Czołgi T-72 z Polski dla Ukrainy. Prof. Szeremietiew: "Zrobią z tego dobry użytek";

2022-04-30 09:43:18(ost. akt: 2022-04-30 09:46:28)
Prof. Romuald Szeremietiew

Prof. Romuald Szeremietiew

Autor zdjęcia: wPolsce.pl (screenshot)

”Widzę pewne rosnące szanse po stronie Ukrainy, jeśli chodzi o odbywające się obecnie starcie” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były p.o. ministra obrony narodowej, specjalista ds. bezpieczeństwa, prof. Romuald Szeremietiew.
wPolityce.pl: Według doniesień Informacyjnej Agencji Radiowej Polska przekazała Ukrainie 200 poradzieckich czołgów T-72. Jak Pan Profesor ocenia ten ruch?

Prof. Romuald Szeremietiew: Z tego, co pamiętam Ukraina miała chyba 2 brygady pancerne zanim doszło do wojny i coś zamrożonego w rezerwie. Jeżeli faktycznie dostarczono 200 czołgów, to tak jakby przybyły 2 kolejne brygady pancerne. Nie wiemy dokładnie, jakie jest wsparcie sprzętowe ze strony Stanów Zjednoczonych, bo Amerykanie również przekazują poważne rzeczy. Ale oni chyba skupiają się na dostawach artyleryjsko-rakietowych. Myślę, że to wszystko dociera i Ukraińcy zrobią z tego dobry użytek.

Czy sprzęt, który dociera na Ukrainę z Zachodu spowoduje, że osiągną znaczną przewagę technologiczną nad Rosjanami?

Jeżeli spojrzymy, jakim sprzętem posługują się Rosjanie, to tam szału wielkiego nie ma. Przecież nie pojawiły się np. czołgi T-14 Armata zapowiadane jako hit wojsk pancernych Rosji. Podobno mają ich na razie tylko 15 czy 20 sztuk i nie wygląda, żeby mogłoby to zostać użyte bojowo. Sprzęt, który my dostarczyliśmy (Ukrainie – red.) jest porównywalny z tym, czym posługują się Rosjanie. Mam nadzieję, że czołgi, które przyszły z Polski były jednak modernizowane. Pamiętam, że za moich czasów (w rządzie Jana Olszewskiego, a później Jerzego Buzka Romuald Szermietiew piastował funkcję wiceszefa MON oraz p.o. szefa MON – red.) dokonywaliśmy pewnych modernizacji przyrządów celowania i kierowania ogniem. Jeżeli tak, to te czołgi będą lepsze od tych, które posiada armia rosyjska. Widzę pewne rosnące szanse po stronie Ukrainy, jeśli chodzi o odbywające się obecnie starcie.

Podkreślił Pan Profesor we wpisie na Twitterze, że „miała być „wielka bitwa o Donbas”. Nic takiego nie ma! Rosjanie nadal chaotycznie atakują w rożnych kierunkach, tylko teraz na południu”. Czy faktycznie możemy liczyć na zwycięstwo Ukraińców w tej bitwie?

Śledzę, jak wyglądają te walki i jak radzą sobie Ukraińcy oraz Rosjanie. W tej chwili to miejsce, którym miałaby być ta wielka bitwa o Donbas, jest dobrze obsadzone obronnie przez stronę ukraińską. Rosjanie w tym wszystkim tak jakby nie mogliby się zdecydować, jaki kierunek tej ofensywy obierają. Natomiast jeżeli spojrzeć z kolei na przestrzeń i teren, to będzie tam bardzo trudno operować ciężkim sprzętem, zwłaszcza czołgami. To oczywiście umożliwia Ukraińcom obronę, bo np. jeśli sprzęt pancerny może poruszać się tylko drogami utwardzonymi (tych dróg utwardzonych, czyli asfaltowych też za dużo tam nie ma), to w momencie jak taka kolumna pancerna wjeżdża na taką drogę, to jest bardzo łatwa do uderzenia. Zresztą Ukraińcy opanowali tą sztukę do perfekcji i cały czas to robią.

Jakie błędy popełnili Rosjanie od początku inwazji?

Rosjanie popełnili kilka takich ciężkich błędów. Po pierwsze nie został sprecyzowany jeden główny cel strategiczny tej operacji. Uderzenia, które wykonywały wojska rosyjskie, biegły w różne strony, czasami odwrotnych od siebie kierunkach. Po drugie, siły, które użyto do ataków oczywiście były niewystarczające. Zasada sztuki wojennej mówi, że należy być silnym w miejscu decydującym. Ponieważ nie zdecydowano w rosyjskim dowództwie, gdzie jest to miejsce, to w związku z tym i siły były rozproszone. Dalej rzecz zadziwiająca, tzn. w takiej operacji jaką rozwinięto na Ukrainie, Putin nie wyznaczył jednego dowódcy. Każdy z dowódców armii miał na swoją rękę jakieś rzeczy do zrobienia. Teraz ten błąd naprawiono. Wyznaczono jednego dowódcę - jakiegoś generała, o którym legenda mówi, że odnosił rzekomo wielkie sukcesy w Syrii. Ale okazuje się, że ten generał niewiele poprawił, ponieważ Putin wysłał już szefa sztabu Gierasimowa, żeby dowodził osobiście operacją w Donbasie. To wskazuje na wymieszanie, jeśli chodzi o system dowodzenia. A w przypadku działania wojennych nie ma nic gorszego. Sukces rosyjski wydaje się być mało prawdopodobny, zwłaszcza, że nie ma żadnego nawet drobniejszego sukcesu. To wszystko razem wskazuje, że dowództwo rosyjskie i podpułkownik KGB Putin nie bardzo radzą sobie z dowodzeniem w tej wojnie. Należy dodać, że sprzęt rosyjski nie jest znowu taki porywająco różny od tego, co ma strona ukraińska (a nawet Ukraińcy zaczynają mieć lepsze uzbrojenie), a żołnierz rosyjski i morale tej armii jest marne. Rosja poniosła duże straty w tych jednostkach, które miały jakąś wartość bojową (tu szczególnie chodzi o wojska powietrznodesantowe). Stracili znaczną liczbę wyższych rangą oficerów (major, podpułkownik, pułkownik), nie mówiąc o generałach, bo ich też tam już kilku zginęło.

To wszystko razem wskazuje, że wojna jest nierozstrzygnięta, a moim zdaniem szala przechyla się na stronę Ukrainy. Dociera sprzęt obiecany przez Zachód. Do tego Ukraina otrzymuje cały czas od NATO rozpoznanie ugrupowań rosyjskich, więc wiedzą gdzie kierować ogień. Biorąc pod uwagę powyższe kwestie, powinniśmy być dobrej myśli, a wysłane czołgi w takim układzie byłyby dobrą inwestycją, jeśli idzie o współpracę polsko-ukraińską.