Zamykam oczy i widzę całą Amerykę

2022-05-20 19:00:00(ost. akt: 2022-05-20 09:50:59)

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Oliwia Kowalewicz jest uczennicą klasy VIII a w nidzickiej Jedynce. Została laureatką Wojewódzkiego Konkursu Kuratoryjnego z geografii, której uczy ją Dorota Taratycka. — Zdobycie tego tytułu jest dla mnie potwierdzeniem wiedzy, jaką posiadam z geografii, którą bardzo lubię i szybko się jej uczę — mówi Oliwia.
— Dlaczego zainteresowałaś się właśnie geografią?
— Jak chodziłam do klasy III zobaczyłam interaktywną mapę. Były tam podane różne ciekawostki, były konkursy, które rozwiązywałam. Wtedy była to dla mapa, która do mnie "mówiła", a od klasy V systematycznie w szkole zaczęłam uczyć się geografii. Nie uczyłam się jej nigdy na pamięć, ale na zasadzie skojarzeń. Poza tym ciekawa jestem jak wyglądają inne miasta, kraje, co się w nich dzieje.

— Lubisz zwiedzać?
— Tak, bardzo. W Polsce byłam we wszystkich większych miastach. Poznałam wiele miast, ponieważ jestem koszykarką UKS Jedynka i razem z drużyna jeżdżę na obozy szkoleniowe, turnieje. Chciałabym pojechać do Paryża. Marzę o zobaczeniu Stanów Zjednoczonych, Nowego Jorku, Los Angeles.

— Dlaczego właśnie Stany Zjednoczone?
— Bo najbardziej lubię się uczyć o Ameryce. Najszybciej przyswajam wiedzę na ten temat. Bez problemów potrafię bezbłędnie wskazać wyżyny, niziny, góry, rzeki, miasta na mapie konturowej. Sama jestem tym zdziwiona i nie potrafię powiedzieć dlaczego tak jest. Geografii uczę się z wielką przyjemnością. Sprawia mi to radość.

— Kiedy zaczęłaś przygotowywać się do konkursu?
— Już w klasie VI pani Taratycka powiedziała, że wezmę w nim udział. Ale nie myślałam o tym. Po prostu uczyłam się geografii. Dostawałam czwórki i piątki.

— Dostałaś kiedyś jedynkę?
— Nie, nigdy.

— Prawdziwa nauka do konkursu zaczęła się dopiero w VIII klasie?

— Najpierw wystartowałam w etapie szkolnym. Nie przygotowywałam się do niego. Po prostu polegałam na swojej dotychczasowej wiedzy z tego przedmiotu. Arkusz konkursowy rozwiązałam. Pani sprawdziła i okazało się, że osiągnęłam wynik na tyle wysoki, że pani Taratycka wysłała moją pracę do kuratorium na konkurs.

— Dlaczego pracę, a nie zgłoszenie?
— Była ona w kuratorium jeszcze raz sprawdzana. W arkuszu konkursowym były pytania otwarte i zamknięte. Były tez pytania z mapy. W grudniu, a dokładnie 16 grudnia 2021 roku dowiedziałam się, że zakwalifikowałam się do konkursu wojewódzkiego, który odbył się 10 marca 2022 roku.

— Ucieszyłaś się, czy zmartwiłaś?
— Ucieszyłam się, ale tez zdałam sobie sprawę z tego, że czekają mnie 3 miesiące bardzo intensywnej pracy.

— Jak wyglądały Twoje przygotowania?
— Przez pierwszy miesiąc spotykałam się z panią Taratycką w szkole po lekcjach i rozwiązywałam testy konkursowe z lat ubiegłych. Później razem je sprawdzałyśmy. To co miałam źle pani mi wyjaśniała, tłumaczyła i poprawiała. Podczas ferii zimowych sama w domu rozwiązywałam testy. Łączyłam się z moją nauczycielką geografii przez internet i je omawiałyśmy. W każdej chwili mogłam do pani napisać, że czegoś nie rozumiem lub nie wiem jak wykonać zadanie. Pani zawsze od razu odpowiadała, tłumaczyła, wyjaśniała i sprawdzała, czy już rozumiem. Kolejny etap przygotowań polegał na tym, że musiałam nauczyć się tego, czego moi koledzy mieli dopiero uczyć się od marca do końca roku szkolnego.

