Adrian chce stanąć na nogi

2022-05-22 11:30:00(ost. akt: 2022-05-20 15:41:17)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

To najgorsze, co może spotkać każdą matkę – głos swojego dziecka w słuchawce mówiący: „Mamo, miałem wypadek”. To właśnie spotkało mnie - mówi pani Beata, mama 24-letniego Adriana. Syn po wypadku walczy o to, żeby wrócić do sprawności
Do wypadku doszło w lutym 2021 roku. Zima, temperatura poniżej zera, na jezdni przysłowiowa "szklanka". Samochód, którym jechali synowie pani Beaty, wypadło z drogi i uderzyło w drzewo. Starszy syn, Adrian, siedział w fotelu pasażera. - Mój najmłodszy zadzwonił z informacją, że razem ze starszym bratem mieli wypadek. Poczułam ogarniającą mnie słabość, ale z początku nie wyglądało to źle – młodszemu poza siniakiem na głowie nic nie stało, a starszego miała tylko boleć ręka. Jednak wraz z upływem czasu dochodzące informacje były coraz gorsze - opowiada pani Beata, mieszkanka Piecek.

Adrian trafił do szpitala, gdzie okazało się, że ma uszkodzony rdzeń kręgowy i jest duże ryzyko, że nie stanie już na własnych nogach. Pogotowie przetransportowało go najpierw do szpitala w Biskupcu. Tam się okazało jednak, że jego stan jest bardzo ciężki, więc trafił do lecznicy w Olsztynie. Lekarze potwierdzili, że doszło do pęknięcia jednego z kręgów szyjnych kręgosłupa i uszkodzenia w tym miejscu rdzenia. Efekt to porażenie kończyn dolnych i niedowład górnych. Sytuacja zdecydowanie nie wyglądała dobrze. - Serce stanęło mi w piersi. Pomyślałam: „Jak to??? Przecież to silny, wysportowany chłopak, jak to nie będzie chodzić?” - mówi matka młodego mężczyzny.

Rozpoczęła się gehenna rodziny i wielomiesięczna wędrówka Adriana po szpitalach. W Olsztynie spędził dw miesiące. Stamtąd na kolejne dwa trafił do Giżycka. Tutaj zachorował na zapalenie płuc i helikopterem został przetransportowany do Ełku. Tam spędził kolejne miesiące. Sytuacji nie ułatwiała pandemia Covid-19. Z powodu obowiązujących obostrzeń pani Beata miała bardzo mocno utrudniony dostęp do syna.

Mężczyzna ma obecnie 24 lata. Swoją drogę życiową związał z mundurem - jest zawodowym żołnierzem. - To zawsze był silny, aktywny, żywiołowy chłopak. Miał swoje plany. Teraz pozostaje przykuty do łóżka. Moje serce matki krwawi jak na to patrzę, ale ciągle mam nadzieję - opowiada rodzicielka.

Czy są szanse, że będzie mógł stanąć na własne nogi i powrócić do normalnego funkcjonowania? - Trudno powiedzieć. Jeden lekarz powiedział, że rdzeń się regeneruje i dał mu ponad rok czasu na to. Inny nie był tak optymistyczny. Rehabilitanci skupiają się na tym, żeby na razie sam usiadł. Co najważniejsze widać wyraźne efekty rehabilitacji. Większą ruchliwość Adriana. Rdzeń się chyba faktycznie z biegiem czasu regeneruje – syn mówi, że czuje ciągniecie i ból w nogach, co w tym przypadku jest wspaniałą wiadomością - odpowiada pani Beata.

Od wypadku minął już ponad rok. Chłopak wciąż walczy o powrót do sprawności. Niestety, jak to często w takich sytuacjach bywa, koszty leczenia i rehabilitacji przerosły możliwości finansowe rodziny Adriana. Wydali na to już posiadane oszczędności. - Po prostu wyczerpaliśmy wszystkie własne możliwości finansowe. Młodszy brat Adriana wziął nawet kredyt na pokrycie kosztów rehabilitacji. Zrobiliśmy co w naszej mocy. Jednak środki się skończyły - dodaje z rozpaczą matka.

Na szczęście znaleźli się dobrzy ludzie, którzy ruszyli z pomocą. W internecie wciąż trwają zbiórki pieniędzy na rehabilitację Adriana. Można je znaleźć m.in. na portalu zrzutka.pl: "Pomóż Adrianowi stanąć na własnych nogach" (identyfikator zbiórki: pvphw4). Mama mężczyzny prosi o wsparcie. - Ma 24 lata, jeszcze całe życie przed nim. Wierzę, że jeszcze wszystko może być dobrze - żywi nadzieję kobieta.

Wojciech Caruk