Ruszył proces ws. śmierci 12 pensjonariuszy domu schronienia, prowadzonym przez fałszywego księdza

2022-05-06 18:24:21(ost. akt: 2022-05-06 18:27:06)

Autor zdjęcia: PAP

Prokuratura postawiła Markowi N. 30 zarzutów. Wśród nich m.in. narażenie pensjonariuszy na utratę zdrowia i życia lub narażenie na ciężki uszczerbek na zdrowiu, doprowadzenie do śmierci 12 osób, znęcanie się fizyczne i psychiczne nad podopiecznymi. Według śledczych fałszywy ksiądz miał bić ich po głowie, ciągnąć za uszy, obrażać.
W sądzie w Łodzi rozpoczął się w piątek proces Marka N., który podając się za księdza, prowadził Dom Schronienia w Zgierzu k. Łodzi. Oskarżony z powodu zaniedbań i fatalnych warunków panujących w placówce, narażał zdrowie i życie podopiecznych, czym doprowadził do śmierci 12 z nich.

Oskarżonemu grozi do 12 lat więzienia. Proces ruszył przed Sądem Okręgowym w Łodzi pod przewodnictwem sędzi Elizy Feliniak.

48-letni Marek N. zasiadł na ławie oskarżonych po ponad 5 latach śledztwa. Mężczyzna, podając się za księdza Kościoła Starokatolickiego RP (Kościół ten nie podlega zwierzchnictwu Kościoła Rzymskokatolickiego), prowadził w Zgierzu Dom Schronienia dla Potrzebujących, Bezdomnych, Starszych i Samotnych. Działalność placówki wpisanej jedynie do rejestru noclegowni, sprowadzała się w rzeczywistości do całodobowej opieki nad osobami niepełnosprawnymi, przewlekle chorymi i w podeszłym wieku.

Zdaniem śledczych w placówce nie zapewniono niezbędnej opieki, warunków bytowych i sanitarnych, umieszczając podopiecznych w wieloosobowych, przeludnionych i nieogrzewanych pomieszczeniach, bez należytej obsługi higienicznej, dbałości o zapewnienie odpowiedniego wyżywienia, utrzymanie czystości, mycie, zmianę pościeli, bielizny i ubrań, konsekwencją czego było m.in. szerzenie się wszawicy i świerzbu.

Podopiecznym nie zapewniono też koniecznej opieki medycznej, farmakologicznej i rehabilitacyjnej oraz obsługi higienicznej, czy diety adekwatnej do stwierdzanych schorzeń. Niejednokrotnie nie podawano wszystkich niezbędnych lekarstw i ignorowano informacje o krytycznym stanie zdrowia pensjonariuszy. Efektem tego były cierpienia fizyczne i psychiczne podopiecznych, którzy przebywali w placówce.

Prokuratura postawiła Markowi N. 30 zarzutów. Wśród nich m.in. narażenie pensjonariuszy na utratę zdrowia i życia lub narażenie na ciężki uszczerbek na zdrowiu, doprowadzenie do śmierci 12 osób, znęcanie się fizyczne i psychiczne nad podopiecznymi. Według śledczych fałszywy ksiądz miał bić ich po głowie, ciągnąć za uszy, obrażać.

"Będąc zobowiązanym do opieki nad osobami przyjętymi do domu schronienia, naraził 26 podopiecznych tego domu, którzy wymagali całodobowej opieki, w tym wzmożonej opieki medycznej lub pomocy w podstawowych czynnościach dnia codziennego z powodu wieku, choroby lub niepełnosprawności na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz spowodował u 43 podopiecznych ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, czego następstwem była śmierć 12 podopiecznych. U 22 podopiecznych spowodował inny niż ciężki uszczerbek na zdrowie w postaci naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia" – podkreśliła na sali sądowej prok. Joanna Bednarska z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Markowi N. postawiono też zarzuty znieważania prochów zmarłych pensjonariuszy, przywłaszczenia po nich świadczeń emerytalnych, wyłudzenia zasiłków pogrzebowych oraz przejmowania majątków osób w podeszłym wieku, w tym mieszkania i działki.

Oskarżony przed sądem nie przyznał się do żadnego z zarzuconych mu w akcie oskarżenia czynów. Tłumaczył, że został on powołany przez biskupa Kościoła Starokatolickiego RP na funkcję administratora ośrodka i - jak przekonywał – nigdy nie był jego kierownikiem ani właścicielem. Wskazał, taką funkcję miał pełnić kanclerz kurii Patryk P.

"Z osobami wymienionymi w akcie oskarżenia nie miałem kontaktu. Nie przygotowywałem leków, nie myłem ich, nie sprzątałem, nie gotowałem, nie prałem. Nie chodziłem po pokojach. Tymi ludźmi się nie zajmowałem. (…) W ZUS zaległości opłat za pracowników mogły być, mogło być coś nie kupione, ale nigdy nie zabrakło nam na leki i jedzenie dla pacjentów" – podkreślił Marek N.

Przekonywał również, że w ostatnich dniach działalności placówki nie przebywał w niej i nie wie, co działo się wówczas w ośrodku.

Wyjaśnił, że mieszkańcami placówki w większości były osoby wykluczone społecznie – samotne, schorowane, niedołężne, często bezdomne. Miesięczny kosz pobytu miał wynosić 1500 zł, lecz - jak mówił Marek N. - ze względu na złą sytuację finansową pacjentów większość nie ponosiła kosztów pobytu.

Dom Schronienia w Zgierzu prowadzony był bez zgody wojewody łódzkiego; działał przez rok od 2015 r. Mogło przebywać w nim nawet 90 schorowanych i starszych osób wymagających stałej opieki. W październiku 2016 r. po inspekcji Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, na wniosek wojewody łódzkiego schronisko zostało zamknięte w trybie natychmiastowym. Prokuratura wszczęła wówczas śledztwo w związku ze śmiercią czterech osób przewiezionych do szpitali z Domu Schronienia oraz osoby, która zmarła w tej placówce.

To kolejny proces Marka N. W marcu ub. r. 48-latek został skazany przez Sąd Rejonowy w Zgierzu na cztery lata więzienia i 13,5 tys. zł. grzywny za zarzuty dotyczące oszustw, przywłaszczeń i pozbawienia wolności. Wcześniej był karany m.in. za znęcanie się nad podopiecznymi w innym z prowadzonych przez siebie ośrodkach. (PAP)