— Dlaczego musiałaś się tego uczyć?
— Ponieważ w zakresie materiału konkursowego te zagadnienia się znajdowały, mimo że planowo są realizowane w szkole do końca roku szkolnego.

— To od marca miałaś labę z geografii?
— Właściwie tak. Nie musiałam się jej uczyć, bo już ten materiał znałam.

— Pamiętasz dzień, w którym pojechałaś na konkurs?
— Tak. Pojechałam z panią Taratycką szkolnym busikiem. Stresowałam się, bo to był poważny konkurs. Pojawiły się wątpliwości, czy wszystkiego się nauczyłam perfekcyjnie. W drodze do Olsztyna powtarzałam mapę, o czymś jeszcze czytałam, ale już nie pamiętam

— Dotarłaś na miejsce. Jakie było Twoje pierwsze wrażenie?
— Byłyśmy z panią przed czasem. Pisało nas 26 osób po 13 w 2 salach. Nikogo z piszących nie znałam. Przed wejściem na salę musiałam pokazać legitymację szkolną, podać nazwę szkoły, klasę i nazwisko nauczyciela geografii. Już na sali, gdy wszyscy weszli, sprawdzono obecność. Dostałam, tak jak wszyscy uczestnicy, na kartce numer, który musiałam wpisać do arkusza.

— Dostałaś test. Od czego zaczęłaś?
— Najpierw przejrzałam pobieżnie wszystkie pytania, polecenia. Zaskoczyły mnie 2 zadania, związane z mapą, dotyczące rzek w Polsce. Myślałam, że ich nie będzie, bo podobne pytanie było w roku ubiegłym. Jedno było trudne, bo trzeba było podane mniejsze rzeki dopasować do rzek, do których wpływają. Były też pytania z lukami, pytania typu: prawda - fałsz, zadania powiązane z wykresami.

— Najłatwiejsze pytanie?
— Związane z Antarktydą, monsunami i oczywiście z Ameryką. Były 2 pytania dotyczące mojej ulubionej Ameryki. W jednym trzeba było uporządkować od wschodu do zachodu niziny, wyżyny, góry. W drugim natomiast trzeba było podać do jakich rzek wpływają wymienione w zadaniu rzeki. Dla mnie było to zadanie bardzo proste. Zamykam oczy i widzę całą Amerykę.

— Jaki sposób odpowiadania zastosowałaś?
— Zaczęłam najpierw odpowiadać na pytania, na które byłam pewna odpowiedzi na 100%. Później na pozostałe. Na koniec cały test dokładnie sprawdziłam i dopiero wtedy oddałam.

— Miałaś wątpliwości przy sprawdzaniu?
— Tak, pojawiały się, ale zaufałam swoim pierwszym odpowiedziom i nie poprawiłam żadnej. Najwięcej wątpliwości miałam do odpowiedzi dotyczącej obliczania rozciągłości południkowej.

— Później już tylko czekanie na wyniki?
— Tak. Trochę się niecierpliwiłam. Sprawdzałam wyniki w internecie. I w końcu się pojawiły 16 grudnia. Dostałam 45 punkty na 50 możliwych.

— Teraz przed Tobą egzamin ósmoklasisty. Uczysz się intensywnie?
— Nie. Uczę się na bieżąco, powtarzam lektury, matematykę, język angielski. Nie miałam problemu z nauką i wynikami, więc spokojnie czekam na ten egzamin. Myślę, że poradzę sobie z nim bardzo dobrze. Chciałabym uczyć się dalej w Gdyni w III liceum im. Marynarki Wojennej. Jest to liceum dwujęzyczne z językiem angielskim.

— Jesteś też koszykarką. Grasz i trenujesz w UKS Jedynka. Jeździsz na mecze, turnieje. Czy masz czas na życie towarzyskie?
— W koszykówkę gram od II klasy. Potrafię dzielić czas między naukę, koleżanki, kolegów i sport. Nie muszę się uczyć codziennie. Bardzo dużo korzystam z lekcji. Wszystko zapamiętuję. Oczywiście, odrabiam wszystkie prace domowe, czytam lektury. Najwięcej uczę się przed zapowiedzianymi klasówkami. Wykorzystuję czas przed albo po treningu. Ze znajomymi też się spotykam. Najczęściej po lekcjach lub w weekendy.