadto Kościół uważam za wskroś niedemokratyczną organizacją).
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz